Znaki - ocena: 3.5
Reżyseria M. Night Shyamalan. W rolach głównych: Mel Gibson, Joaquin Phoenix. USA 2002 r.
Rzadko się zdarza, żeby film złożony z tak banalnych, a czasem wręcz ogranych elementów robił tak intrygujące wrażenie. Choć akcja toczy się wolno, tajemnice do końca nie zostają wyjaśnione, a aktorzy grają tak sobie, "Znaki" ogląda się niczym pasjonujący thriller o walce z tajemniczymi najeźdźcami z kosmosu. Wielbiciele talentu Mela Gibsona będą jednak rozczarowani - ten dzielny mężczyzna słabo wypada w roli rozdartego wątpliwościami (dotyczącymi istnienia Boga) wrażliwca. Niby stara się jak może, ale choć wszyscy, wraz z reżyserem, gorąco mu w tym sekundują, efekt jest mierny. Za to erudyci kina mogą się zabawić w wyszukiwanie odniesień do oglądanych wcześniej filmów. Począwszy od muzyki Jamesa Newtona Howarda (nawiązującej do "Psychozy" Hitchcocka) przez spowolniony, zdystansowany i nie pozbawiony czarnego humoru tok narracji (niczym w "Fargo" braci Coenów) po motyw dobrze znany z "Bliskich spotkań trzeciego stopnia" Spielberga oraz świetnie oddaną sytuację osaczenia w zamknięciu, którą nie tak dawno obserwowaliśmy w "Azylu" Davida Finchera. Dla każdego coś miłego.
Ci, którzy pamiętają błyskotliwość i sprawne operowanie emocjami widza, jakie reżyser "Znaków" pokazał wcześniej w "Szóstym zmyśle", nie zawiodą się. I tym razem zostaniemy bowiem zaskoczeni (może nie tak jak wtedy, ale za to nie raz), i tym razem będziemy mieli wrażenie obcowania z dziełem próbującym się wymknąć konwencji. No i także w zakończeniu tego filmu reżyserowi uda się uniknąć nieznośnej hollywoodzkiej banalności.
Droga do zatracenia - ocena: 3.5
Reżyseria Sam Mendes. W rolach głównych: Tom Hanks, Paul Newman, Jude Law. USA 2002 r.
Pobłyskotliwym debiucie ("American Beauty") od Mendesa oczekiwano kolejnej perły wywołującej zachwyty krytyków i sukcesu kasowego. Pod tym względem "Droga do zatracenia" nie spełniła oczekiwań. Nie jest aż tak dobra. Także porównanie z "Ojcem chrzestnym" Coppoli nie wychodzi jej na zdrowie. Nie ma tu bowiem tak barwnych charakterów ani malowniczo pokazanej obyczajowości - jest za to ascetyczna historia ojców i synów w ujęciu przypominającym grecką tragedię. Jest też nie dające się oszukać przeznaczenie i ostateczny upadek bohaterów, znakomicie zresztą zagranych przez Hanksa i Newmana. No i piękne zdjęcia Conrada L. Halla, pokazujące świat okrutny i mokry od wciąż padającego deszczu. Przesadne wystylizowanie odebrało jednak filmowi emocje.
Skala ocen: 1- zły, 2 - słaby, 3 - dobry, 4 - bardzo dobry, 5 - wybitny
Reżyseria M. Night Shyamalan. W rolach głównych: Mel Gibson, Joaquin Phoenix. USA 2002 r.
Rzadko się zdarza, żeby film złożony z tak banalnych, a czasem wręcz ogranych elementów robił tak intrygujące wrażenie. Choć akcja toczy się wolno, tajemnice do końca nie zostają wyjaśnione, a aktorzy grają tak sobie, "Znaki" ogląda się niczym pasjonujący thriller o walce z tajemniczymi najeźdźcami z kosmosu. Wielbiciele talentu Mela Gibsona będą jednak rozczarowani - ten dzielny mężczyzna słabo wypada w roli rozdartego wątpliwościami (dotyczącymi istnienia Boga) wrażliwca. Niby stara się jak może, ale choć wszyscy, wraz z reżyserem, gorąco mu w tym sekundują, efekt jest mierny. Za to erudyci kina mogą się zabawić w wyszukiwanie odniesień do oglądanych wcześniej filmów. Począwszy od muzyki Jamesa Newtona Howarda (nawiązującej do "Psychozy" Hitchcocka) przez spowolniony, zdystansowany i nie pozbawiony czarnego humoru tok narracji (niczym w "Fargo" braci Coenów) po motyw dobrze znany z "Bliskich spotkań trzeciego stopnia" Spielberga oraz świetnie oddaną sytuację osaczenia w zamknięciu, którą nie tak dawno obserwowaliśmy w "Azylu" Davida Finchera. Dla każdego coś miłego.
Ci, którzy pamiętają błyskotliwość i sprawne operowanie emocjami widza, jakie reżyser "Znaków" pokazał wcześniej w "Szóstym zmyśle", nie zawiodą się. I tym razem zostaniemy bowiem zaskoczeni (może nie tak jak wtedy, ale za to nie raz), i tym razem będziemy mieli wrażenie obcowania z dziełem próbującym się wymknąć konwencji. No i także w zakończeniu tego filmu reżyserowi uda się uniknąć nieznośnej hollywoodzkiej banalności.
Droga do zatracenia - ocena: 3.5
Reżyseria Sam Mendes. W rolach głównych: Tom Hanks, Paul Newman, Jude Law. USA 2002 r.
Pobłyskotliwym debiucie ("American Beauty") od Mendesa oczekiwano kolejnej perły wywołującej zachwyty krytyków i sukcesu kasowego. Pod tym względem "Droga do zatracenia" nie spełniła oczekiwań. Nie jest aż tak dobra. Także porównanie z "Ojcem chrzestnym" Coppoli nie wychodzi jej na zdrowie. Nie ma tu bowiem tak barwnych charakterów ani malowniczo pokazanej obyczajowości - jest za to ascetyczna historia ojców i synów w ujęciu przypominającym grecką tragedię. Jest też nie dające się oszukać przeznaczenie i ostateczny upadek bohaterów, znakomicie zresztą zagranych przez Hanksa i Newmana. No i piękne zdjęcia Conrada L. Halla, pokazujące świat okrutny i mokry od wciąż padającego deszczu. Przesadne wystylizowanie odebrało jednak filmowi emocje.
Skala ocen: 1- zły, 2 - słaby, 3 - dobry, 4 - bardzo dobry, 5 - wybitny
Więcej możesz przeczytać w 43/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.