W polskiej codzienności salon styka się z saloonem, a nostalgia z odpustem
Wracając kiedyś 1 listopada samolotem do Warszawy, zobaczyłem w dole gigantyczną łunę. Okazało się, że prze-latujemy nad największym cmentarzem Europy - Cmentarzem Bródnowskim. Morze ognia było jednym z najniezwyklej-szych widoków, jakie zapamiętałem.
Mamy w tym tygodniu najbardziej polskie ze świąt - Dzień Wszystkich Świętych. Chyba nigdzie na świecie wspomnienie o tych naszych bliskich, którzy odeszli, nie jest okazją do masowych podróży, spotkań przy grobach i gigantycznego biznesu przycmentarnego. 1 i 2 listopada to dni skłaniające do zadumy i powagi. Są w Europie cmentarze salony i cmentarze odpustowo kolorowe (vide: "Piękne miasto do umierania"). Tak się jednak składa, że temat okładkowy dzisiejszego numeru "Wprost" ani salonowy, ani odpustowy nie jest. Odsłania część tajemnic saloonu III RP. Ponura historia zabójstwa gen. Marka Papały jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, niewielką częścią przestępczej pajęczyny oplatającej Polskę. Wiemy zbyt mało, żeby wymieniać zbyt wiele nazwisk, ale wiemy wystarczająco dużo, by zdać sobie sprawę, że świat zachodni najszybciej dogoniliśmy w przestępczości zorganizowanej i narkobiznesie. Możemy się domyślać, czyje fortuny powstały z mafijnych operacji i jak głęboko mafijna gangrena sięgała w krąg polityków. "To mieszanka wysokich funkcjonariuszy publicznych, ludzi służb specjalnych i zwykłych bandytów" - mówi minister Zbigniew Ziobro (vide: "Spisek szemranych postaci").
Uderzenie w układ jest niewątpliwym osiągnięciem rządu. Gorzej wygląda - niestety - nasza polityka zagraniczna. Sygnałem zmian może się okazać publikowany jednocześnie we "Wprost" i w "Financial Times Deutschland" wspólny artykuł przewodniczących komisji spraw zagranicznych Sejmu i Bundestagu. Autorzy pierwszy raz od dawna nie skupiają się na sporach, lecz na poszukiwaniu polsko-niemieckiej wspólnoty interesów (vide: "Europejskie marzenie"). Że taka istnieje, dowodzi z kolei tekst o formującej się na pograniczu grupie ludzi mieszkających w obu krajach i nie zauważających dzielącej nas granicy (vide: "Polako-Niemcy"). Chciałoby się, by po zainstalowaniu amerykańskiej tarczy antyrakietowej, o czym pisze dla nas doradzający republikańskiej administracji Ariel Cohen, mógł powstać tekst "Polako-Amerykanie" (vide: "Tarcza imienia Reagana"). Przy okazji mogłyby zniknąć irytujące Polaków utrudnienia wizowe. Bo współpraca z pierwszym mocarstwem świata jest dla nas kluczowym warunkiem budowania siły i pozycji politycznej Polski.
Kiedy w czasach PRL receptą na wyrwanie się z komunizmu było: "Wypowiedzieć wojnę Ameryce i poddać się pierwszego dnia", w głowie się nie mieściło, że będziemy mieli na polskim terytorium amerykańskie bazy, a naszym kłopotem stanie się właściwe skonsumowanie sojuszu z Niemcami. Co nie zmienia tego, że ciągle dręczy nas dziwna tęsknota za PRL. A to twórcą pomników polskiego papieża jest budowniczy Lenina z Nowej Huty (vide: "Jan Paweł Lenin"), a to wśród komiksów sukces odnoszą repliki komiksowej produkcji epoki Gierka. To nic, że jak słusznie zauważa autor artykułu "Klątwa kapitana Żbika", "wkrótce nikt już nie będzie wiedział, czym zajmowało się ORMO i dlaczego w epoce prasłowiańskiej na wczasy trzeba było mieć skierowanie, zaś święty napis, znakomicie chroniący gród przed napadem, głosił: remanent". Cóż, całkiem jak podczas naszych pierwszolistopadowych podróży w polskiej codzienności salon styka się z saloonem, a nostalgia z odpustem.
