SKANER POLSKA
KOALICJA
Kto dzwonił do PiS?
Jeden telefon miał sprawić, że nie dojdzie do koalicji Prawa i Sprawiedliwości z Platformą Obywatelską. Jarosław Kaczyński poinformował Radę Polityczną PiS, że kilka minut przed rozpoczęciem obrad otrzymał sygnał od osoby, która rozmawiała z PO na temat ewentualnej koalicji rządowej z PiS, i stwierdziła, że taka koalicja nie jest możliwa. Osobą, która ostatnio prowadziła rozmowy z PiS, był Grzegorz Schetyna, sekretarz generalny PO. - Z ręką na sercu mówię, że to nie ja rozmawiałem z PiS - zaklina się Schetyna. Tak naprawdę decyzja o wchodzeniu lub nie PO do koalicji rządowej mogłaby zapaść jedynie kolegialnie. W sobotę ani w piątek nie obradował jednak żaden ze statutowych organów platformy. - Traktuję to jako próbę przerzucenia odpowiedzialności na PO za to, że nie doszło do kolacji - mówi Schetyna. Do stołu rokowań wrócił więc Andrzej Lepper. - Nie stawiamy PiS żadnych warunków brzegowych - mówi "Wprost" przewodniczący Samoobrony. Zaznacza jednak, że nie odstąpi od warunku otrzymania teki wicepremiera oraz kierowania jednym z resortów. - Nie ja się pchałem na wicepremiera, ale nie zamierzam być w rządzie wicepremierem malowanym - mówi Lepper. - Interesuje nas teka wicepremiera i ministra rolnictwa dla przewodniczącego oraz kierowanie resortami infrastruktury, pracy i polityki społecznej, a także ochrony środowiska - mówi z kolei "Wprost" zastępca Leppera Janusz Maksymiuk. Przeciwko koalicji PiS z Samoobroną najgłośniej występował poseł PiS Antoni Mężydło.
Koalicja z Samoobroną to za mało, by rządzić bez problemów. Tymczasem PSL, trzeci koalicjant, oficjalnie nic nie wie o wejściu do rządu. - Z nami dotychczas nikt na temat koalicji rządowej nie rozmawiał - mówi poseł PSL Jan Bury.
- PiS miał szansę na porozumienie z nami w styczniu. Po miesiącu rozmów nagle się dowiedzieliśmy, że nie będzie koalicji, tylko stabilizacja, i nawet nam nikt nie powiedział "do widzenia". Tak się nie robi - dodaje poseł Bury. - Jeżeli zaproszenie do rozmów na temat koalicji przyjdzie, na pewno pozytywnie na taką prośbę odpowiemy - mówi Janusz Piechociński, inny polityk PSL. Grzegorz Schetyna koalicji PiS z Samoobroną oraz ewentualnie PSL nie wróży długiego żywota. - To potrwa kilka miesięcy i szybko dojdzie do kryzysu, który tym razem skończy się rozpisaniem nowych wyborów jesienią lub wiosną przyszłego roku - mówi Schetyna. Okazuje się, że nie ma problemu wyjścia z rządu wicepremier Zyty Gilowskiej. Miała się ona zgodzić na obecność Leppera w rządzie w zamian za dymisję Cezarego Mecha, jej zastępcy w Ministerstwie Finansów. (CEG, AS)
STRAJK LEKARZY
Dr Radziwiłł prywatnie
Jedynym lekiem na brak pieniędzy w służbie zdrowia jest prywatyzacja. Wiedzą o tym nawet protestujący lekarze, choć nie mówią tego głośno. Dr Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, nie znalazł czasu na rozmowę z "Wprost", ponieważ po demonstracji jechał do gabinetu, aby przyjmować pacjentów. W strajku nie brali udziału lekarze zatrudnieni na kontraktach w publicznych szpitalach, ani 5,5 tys. pracowników prywatnych placówek. Prawdziwe protesty rozpoczną się jednak wtedy, gdy resort zdrowia zacznie wprowadzać w życie zmiany prawne ograniczające szarą strefę w medycynie. Ministerstwo chce nałożyć na lekarzy obowiązek posiadania kas fiskalnych, dając pacjentom możliwość odliczenia wydatków na leczenie od podatku. W planach są też surowe kary za łapownictwo oraz możliwość nakazania placówkom pracy w sytuacji "wystąpienia okoliczności zagrażających zapewnieniu dostępu do określonych świadczeń opieki zdrowotnej, finansowanych ze środków publicznych", co w praktyce oznacza zakaz strajkowania. (IKA, JAS)
PALIWA
Będzie taniej?
