Miss World to trzecia pod względem oglądalności impreza na świecie - po piłkarskich mistrzostwach świata i igrzyskach olimpijskich
Sabrina Houssami z Australii i Annabella Hilal z Libanu to faworytki finału Miss World, który 30 września odbędzie się w Warszawie. Ich uroda nie wydaje się jednak wcale najważniejsza. Libanka ma szansę na zwycięstwo, bowiem jej rodacy byli w tym roku ofiarami wojny między Izraelem i Hezbollahem. Z kolei Australijka to wzorzec wielokulturowości (jej ojciec jest muzułmaninem pochodzącym z Libanu, a matka Hinduską), czyli jest świetnym przykładem udanej integracji mniejszości etnicznych i religijnych - a z tym problemem zmaga się cały zachodni świat.
Miss polityki
Wybory Miss World to zawody, które od dawna starały się być nie tylko konkursem piękna, ale także komentarzem do współczesności - najlepiej dowiodło tego zwycięstwo Anety Kręglickiej w 1989 r., czyli wtedy, gdy w Polsce upadł komunizm. Obecnie, podczas wizyty w Polsce finalistki spotkały się m.in. z Lechem Wałęsą i księdzem Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim. Polityczna otoczka odróżnia konkurs Miss World od konkurencyjnych wyborów Miss Universe, które dominują w krajach obu Ameryk. Obie te imprezy toczą między sobą zażartą walkę o widzów na całym świecie.
To dlatego finał Miss World trafił do Warszawy - organizatorzy liczą, że sukces imprezy w naszym kraju pomoże im na triumfalny powrót do Europy, skąd konkurs został wyparty pod koniec lat 80. na skutek złej sławy i ataków feministek. Jeśli come back się uda, Miss World ugruntuje swą pozycję jako trzecia największa pod względem oglądalności impreza na świecie - po piłkarskich mistrzostwach świata oraz igrzyskach olimpijskich.
Odium targu bydła
Po raz pierwszy wybory Miss World zorganizowano w 1951 r. w Londynie. Aż do 1988 r. konkurs nieprzerwanie odbywał się w stolicy Wielkiej Brytanii - jednak w końcowej fazie miał już opinię targowiska próżności, na którym podstarzali gwiazdorzy szukali nowej żony lub kochanki. Kolejne wybory przerywały głośne protesty feministek, które nie określały tej imprezy inaczej niż jako "targ bydła". Ostateczną kompromitację przyniosły wydarzenia z 1973 r. - ówczesnej laureatce Marjorie Wallace zabrano koronę, bowiem tuż po zwycięstwie przyłapano ją in flagranti z piłkarzem George'em Bestem i muzykiem Tomem Jonesem.
Klimat wokół konkursu zrobił się tak zły, że w 1989 r. Eric Morley, pomysłodawca Miss World i ówczesny szef (po jego śmierci w 2000 r. konkursem zawiaduje jego żona Julia Morley), zdecydował się zorganizować wybory w Hongkongu. Od tamtej pory konkurs organizowano jeszcze w Chinach, Indiach, USA, w RPA i na Seszelach.
Jednocześnie organizatorzy zaczęli walczyć o zmianę wizerunku imprezy. Pojawiło się hasło "Piękno dla szczytnego celu", finalistki - oprócz prezentowania swych wdzięków - musiały także przejść test na inteligencję i osobowość. Regułą stało się uczestnictwo laureatek konkursu w akcjach charytatywnych.
