Mimo rozmaitych list z typami żadnego typa tak naprawdę nie udało się jeszcze załatwić
Na początek trochę o warsztacie felietonisty. Ktoś mnie zapytał niedawno, jak to jest pisać codziennie felieton. Odpowiedziałem, że bardzo niewygodnie. Powinno się, jeśli chce się nadążać za życiem, pisać teraz felieton co godzinę. Co godzinę, co momencik, jak jest sprawny instrumencik. Polska jest najbardziej dynamicznym krajem na świecie. Gdzie indziej życie płynie sennie, raz na parę dni albo i rzadziej jakiś polityk rąbnie głupstwo i wtedy wszyscy rzucają się na niego jak sępy i wysysają do ostatniej kropki. O tym, że Putin zadrości Kacawowi temperamentu, będzie się wałkować jeszcze przez lata. A u nas rano aborcja, w południe Afganistan, przy deserze służalcze media publiczne, wedle wieczora ekstradycja Mazura, a jeszcze w międzyczasie Krzysztof Mroziewicz jako polski Bond, oświadczenie arcybiskupa Życińskiego przeciwko lustracji, czystki w MSZ i adwokat Kotlinowski reprezentujący przestępcę. Człowiek nie ma nawet czasu przeczytać, co "Gazeta Wyborcza" napisała o Michniku, a co Michnik powiedział o Gudzowatym. Pisanie felietonów raz na tydzień w ogóle już nie ma sensu. Felietonista zaplanuje sobie jakiś temat, a kiedy pismo się ukaże, nikt już nie pamięta, o co chodzi.
Ja miałem zamiar z tego właśnie felietonu zrobić świadome naśladownictwo Kisiela. Zatytułować go "Moje typy" i dać, jak kiedyś Stefan Kisielewski, listę nazwisk: Mazur, Kurnik, Sasin, Sobotka, Kuna, Żagiel, Żemek, Klemba, Piwnik, Subotić. Trochę mi na początku przeszkadzało, że te nazwiska brzmią jak pseudonimy, ale po pierwsze - to taka branża, a po drugie - dalej byłoby lepiej. Bieszyński, Klamecki, Napierski, Dukaczewski, Chwaliński. A potem znowu Oleksy, Miller, Janik. I to wszystko, jak Kisiel, też bez komentarza, bo po co komu komentarz do znanych nazwisk. Minęło parę dni zaledwie i zwątpiłem, czy to ma sens, bo kto w poniedziałek pamięta Kurnika, który był na topie w poprzednią środę, a kto Kunę, który przepadł gdzieś w ostępach rok temu. "Przychodzi Kuna do Kurnika" to może być tytuł programu przyrodniczego, a nie temat na felieton polityczny.
Teraz, kiedy to piszę, jest sobota w południe. W telewizji publicznej pokazują blok przedwyborczy spotów wszystkich partii z wyjątkiem SLD, bo stronnicza telewizja odmówiła emisji oświadczenia tego ugrupowania, że rezygnuje z emisji ze względu na stronniczość TVP. Zdaniem ekspertów od etyki i moralności, odmowa emisji oświadczenia o rezygnacji z emisji stanowi potwierdzenie stronniczości telewizji Wildsteina. SLD powinien teraz zaskarżyć TVP do sądu o nieuczciwą konkurencję, bo przecież jest jasne, że na skutek takiej manipulacji szanse kandydata SLD do rady gminy Garwolin w porównaniu z szansami kandydata TVP są nikłe. Dzięki tym zabiegom Wildstein może nawet zostać wójtem w Pacanowie. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że najgroźniejszym konkurentem SLD w wyborach samorządowych jest telewizja. Na szczęście nie każda.
Platforma Obywatelska swojego spotu nie wycofała, nie przestała też rozmawiać z dziennikarzami, choć uważa, że są sprzedajni. Gdyby PO, też wzorem Kisiela, ogłosiła listę "Nasze typy", znaleźliby się na niej: Marcin Wolski, Joanna Lichocka, bracia Karnowscy, Tomasz Sakiewicz, Dorota Gawryluk, Krzysztof Skowroński. Nie byłoby wtedy wyjścia, trzeba by ogłosić kolejną listę zatytułowaną "Typy naszych typów" w składzie: Tusk, Rokita, Śledzińska-Katarasińska, Schetyna i Komorowski. Ale to też jest działanie jałowe, bo kto wie, czy jeszcze przed poniedziałkiem nie zostanie odtajniona lista dziennikarzy, którzy byli agentami WSI i wszystkie inne listy staną się nieaktualne. Zblakną i zwiędną. Nie wiadomo też, czy ta kolejna lista nie będzie się pokrywać z listą dziennikarzy uważanych przez którąś z partii za wyjątkowo obiektywnych, nieprzekupnych i cnotliwych. I przez którą partię.
