Czy Mieczysław Wachowski uczestniczył w międzynarodowym narkobiznesie? - śledztwo dziennikarzy "Wprost" i TVP 1 Do sensacyjnych zeznań świadków ujawniających bliskie związki polskich polityków z narkobiznesem dotarli reporterzy "Wprost" oraz programu "Misja specjalna" TVP 1. Zeznania zostały złożone przed amerykańskimi służbami antynarkotykowymi (Drug Enforcement Administration - DEA) oraz prokuratorem z krakowskiej prokuratury apelacyjnej. - Podejrzani, składając wyjaśnienia do protokołu, rzeczywiście obciążyli grupę osób publicznych, w tym Mieczysława W. Wyjaśnienia te są szczegółowo weryfikowane przez prokuraturę. Śledztwo dotyczy okresu od 1997 r. do początków roku 2001, ale może objąć też późniejsze lata - potwierdził "Wprost" Bogusław Słupik, prokurator apelacyjny w Krakowie.
Polscy łącznicy
Agenci DEA, prowadząc operacje przeciwko kartelom przemycającym narkotyki, pozyskali dwóch świadków (wypowiedź jednego pokazała kilka tygodni temu telewizja TVN w programie "Superwizjer"). Złożyli oni obszerne zeznania, w których pojawiają się nazwiska znanych polskich osobistości. Miały one być zaangażowane w narkotykowe interesy na wielką skalę. Pierwsze informacje od skruszonych przestępców współpracujących z DEA na temat polskich polityków związanych z narkobiznesem trafiły do organów ścigania w Krakowie w 2004 r. W marcu 2005 r. doszło do przesłuchań świadków DEA - polski prokurator Marek Woźniak oraz oficerowie Centralnego Biura Śledczego przeprowadzili je w USA oraz w jednej z europejskich stolic.
Nie możemy ujawnić danych świadków, bo są oni objęci specjalnym amerykańskim programem ochrony. Możemy powiedzieć, że w latach 90. zajmowali się biznesem, a głównie organizowali przywóz do Polski tzw. mienia przesiedleńczego. Zgodnie z polskim prawem mienie osób przybywających do kraju na pobyt stały lub powracających z czasowego pobytu jest zwolnione od cła. Biznesmeni ci wykorzystywali prawo o mieniu przesiedleńczym do sprowadzania do Polski bez cła amerykańskich samochodów. Kiedy interes samochodowy przestał być opłacalny, zajęli się narkobiznesem. Przez Polskę biegły w tym czasie szlaki tranzytu narkotyków. Docierały one do naszych portów morskich, które nie były tak szczelnie pilnowane jak Rotterdam, Kadyks, Hawr czy Hamburg, a stamtąd drogą lądową trafiały do Niemiec i Holandii. Obydwaj świadkowie DEA zajmowali się przerzutem narkotyków przez Atlantyk.
Możliwości Wachowskiego
Według zeznań świadków amerykańskich służb, Mieczysław Wachowski, był jedną z najważniejszych osób w polskim narkobiznesie. Przypomnijmy, że do połowy lat 90. Wachowski był dyrektorem gabinetu prezydenta Lecha Wałęsy. Jeden ze świadków DEA zeznał: "Na początku lat 90., prawdopodobnie było to w 1991 r., dowiedziałem się od kierujących światem przestępczym wybrzeża Nikosia [nieżyjący już Nikodem Skotarczak] i Szwarcenegera [także nieżyjący już Wiesław Kokłowski] w czasie jednego ze spotkań towarzyskich, że handel kokainą był zmonopolizowany przez Mieczysława Wachowskiego. Byłem zdziwiony, że on ma takie możliwości, ale Nikoś i Szwarceneger zapewnili mnie, że faktycznie przekazuje on im kokainę".