Miss po liftingu
- Finalistki Miss World muszą mieć klasę, nie mogą przypominać dziewczyn z rozkładówek "Playboya". Taki wizerunek z kolei często charakteryzuje uczestniczki Miss Universe - twierdzi Ewa Wachowicz, która zajęła czwarte miejsce w konkursie Miss Świata w 1992 r. - W wyborach piękności najważniejsza jest osobowość. Ten konkurs to rodzaj rozmowy kwalifikacyjnej. Ja ją przeszłam i wygrałam roczny kontrakt na bycie Miss World. Na pełen etat: 24 godziny na dobę, 365 dni w roku - mówi w rozmowie z "Wprost" Unnur Birna Vilhajalmsdottir, laureatka Miss World. Ta praca sprowadza się do ciągłego krążenia po świecie. Biorąc udział w różnych akcjach dobroczynnych czy lokalnych konkursach piękności, Vilhajalmsdottir nieprzerwanie promuje swojego pracodawcę w kolejnych krajach. Rezultaty wizerunkowego liftingu Miss World mówią same za siebie. W latach 70. finał Miss Świata oglądało w telewizji 500 mln widzów, na początku lat 90. - gdy konkurs opuścił Londyn - liczba ta wzrosła do 1,2 mld, zaś dekadę później do 2,3 mld w 120 państwach (dla porównania: ostatni finał Miss Universe śledziło przed telewizorami 1,5 mld osób w 70 krajach). Wymyślony przez Morleya globalny produkt, jakim są wybory najpiękniejszej kobiety świata, okazał się świetnym pomysłem na przyciągnięcie rzeszy nowych telewidzów przed ekrany w sobotni wieczór. Jego naturalna dramaturgia połączona z nieprzeciętną urodą uczestniczących w zawodach kobiet, stała się magnesem przyciągającym widzów przed telewizory. A sam Morley stał się uosobieniem medialnego sukcesu. Tym bardziej że jego pomysłem był także niezwykle popularny program "Come Dancing" (w Polsce znany jako "Taniec z gwiazdami").
Zdaniem ekspertów, impreza organizowana dziś przez Julię Morley utrzymała pozycję najważniejszego konkursu piękna na świecie, bowiem przestrzega podstawowych zasad dotyczących budowania globalnego wizerunku wiarygodnej marki. - Aby zorganizować imprezę, którą będzie oglądał cały świat, należy osadzić ją w uniwersalnym kontekście, zrozumiałym dla każdego mieszkańca globu. To dlatego największą widownię zawsze mają igrzyska olimpijskie: kojarzą się one z wartościami powszechnie akceptowanymi przez wszystkich - tłumaczy dla "Wprost" Patrick Donovan, dyrektor firmy Live, zajmującej się kreowaniem wizerunku i organizacją wielkich wydarzeń. A kobiece piękno jest akceptowane pod każdą szerokością geograficzną, jeśli tylko zostanie pokazane w budzącym pozytywne wrażenia kontekście. W przeciwnym razie może wywołać nieobliczalne skutki - o czym wiadomo od czasów wojny trojańskiej, której przyczyną stała się urodziwa Helena. Organizatorzy Miss World wiedzą o tym świetnie także z własnego doświadczenia - w 2002 r. w Nigerii wybuchły gwałtowne protesty muzułmanów przeciw próbie zorganizowania tam finału Miss World. Zginęło w nich ponad 100 osób.
Gwiazdy jednego sezonu
Pod względem oglądalności finał Miss World przebija rozdanie Oscarów (miliard widzów) czy konkurs Eurowizji (150 mln widzów). Jednak te imprezy - oprócz tego, że są świetnym show - mają także pewien prestiż i siłę lansowania gwiazd, dlatego ciągle są wyżej cenione na najważniejszych, bo najbogatszych rynkach świata: w USA i Europie. Tymczasem najpiękniejsze kobiety, choć dobierane starannie także pod względem cech osobowości, zostają najwyżej gwiazdami jednego sezonu. Status globalnych celebrities zyskały tylko Halle Berry i Michelle Yeoh, które przewinęły się przez wybory w latach 80. - dziś obie są uznanymi aktorkami w Hollywood.
Dużo trwalszą sławę niż laureatki finałów Miss World zyskały miejsca, w których je organizowano. Chińska Sanya wypromowała się na modny kurort turystyczny. To samo stało się z Sun City w RPA i Seszelami, które wcześniej gościły finały wyborów najpiękniejszej kobiety świata. Teraz czas na promocję Warszawy.
Miss polityki
Wybory Miss World to zawody, które od dawna starały się być nie tylko konkursem piękna, ale także komentarzem do współczesności - najlepiej dowiodło tego zwycięstwo Anety Kręglickiej w 1989 r., czyli wtedy, gdy w Polsce upadł komunizm. Obecnie, podczas wizyty w Polsce finalistki spotkały się m.in. z Lechem Wałęsą i księdzem Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim. Polityczna otoczka odróżnia konkurs Miss World od konkurencyjnych wyborów Miss Universe, które dominują w krajach obu Ameryk. Obie te imprezy toczą między sobą zażartą walkę o widzów na całym świecie.
To dlatego finał Miss World trafił do Warszawy - organizatorzy liczą, że sukces imprezy w naszym kraju pomoże im na triumfalny powrót do Europy, skąd konkurs został wyparty pod koniec lat 80. na skutek złej sławy i ataków feministek. Jeśli come back się uda, Miss World ugruntuje swą pozycję jako trzecia największa pod względem oglądalności impreza na świecie - po piłkarskich mistrzostwach świata oraz igrzyskach olimpijskich.
