Wielu ludziom nie brakuje niczego oprócz miliona. Najlepszy ze znanych wszystkim milionów jest oczywiście milion dolarów
Milion to dobra liczba! Milion, podobnie jak koło i Ryszard Kalisz, może być okrągły. Okrągły milion tworzy czasem okrągłą sumkę. Milion nieokrągły to milion raczej niepełny, wybrakowany. To milion, któremu czegoś brakuje. Wielu ludziom nie brakuje niczego oprócz miliona. Najlepszy ze znanych wszystkim milionów jest oczywiście milion dolarów. Zdaniem księgowych, jest coś lepszego niż milion dolarów. Tym czymś są dwa miliony dolarów. Taką mniej więcej sumkę stracił na ryzykownych transakcjach finansowych Związek Artystów Scen Polskich. Działo się to za czasów prezesa Kazimierza Kaczora. Wszyscy się dziwią, jak mogło do tego dojść, a przecież to normalne, że jak Kaczor, to umoczył.
Nasze życie toczy się wokół milionów. Jedni mają milion złotych, inni milion problemów. Są tacy, co mają miliony na koncie, inni mają na swym koncie pobicie teściowej. Milion to najmodniejsza liczba dzisiejszych czasów. Gazety pełne są biografii ludzi, których kariera przebiegała w myśl hasła "od zera do milionera". Żeby zostać milionerem, trzeba zrobić interes stulecia albo wystąpić w teleturnieju. To drugie jest oczywiście łatwiejsze, więc Ibisz z Urbańskim będą mieli robotę jeszcze przynajmniej przez milion lat świetlnych.
Z milionem mogą się dziać różne dziwne rzeczy. Podobnie jak książkę, można go wydać. Milion dolarów potrafi stopnieć niczym góra lodowa. Może się także rozpłynąć w powietrzu lub - jak buty - rozejść. Jak się milion gdzieś rozejdzie, to już raczej nie wróci do domu ani do kieszeni. Do dziś nikt nie wie, gdzie rozeszły się miliony dolarów z kont FOZZ. Nawet ci, co obracali tymi milionami, a teraz siedzą na ławie oskarżonych, twierdzą, że są biedni jak myszy i nie stać ich na adwokatów. Być może wytropiłby te brakujące miliony sir Sherlock Holmes, słynny detektyw, który ostatnio został przyjęty do Królewskiego Towarzystwa Chemicznego w Wielkiej Brytanii. Holmes został przyjęty do towarzystwa, mimo że to postać fikcyjna. Do dobrego towarzystwa nie przyjmą raczej nigdzie posła Gabriela Janowskiego, choć to postać autentyczna. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo, że jak Janowski gdzieś wejdzie, to już raczej nie wyjdzie. Ostatnio wszedł na mównicę sejmową i został tam przez cały dzień.
Inna postać fikcyjna
- Oskar Mazerath, bębnista z "Blaszanego bębenka" - ma w Gdańsku swój pomnik. Siedzi sobie na ławeczce przed domem, w którym mieszkał kiedyś pisarz Günter Grass. Grass też miał tam siedzieć, ale nie zgodził się, by wystawiać mu pomnik za życia. Plotka głosi, że tuż przed odsłonięciem pomnika mosiężnego Grassa odpiłowywano z ławeczki. Jacek Łaszcz, znany gdański tłumacz, wytłumaczył wszystkim, że Grass po prostu nie dał dupy. Słynny noblista zaapelował do włodarzy Gdańska, by zamiast na pomnik wydali pieniądze na remonty kibli w starych kamienicach przy ulicy, gdzie stanęła ławeczka. Od biedy wyremontowane kible mogłyby być jego imienia. Uznano, że z remontami kibli to miliony problemów, a ławka - z Grassem czy bez - zawsze wyjdzie taniej.
Miliony nie są jak kible i nie śmierdzą. Bywa czasem, że miliony palą. W opinii lekarzy miliony ludzi palą papierosy. Teraz koncerny tytoniowe będą musiały milionom rodzin zmarłych palaczy wypłacać milionowe odszkodowania. Przedsiębiorczy Amerykanie uczą swoje dzieci palić od małego, by na starość załapać raka płuc i milionowe odszkodowanie. Czy takie pieniądze nie palą potem w kieszeni? Miliony dolarów nie mają kart pływackich i często zostają utopione. Wiele milionów utopiono w nieopłacalnych gałęziach gospodarki, ale ludzie są za tym, by topić tam dalej. Zdaniem ekspertów, skarb państwa, podobnie jak serek tylżycki, jest mocno topiony.