Sprawdzając informacje o polskich wątkach w śledztwach prowadzonych przez DEA, reporterzy "Wprost" i TVP 1 spotkali się na terenie Niemiec z wysokim urzędnikiem amerykańskiej administracji. - Rzeczywiście prowadzimy śledztwa, w których pojawiają się nazwiska polskich polityków - powiedział dziennikarzom "Wprost" i TVP 1. Pytany o polskich świadków stwierdził, że są osobami wiarygodnymi, bo pomogli w rozbiciu kilku zorganizowanych grup przestępczych. - Wiarygodność wyjaśnień tych podejrzanych potwierdziły inne materiały procesowe. Dość powiedzieć, że sąd, który wielokrotnie oceniał przecież materiał procesowy, zastosował areszt tymczasowy wobec ośmiu innych podejrzanych - mówi prokurator Marek Woźniak, który przesłuchiwał za granicą świadków pozyskanych przez DEA.
Jeden ze świadków organizował międzynarodowy narkobiznes najpierw dla "Pruszkowa, a potem dla gangu mokotowskiego stworzonego przez Andrzeja Horycha, ps. Korek (przebywa w areszcie).
Słowik & Wachowski
Jedną z najważniejszych postaci polskiego świata przestępczego, która pojawia się w zeznaniach świadków DEA przesłuchiwanych przez polskiego prokuratora w obecności amerykańskich agentów specjalnych, jest Andrzej Zieliński vel Andrzej Banasiak, znany jako Słowik. Był on jednym z najważniejszych ludzi "Pruszkowa". Jeden ze świadków zeznał, że w 2000 r. Słowik przygotowywał przemyt kokainy na jachcie płynącym do Polski z Wysp Bahama. Świadek opowiada, że Słowik zapewnił organizatorów przerzutu, iż pomaga mu Mieczysław Wachowski. Za kupno ośmiuset kilogramów kokainy (w Ameryce Południowej), która miała być ukryta na jachcie, odpowiadał właśnie świadek DEA. Za pośrednictwo miał otrzymać 300 tys. dolarów. Z polskiej strony w szmugiel kokainy zaangażował się też Bolo (Zygmunt Raźniak), jeden z bossów tzw. starego "Pruszkowa". Świadek zeznał, że Mieczysław Wachowski miał się zająć najbardziej ryzykowną fazą operacji - przerzutem narkotyków do Polski drogą morską. - Ja już to tysiące razy opowiadałem. Do znudzenia. Zrobiłem konferencję prasową niedawno, gdzie powiedziałem: nie znam, nie znałem - odpowiedział "Wprost" Wachowski, pytany o znajomość ze Słowikiem. - Nie ułaskawiłem Słowika, nie wziąłem dolarów za wizę, nie knułem z Mazurem, nie szmuglowałem narkotyków - dodaje.
"Andrzeja Zielińskiego uważałem za wiarygodnego, gdyż faktycznie w tamtym czasie dysponował dużymi ilościami kokainy, był ułaskawiony przez prezydenta Wałęsę przy udziale Mieczysława Wachowskiego, a ówczesne środowisko przestępcze potwierdziło mi, że faktycznie istnieją przestępcze układy między Andrzejem Zielińskim a Mieczysławem Wachowskim" - mówił świadek podczas przesłuchania. Twierdził także, iż Wachowski pomagał również przestępcom w odzyskaniu zarekwirowanych przez organy ścigania samochodów sprowadzanych jako fikcyjne mienie przesiedleńcze. Rozliczeniem zobowiązań związanych z przemytem aut był m.in. wart 2 mln dolarów obraz mistrza flamandzkiego baroku Antona van Dycka. Obaj świadkowie zeznali, że obraz przekazano za pośrednictwem znanego rajdowca Leszka K.
Drugi ze świadków przesłuchiwanych przez amerykańskich agentów antynarkotykowych oraz polskiego prokuratora zeznał: "Wspomniani wyżej ludzie [wymienił kilka nazwisk z półświatka] powiedzieli mi, że Andrzej Zieliński (Słowik) nie obawiał się przetransportowania do Polski drogą morską tak wielkiej ilości kokainy, gdyż miał na swoich usługach Mieczysława Wachowskiego". Dopytywany przez śledczych świadek, który rozpoznał Wachowskiego na okazanych mu planszach ze zdjęciami, potwierdził: "Jeszcze raz stwierdzam, że Andrzej Zieliński miał w ręku Mieczysława Wachowskiego, który wykonywał wszystkie jego polecenia". I dodał: "Rozpoznaję Mieczysława Wachowskiego, z którym wspólnie (...) byliśmy na imprezie towarzyskiej w jakiejś willi pod Warszawą z udziałem `dziewczynek`". Świadek zeznał, że na tej samej imprezie obecny był Edward Mazur, polonijny biznesmen, poszukiwany obecnie międzynarodowym listem gończym w związku z zarzutem zlecenia zabójstwa gen. Marka Papały.