Odium targu bydła
Po raz pierwszy wybory Miss World zorganizowano w 1951 r. w Londynie. Aż do 1988 r. konkurs nieprzerwanie odbywał się w stolicy Wielkiej Brytanii - jednak w końcowej fazie miał już opinię targowiska próżności, na którym podstarzali gwiazdorzy szukali nowej żony lub kochanki. Kolejne wybory przerywały głośne protesty feministek, które nie określały tej imprezy inaczej niż jako "targ bydła". Ostateczną kompromitację przyniosły wydarzenia z 1973 r. - ówczesnej laureatce Marjorie Wallace zabrano koronę, bowiem tuż po zwycięstwie przyłapano ją in flagranti z piłkarzem George'em Bestem i muzykiem Tomem Jonesem.
Klimat wokół konkursu zrobił się tak zły, że w 1989 r. Eric Morley, pomysłodawca Miss World i ówczesny szef (po jego śmierci w 2000 r. konkursem zawiaduje jego żona Julia Morley), zdecydował się zorganizować wybory w Hongkongu. Od tamtej pory konkurs organizowano jeszcze w Chinach, Indiach, USA, w RPA i na Seszelach.
Jednocześnie organizatorzy zaczęli walczyć o zmianę wizerunku imprezy. Pojawiło się hasło "Piękno dla szczytnego celu", finalistki - oprócz prezentowania swych wdzięków - musiały także przejść test na inteligencję i osobowość. Regułą stało się uczestnictwo laureatek konkursu w akcjach charytatywnych.
Miss po liftingu
- Finalistki Miss World muszą mieć klasę, nie mogą przypominać dziewczyn z rozkładówek "Playboya". Taki wizerunek z kolei często charakteryzuje uczestniczki Miss Universe - twierdzi Ewa Wachowicz, która zajęła czwarte miejsce w konkursie Miss Świata w 1992 r. - W wyborach piękności najważniejsza jest osobowość. Ten konkurs to rodzaj rozmowy kwalifikacyjnej. Ja ją przeszłam i wygrałam roczny kontrakt na bycie Miss World. Na pełen etat: 24 godziny na dobę, 365 dni w roku - mówi w rozmowie z "Wprost" Unnur Birna Vilhajalmsdottir, laureatka Miss World. Ta praca sprowadza się do ciągłego krążenia po świecie. Biorąc udział w różnych akcjach dobroczynnych czy lokalnych konkursach piękności, Vilhajalmsdottir nieprzerwanie promuje swojego pracodawcę w kolejnych krajach. Rezultaty wizerunkowego liftingu Miss World mówią same za siebie. W latach 70. finał Miss Świata oglądało w telewizji 500 mln widzów, na początku lat 90. - gdy konkurs opuścił Londyn - liczba ta wzrosła do 1,2 mld, zaś dekadę później do 2,3 mld w 120 państwach (dla porównania: ostatni finał Miss Universe śledziło przed telewizorami 1,5 mld osób w 70 krajach). Wymyślony przez Morleya globalny produkt, jakim są wybory najpiękniejszej kobiety świata, okazał się świetnym pomysłem na przyciągnięcie rzeszy nowych telewidzów przed ekrany w sobotni wieczór. Jego naturalna dramaturgia połączona z nieprzeciętną urodą uczestniczących w zawodach kobiet, stała się magnesem przyciągającym widzów przed telewizory. A sam Morley stał się uosobieniem medialnego sukcesu. Tym bardziej że jego pomysłem był także niezwykle popularny program "Come Dancing" (w Polsce znany jako "Taniec z gwiazdami").