Niestety, nie milion dolarów, a tylko dziesięć tysięcy litów otrzyma Miss Niewoli wybierana w kolonii karnej w Poniewieżu na Litwie. O tytuł Miss Niewoli ubiega się tam osiem skazanych za lekkie przestępstwa kandydatek. Wygra z pewnością ta, która zrobi najbardziej niewinną minkę. Należałoby sprawdzić, czy w jury konkursu nie zasiada poseł Gabriel Janowski. Jako członek jury Janowski mógłby przecież wejść do wspólnej celi z kandydatkami i już z niej nie wyjść. A to już dla biednych missek nie byłaby niewola, tylko katorga.
Nasze życie toczy się wokół milionów. Jedni mają milion złotych, inni milion problemów. Są tacy, co mają miliony na koncie, inni mają na swym koncie pobicie teściowej. Milion to najmodniejsza liczba dzisiejszych czasów. Gazety pełne są biografii ludzi, których kariera przebiegała w myśl hasła "od zera do milionera". Żeby zostać milionerem, trzeba zrobić interes stulecia albo wystąpić w teleturnieju. To drugie jest oczywiście łatwiejsze, więc Ibisz z Urbańskim będą mieli robotę jeszcze przynajmniej przez milion lat świetlnych.
Z milionem mogą się dziać różne dziwne rzeczy. Podobnie jak książkę, można go wydać. Milion dolarów potrafi stopnieć niczym góra lodowa. Może się także rozpłynąć w powietrzu lub - jak buty - rozejść. Jak się milion gdzieś rozejdzie, to już raczej nie wróci do domu ani do kieszeni. Do dziś nikt nie wie, gdzie rozeszły się miliony dolarów z kont FOZZ. Nawet ci, co obracali tymi milionami, a teraz siedzą na ławie oskarżonych, twierdzą, że są biedni jak myszy i nie stać ich na adwokatów. Być może wytropiłby te brakujące miliony sir Sherlock Holmes, słynny detektyw, który ostatnio został przyjęty do Królewskiego Towarzystwa Chemicznego w Wielkiej Brytanii. Holmes został przyjęty do towarzystwa, mimo że to postać fikcyjna. Do dobrego towarzystwa nie przyjmą raczej nigdzie posła Gabriela Janowskiego, choć to postać autentyczna. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo, że jak Janowski gdzieś wejdzie, to już raczej nie wyjdzie. Ostatnio wszedł na mównicę sejmową i został tam przez cały dzień.
Inna postać fikcyjna
- Oskar Mazerath, bębnista z "Blaszanego bębenka" - ma w Gdańsku swój pomnik. Siedzi sobie na ławeczce przed domem, w którym mieszkał kiedyś pisarz Günter Grass. Grass też miał tam siedzieć, ale nie zgodził się, by wystawiać mu pomnik za życia. Plotka głosi, że tuż przed odsłonięciem pomnika mosiężnego Grassa odpiłowywano z ławeczki. Jacek Łaszcz, znany gdański tłumacz, wytłumaczył wszystkim, że Grass po prostu nie dał dupy. Słynny noblista zaapelował do włodarzy Gdańska, by zamiast na pomnik wydali pieniądze na remonty kibli w starych kamienicach przy ulicy, gdzie stanęła ławeczka. Od biedy wyremontowane kible mogłyby być jego imienia. Uznano, że z remontami kibli to miliony problemów, a ławka - z Grassem czy bez - zawsze wyjdzie taniej.
Miliony nie są jak kible i nie śmierdzą. Bywa czasem, że miliony palą. W opinii lekarzy miliony ludzi palą papierosy. Teraz koncerny tytoniowe będą musiały milionom rodzin zmarłych palaczy wypłacać milionowe odszkodowania. Przedsiębiorczy Amerykanie uczą swoje dzieci palić od małego, by na starość załapać raka płuc i milionowe odszkodowanie. Czy takie pieniądze nie palą potem w kieszeni? Miliony dolarów nie mają kart pływackich i często zostają utopione. Wiele milionów utopiono w nieopłacalnych gałęziach gospodarki, ale ludzie są za tym, by topić tam dalej. Zdaniem ekspertów, skarb państwa, podobnie jak serek tylżycki, jest mocno topiony.
Niestety, nie milion dolarów, a tylko dziesięć tysięcy litów otrzyma Miss Niewoli wybierana w kolonii karnej w Poniewieżu na Litwie. O tytuł Miss Niewoli ubiega się tam osiem skazanych za lekkie przestępstwa kandydatek. Wygra z pewnością ta, która zrobi najbardziej niewinną minkę. Należałoby sprawdzić, czy w jury konkursu nie zasiada poseł Gabriel Janowski. Jako członek jury Janowski mógłby przecież wejść do wspólnej celi z kandydatkami i już z niej nie wyjść. A to już dla biednych missek nie byłaby niewola, tylko katorga.
Więcej możesz przeczytać w 43/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.