Stefan Kisielewski sporządził tylko raz i tylko jedną listę swoich typów. Ta lista przeszła do legendy, jest wspominana do dziś, a co najważniejsze, jej przesłanie nadal jest zrozumiałe dla każdego. Teraz codziennie ktoś ogłasza swoje listy i swoje typy. Na zasadzie: ty mnie swoimi typami, to ja ciebie moimi. Każdy już jest typem dla kogoś. No to ja, zamiast pisać własną listę, wzywam: przestańcie się typować obcasami. Sporządźcie lepiej listę spraw do załatwienia i załatwiajcie. Bo mimo rozmaitych list z typami żadnego typa tak naprawdę nie udało się jeszcze załatwić.
Autor jest publicystą "Dziennika" i "Faktu"
Fot: T. Strzyżewski
Ja miałem zamiar z tego właśnie felietonu zrobić świadome naśladownictwo Kisiela. Zatytułować go "Moje typy" i dać, jak kiedyś Stefan Kisielewski, listę nazwisk: Mazur, Kurnik, Sasin, Sobotka, Kuna, Żagiel, Żemek, Klemba, Piwnik, Subotić. Trochę mi na początku przeszkadzało, że te nazwiska brzmią jak pseudonimy, ale po pierwsze - to taka branża, a po drugie - dalej byłoby lepiej. Bieszyński, Klamecki, Napierski, Dukaczewski, Chwaliński. A potem znowu Oleksy, Miller, Janik. I to wszystko, jak Kisiel, też bez komentarza, bo po co komu komentarz do znanych nazwisk. Minęło parę dni zaledwie i zwątpiłem, czy to ma sens, bo kto w poniedziałek pamięta Kurnika, który był na topie w poprzednią środę, a kto Kunę, który przepadł gdzieś w ostępach rok temu. "Przychodzi Kuna do Kurnika" to może być tytuł programu przyrodniczego, a nie temat na felieton polityczny.
Teraz, kiedy to piszę, jest sobota w południe. W telewizji publicznej pokazują blok przedwyborczy spotów wszystkich partii z wyjątkiem SLD, bo stronnicza telewizja odmówiła emisji oświadczenia tego ugrupowania, że rezygnuje z emisji ze względu na stronniczość TVP. Zdaniem ekspertów od etyki i moralności, odmowa emisji oświadczenia o rezygnacji z emisji stanowi potwierdzenie stronniczości telewizji Wildsteina. SLD powinien teraz zaskarżyć TVP do sądu o nieuczciwą konkurencję, bo przecież jest jasne, że na skutek takiej manipulacji szanse kandydata SLD do rady gminy Garwolin w porównaniu z szansami kandydata TVP są nikłe. Dzięki tym zabiegom Wildstein może nawet zostać wójtem w Pacanowie. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że najgroźniejszym konkurentem SLD w wyborach samorządowych jest telewizja. Na szczęście nie każda.
Platforma Obywatelska swojego spotu nie wycofała, nie przestała też rozmawiać z dziennikarzami, choć uważa, że są sprzedajni. Gdyby PO, też wzorem Kisiela, ogłosiła listę "Nasze typy", znaleźliby się na niej: Marcin Wolski, Joanna Lichocka, bracia Karnowscy, Tomasz Sakiewicz, Dorota Gawryluk, Krzysztof Skowroński. Nie byłoby wtedy wyjścia, trzeba by ogłosić kolejną listę zatytułowaną "Typy naszych typów" w składzie: Tusk, Rokita, Śledzińska-Katarasińska, Schetyna i Komorowski. Ale to też jest działanie jałowe, bo kto wie, czy jeszcze przed poniedziałkiem nie zostanie odtajniona lista dziennikarzy, którzy byli agentami WSI i wszystkie inne listy staną się nieaktualne. Zblakną i zwiędną. Nie wiadomo też, czy ta kolejna lista nie będzie się pokrywać z listą dziennikarzy uważanych przez którąś z partii za wyjątkowo obiektywnych, nieprzekupnych i cnotliwych. I przez którą partię.
Stefan Kisielewski sporządził tylko raz i tylko jedną listę swoich typów. Ta lista przeszła do legendy, jest wspominana do dziś, a co najważniejsze, jej przesłanie nadal jest zrozumiałe dla każdego. Teraz codziennie ktoś ogłasza swoje listy i swoje typy. Na zasadzie: ty mnie swoimi typami, to ja ciebie moimi. Każdy już jest typem dla kogoś. No to ja, zamiast pisać własną listę, wzywam: przestańcie się typować obcasami. Sporządźcie lepiej listę spraw do załatwienia i załatwiajcie. Bo mimo rozmaitych list z typami żadnego typa tak naprawdę nie udało się jeszcze załatwić.
Autor jest publicystą "Dziennika" i "Faktu"
Fot: T. Strzyżewski
Więcej możesz przeczytać w 44/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.