Wachowski na Karaibach
Agenci DEA ustalili, że do przemytu 800 kg kokainy dla Słowika i Bola (przy pomocy Wachowskiego) ostatecznie nie doszło, gdyż nie dogadano się co do kwoty zaliczki na zakup narkotyków. Polska prokuratura ustaliła jednak kulisy przygotowań do tej operacji. "Słowik powiedział, abym te 800 kg kokainy dostarczył na Bahama, przy czym port z dokładnym miejscem i danymi odbiorcy przekażą mi później. Ja zapytałem, kto pokryje mi moją stratę w przypadku wpadki tego transportu i zatrzymania kokainy przez organy ścigania. Na moje pytanie Słowik stwierdził, że nie ma takiej możliwości, aby ten transport kokainy wpadł, gdyż przywiezie go do Polski z Bahamów jachtem Mieczysław Wachowski" - zeznał świadek. I dodał, że wedle jego wiedzy Wachowski już wcześniej uczestniczył w przerzucaniu narkotyków podczas rejsów żeglarskich.
Wachowski po odejściu z polityki w drugiej połowie lat 90. oddał się swej dawnej pasji, czyli żeglarstwu. Uczestniczył m.in. w głośnym rejsie jachtu ZHP "Zawisza Czarny" na zlot skautów w Chile w 1998 r. (prokuratorzy powiedzieli nam, że przerzut 800 kg kokainy był przygotowywany mniej więcej w tym czasie). Spytaliśmy Mieczysława Wachowskiego, czy na jakimkolwiek jachcie pływał do Ameryki Łacińskiej bądź na Karaiby. - Przybiliśmy do portu w Valparaiso. Poźniej popłynęliśmy wokół przylądka Horn dwa razy i ja chyba z Uchuaya po drugim opłynięciu wracałem do kraju z ekipą. To jest proste, bo to jest w dzienniku [pokładowym] opisane. Kiedy zaokrętowano, kiedy wyokrętowano. Kto jeszcze zaokrętowany był, kto leciał. I to był ten jedyny raz - mówi "Wprost" Mieczysław Wachowski. Bez względu na to, co twierdzi Wachowski, krakowska prokuratura będzie przesłuchiwała uczestników rejsów z jego udziałem, na przykład Krzysztofa Rogalę, współpracownika i przyjaciela prezydenta Kwaśniewskiego.
Kto załatwił ułaskawienie Słowika?
Jeśli świadkowie przesłuchiwani przez agentów DEA i krakowskiego prokuratora Marka Woźniaka mówią prawdę, być może już wkrótce wyjaśni się zagadka ułaskawiania Słowika przez prezydenta Lecha Wałęsę w 1993 r. Według zeznań, do których dotarliśmy, Słowik załatwił ułaskawienie za 150 tys. dolarów. Prokuraturze nie udało się ustalić, kto stał za ułaskawieniem gangstera, choć od lutego 2001 r. dysponowała zeznaniami Masy, świadka koronnego, który pogrążył gang pruszkowski. Masa opowiedział o bankiecie, który w 1995 r. Słowik wydał w podwarszawskiej restauracji Niespodzianka. Byli tam najważniejsi gangsterzy z grupy pruszkowskiej. "Piliśmy za zdrowie osób, którym Słowik zawdzięczał ułaskawienie, między innymi wśród tych osób (...) był ówczesny [minister] prezydenta Wałęsy - zeznał w 2001 r. Masa. Mówił też, że "Słowik chwalił się, iż jego ułaskawienie załatwili Wachowski wraz z Falandyszem [Lechem, ministrem z kancelarii Wałęsy]". - Materiały dotyczące ułaskawienia Słowika znajdują się w aktach prowadzonego przez nas śledztwa. Są weryfikowane tak jak każdy dowód - mówi Marek Woźniak.