Wkrótce mogą spaść ceny benzyny w Polsce. Jak dowiedział się "Wprost", polskiej delegacji rządowej w Moskwie, kierowanej przez ministra gospodarki Piotra Woźniaka, udało się przekonać Rosjan, aby w protokole z rozmów (z 31 marca) umieszczono zapis mówiący, że państwo polskie zachęca rosyjskie kompanie naftowe do składania bezpośrednich ofert polskim rafineriom (Grupie Lotos i PKN Orlen). Przy okazji negocjacji wyszła dziwna sprawa. Rosjanie przekazali polskiej stronie informację, że tranzyt ropy przez Polskę wyniósł 27,5 mln ton, podczas gdy strona polska potwierdziła przesłanie przez nasze terytorium 32 mln ton. Rozbieżność ta może wynikać albo z błędów w dokumentacji, albo z faktu, że usiłowano ukryć eksport 5 mln ton ropy. Kilka dni po zakończeniu rozmów w instytucjach monitorujących rynek ropy w Rosji nastąpiło trzęsienie ziemi: stanowiska straciło dwóch urzędników wysokiego szczebla i wiceprezes Transnieftu (firmy zarządzającej rurociągami). (JP)
AUSCHWITZ
Wojna o nazwę
SZEWACH WEISS Były ambasador Izraela w Polsce, profesor na Uniwersytecie Warszawskim i w Instytucie Izraelsko-Polskim na uniwersytecie w Tel Awiwie, komentator "Wprost"
Nie podoba mi się, że Światowy Kongres Żydów tak reaguje na polską propozycję zmiany nazwy miejsca kaźni w Oświęcimiu. Ministerstwo Kultury walczy w UNESCO o nowe miano - "Były Nazistowski Niemiecki Obóz Koncentracyjny Auschwitz". Dziwi mnie piątkowe oświadczenie Marama Sterna, zastępcy sekretarza generalnego kongresu, że w ten sposób "polski rząd chce redefiniować historię". Stern stwierdził również lekkomyślnie, że wśród pracowników obozu zagłady byli Polacy rekrutowani z okolic Oświęcimia. A przecież mogło ich być zaledwie kilku. O wiele więcej zatrudnionych - poza Niemcami - było z Ukrainy czy Litwy. Cały spór pozostawia bardzo niemiłe odczucia. Kongres przesadnie odbiera i uogólnia niektóre przykre sygnały z Polski, na przykład opinie Stanisława Michalkiewicza o współcześnie działającym marketingu związanym z Holocaustem. Stąd oświadczenia jednej z żydowskich organizacji. To wszystko stwarza złą atmosferę. W Polsce przez dwa pokolenia po wojnie nie było dialogu między naszymi narodami. Od piętnastu lat staramy się to zmienić, ale po obu stronach gdzieś na marginesie pozostają resztki antypolonizmu i antysemityzmu. Nie uważam, żeby nowa nazwa cokolwiek zmieniła - Auschwitz to czarna dziura historii i wszyscy tak kojarzą tę nazwę. Tak jak Hiroszimę czy Nagasaki. Podkreślam z całą mocą, że wyłącznie niemieckie sumienie obciążają obozy śmierci. A ich twórcy byli nawet dumni ze swego dzieła.
