Wielu francuskich Żydów rozważa wyjazd do Izraela z powodu antyizraelskiej polityki Paryża
Szewach Weiss
Były ambasador Izraela w Polsce, profesor na Uniwersytecie Warszawskim i w Instytucie Izraelsko-Polskim na uniwersytecie w Tel Awiwie
Historia stosunków między Francją i Żydami jest pełna paradoksów. Równouprawnienie, podarowane Żydom przez Napoleona Bonapartego jako wyraz jego osobistych sympatii, otworzyło przed Żydami z Francji drzwi do społeczeństwa francuskiego i jego elit. Nie było żadnego innego kraju na świecie, gdzie Żydzi zajmowaliby tak wysokie stanowiska we władzach. Kilkakrotnie stali na czele francuskiego rządu: Léon Blum (dwa razy), Pierre Mendès-France, Michel Debré (był premierem rządu i autorem konstytucji gaullistowskiej na początku lat 60.), Laurent Fabius (na początku lat 90.). Oprócz tego Simone Weil była ministrem rządu francuskiego i przewodniczącą Parlamentu Europejskiego.
Przez wiele pokoleń Paryż był światową stolicą kultury i przytułkiem dla emigrantów politycznych, intelektualistów i wszystkich ludzi, którzy uciekali przed prześladowaniami ze strony władz swoich krajów. Właśnie w Paryżu szczyty swych talentów osiągnęli Marc Chagall i Amadeo Modigliani. Tu działali najwięksi filozofowie i publicyści - Raymond Aron i Henry Levy, współcześni pisarze - jak Mark Alpert, poeci, muzycy, dramatopisarze, uczeni.
Jednocześnie jednak Paryż i Francja były ogniskiem okrutnego antysemityzmu. Proces, który wytoczono żydowskiemu oficerowi Alfredowi Dreyfusowi, okrył Francję hańbą. Artykuł Emila Zoli "Oskarżam!" był ostrym aktem potępienia takiego antysemityzmu. Był też iskrą, która zapaliła znicz syjonizmu na świecie. Właśnie wtedy Theodor Herzl, przebywający w Paryżu jako korespondent czasopisma wiedeńskiego, założył ruch syjonistyczny.
Podczas II wojny światowej duża część Francuzów kolaborowała z nazistowskimi Niemcami. Żydzi razem z lewicą i liberałami padli ofiarą władz Vichy. Prawie wszystkich francuskich Żydów wysłano do Auschwitz-Birkenau (wśród nich była też Simone
Weil). Wielu z tych, którzy uratowali się przed obozem, walczyło w szeregach Wolnej Francji generała de Gaulle'a przeciwko faszyzmowi Vichy. Po wojnie francuska gmina żydowska straciła 150 tys. członków. Przyjęła jednak do swoich instytucji setki tysięcy żydowskich uchodźców z Maroka, Tunezji, Algierii, Libii i krajów Europy Wschodniej. Obecnie jest ona drugą największą gminą żydowską na świecie, po amerykańskiej.
Przed powrotem de Gaulle'a do władzy, w końcu lat 60., między Izraelem i Francją zaistniały stosunki przyjacielskie, których fundament stanowiły wpływy gminy żydowskiej we Francji i wspólnota interesów w świecie arabskim. Izrael zawzięcie walczył z agresją swoich arabskich sąsiadów, a Francja uporczywie sprzeciwiała się niepodległości swoich kolonii w Afryce Północnej. Francja i Izrael były sojusznikami podczas wojny sueskiej w 1956 r., razem pracowały nad rozwojem broni strategicznej, miały też wspólne interesy handlowe, kulturalne itd.
Drastyczne zmiany w stosunkach francusko-izraelskich nastąpiły podczas wojny sześciodniowej. Charles de Gaulle oskarżył Żydów o arogancję i agresję. Powstało wrażenie, że Francja nawiązuje do swej antysemickiej przeszłości, choć de Gaulle nie był antysemitą. Zmiana kursu Francji została wywołana czynnikami politycznymi. Po zakończeniu epoki kolonializmu Francja chciała jak najszerzej otworzyć drzwi do świata muzułmańskiego, by odzyskać w nim część utraconych wpływów, zwłaszcza w Libanie i Syrii. Antyizraelska polityka była też związana z zaciętym antyamerykanizmem de Gaulle'a (a wówczas Izrael był już bliskim sojusznikiem USA).
Za czasów Georges'a Pompidou i Valéry'ego Giscarda d'Estaing stosunki między obu państwami nie były najlepsze. Poprawie uległy, gdy prezydentem został Franćois Mitterrand. Dwie kadencje Jacques'a Chiraca charakteryzowały się raczej chłodną atmosferą, choć w ostatnim czasie nastąpiło ocieplenie - do czasu lipcowo-sierpniowych zatargów z Hezbollahem w Libanie. Francuzi stanowczo poparli Liban i starali się przeszkadzać w proizraelskich posunięciach USA, podobnie jak podczas wojny w Iraku.
Prowadząc taką politykę bliskowschodnią, Francja chce znów odgrywać jedną z czołowych ról na międzynarodowej scenie. "W polityce nie ma sentymentów, są tylko interesy"- mówił de Gaulle. Polityka Francji wobec Izraela przekracza jednak granice przyzwoitości (w sposób pośredni Francja wspiera oś Iran - Syria). Żydów francuskich wcale to nie cieszy. Sporo z nich rozważa wyjazd do Izraela, a są tacy, którzy już to zrobili, i to wówczas, kiedy na Izrael spadały setki rakiet i pocisków. To dowodzi, że w ciężkich czasach Izrael jest domem dla całego narodu żydowskiego.
