Ci, którzy czytają książki w rodzaju „Skonsumowanych" Benjamina Barbera, zaczynają mniej kupować, bo wierzą, że kryzys spowodowała rozbuchana konsumpcja. Gdy George Bush i jego następca Barack Obama namawiają, by w czasach kryzysu jak najwięcej konsumować, bo tylko w ten sposób można rozwiązać obecne problemy, jest to uznawane za robienie dobrej miny do złej gry. Tymczasem najbardziej racjonalne jest akurat niepoddawanie się epidemii kryzysowego strachu. Doświadczenie wielu wcześniejszych kryzysów uczy (w tym tego zwanego wielkim kryzysem), że najgorzej sobie radzą i najwięcej tracą ci, których kryzysowy stres obezwładnił. Nie warto brnąć w to szaleństwo.Z najnowszych badań TNS OBOP „Doświadczenie i przewidywanie kryzysu" wynika, że tylko 6 proc. gospodarstw domowych w Polsce straciło na spadku wartości akcji na giełdzie. 16 proc. dotknęły spadki wartości środków gromadzonych w funduszach emerytalnych, 11 proc. musiało zapłacić wyższe raty kredytów, a tylko 4 proc. miało trudności z uzyskaniem kredytu w banku. Ale epidemia strachu tak się nakręciła, że aż ośmiu na dziesięciu Polaków obawia się pogorszenia sytuacji finansowej, niemal połowa boi się kryzysu gospodarczego, a co trzeci utraty pracy.
– Polska będzie jednym z najmniej dotkniętych kryzysem krajów w Europie Środkowo-Wschodniej – mówi „Wprost’ Gary Dugan, dyrektor Merrill Lynch Global Wealth Management na Europę, Bliski Wschód i Afrykę (EMEA). Jego zdaniem, Polska gospodarka będzie rosła w tempie 2-3 proc. rocznie, nawet gdy w innych krajach zapanuje recesja. Nie ma więc obiektywnych powodów, by się panicznie bać, że kryzys zrujnuje nasze dotychczasowe życie, zagrozi przyszłości naszych dzieci.
Dawniej panikę wywoływały wojny, zarazy, głód i kataklizmy. W latach 50. i 60. XX wieku Amerykanie i Szwajcarzy budowali schrony przeciwatomowe w obawie przed konfliktem nuklearnym. Dziś do wywołania masowego lęku wystarczy telewizyjna relacja na temat krachu na giełdzie, bankructwa firm i narastającego bezrobocia. Bo jeszcze nigdy w historii tak duża część ludności świata tak szybko nie była infekowana strachem. A im bardziej są przesadzone relacje o skutkach kryzysu, tym szybciej narasta lęk.
Setki milionów ludzi obawia się obecnie załamania gospodarczego na miarę tego w latach 30. XX wieku. Wtedy co czwarty Amerykanin pozostawał bez pracy. „Codziennie dziennikarze radiowi powtarzali: nie wychodźcie z domów w poszukiwaniu pracy, gdyż jej nie znajdziecie. Nie było nadziei" - wspominał Ronald Reagan, pracujący w 1932 r. jako ratownik na miejskim basenie. Ale nawet wtedy było więcej histerii niż faktycznych powodów do lęku i niepokoju. Wbrew dość powszechnej opinii milionerzy, którzy wszystko stracili, nie skakali masowo z okien biurowców. Owszem, nastąpił wzrost liczby samobójstw, ale zdarza się on także w okresie prosperity. W USA po krachu na Wall Street w 1929 r. odebrało sobie życie 23 tys. osób, ale wówczas aż 12 mln ludzi straciło pracę. Obecnie w Islandii, mimo widma finansowego bankructwa, wcale nie ma plagi samobójstw. Napięcia nie wytrzymał jedynie 65-letni islandzki prezydent Ólafur Ragnar Grimsson, który na początku października 2008 r. trafił do szpitala z powodu stanu zawałowego. Jego życie nie było jednak zagrożone.
