Od 100 lat nie było w Polsce tak dużego zagrożenia rozłamem w Kościele katolickim
Równo sto lat temu doszło do największej w dziejach polskiego Kościoła katolickiego schizmy. Rozłam poprzedziła intensywna wymiana listów między Watykanem a kościelnymi zwierzchnikami pewnego księdza, gorliwego czciciela Maryi.
"Stolica Apostolska prosi usilnie biskupów polskich, aby zgodnym działaniem przezwyciężali aktualne trudności spowodowane przez niektóre transmisje i stanowiska zajmowane przez Radio Maryja, które nie uwzględniają w wystarczającym stopniu słusznej autonomii sfery politycznej" - napisał w liście do prowincjała redemptorystów Zdzisława Klafki nuncjusz apostolski abp Józef Kowalczyk. Sytuacja ta przypomina wydarzenia z 1906 r., kiedy do Rzymu udał się ksiądz Jan Michał Maria Kowalski, by prosić papieża o błogosławieństwo dla Zgromadzenia Mariawitów, mającego tę samą patronkę co toruńska rozgłośnia. I choć w owym czasie mariawici byli równie popularni jak dziś ojciec Rydzyk, na ks. Kowalskiego została rzucona klątwa. Mariawici założyli własny Kościół, który sam uległ jednak schizmie. Popularność "mankieciarzy", jak nazywano pogardliwie odstępców, po rzuceniu klątwy szybko stopniała.
Prowincjał Rydzyk
Obecna interwencja Watykanu pokazuje, że cierpliwość Kościoła w sprawie Radia Maryja się wyczerpała. "Proszę potraktować treść całej tej korespondencji również jako poważne ostrzeżenie i zaproszenie Księdza Prowincjała do podjęcia zdecydowanych i skutecznych działań w zakresie swojego urzędu" - napisał do prowincjała redemptorystów arcybiskup Józef Kowalczyk. Nie sposób tego zinterpretować inaczej niż jako wezwanie do zdymisjonowania ojca Tadeusza Rydzyka ze stanowiska dyrektora Radia Maryja.
I trudno się dziwić władzom Kościoła. W ciągu ostatnich lat redemptoryści niewiele robili sobie z napomnień Watykanu, wykorzystując to, że zakony są niezależne od miejscowej władzy kościelnej. Przewodniczący Konferencji Episkopatu arcybiskup Józef Michalik, pisząc w liście do prowincjała Klafki, że "Radio Maryja, niezależnie od tego, że przynależy do wspólnoty zakonnej, jest podporządkowane pasterskiej odpowiedzialności biskupów", dał do zrozumienia, że czas wykorzystywania tej niezależności dobiegł końca. De facto redemptoryści zlekceważyli bowiem wcześniejsze ostre napomnienia prymasa Józefa Glempa i arcybiskupa Michalika. Nie jest tajemnicą, że zarówno poprzedni prowincjał Edward Nocuń, jak i obecny Zdzisław Klafka to figuranci namaszczeni na tę godność przez Rydzyka. W zakonie rządzi bowiem ojciec dyrektor, formalnie będący zwykłym zakonnikiem.
Młyny boże
Watykan nie dał jednak tym razem redemptorystom zbyt dużych możliwości manewru. Nie ma wątpliwości, że watykańskie młyny, które - jak wiadomo - mielą powoli, ale skutecznie, wykonały już prawie całą pracę. Istnieje jednak pewien problem. Z całego medialnego holdingu jedynie Radio Maryja jest własnością zakonu. Pozostały majątek - telewizja Trwam, "Nasz Dziennik" czy szkoła wyższa - należy do prywatnych fundacji kontrolowanych przez ojca dyrektora. Przypomina to nieco sytuację z ojcem Konradem Hejmą, którego władze zakonne odwołały ze stanowiska opiekuna polskich pielgrzymów w Rzymie, kiedy ogłoszono, że współpracował z komunistycznymi służbami specjalnymi. Wtedy jednak okazało się, że Hejmo - jako osoba prywatna - jest właścicielem Domu Pielgrzyma. Dziś nadal rezyduje w Rzymie i nawet pojawia się na audiencjach generalnych u Benedykta XVI. Gdyby jednak ojciec Rydzyk chciał wykorzystać sytuację, że jest właścicielem większej części holdingu, władze kościelne mogą sięgnąć po kary kościelne - od napomnienia aż po wykluczenie ze wspólnoty Kościoła.
W niwecz się obróci?
Dla Rydzyka zastosowanie takiej kary może być próbą ognia. Można przypuszczać, że po niej Kościół podda go próbie Gamaliela. Ten faryzeusz, opisany w Dziejach Apostolskich, stanął przed Sanhedrynem i zaproponował, by łagodnie potraktować pierwszych chrześcijan. "Jeśli (...) ta sprawa jest z ludzi, w niwecz się obróci; jeśli jednak jest z Boga, nie zdołacie ich zniszczyć" - argumentował. Dzięki kierowaniu się tą mądrością Kościołowi często udawało się oddzielić ziarno od plew.