MEDYCYNA
Ofiary Vioxxu
W przeddzień procesu zmarła Cecylia J. (79 lat), pierwsza polska pacjentka, która wystąpiła o pięciomilionowe odszkodowanie od firmy Merck Sharp & Dohme, producenta vioxxu (leku stosowanego w schorzeniach reumatycznych). Była jedną z 90 tys. polskich pacjentów zażywających lek, którego skutkiem ubocznym były zawały i wylewy. Niedługo rozpocznie się proces kolejnego poszkodowanego, Stanisława Paszka z Poznania. - Zgłosiło się już 80 pacjentów - mówi mecenas Przemysław Maciak, reprezentujący chorych. - W zależności od uszczerbku na zdrowiu będą się domagać od miliona złotych do 5 mln zł. Szanse polskich pacjentów są duże, gdyż dysponują dokumentacją medyczną pokazującą, że przed zażywaniem vioxxu mieli zdrowe serce. (IKA)
Polskim ofiarom vioxxu będzie poświęcony program "Konfrontacje" w TVP 2, w środę 12 kwietnia o godz. 22.45
SKANER ŚWIAT
POLSKA - BIAŁORUŚ
Łaska satrapy
Mariusz Maszkiewicz
Były ambasador Polski na Białorusi więziony przez białoruskie władze
W Mińsku znalazłem się 24 marca wieczorem. Był to ostatni wieczór istnienia miasteczka opozycji na placu Paędziernikowym, otoczonego specjalnym kordonem. W ten sposób pilnowano, by nikt nie wchodził do środka. Aby się tam dostać, trzeba było się zameldować u komendanta obozu. Do obozu nieustannie chcieli przeniknąć prowokatorzy, którzy często podawali się za Polaków. Ich działania były wykorzystywane przez białoruską telewizję. Pod adresem obozu padały obraęliwe wypowiedzi, a przebrani KGB-iści machali flagą Łukaszenki i krzyczeli hasła prezydenta. O godzinie trzeciej na plac wjechały maszyny czyszczące. Niedługo potem za nimi pojawiły się duże milicyjne suki. Funkcjonariusze Specnazu wyciągali ludzi za ręce, włosy i nogi. Potem zabierali ich do wozów i tam zaczynał się łomot. Miałem to szczęście, że nie bito mnie po twarzy. Widziałem jednak wiele zakrwawionych osób.
Następnego dnia zorientowali się, że jestem byłym ambasadorem. Wtedy rozpoczęło się przesłuchanie. KGB-iści próbowali mnie obrazić i sprowokować. Straszyli, że nie mam już immunitetu i dopiero teraz zobaczę, co oni potrafią. Na koniec przyszedł postawny pan, który wymownym gestem pokazał, że każdej rewolucji na Białorusi poderżnie gardło. Później się dowiedziałem, że był to wiceminister spraw wewnętrznych.
Rozprawa przed sądem, dokonana w ekspresowym tempie, była farsą. W ciągu 20 minut oskarżono mnie o wykrzykiwanie antypaństwowych haseł ("Niech żyje Białoruś") i skazano na 15 dni więzienia. Cela, w której mnie zamknięto, miała 8 metrów na 5 metrów. Siedzieli ze mną Ukraińcy i Rosjanie - wszyscy byli działaczami demokratycznymi. Spaliśmy na gołych deskach. Było potwornie zimno. Kiedy w końcu pozwolili mi się spotkać z konsulem, ten zażądał badań lekarskich. W ten sposób trafiłem do szpitala nr 1 w Mińsku. W szpitalu nieustannie pilnowali mnie milicjanci. Po kilku dniach dowiedziałem się, że jednak zaliczają mi pobyt w szpitalu do aresztu i wychodzę na wolność. Nie wiem, dlaczego Łukaszenka zdecydował się mnie wypuścić. Być może prezydent przed zaprzysiężeniem ("koronacją" - jak mówili milicjanci) nie chciał robić dodatkowego zamieszania. Ja wróciłem do rodziny i wolnego kraju, lecz Białorusini muszą z tą dyktaturą dalej żyć. Dlatego zamierzam tam jeszcze powrócić.