Pogorszenie się, a nawet załamanie gospodarki nie ma istotnego wpływu na stan naszego zdrowia. To mity powtarzane pod wpływem szerzącej się paniki. Jest wręcz odwrotnie – nasze zdrowie częściej się pogarsza w okresie boomu gospodarczego niż w czasach kryzysu. W okresie prosperity większość osób jest bardziej narażona na stresy i tak zapracowana, że nie odwiedza lekarza, nie bada się i w obawie przed utratą pracy lub zarobków nie korzysta ze zwolnień lekarskich. Prof. Grant Miller ze Stanford University badał te zależności w Kolumbii, gdzie stan gospodarki w znacznym stopniu zależy od cen kawy. Okazało się, że wraz z ich spadkiem mniej było zgonów i poprawiał się stan zdrowia mieszkańców. Lepsza była też opieka nad dziećmi, bo mniej zapracowani rodzice mogli poświęcić im więcej czasu. Sytuacja rodziny dramatycznie się pogarsza tylko wtedy, gdy pracę tracą oboje rodzice, bo brakuje wtedy podstawowych dóbr. Gdy pracuje jedno z nich, ludzie nie zmieniają tak często samochodów, ale mają więcej czasu na życie rodzinne i na załatwianie codziennych spraw.
Prof. Christopher J. Ruhm, ekonomista z University of North Carolina, przeanalizował dane statystyczne z lat 1972-1991 w najbardziej rozwiniętych krajach. Gdy panowała recesja, tak jak w roku 1974 i 1982, wraz ze wzrostem bezrobocia o 1 proc. liczba zgonów spadała o 0,5 proc., głównie z powodu mniejszej liczby zawałów serca i wypadków drogowych. Z innych danych wynika, że w okresie recesji może się zwiększać liczba zgonów z powodu raka, zachorowań na grypę oraz zapalenie płuc. Dzieci urodzone w Danii w czasie kryzysu w dorosłym życiu częściej wykazują większą podatność na choroby serca. W każdym razie załamanie gospodarcze nie powoduje załamania kondycji zdrowotnej społeczeństwa.
Globalny kryzys finansowy może spowodować wzrost liczby zaburzeń psychicznych – ostrzega Margaret Chan, dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Już teraz ponad 50 mln ludzi na świecie boryka się z depresją, napadami lęku oraz nerwicami natręctw. Można być nawet pewnym, że w przyszłości będzie coraz więcej osób z zaburzeniami psychicznymi. Tyle że Margaret Chan nie wspomina, iż w krajach najbardziej uprzemysłowionych tak jest od kilku dziesięcioleci. I to niezależnie od rozwoju czy załamania gospodarczego. Za 10-15 lat liczba zachorowań na depresję wyprzedzi choroby nowotworowe i zajmie drugie miejsce po chorobach układu krążenia. Ale tak stanie się nawet wtedy, gdy powróci szybki wzrost PKB, a wielu osobom poprawi się sytuacja materialna.
Zwykły niepokój i stres, jaki od czasu do czasu odczuwa niemal każdy człowiek, u coraz większej liczby osób przeradzają się w nawracające napady paniki oraz nieuzasadnione realnym zagrożeniem lęki. Pierwsze objawy to nagłe zawroty głowy, kołatanie serca, drętwienie kończyn, dreszcze lub uderzenia gorąca, pocenie się, trudności w oddychaniu i nudności, a także obawa przed utratą kontroli nad własnym ciałem, poczucie „dziwności" lub umierania. U 80 proc. osób pojawienie się tych dolegliwości poprzedzają silne stresy związane z rozwodem, utratą pracy lub śmiercią bliskiej osoby, a nie kryzysem gospodarczym – wykazały badania Narodowego Instytutu Zdrowia w USA.
Obecny kryzys nie wpłynął negatywnie na poziom życia Polaków – przyznaje 66 proc. ankietowanych w badaniu „Jak odczuwamy kryzys", przeprowadzonym w listopadzie 2008 r. przez New Europe Events na zlecenie portalu finansowego NewConnect All the People. 82 proc. ankietowanych nie zaobserwowało w swojej firmie nadzwyczajnych zwolnień, 62 proc. redukcji kosztów, a niemal połowa uważa, że stagnacja będzie przejściowa, więc koniunktura powróci za 2-3 lata.
W USA kryzys dotknął tylko niektóre branże, m.in. instytucje finansowe, firmy motoryzacyjne i producentów dóbr luksusowych. Ale pesymistyczna propaganda skutkuje. „Staliśmy się narodem zrzęd, a Ameryka zapewne bardziej przeżywa recesję intelektualną niż ekonomiczną" – stwierdził Phil Gramm, były senator z Teksasu, wiceprezes szwajcarskiego banku inwestycyjnego UBS.
