Laibach znokautował potężnym prawym prostym wszystkich, którzy posądzali słoweński zespół o propagowanie ideologii totalitarnych. Muzycy sięgnęli po najbardziej popowe z utworów, czyli hymny narodowe. Wykonali je w równie popowym języku - angielskim. Ponieważ hiszpański jako jeden z nielicznych na świecie hymnów nie posiada słów Laibach je napisał. W rytmie techno rodem z plaż Ibizy opowiedziana jest mroczna historia tego niegdysiejszego mocarstwa, konkwisty i inkwizycji. Gdy grana jest "Germania", w tle słychać pasące się barany i dwuznaczny tekst: "Niemcy, czy myślicie, że nie potraficie tego dokonać?". Słuchaczom znad Wisły serce może zabić szybciej przy utworze "Slovania". Dźwięki tego pansłowiańskiego hymnu są łudząco podobne do "Mazurka Dąbrowskiego". "Pop muzyka jest dla owiec, my jesteśmy pasterzami w wilczych skórach" - deklaruje słoweńska grupa. Faktycznie, na okładce albumu pasą się trzy akwarelowe baranki. Balansując na granicy pastiszu i szyderstwa, Laibach przypomniał Europejczykom wiele wstydliwych prawd z ich historii. Tworząc zaskakujące, oryginalne kompozycje muzyczne, udowodnił zaś po raz kolejny, że nie ma wyraźnej granicy między artystyczną wizją a rzeczywistością.
Łukasz Radwan
Laibach, "VOLK", Pomaton EMI
Więcej możesz przeczytać w 44/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.