Notował Grzegorz Sadowski
OBYCZAJE
Donosy na prezydentów
Jaka bomba może zabić amerykańskiego prezydenta? Kaloryczna! Przekonuje o tym Roland Mesnier, francuski cukiernik, który 25 lat pracował w Białym Domu. W opublikowanym niedawno pamiętniku "Sucré d'Etat" (Lukrowane państwo) zdradził kulinarne upodobania amerykańskich głów państwa. "George W. Bush bez opamiętania jadł naleśniki z czekoladą" - pisze Mesnier. "Ronald Reagan podjadał ukradkiem, bo Nancy liczyła jego kalorie, ale najgorszy był Bill Clinton. Na śniadanie pochłaniał pomarańczowe suflety. Musieliśmy pracować na dwie zmiany i pamiętać, że ma uczulenie na mleko i kakao" - opowiada Mesnier. Znany cukiernik obecnie przebywa we Francji, gdzie wkrótce rozpocznie pracę dla Jacques'a Chiraca. (AG)
SPA
Piwo w basenie
W czeskiej Chodovej Planie otwarto pierwszy na świecie salon spa, gdzie zamiast w wodzie goście będą pływać w piwie. JirŃi Plevka, twórca niecodziennego salonu odnowy i właściciel lokalnego browaru Chodovar Family, pomyślał też o pomieszczeniach, w których w chmielowym trunku będzie można się nie tylko kąpać, ale też pić go z umieszczonych nad głowami gości kraników. Łaźnie już cieszą się wielką popularnością. Piwny weekend z wszystkimi wygodami kosztuje w przeliczeniu 450 zł, a ceny pakietów dodatkowych usług niestandardowych, na przykład piwnych biczy, rozpoczynają się już od 70 zł. "Wierzymy w cudowną moc uzdrawiającą piwa" - uzasadnia powstanie spa Plevka. (AG)
ELŻBIETA II
Nastolatka po osiemdziesiątce
Nigdy nie chciała być jak inne dziewczynki księżniczką, a została królową. Elżbieta II, brytyjska monarchini, 21 kwietnia skończy 80 lat. Rocznica ta to wielkie wyzwanie dla tych, którzy na specjalną okazję chcieliby podarować jej coś specjalnego. Królowa bowiem właściwie ma już wszystko. Ma słonia od prezydenta Kamerunu, żółwie z Seszeli i jaguara od społeczności kanadyjskiej. "Nie chciałabym tylko kolejnego psa" - powiedziała królowa, która z miłości do psów jest znana, bo miała ich już 30, a złośliwi twierdzą, że kocha je bardziej niż własną rodzinę. Tegoroczne obchody urodzin mają być inne niż zwykle. Oprócz znamienitych osobistości z wielkiego świata po raz pierwszy do wspólnego świętowania zaproszeni zostaną też zwykli obywatele. Królowa już zaprosiła rzesze swoich rówieśników, a na czerwcowe obchody rocznicy zaplanowano przyjęcie z udziałem dzieci, gdzie główną atrakcją (oprócz królowej, oczywiście) będzie sam Harry Potter. "Chcę być teraz bliżej mojego narodu" - wyjaśnia jubilatka, dla której sędziwy wiek nie jest powodem do zmartwień lub abdykacji. Monarchini ma się świetnie, jest otwarta na innowacje i nigdy się nie nudzi. Jeśli nie pije z wnukami angielskiej herbaty, to spaceruje z iPodem albo surfuje w sieci w poszukiwaniu muzyki i filmów. (AG)
KOALICJA
Kto dzwonił do PiS?