Prokuratura ustala, czy wiedza o narkotykowych interesach "Pruszkowa" oraz znanych osobistości ze świata polityki i byłych tajnych służb PRL, m.in. o operacji wspomnianej przez świadków DEA, nie była przyczyną wydania wyroku na gen. Marka Papałę. Jedna z hipotez śledztwa zakłada, że tak było. Gdyby się to potwierdziło, byłoby to dopełnienie obrazu polskiej mafii i kulis funkcjonowania III RP, które ujawniły m.in. sejmowe komisje śledcze.
Agenci DEA, prowadząc operacje przeciwko kartelom przemycającym narkotyki, pozyskali dwóch świadków (wypowiedź jednego pokazała kilka tygodni temu telewizja TVN w programie "Superwizjer"). Złożyli oni obszerne zeznania, w których pojawiają się nazwiska znanych polskich osobistości. Miały one być zaangażowane w narkotykowe interesy na wielką skalę. Pierwsze informacje od skruszonych przestępców współpracujących z DEA na temat polskich polityków związanych z narkobiznesem trafiły do organów ścigania w Krakowie w 2004 r. W marcu 2005 r. doszło do przesłuchań świadków DEA - polski prokurator Marek Woźniak oraz oficerowie Centralnego Biura Śledczego przeprowadzili je w USA oraz w jednej z europejskich stolic.
Nie możemy ujawnić danych świadków, bo są oni objęci specjalnym amerykańskim programem ochrony. Możemy powiedzieć, że w latach 90. zajmowali się biznesem, a głównie organizowali przywóz do Polski tzw. mienia przesiedleńczego. Zgodnie z polskim prawem mienie osób przybywających do kraju na pobyt stały lub powracających z czasowego pobytu jest zwolnione od cła. Biznesmeni ci wykorzystywali prawo o mieniu przesiedleńczym do sprowadzania do Polski bez cła amerykańskich samochodów. Kiedy interes samochodowy przestał być opłacalny, zajęli się narkobiznesem. Przez Polskę biegły w tym czasie szlaki tranzytu narkotyków. Docierały one do naszych portów morskich, które nie były tak szczelnie pilnowane jak Rotterdam, Kadyks, Hawr czy Hamburg, a stamtąd drogą lądową trafiały do Niemiec i Holandii. Obydwaj świadkowie DEA zajmowali się przerzutem narkotyków przez Atlantyk.
Możliwości Wachowskiego
Według zeznań świadków amerykańskich służb, Mieczysław Wachowski, był jedną z najważniejszych osób w polskim narkobiznesie. Przypomnijmy, że do połowy lat 90. Wachowski był dyrektorem gabinetu prezydenta Lecha Wałęsy. Jeden ze świadków DEA zeznał: "Na początku lat 90., prawdopodobnie było to w 1991 r., dowiedziałem się od kierujących światem przestępczym wybrzeża Nikosia [nieżyjący już Nikodem Skotarczak] i Szwarcenegera [także nieżyjący już Wiesław Kokłowski] w czasie jednego ze spotkań towarzyskich, że handel kokainą był zmonopolizowany przez Mieczysława Wachowskiego. Byłem zdziwiony, że on ma takie możliwości, ale Nikoś i Szwarceneger zapewnili mnie, że faktycznie przekazuje on im kokainę".
Sprawdzając informacje o polskich wątkach w śledztwach prowadzonych przez DEA, reporterzy "Wprost" i TVP 1 spotkali się na terenie Niemiec z wysokim urzędnikiem amerykańskiej administracji. - Rzeczywiście prowadzimy śledztwa, w których pojawiają się nazwiska polskich polityków - powiedział dziennikarzom "Wprost" i TVP 1. Pytany o polskich świadków stwierdził, że są osobami wiarygodnymi, bo pomogli w rozbiciu kilku zorganizowanych grup przestępczych. - Wiarygodność wyjaśnień tych podejrzanych potwierdziły inne materiały procesowe. Dość powiedzieć, że sąd, który wielokrotnie oceniał przecież materiał procesowy, zastosował areszt tymczasowy wobec ośmiu innych podejrzanych - mówi prokurator Marek Woźniak, który przesłuchiwał za granicą świadków pozyskanych przez DEA.