Okazuje się, że kryzys może być najlepszą motywacją do tego, by odmienić swoje życie. – Im bliżej jesteśmy dna, tym bardziej pewne jest to, że miejsce bessy zajmie hossa – mówi prof. Tomasz Zaleśkiewicz, szef Centrum Badań nad Zachowaniami Ekonomicznymi w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej. Joanne Kathleen Rowling, nauczycielka angielskiego, zaczęła pisać słynną potem powieść o Harrym Potterze, gdy była w najtrudniejszej sytuacji życiowej. Uciekła od męża despoty, pracowała dorywczo, bo musiała się zajmować małą córeczką, żyła z zapomogi, chodziła w ubraniach z lumpeksu. Książkę „Harry Potter i kamień filozoficzny" sprzedała wydawnictwu Bloomsbury za 4 tys. dolarów. Gdy odniosła sukces, ta i następne dwie części opowieści o Harrym Potterze tylko do połowy 2000 r. przyniosły jej ponad 400 mln USD.
Internetowe wydanie „The Times" zamieściło ranking dziesięciu wygranych na kryzysie. Pierwsze miejsce zajął Andrew Lahde, menedżer kalifornijskiego funduszu hedgingowego. Jego firma Lahde Capital obstawiła zapaść na rynku aktywów typu subprime. We wrześniu Lahde stwierdził, że jest już wystarczająco bogaty (fundusz osiągnął zysk roczny na poziomie 888 proc.), by przejść na emeryturę i zamknął swój fundusz. Mistrzem zarabiania na kryzysach jest Warren Buffett, amerykański guru inwestycji, który z odporności na emocje uczynił fundament swojego sukcesu. To w okresie bessy w latach 1973-1974 Buffett nabył wiele giełdowych spółek, dzięki którym pomnożył swój majątek. Dziś jest najbogatszym człowiekiem świata. Po ostatnich latach ograniczonej działalności Buffett znów przystępuje do akcji. Na zakupy wydał już kilkanaście miliardów dolarów.
Czterech na dziesięciu indywidualnych inwestorów giełdowych twierdzi, że już teraz dokonują zakupów wybranych walorów spółek – wynika z sondażu „Jak odczuwamy kryzys". Tylko 11,7 proc. ankietowanych nie zamierza w najbliższej przyszłości kupować kolejnych walorów. Za inwestycjami kapitałowymi przemawia dość dobra sytuacja ekonomiczna Polski na tle innych krajów regionu. A więc jest szansa na szybszy rozwój w porównaniu z sąsiadami – uważają uczestnicy badania.
Problemy ekonomiczne mogą też sprzyjać tym, którzy zamierzają przeprowadzić odkładaną restrukturyzację firmy. Takie działania w czasie dobrej koniunktury byłyby odczytywane jako porażka menedżera i wzbudzałyby większą niechęć załogi. W czasie kryzysu łatwiej redukować zatrudnienie, zamykać nierentowne oddziały i spółki. Trudności gospodarcze sprzyjają tym, którzy specjalizują się w optymalizowaniu kosztów, np. telekomunikacyjnych. Takie usługi są mało popularne w okresie prosperity, a znajdują wielu klientów w czasach, gdy trzeba liczyć każdą złotówkę. Usługą, którą w okresie napięć finansowych powinni się zainteresować kredytobiorcy, jest tworzenie kredytów konsolidacyjnych obniżających łączną miesięczną ratę.
Nie zamykajmy się w kręgu strachu i niemocy. W czasie kryzysu starajmy się normalnie żyć, kupować, inwestować. I pamiętajmy, że ci, którzy nas najbardziej straszą, najwięcej na tym zarabiają.
Trening Jacobsona
Służy rozluźnianiu poszczególnych grup mięśni przez naprzemienne ich napinanie i rozluźnianie. Ćwiczenia rozpoczyna się od mięśni rąk i nóg, następnie mięśni głowy i twarzy. Wykonywanie ćwiczeń typu: zaciśnij obie pięści – zwróć uwagę na napięcie dłoni i przedramion – rozluźnij się, powinno pomóc w pokonywaniu zaburzeń nerwicowych, zwalczaniu bezsenności i depresji, obniżaniu zbyt wysokiego poziomu stresu. Trening ma zwiększać kreatywność i poziom wiary w siebie.
Medytacja transcendentalna
Należy usiąść wygodnie z wyprostowanymi plecami, dłonie oprzeć na górnej części ud, wciągając powietrze. Podczas wdechu najpierw powinna się unosić przepona i brzuch, później klatka piersiowa. Wdychając powietrze, powtarzać w myśli sylabę „om", wydychając - sylabę „ah". Wdech powinien być krótszy niż wydech. Po wydechu nieodzowna jest mała przerwa, w której trakcie powtarza się w myśli sylabę „hum". Medytacja zwiększa zdolność koncentracji i kreatywność.