Jeden telefon miał sprawić, że nie dojdzie do koalicji Prawa i Sprawiedliwości z Platformą Obywatelską. Jarosław Kaczyński poinformował Radę Polityczną PiS, że kilka minut przed rozpoczęciem obrad otrzymał sygnał od osoby, która rozmawiała z PO na temat ewentualnej koalicji rządowej z PiS, i stwierdziła, że taka koalicja nie jest możliwa. Osobą, która ostatnio prowadziła rozmowy z PiS, był Grzegorz Schetyna, sekretarz generalny PO. - Z ręką na sercu mówię, że to nie ja rozmawiałem z PiS - zaklina się Schetyna. Tak naprawdę decyzja o wchodzeniu lub nie PO do koalicji rządowej mogłaby zapaść jedynie kolegialnie. W sobotę ani w piątek nie obradował jednak żaden ze statutowych organów platformy. - Traktuję to jako próbę przerzucenia odpowiedzialności na PO za to, że nie doszło do kolacji - mówi Schetyna. Do stołu rokowań wrócił więc Andrzej Lepper. - Nie stawiamy PiS żadnych warunków brzegowych - mówi "Wprost" przewodniczący Samoobrony. Zaznacza jednak, że nie odstąpi od warunku otrzymania teki wicepremiera oraz kierowania jednym z resortów. - Nie ja się pchałem na wicepremiera, ale nie zamierzam być w rządzie wicepremierem malowanym - mówi Lepper. - Interesuje nas teka wicepremiera i ministra rolnictwa dla przewodniczącego oraz kierowanie resortami infrastruktury, pracy i polityki społecznej, a także ochrony środowiska - mówi z kolei "Wprost" zastępca Leppera Janusz Maksymiuk. Przeciwko koalicji PiS z Samoobroną najgłośniej występował poseł PiS Antoni Mężydło.
Koalicja z Samoobroną to za mało, by rządzić bez problemów. Tymczasem PSL, trzeci koalicjant, oficjalnie nic nie wie o wejściu do rządu. - Z nami dotychczas nikt na temat koalicji rządowej nie rozmawiał - mówi poseł PSL Jan Bury.
- PiS miał szansę na porozumienie z nami w styczniu. Po miesiącu rozmów nagle się dowiedzieliśmy, że nie będzie koalicji, tylko stabilizacja, i nawet nam nikt nie powiedział "do widzenia". Tak się nie robi - dodaje poseł Bury. - Jeżeli zaproszenie do rozmów na temat koalicji przyjdzie, na pewno pozytywnie na taką prośbę odpowiemy - mówi Janusz Piechociński, inny polityk PSL. Grzegorz Schetyna koalicji PiS z Samoobroną oraz ewentualnie PSL nie wróży długiego żywota. - To potrwa kilka miesięcy i szybko dojdzie do kryzysu, który tym razem skończy się rozpisaniem nowych wyborów jesienią lub wiosną przyszłego roku - mówi Schetyna. Okazuje się, że nie ma problemu wyjścia z rządu wicepremier Zyty Gilowskiej. Miała się ona zgodzić na obecność Leppera w rządzie w zamian za dymisję Cezarego Mecha, jej zastępcy w Ministerstwie Finansów. (CEG, AS)
STRAJK LEKARZY
Dr Radziwiłł prywatnie
Jedynym lekiem na brak pieniędzy w służbie zdrowia jest prywatyzacja. Wiedzą o tym nawet protestujący lekarze, choć nie mówią tego głośno. Dr Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, nie znalazł czasu na rozmowę z "Wprost", ponieważ po demonstracji jechał do gabinetu, aby przyjmować pacjentów. W strajku nie brali udziału lekarze zatrudnieni na kontraktach w publicznych szpitalach, ani 5,5 tys. pracowników prywatnych placówek. Prawdziwe protesty rozpoczną się jednak wtedy, gdy resort zdrowia zacznie wprowadzać w życie zmiany prawne ograniczające szarą strefę w medycynie. Ministerstwo chce nałożyć na lekarzy obowiązek posiadania kas fiskalnych, dając pacjentom możliwość odliczenia wydatków na leczenie od podatku. W planach są też surowe kary za łapownictwo oraz możliwość nakazania placówkom pracy w sytuacji "wystąpienia okoliczności zagrażających zapewnieniu dostępu do określonych świadczeń opieki zdrowotnej, finansowanych ze środków publicznych", co w praktyce oznacza zakaz strajkowania. (IKA, JAS)
PALIWA
Będzie taniej?