Zdaniem ekspertów, impreza organizowana dziś przez Julię Morley utrzymała pozycję najważniejszego konkursu piękna na świecie, bowiem przestrzega podstawowych zasad dotyczących budowania globalnego wizerunku wiarygodnej marki. - Aby zorganizować imprezę, którą będzie oglądał cały świat, należy osadzić ją w uniwersalnym kontekście, zrozumiałym dla każdego mieszkańca globu. To dlatego największą widownię zawsze mają igrzyska olimpijskie: kojarzą się one z wartościami powszechnie akceptowanymi przez wszystkich - tłumaczy dla "Wprost" Patrick Donovan, dyrektor firmy Live, zajmującej się kreowaniem wizerunku i organizacją wielkich wydarzeń. A kobiece piękno jest akceptowane pod każdą szerokością geograficzną, jeśli tylko zostanie pokazane w budzącym pozytywne wrażenia kontekście. W przeciwnym razie może wywołać nieobliczalne skutki - o czym wiadomo od czasów wojny trojańskiej, której przyczyną stała się urodziwa Helena. Organizatorzy Miss World wiedzą o tym świetnie także z własnego doświadczenia - w 2002 r. w Nigerii wybuchły gwałtowne protesty muzułmanów przeciw próbie zorganizowania tam finału Miss World. Zginęło w nich ponad 100 osób.
Gwiazdy jednego sezonu
Pod względem oglądalności finał Miss World przebija rozdanie Oscarów (miliard widzów) czy konkurs Eurowizji (150 mln widzów). Jednak te imprezy - oprócz tego, że są świetnym show - mają także pewien prestiż i siłę lansowania gwiazd, dlatego ciągle są wyżej cenione na najważniejszych, bo najbogatszych rynkach świata: w USA i Europie. Tymczasem najpiękniejsze kobiety, choć dobierane starannie także pod względem cech osobowości, zostają najwyżej gwiazdami jednego sezonu. Status globalnych celebrities zyskały tylko Halle Berry i Michelle Yeoh, które przewinęły się przez wybory w latach 80. - dziś obie są uznanymi aktorkami w Hollywood.
Dużo trwalszą sławę niż laureatki finałów Miss World zyskały miejsca, w których je organizowano. Chińska Sanya wypromowała się na modny kurort turystyczny. To samo stało się z Sun City w RPA i Seszelami, które wcześniej gościły finały wyborów najpiękniejszej kobiety świata. Teraz czas na promocję Warszawy.
Globalny wyścig piękna 120 pań miało wziąć udział w warszawskim finale Miss World. Ostatecznie 16 nie dojechało (nie załatwiło na czas formalności wizowych), ale i tak konkurs Miss Świata nie jest największą tego typu imprezą na świecie. Największym spośród ponad 50 międzynarodowych konkursów piękności teoretycznie jest impreza Miss Earth. Biorą w niej udział 124 finalistki. Ta liczba jest jednak sztucznie zawyżana, bowiem organizatorzy dopuszczają do udziału nie tylko zwyciężczynie, ale także finalistki krajowych konkursów piękności, przez co Miss Earthnie traktowana jest zbyt poważnie. Dla przykładu Polskę w tym roku reprezentować będzie Francis Sudnicka, III wicemiss ostatniego Miss Polonia. Inne tego typu konkursy to firmowany przez miliardera Donalda Trumpa Miss Universe, w którego tegorocznym finale wystartowało 86 pań, oraz Miss Intercontinental, w którym pojawiają się reprezentantki 67 państw. Miss stypendium Pierwszy konkurs piękna zorganizowano w Atlancie w 1880 r. - głównie po to, by dostarczyć rozrywki turystom odwiedzającym to miasto. Cykliczne wybory Miss USA rozpoczęły się w 1921 r. Kryzys gospodarczy sprawił, że impreza znalazła się w dołku na początku lat 30. (kilka edycji się nie odbyło). W latach 50. wybór najpiękniejszej kobiety stał się na tyle atrakcyjny, że pojawiły się aż dwie konkurencyjne imprezy. W Wielkiej Brytanii stworzono Miss World w 1951 r., a rok później w USA ruszyły wybory Miss Universe. Obie imprezy, mimo że mają podobny charakter, z czasem zaczęły się coraz bardziej różnić. W Europie duży wpływ na nie miały protesty feministek, które uważały konkursy piękności za imprezy seksistowskie. Inaczej wygląda to do dziś w USA. - W Ameryce nikt nie widzi niczego złego w tym, że młode dziewczyny startują w konkursach piękna. Wręcz przeciwnie, podziwia się je za odwagę i determinację. W USA takie konkursy traktuje się jako sposób na przebicie się do wielkiego świata osób z prowincji. Często nagrodami w konkursach piękności są zresztą stypendia naukowe. O wyborach najpiękniejszej Amerykanki mówi się nawet czasami "Miss Stypendium" - tłumaczy dla "Wprost" Elissa Stein, autorka książki "Beauty Queen". |
Więcej możesz przeczytać w 39/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.