Były ambasador Izraela w Polsce, profesor na Uniwersytecie Warszawskim i w Instytucie Izraelsko-Polskim na uniwersytecie w Tel Awiwie
Historia stosunków między Francją i Żydami jest pełna paradoksów. Równouprawnienie, podarowane Żydom przez Napoleona Bonapartego jako wyraz jego osobistych sympatii, otworzyło przed Żydami z Francji drzwi do społeczeństwa francuskiego i jego elit. Nie było żadnego innego kraju na świecie, gdzie Żydzi zajmowaliby tak wysokie stanowiska we władzach. Kilkakrotnie stali na czele francuskiego rządu: Léon Blum (dwa razy), Pierre Mendès-France, Michel Debré (był premierem rządu i autorem konstytucji gaullistowskiej na początku lat 60.), Laurent Fabius (na początku lat 90.). Oprócz tego Simone Weil była ministrem rządu francuskiego i przewodniczącą Parlamentu Europejskiego.
Przez wiele pokoleń Paryż był światową stolicą kultury i przytułkiem dla emigrantów politycznych, intelektualistów i wszystkich ludzi, którzy uciekali przed prześladowaniami ze strony władz swoich krajów. Właśnie w Paryżu szczyty swych talentów osiągnęli Marc Chagall i Amadeo Modigliani. Tu działali najwięksi filozofowie i publicyści - Raymond Aron i Henry Levy, współcześni pisarze - jak Mark Alpert, poeci, muzycy, dramatopisarze, uczeni.
Jednocześnie jednak Paryż i Francja były ogniskiem okrutnego antysemityzmu. Proces, który wytoczono żydowskiemu oficerowi Alfredowi Dreyfusowi, okrył Francję hańbą. Artykuł Emila Zoli "Oskarżam!" był ostrym aktem potępienia takiego antysemityzmu. Był też iskrą, która zapaliła znicz syjonizmu na świecie. Właśnie wtedy Theodor Herzl, przebywający w Paryżu jako korespondent czasopisma wiedeńskiego, założył ruch syjonistyczny.
Podczas II wojny światowej duża część Francuzów kolaborowała z nazistowskimi Niemcami. Żydzi razem z lewicą i liberałami padli ofiarą władz Vichy. Prawie wszystkich francuskich Żydów wysłano do Auschwitz-Birkenau (wśród nich była też Simone
Weil). Wielu z tych, którzy uratowali się przed obozem, walczyło w szeregach Wolnej Francji generała de Gaulle'a przeciwko faszyzmowi Vichy. Po wojnie francuska gmina żydowska straciła 150 tys. członków. Przyjęła jednak do swoich instytucji setki tysięcy żydowskich uchodźców z Maroka, Tunezji, Algierii, Libii i krajów Europy Wschodniej. Obecnie jest ona drugą największą gminą żydowską na świecie, po amerykańskiej.
Przed powrotem de Gaulle'a do władzy, w końcu lat 60., między Izraelem i Francją zaistniały stosunki przyjacielskie, których fundament stanowiły wpływy gminy żydowskiej we Francji i wspólnota interesów w świecie arabskim. Izrael zawzięcie walczył z agresją swoich arabskich sąsiadów, a Francja uporczywie sprzeciwiała się niepodległości swoich kolonii w Afryce Północnej. Francja i Izrael były sojusznikami podczas wojny sueskiej w 1956 r., razem pracowały nad rozwojem broni strategicznej, miały też wspólne interesy handlowe, kulturalne itd.
Drastyczne zmiany w stosunkach francusko-izraelskich nastąpiły podczas wojny sześciodniowej. Charles de Gaulle oskarżył Żydów o arogancję i agresję. Powstało wrażenie, że Francja nawiązuje do swej antysemickiej przeszłości, choć de Gaulle nie był antysemitą. Zmiana kursu Francji została wywołana czynnikami politycznymi. Po zakończeniu epoki kolonializmu Francja chciała jak najszerzej otworzyć drzwi do świata muzułmańskiego, by odzyskać w nim część utraconych wpływów, zwłaszcza w Libanie i Syrii. Antyizraelska polityka była też związana z zaciętym antyamerykanizmem de Gaulle'a (a wówczas Izrael był już bliskim sojusznikiem USA).
Za czasów Georges'a Pompidou i Valéry'ego Giscarda d'Estaing stosunki między obu państwami nie były najlepsze. Poprawie uległy, gdy prezydentem został Franćois Mitterrand. Dwie kadencje Jacques'a Chiraca charakteryzowały się raczej chłodną atmosferą, choć w ostatnim czasie nastąpiło ocieplenie - do czasu lipcowo-sierpniowych zatargów z Hezbollahem w Libanie. Francuzi stanowczo poparli Liban i starali się przeszkadzać w proizraelskich posunięciach USA, podobnie jak podczas wojny w Iraku.
Prowadząc taką politykę bliskowschodnią, Francja chce znów odgrywać jedną z czołowych ról na międzynarodowej scenie. "W polityce nie ma sentymentów, są tylko interesy"- mówił de Gaulle. Polityka Francji wobec Izraela przekracza jednak granice przyzwoitości (w sposób pośredni Francja wspiera oś Iran - Syria). Żydów francuskich wcale to nie cieszy. Sporo z nich rozważa wyjazd do Izraela, a są tacy, którzy już to zrobili, i to wówczas, kiedy na Izrael spadały setki rakiet i pocisków. To dowodzi, że w ciężkich czasach Izrael jest domem dla całego narodu żydowskiego.
Więcej możesz przeczytać w 39/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.