Wkrótce mogą spaść ceny benzyny w Polsce. Jak dowiedział się "Wprost", polskiej delegacji rządowej w Moskwie, kierowanej przez ministra gospodarki Piotra Woźniaka, udało się przekonać Rosjan, aby w protokole z rozmów (z 31 marca) umieszczono zapis mówiący, że państwo polskie zachęca rosyjskie kompanie naftowe do składania bezpośrednich ofert polskim rafineriom (Grupie Lotos i PKN Orlen). Przy okazji negocjacji wyszła dziwna sprawa. Rosjanie przekazali polskiej stronie informację, że tranzyt ropy przez Polskę wyniósł 27,5 mln ton, podczas gdy strona polska potwierdziła przesłanie przez nasze terytorium 32 mln ton. Rozbieżność ta może wynikać albo z błędów w dokumentacji, albo z faktu, że usiłowano ukryć eksport 5 mln ton ropy. Kilka dni po zakończeniu rozmów w instytucjach monitorujących rynek ropy w Rosji nastąpiło trzęsienie ziemi: stanowiska straciło dwóch urzędników wysokiego szczebla i wiceprezes Transnieftu (firmy zarządzającej rurociągami). (JP)
AUSCHWITZ
Wojna o nazwę
SZEWACH WEISS Były ambasador Izraela w Polsce, profesor na Uniwersytecie Warszawskim i w Instytucie Izraelsko-Polskim na uniwersytecie w Tel Awiwie, komentator "Wprost"
Nie podoba mi się, że Światowy Kongres Żydów tak reaguje na polską propozycję zmiany nazwy miejsca kaźni w Oświęcimiu. Ministerstwo Kultury walczy w UNESCO o nowe miano - "Były Nazistowski Niemiecki Obóz Koncentracyjny Auschwitz". Dziwi mnie piątkowe oświadczenie Marama Sterna, zastępcy sekretarza generalnego kongresu, że w ten sposób "polski rząd chce redefiniować historię". Stern stwierdził również lekkomyślnie, że wśród pracowników obozu zagłady byli Polacy rekrutowani z okolic Oświęcimia. A przecież mogło ich być zaledwie kilku. O wiele więcej zatrudnionych - poza Niemcami - było z Ukrainy czy Litwy. Cały spór pozostawia bardzo niemiłe odczucia. Kongres przesadnie odbiera i uogólnia niektóre przykre sygnały z Polski, na przykład opinie Stanisława Michalkiewicza o współcześnie działającym marketingu związanym z Holocaustem. Stąd oświadczenia jednej z żydowskich organizacji. To wszystko stwarza złą atmosferę. W Polsce przez dwa pokolenia po wojnie nie było dialogu między naszymi narodami. Od piętnastu lat staramy się to zmienić, ale po obu stronach gdzieś na marginesie pozostają resztki antypolonizmu i antysemityzmu. Nie uważam, żeby nowa nazwa cokolwiek zmieniła - Auschwitz to czarna dziura historii i wszyscy tak kojarzą tę nazwę. Tak jak Hiroszimę czy Nagasaki. Podkreślam z całą mocą, że wyłącznie niemieckie sumienie obciążają obozy śmierci. A ich twórcy byli nawet dumni ze swego dzieła.