Trening autogenny Schultza
Wykorzystuje elementy jogi. Należy się skupić na jednym z ramion, powtarzając przez kilka minut zdania mające charakter autosugestii: „Rozluźniam prawą rękę, czuję, jak staje się ciężka". Po chwili przerwy należy to samo uczynić z drugą ręką. Prowadzi to do rozluźnienia napięć motorycznych i wegetatywnych. Trening ten sprzyja odnowieniu sił i wzmacnia układ odpornościowy. Nierzadko wpływa na łagodzenie objawów m.in. choroby wrzodowej żołądka, nerwic, nadciśnienia tętniczego.
Ćwiczenia Feldenkraisa
Są rozwinięciem ruchów niemowlaka: raczkowania, wstawania, obracania się. Większość ludzi niewłaściwie stawia stopy, krzywo siedzi, nieprawidłowo stoi. W efekcie pojawiają się bóle pleców i zwyrodnienia stawów. Ćwiczenia na ogół wykonuje się na leżąco. Najważniejsza jest koncentracja i myślenie o wykonywanym ruchu. Metoda Feldenkraisa może być lekarstwem na przewlekły stres i przemęczenie.
Techniki oddychania
Powinny zmusić do pracy przeponę. Należy położyć dłoń na nadbrzuszu i starać się oddychać tak, aby w czasie wdechu brzuch się uwypuklał, a w czasie wydechu zapadał. Podczas wdechu zalecane jest powtarzanie wybranych słów, na przykład: zdrowie, wolność, spokój, szczęście, a podczas wydechu: napięcie, strach, opór, blokada. Ćwiczenia oddechowe powinny ułatwić pracę serca, polepszyć przemiany ustrojowe, poprawić samopoczucie.
Jak uwierzyć we własne siły?
Jak zyskać energię do działania? Jak się cieszyć codziennym życiem? Co zrobić, żeby zaakceptować otoczenie? Sprawić, żeby ludzie nas lubili?
Wydawałoby się, że odpowiedź na te pytania stanowi sens egzystencji, że mamy długie doświadczenie w zmaganiu się z nimi i nikt nieznający nas, naszych problemów nie będzie w stanie nam doradzić. Zwłaszcza jeśli nie wierzymy w zgrabne poradnikowe wytrychy w stylu „módl się i pracuj, a będziesz szczęśliwy", „pokochaj siebie", „bądź egoistą" albo „otwórz się i podziel swoimi problemami z otoczeniem". A jednak.
Książka Normana Vincenta Peale’a „Moc pozytywnego myślenia" rozeszła się na świecie w nakładzie 5 mln egzemplarzy. Reklamowana na zasadzie szeptanej propagandy, była przekazywana z rąk do rąk.
Autor, nawiązując do własnych doświadczeń, przedstawia sposoby radzenia sobie z najważniejszymi problemami w życiu (siedemnastoma). Najkrócej można streścić tę książkę zdaniem: lepiej się żyje i więcej się udaje osobom, które wierzą, że szklanka jest do połowy pełna, i ufają, że od innych należy oczekiwać raczej czegoś dobrego niż złego.
Zdumiewający jest globalny zasięg tej książki. Choćby z tego względu, że została napisana językiem charakterystycznym dla amerykańskich protestanckich kaznodziejów telewizyjnych. Pełno tu uniwersalnych, czytelnych również dla niewierzących odniesień do Biblii, zachęt do jej czytania i wiary w jej inspirujące i sprawcze działanie. Ale to właśnie na tej wierze oraz na przekonaniu o zbawiennej dla naszego życia materialnego i duchowego roli pracy zbudowano amerykański i zachodnioeuropejski kapitalizm. Pozytywna porcja tej wiary przyda się także Polakom, na 18. urodziny naszego kapitalizmu. Zwłaszcza w okresie świątecznym.
