Rozmowa z Zytą Gilowską, wicepremierem i ministrem finansów

Zyta Gilowska: - Przyjęcie stawek 18 proc. i 32 proc. PIT już w 2007 r. równałoby się powiększeniu deficytu budżetowego o 7 mld zł. Tymczasem przygotowany przez nas program jest dla budżetu neutralny i nie narusza wprowadzonej przez premiera Marcinkiewicza kotwicy budżetowej.
- Krytykują go wszystkie organizacje przedsiębiorców. Zgodziła się pani poświęcić liberalizm na rzecz tzw. solidarności?
- Taki program jest zawsze rezultatem kompromisu. W tym zestawie dwie trzecie jest całkowicie moje, w innych okolicznościach też bym te propozycje forsowała. Ale na przykład dwie stawki PIT od 2009 r. traktuję jako etap przejściowy do jednej stawki PIT.
- Liniowy PIT to teraz raczej science fiction, skoro rząd najwyraźniej nie potrafi za swej kadencji zrealizować nawet własnych obietnic dotyczących podatków.
- Nonsens, w kampanii wyborczej zawsze prezentuje się obietnice do realizowania w ciągu kadencji. Osobiście upieram się za pierwszeństwem dla składek stanowiących parapodatkowe obciążenia wynagrodzeń i te składki powinny być obniżone w pierwszej kolejności. Dlatego proponujemy obniżkę składki rentowej i chorobowej. Nastąpi też "odmrożenie" progów podatkowych i tzw. kwoty wolnej w PIT, z czego będzie można skorzystać, rozliczając podatek za obecny rok. Obciążenia naszych zarobków zostaną zmniejszone o prawie jedną czwartą, co w połączeniu z waloryzacją progów i obserwowanym wzrostem wynagrodzeń oznacza, że Polacy realnie zwiększą swe dochody.
- Dlaczego nie zostanie zmniejszona przynajmniej stawka VAT? Wiele państw unii stosuje niższą od nas stawkę, a my przegrywamy z nimi konkurencję podatkową.
- Ale wiele państw ma stawkę jeszcze większą. Nadzieja na niższą stawkę VAT jest, to kwestia czasu.
- Czy proponowane zmiany mogą być neutralne dla budżetu, skoro chce pani rekompensować ubytki w dochodach, poprawiając ściągalność podatków? Wszyscy ministrowie finansów używali tego pojęcia wytrycha i były to tylko ich pobożne życzenia.
- Ależ naprawdę da się poprawić ściągalność podatków! Nasilimy zwłaszcza kontrole w obrocie detalicznym, gdzie dochodzi do licznych nadużyć. Sama widziałam kalesony z metką "śpioszki", objęte niższą stawką VAT, a moi pracownicy znaleźli m.in. kosiarkę sprzedawaną jako "zabawka".
- Wśród propozycji Ministerstwa Finansów nie widać też przełomu w kwestii reformy całego systemu finansów publicznych.
- Po to ludzie wymyślili laser, żeby nie ciąć toporem. Dlatego jestem zwolennikiem precyzyjnych operacji laserowych, drobnych, lecz ważnych zmian, które przekształcą nasze finanse publiczne. Zresztą, nowe prawo finansów publicznych jest gotowe.
- Może nakłoni pani wreszcie kolegów z rządu do "ścięcia" kilku pozabudżetowych agencji i funduszy celowych? Słyszymy o tym od lat i nic się nie dzieje.
- Jestem w trakcie przygotowań do takich działań. Pierwsze efekty zmian będą widoczne w połowie 2007 r.
- Czy pani program, nawet mocno okrojony, może zyskać poparcie parlamentu?
- Powiem tak: deficyt zdrowego rozsądku jest typowym problemem europejskiej demokracji.
- Czy poprą pani program dawni koledzy z PO? Może reforma podatkowa byłaby dobrą okazją do powrotu PiS i PO do negocjacji o koalicji?
- Po odejściu z PO sporo czytałam, a ulubioną lekturą były "Stracone złudzenia" Balzaka. Tytuł chyba najlepiej oddaje mój stan ducha. Programowo obie partie bardzo się zbliżyły. PO, którą współtworzyłam, zawsze była partią wybitnie zdroworozsądkową, a dziś coraz częściej odwołuje się do idei silnego państwa. PiS wyszło od koncepcji silnego państwa, a dziś coraz mocniej jest w nim obecny nurt zdroworozsądkowy.
- W czym zatem problem?
- Może to problem grzechu pierworodnego. To jedna z kluczowych kategorii w historii rodzaju ludzkiego.
- Zostanie pani w rządzie, jeśli wicepremierem zostanie Andrzej Lepper?
- Nie myślę o tym teraz, na ogół podejmuję decyzje wówczas, gdy muszę. Muszę jednak zauważyć, że od co najmniej 30 lat w ekonomii światowej dominuje podejście liberalne. Po prostu wszelkie inne propozycje stały się nieaktualne, a część wręcz sama się skompromitowała.
- Czy liberalna konserwatystka jest zadowolona z kompromisu między UniCreditem a Ministerstwem Skarbu?
- Tak. Lepiej mieć dwa duże rywalizujące z sobą banki niż jeden bardzo duży.
Fot: Z.Furman
Więcej możesz przeczytać w 15/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.