Jeden ze świadków organizował międzynarodowy narkobiznes najpierw dla "Pruszkowa, a potem dla gangu mokotowskiego stworzonego przez Andrzeja Horycha, ps. Korek (przebywa w areszcie).
Słowik & Wachowski
Jedną z najważniejszych postaci polskiego świata przestępczego, która pojawia się w zeznaniach świadków DEA przesłuchiwanych przez polskiego prokuratora w obecności amerykańskich agentów specjalnych, jest Andrzej Zieliński vel Andrzej Banasiak, znany jako Słowik. Był on jednym z najważniejszych ludzi "Pruszkowa". Jeden ze świadków zeznał, że w 2000 r. Słowik przygotowywał przemyt kokainy na jachcie płynącym do Polski z Wysp Bahama. Świadek opowiada, że Słowik zapewnił organizatorów przerzutu, iż pomaga mu Mieczysław Wachowski. Za kupno ośmiuset kilogramów kokainy (w Ameryce Południowej), która miała być ukryta na jachcie, odpowiadał właśnie świadek DEA. Za pośrednictwo miał otrzymać 300 tys. dolarów. Z polskiej strony w szmugiel kokainy zaangażował się też Bolo (Zygmunt Raźniak), jeden z bossów tzw. starego "Pruszkowa". Świadek zeznał, że Mieczysław Wachowski miał się zająć najbardziej ryzykowną fazą operacji - przerzutem narkotyków do Polski drogą morską. - Ja już to tysiące razy opowiadałem. Do znudzenia. Zrobiłem konferencję prasową niedawno, gdzie powiedziałem: nie znam, nie znałem - odpowiedział "Wprost" Wachowski, pytany o znajomość ze Słowikiem. - Nie ułaskawiłem Słowika, nie wziąłem dolarów za wizę, nie knułem z Mazurem, nie szmuglowałem narkotyków - dodaje.
"Andrzeja Zielińskiego uważałem za wiarygodnego, gdyż faktycznie w tamtym czasie dysponował dużymi ilościami kokainy, był ułaskawiony przez prezydenta Wałęsę przy udziale Mieczysława Wachowskiego, a ówczesne środowisko przestępcze potwierdziło mi, że faktycznie istnieją przestępcze układy między Andrzejem Zielińskim a Mieczysławem Wachowskim" - mówił świadek podczas przesłuchania. Twierdził także, iż Wachowski pomagał również przestępcom w odzyskaniu zarekwirowanych przez organy ścigania samochodów sprowadzanych jako fikcyjne mienie przesiedleńcze. Rozliczeniem zobowiązań związanych z przemytem aut był m.in. wart 2 mln dolarów obraz mistrza flamandzkiego baroku Antona van Dycka. Obaj świadkowie zeznali, że obraz przekazano za pośrednictwem znanego rajdowca Leszka K.
Drugi ze świadków przesłuchiwanych przez amerykańskich agentów antynarkotykowych oraz polskiego prokuratora zeznał: "Wspomniani wyżej ludzie [wymienił kilka nazwisk z półświatka] powiedzieli mi, że Andrzej Zieliński (Słowik) nie obawiał się przetransportowania do Polski drogą morską tak wielkiej ilości kokainy, gdyż miał na swoich usługach Mieczysława Wachowskiego". Dopytywany przez śledczych świadek, który rozpoznał Wachowskiego na okazanych mu planszach ze zdjęciami, potwierdził: "Jeszcze raz stwierdzam, że Andrzej Zieliński miał w ręku Mieczysława Wachowskiego, który wykonywał wszystkie jego polecenia". I dodał: "Rozpoznaję Mieczysława Wachowskiego, z którym wspólnie (...) byliśmy na imprezie towarzyskiej w jakiejś willi pod Warszawą z udziałem `dziewczynek`". Świadek zeznał, że na tej samej imprezie obecny był Edward Mazur, polonijny biznesmen, poszukiwany obecnie międzynarodowym listem gończym w związku z zarzutem zlecenia zabójstwa gen. Marka Papały.