MEDYCYNA
Ofiary Vioxxu
W przeddzień procesu zmarła Cecylia J. (79 lat), pierwsza polska pacjentka, która wystąpiła o pięciomilionowe odszkodowanie od firmy Merck Sharp & Dohme, producenta vioxxu (leku stosowanego w schorzeniach reumatycznych). Była jedną z 90 tys. polskich pacjentów zażywających lek, którego skutkiem ubocznym były zawały i wylewy. Niedługo rozpocznie się proces kolejnego poszkodowanego, Stanisława Paszka z Poznania. - Zgłosiło się już 80 pacjentów - mówi mecenas Przemysław Maciak, reprezentujący chorych. - W zależności od uszczerbku na zdrowiu będą się domagać od miliona złotych do 5 mln zł. Szanse polskich pacjentów są duże, gdyż dysponują dokumentacją medyczną pokazującą, że przed zażywaniem vioxxu mieli zdrowe serce. (IKA)
Polskim ofiarom vioxxu będzie poświęcony program "Konfrontacje" w TVP 2, w środę 12 kwietnia o godz. 22.45
SKANER ŚWIAT
POLSKA - BIAŁORUŚ
Łaska satrapy
Mariusz Maszkiewicz
Były ambasador Polski na Białorusi więziony przez białoruskie władze
W Mińsku znalazłem się 24 marca wieczorem. Był to ostatni wieczór istnienia miasteczka opozycji na placu Paędziernikowym, otoczonego specjalnym kordonem. W ten sposób pilnowano, by nikt nie wchodził do środka. Aby się tam dostać, trzeba było się zameldować u komendanta obozu. Do obozu nieustannie chcieli przeniknąć prowokatorzy, którzy często podawali się za Polaków. Ich działania były wykorzystywane przez białoruską telewizję. Pod adresem obozu padały obraęliwe wypowiedzi, a przebrani KGB-iści machali flagą Łukaszenki i krzyczeli hasła prezydenta. O godzinie trzeciej na plac wjechały maszyny czyszczące. Niedługo potem za nimi pojawiły się duże milicyjne suki. Funkcjonariusze Specnazu wyciągali ludzi za ręce, włosy i nogi. Potem zabierali ich do wozów i tam zaczynał się łomot. Miałem to szczęście, że nie bito mnie po twarzy. Widziałem jednak wiele zakrwawionych osób.
Następnego dnia zorientowali się, że jestem byłym ambasadorem. Wtedy rozpoczęło się przesłuchanie. KGB-iści próbowali mnie obrazić i sprowokować. Straszyli, że nie mam już immunitetu i dopiero teraz zobaczę, co oni potrafią. Na koniec przyszedł postawny pan, który wymownym gestem pokazał, że każdej rewolucji na Białorusi poderżnie gardło. Później się dowiedziałem, że był to wiceminister spraw wewnętrznych.
Rozprawa przed sądem, dokonana w ekspresowym tempie, była farsą. W ciągu 20 minut oskarżono mnie o wykrzykiwanie antypaństwowych haseł ("Niech żyje Białoruś") i skazano na 15 dni więzienia. Cela, w której mnie zamknięto, miała 8 metrów na 5 metrów. Siedzieli ze mną Ukraińcy i Rosjanie - wszyscy byli działaczami demokratycznymi. Spaliśmy na gołych deskach. Było potwornie zimno. Kiedy w końcu pozwolili mi się spotkać z konsulem, ten zażądał badań lekarskich. W ten sposób trafiłem do szpitala nr 1 w Mińsku. W szpitalu nieustannie pilnowali mnie milicjanci. Po kilku dniach dowiedziałem się, że jednak zaliczają mi pobyt w szpitalu do aresztu i wychodzę na wolność. Nie wiem, dlaczego Łukaszenka zdecydował się mnie wypuścić. Być może prezydent przed zaprzysiężeniem ("koronacją" - jak mówili milicjanci) nie chciał robić dodatkowego zamieszania. Ja wróciłem do rodziny i wolnego kraju, lecz Białorusini muszą z tą dyktaturą dalej żyć. Dlatego zamierzam tam jeszcze powrócić.