Mamy w tym tygodniu najbardziej polskie ze świąt - Dzień Wszystkich Świętych. Chyba nigdzie na świecie wspomnienie o tych naszych bliskich, którzy odeszli, nie jest okazją do masowych podróży, spotkań przy grobach i gigantycznego biznesu przycmentarnego. 1 i 2 listopada to dni skłaniające do zadumy i powagi. Są w Europie cmentarze salony i cmentarze odpustowo kolorowe (vide: "Piękne miasto do umierania"). Tak się jednak składa, że temat okładkowy dzisiejszego numeru "Wprost" ani salonowy, ani odpustowy nie jest. Odsłania część tajemnic saloonu III RP. Ponura historia zabójstwa gen. Marka Papały jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, niewielką częścią przestępczej pajęczyny oplatającej Polskę. Wiemy zbyt mało, żeby wymieniać zbyt wiele nazwisk, ale wiemy wystarczająco dużo, by zdać sobie sprawę, że świat zachodni najszybciej dogoniliśmy w przestępczości zorganizowanej i narkobiznesie. Możemy się domyślać, czyje fortuny powstały z mafijnych operacji i jak głęboko mafijna gangrena sięgała w krąg polityków. "To mieszanka wysokich funkcjonariuszy publicznych, ludzi służb specjalnych i zwykłych bandytów" - mówi minister Zbigniew Ziobro (vide: "Spisek szemranych postaci").
Uderzenie w układ jest niewątpliwym osiągnięciem rządu. Gorzej wygląda - niestety - nasza polityka zagraniczna. Sygnałem zmian może się okazać publikowany jednocześnie we "Wprost" i w "Financial Times Deutschland" wspólny artykuł przewodniczących komisji spraw zagranicznych Sejmu i Bundestagu. Autorzy pierwszy raz od dawna nie skupiają się na sporach, lecz na poszukiwaniu polsko-niemieckiej wspólnoty interesów (vide: "Europejskie marzenie"). Że taka istnieje, dowodzi z kolei tekst o formującej się na pograniczu grupie ludzi mieszkających w obu krajach i nie zauważających dzielącej nas granicy (vide: "Polako-Niemcy"). Chciałoby się, by po zainstalowaniu amerykańskiej tarczy antyrakietowej, o czym pisze dla nas doradzający republikańskiej administracji Ariel Cohen, mógł powstać tekst "Polako-Amerykanie" (vide: "Tarcza imienia Reagana"). Przy okazji mogłyby zniknąć irytujące Polaków utrudnienia wizowe. Bo współpraca z pierwszym mocarstwem świata jest dla nas kluczowym warunkiem budowania siły i pozycji politycznej Polski.
Kiedy w czasach PRL receptą na wyrwanie się z komunizmu było: "Wypowiedzieć wojnę Ameryce i poddać się pierwszego dnia", w głowie się nie mieściło, że będziemy mieli na polskim terytorium amerykańskie bazy, a naszym kłopotem stanie się właściwe skonsumowanie sojuszu z Niemcami. Co nie zmienia tego, że ciągle dręczy nas dziwna tęsknota za PRL. A to twórcą pomników polskiego papieża jest budowniczy Lenina z Nowej Huty (vide: "Jan Paweł Lenin"), a to wśród komiksów sukces odnoszą repliki komiksowej produkcji epoki Gierka. To nic, że jak słusznie zauważa autor artykułu "Klątwa kapitana Żbika", "wkrótce nikt już nie będzie wiedział, czym zajmowało się ORMO i dlaczego w epoce prasłowiańskiej na wczasy trzeba było mieć skierowanie, zaś święty napis, znakomicie chroniący gród przed napadem, głosił: remanent". Cóż, całkiem jak podczas naszych pierwszolistopadowych podróży w polskiej codzienności salon styka się z saloonem, a nostalgia z odpustem.
Więcej możesz przeczytać w 44/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.