"Stolica Apostolska prosi usilnie biskupów polskich, aby zgodnym działaniem przezwyciężali aktualne trudności spowodowane przez niektóre transmisje i stanowiska zajmowane przez Radio Maryja, które nie uwzględniają w wystarczającym stopniu słusznej autonomii sfery politycznej" - napisał w liście do prowincjała redemptorystów Zdzisława Klafki nuncjusz apostolski abp Józef Kowalczyk. Sytuacja ta przypomina wydarzenia z 1906 r., kiedy do Rzymu udał się ksiądz Jan Michał Maria Kowalski, by prosić papieża o błogosławieństwo dla Zgromadzenia Mariawitów, mającego tę samą patronkę co toruńska rozgłośnia. I choć w owym czasie mariawici byli równie popularni jak dziś ojciec Rydzyk, na ks. Kowalskiego została rzucona klątwa. Mariawici założyli własny Kościół, który sam uległ jednak schizmie. Popularność "mankieciarzy", jak nazywano pogardliwie odstępców, po rzuceniu klątwy szybko stopniała.
Prowincjał Rydzyk
Obecna interwencja Watykanu pokazuje, że cierpliwość Kościoła w sprawie Radia Maryja się wyczerpała. "Proszę potraktować treść całej tej korespondencji również jako poważne ostrzeżenie i zaproszenie Księdza Prowincjała do podjęcia zdecydowanych i skutecznych działań w zakresie swojego urzędu" - napisał do prowincjała redemptorystów arcybiskup Józef Kowalczyk. Nie sposób tego zinterpretować inaczej niż jako wezwanie do zdymisjonowania ojca Tadeusza Rydzyka ze stanowiska dyrektora Radia Maryja.
I trudno się dziwić władzom Kościoła. W ciągu ostatnich lat redemptoryści niewiele robili sobie z napomnień Watykanu, wykorzystując to, że zakony są niezależne od miejscowej władzy kościelnej. Przewodniczący Konferencji Episkopatu arcybiskup Józef Michalik, pisząc w liście do prowincjała Klafki, że "Radio Maryja, niezależnie od tego, że przynależy do wspólnoty zakonnej, jest podporządkowane pasterskiej odpowiedzialności biskupów", dał do zrozumienia, że czas wykorzystywania tej niezależności dobiegł końca. De facto redemptoryści zlekceważyli bowiem wcześniejsze ostre napomnienia prymasa Józefa Glempa i arcybiskupa Michalika. Nie jest tajemnicą, że zarówno poprzedni prowincjał Edward Nocuń, jak i obecny Zdzisław Klafka to figuranci namaszczeni na tę godność przez Rydzyka. W zakonie rządzi bowiem ojciec dyrektor, formalnie będący zwykłym zakonnikiem.
Młyny boże
Watykan nie dał jednak tym razem redemptorystom zbyt dużych możliwości manewru. Nie ma wątpliwości, że watykańskie młyny, które - jak wiadomo - mielą powoli, ale skutecznie, wykonały już prawie całą pracę. Istnieje jednak pewien problem. Z całego medialnego holdingu jedynie Radio Maryja jest własnością zakonu. Pozostały majątek - telewizja Trwam, "Nasz Dziennik" czy szkoła wyższa - należy do prywatnych fundacji kontrolowanych przez ojca dyrektora. Przypomina to nieco sytuację z ojcem Konradem Hejmą, którego władze zakonne odwołały ze stanowiska opiekuna polskich pielgrzymów w Rzymie, kiedy ogłoszono, że współpracował z komunistycznymi służbami specjalnymi. Wtedy jednak okazało się, że Hejmo - jako osoba prywatna - jest właścicielem Domu Pielgrzyma. Dziś nadal rezyduje w Rzymie i nawet pojawia się na audiencjach generalnych u Benedykta XVI. Gdyby jednak ojciec Rydzyk chciał wykorzystać sytuację, że jest właścicielem większej części holdingu, władze kościelne mogą sięgnąć po kary kościelne - od napomnienia aż po wykluczenie ze wspólnoty Kościoła.
W niwecz się obróci?
Dla Rydzyka zastosowanie takiej kary może być próbą ognia. Można przypuszczać, że po niej Kościół podda go próbie Gamaliela. Ten faryzeusz, opisany w Dziejach Apostolskich, stanął przed Sanhedrynem i zaproponował, by łagodnie potraktować pierwszych chrześcijan. "Jeśli (...) ta sprawa jest z ludzi, w niwecz się obróci; jeśli jednak jest z Boga, nie zdołacie ich zniszczyć" - argumentował. Dzięki kierowaniu się tą mądrością Kościołowi często udawało się oddzielić ziarno od plew.
Więcej możesz przeczytać w 15/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.