Wachowski na Karaibach
Agenci DEA ustalili, że do przemytu 800 kg kokainy dla Słowika i Bola (przy pomocy Wachowskiego) ostatecznie nie doszło, gdyż nie dogadano się co do kwoty zaliczki na zakup narkotyków. Polska prokuratura ustaliła jednak kulisy przygotowań do tej operacji. "Słowik powiedział, abym te 800 kg kokainy dostarczył na Bahama, przy czym port z dokładnym miejscem i danymi odbiorcy przekażą mi później. Ja zapytałem, kto pokryje mi moją stratę w przypadku wpadki tego transportu i zatrzymania kokainy przez organy ścigania. Na moje pytanie Słowik stwierdził, że nie ma takiej możliwości, aby ten transport kokainy wpadł, gdyż przywiezie go do Polski z Bahamów jachtem Mieczysław Wachowski" - zeznał świadek. I dodał, że wedle jego wiedzy Wachowski już wcześniej uczestniczył w przerzucaniu narkotyków podczas rejsów żeglarskich.
Wachowski po odejściu z polityki w drugiej połowie lat 90. oddał się swej dawnej pasji, czyli żeglarstwu. Uczestniczył m.in. w głośnym rejsie jachtu ZHP "Zawisza Czarny" na zlot skautów w Chile w 1998 r. (prokuratorzy powiedzieli nam, że przerzut 800 kg kokainy był przygotowywany mniej więcej w tym czasie). Spytaliśmy Mieczysława Wachowskiego, czy na jakimkolwiek jachcie pływał do Ameryki Łacińskiej bądź na Karaiby. - Przybiliśmy do portu w Valparaiso. Poźniej popłynęliśmy wokół przylądka Horn dwa razy i ja chyba z Uchuaya po drugim opłynięciu wracałem do kraju z ekipą. To jest proste, bo to jest w dzienniku [pokładowym] opisane. Kiedy zaokrętowano, kiedy wyokrętowano. Kto jeszcze zaokrętowany był, kto leciał. I to był ten jedyny raz - mówi "Wprost" Mieczysław Wachowski. Bez względu na to, co twierdzi Wachowski, krakowska prokuratura będzie przesłuchiwała uczestników rejsów z jego udziałem, na przykład Krzysztofa Rogalę, współpracownika i przyjaciela prezydenta Kwaśniewskiego.
Kto załatwił ułaskawienie Słowika?
Jeśli świadkowie przesłuchiwani przez agentów DEA i krakowskiego prokuratora Marka Woźniaka mówią prawdę, być może już wkrótce wyjaśni się zagadka ułaskawiania Słowika przez prezydenta Lecha Wałęsę w 1993 r. Według zeznań, do których dotarliśmy, Słowik załatwił ułaskawienie za 150 tys. dolarów. Prokuraturze nie udało się ustalić, kto stał za ułaskawieniem gangstera, choć od lutego 2001 r. dysponowała zeznaniami Masy, świadka koronnego, który pogrążył gang pruszkowski. Masa opowiedział o bankiecie, który w 1995 r. Słowik wydał w podwarszawskiej restauracji Niespodzianka. Byli tam najważniejsi gangsterzy z grupy pruszkowskiej. "Piliśmy za zdrowie osób, którym Słowik zawdzięczał ułaskawienie, między innymi wśród tych osób (...) był ówczesny [minister] prezydenta Wałęsy - zeznał w 2001 r. Masa. Mówił też, że "Słowik chwalił się, iż jego ułaskawienie załatwili Wachowski wraz z Falandyszem [Lechem, ministrem z kancelarii Wałęsy]". - Materiały dotyczące ułaskawienia Słowika znajdują się w aktach prowadzonego przez nas śledztwa. Są weryfikowane tak jak każdy dowód - mówi Marek Woźniak.
Prokuratura ustala, czy wiedza o narkotykowych interesach "Pruszkowa" oraz znanych osobistości ze świata polityki i byłych tajnych służb PRL, m.in. o operacji wspomnianej przez świadków DEA, nie była przyczyną wydania wyroku na gen. Marka Papałę. Jedna z hipotez śledztwa zakłada, że tak było. Gdyby się to potwierdziło, byłoby to dopełnienie obrazu polskiej mafii i kulis funkcjonowania III RP, które ujawniły m.in. sejmowe komisje śledcze.
Więcej możesz przeczytać w 26/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.