"Roboty" i "Madagaskar", ostatnie dwie komputerowe animacje wprowadzone na polskie ekrany, zdradzają symptomy postępującego kryzysu tego podgatunku. Przyczyną jest zażarta walka największych studiów (Disney i DreamWorks) o widza, a co za tym idzie - pogoń za doskonałością wizualną i realizacyjny pośpiech. Ofiarą tej wojny są fabuły, które coraz bardziej przypominają zestawy gotowych, sprawdzonych w kinowej praktyce modułów i zgranych komediowych grepsów, ostatnio z naciskiem na skatologiczne żarty - zgodnie ze standardem wyznaczonym przez oba "Shreki". "Madagaskar" nie jest od nich wolny, tak jak nie jest wolny od obowiązkowego ulicznego nowojorskiego folkloru w warstwie dialogowej, który w polskim przekładzie, niestety, trąci knajactwem. Jednak twórcom "Madagaskaru" udało się uratować coś z uroku bibelotu z epoki niewinności animacji. Przypadkowa i dramatyczna przeprowadzka czwórki zwierząt - zebry, lwa, żyrafy i hipopotamki - z komfortowego zoo w sercu Central Parku w sam środek dziczy, czyli na tytułowy Madagaskar, to w gruncie rzeczy stara, poczciwa opowieść o odkrywaniu na nowo wartości i potęgi przyjaźni w nowym, nieznanym świecie, gdzie samemu trzeba zadbać o swoje bezpieczeństwo i pełny żołądek. Wielka szkoda, że sympatyczna historyjka została utopiona w sosie postmodernistycznego efekciarstwa.
Jerzy A. Rzewuski
"Madagaskar", reż. Eric Darnell i Tom McGrath (DreamWorks/UIP)
Jerzy A. Rzewuski
"Madagaskar", reż. Eric Darnell i Tom McGrath (DreamWorks/UIP)
Więcej możesz przeczytać w 26/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.