Notował Grzegorz Sadowski
OBYCZAJE
Donosy na prezydentów
Jaka bomba może zabić amerykańskiego prezydenta? Kaloryczna! Przekonuje o tym Roland Mesnier, francuski cukiernik, który 25 lat pracował w Białym Domu. W opublikowanym niedawno pamiętniku "Sucré d'Etat" (Lukrowane państwo) zdradził kulinarne upodobania amerykańskich głów państwa. "George W. Bush bez opamiętania jadł naleśniki z czekoladą" - pisze Mesnier. "Ronald Reagan podjadał ukradkiem, bo Nancy liczyła jego kalorie, ale najgorszy był Bill Clinton. Na śniadanie pochłaniał pomarańczowe suflety. Musieliśmy pracować na dwie zmiany i pamiętać, że ma uczulenie na mleko i kakao" - opowiada Mesnier. Znany cukiernik obecnie przebywa we Francji, gdzie wkrótce rozpocznie pracę dla Jacques'a Chiraca. (AG)
SPA
Piwo w basenie
W czeskiej Chodovej Planie otwarto pierwszy na świecie salon spa, gdzie zamiast w wodzie goście będą pływać w piwie. JirŃi Plevka, twórca niecodziennego salonu odnowy i właściciel lokalnego browaru Chodovar Family, pomyślał też o pomieszczeniach, w których w chmielowym trunku będzie można się nie tylko kąpać, ale też pić go z umieszczonych nad głowami gości kraników. Łaźnie już cieszą się wielką popularnością. Piwny weekend z wszystkimi wygodami kosztuje w przeliczeniu 450 zł, a ceny pakietów dodatkowych usług niestandardowych, na przykład piwnych biczy, rozpoczynają się już od 70 zł. "Wierzymy w cudowną moc uzdrawiającą piwa" - uzasadnia powstanie spa Plevka. (AG)
ELŻBIETA II
Nastolatka po osiemdziesiątce
Nigdy nie chciała być jak inne dziewczynki księżniczką, a została królową. Elżbieta II, brytyjska monarchini, 21 kwietnia skończy 80 lat. Rocznica ta to wielkie wyzwanie dla tych, którzy na specjalną okazję chcieliby podarować jej coś specjalnego. Królowa bowiem właściwie ma już wszystko. Ma słonia od prezydenta Kamerunu, żółwie z Seszeli i jaguara od społeczności kanadyjskiej. "Nie chciałabym tylko kolejnego psa" - powiedziała królowa, która z miłości do psów jest znana, bo miała ich już 30, a złośliwi twierdzą, że kocha je bardziej niż własną rodzinę. Tegoroczne obchody urodzin mają być inne niż zwykle. Oprócz znamienitych osobistości z wielkiego świata po raz pierwszy do wspólnego świętowania zaproszeni zostaną też zwykli obywatele. Królowa już zaprosiła rzesze swoich rówieśników, a na czerwcowe obchody rocznicy zaplanowano przyjęcie z udziałem dzieci, gdzie główną atrakcją (oprócz królowej, oczywiście) będzie sam Harry Potter. "Chcę być teraz bliżej mojego narodu" - wyjaśnia jubilatka, dla której sędziwy wiek nie jest powodem do zmartwień lub abdykacji. Monarchini ma się świetnie, jest otwarta na innowacje i nigdy się nie nudzi. Jeśli nie pije z wnukami angielskiej herbaty, to spaceruje z iPodem albo surfuje w sieci w poszukiwaniu muzyki i filmów. (AG)
Więcej możesz przeczytać w 15/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.