Nie ma strachu W trzecim kwartale 2008 r.PKB Polski wzrósł o 4,8 proc.Według najnowszych danych Eurostatu,stopa bezrobocia spadła do 6,4 proc.Na przekór coraz bardziej ponurymprognozom rośnie także konsumpcja– o 5 proc. w porównaniu z 2007 r.,co plasuje nas na czele listy krajówo najwyższej dynamice wzrostu sprzedaży dóbr szybko zbywalnych. Według danychz raportu amerykańskiego funduszuinwestycyjnego Bridgewater Associates,w Polsce krótkoterminowe zadłużeniebanków stanowi zaledwie 8 proc. PKB i jestnajniższe spośród wszystkich liczących siępaństw. To oznacza, że nasze banki należądo najbezpieczniejszych na świecie. | |
Recepta na spokój Andrzej Blikle, profesor matematyki, cukiernik Moim sposobem na lęk jest sport, wysiłek fizyczny, a nie jedzenie czekolady. W zimie narty, w lecie wioślarstwo, windsurfing, pływanie, rower górski, siłownia. Marcin Hakiel, tancerz, przedsiębiorca Stres odreagowuję wysiłkiem fizycznym, najczęściej jest to siłownia lub basen. Najwięcej strachu rodzi przyszłość mojej firmy. Mam sporo kredytów. Widzę ciężką sytuację, ale ja sam jeszcze kryzysu mocno nie odczuwam. Enrique Iglesias, hiszpański piosenkarz Żeby pokonać strach przed lataniem, zapisał się na kurs pilotażu. „Muszę mieć poczucie, że wiem, co się dzieje. Nie potrafię jeździć jako pasażer nawet motocyklem. Muszę prowadzić. Nie muszę mieć kontroli nad wszystkim, tylko nad tym, co szybko się porusza" - tłumaczył. Olga Borys, aktorka Niedawno wzięłam udział w programie „Gwiazdy tańczą na lodzie" i musiałam przezwyciężyć strach przed łyżwami. Nabawiłam się go jako dziecko, gdy moja wyobraźnia snuła wizje wypadku na lodowisku. Strachowi trzeba jednak stawić czoło. Tak też zrobiłam i poskutkowało. | |
Jak sobie radzić ze stresem Trening Jacobsona Służy rozluźnianiu poszczególnych grup mięśni przez naprzemienne ich napinanie i rozluźnianie. Ćwiczenia rozpoczyna się od mięśni rąk i nóg, następnie mięśni głowy i twarzy. Wykonywanie ćwiczeń typu: zaciśnij obie pięści – zwróć uwagę na napięcie dłoni i przedramion – rozluźnij się, powinno pomóc w pokonywaniu zaburzeń nerwicowych, zwalczaniu bezsenności i depresji, obniżaniu zbyt wysokiego poziomu stresu. Trening ma zwiększać kreatywność i poziom wiary w siebie. Medytacja transcendentalna Należy usiąść wygodnie z wyprostowanymi plecami, dłonie oprzeć na górnej części ud, wciągając powietrze. Podczas wdechu najpierw powinna się unosić przepona i brzuch, później klatka piersiowa. Wdychając powietrze, powtarzać w myśli sylabę „om", wydychając - sylabę „ah". Wdech powinien być krótszy niż wydech. Po wydechu nieodzowna jest mała przerwa, w której trakcie powtarza się w myśli sylabę „hum”. Medytacja zwiększa zdolność koncentracji i kreatywność. Trening autogenny Schultza Wykorzystuje elementy jogi. Należy się skupić na jednym z ramion, powtarzając przez kilka minut zdania mające charakter autosugestii: „Rozluźniam prawą rękę, czuję, jak staje się ciężka". Po chwili przerwy należy to samo uczynić z drugą ręką. Prowadzi to do rozluźnienia napięć motorycznych i wegetatywnych. Trening ten sprzyja odnowieniu sił i wzmacnia układ odpornościowy. Nierzadko wpływa na łagodzenie objawów m.in. choroby wrzodowej żołądka, nerwic, nadciśnienia tętniczego. Ćwiczenia Feldenkraisa Są rozwinięciem ruchów niemowlaka: raczkowania, wstawania, obracania się. Większość ludzi niewłaściwie stawia stopy, krzywo siedzi, nieprawidłowo stoi. W efekcie pojawiają się bóle pleców i zwyrodnienia stawów. Ćwiczenia na ogół wykonuje się na leżąco. Najważniejsza jest koncentracja i myślenie o wykonywanym ruchu. Metoda Feldenkraisa może być lekarstwem na przewlekły stres i przemęczenie. Techniki oddychania Powinny zmusić do pracy przeponę. Należy położyć dłoń na nadbrzuszu i starać się oddychać tak, aby w czasie wdechu brzuch się uwypuklał, a w czasie wydechu zapadał. Podczas wdechu zalecane jest powtarzanie wybranych słów, na przykład: zdrowie, wolność, spokój, szczęście, a podczas wydechu: napięcie, strach, opór, blokada. Ćwiczenia oddechowe powinny ułatwić pracę serca, polepszyć przemiany ustrojowe, poprawić samopoczucie. | |
Symptomy stresu bóle głowy, żołądka, ramion i pleców | bezsenność | problemy z aktywnością seksualną | utrata apetytu | kłopoty z koncentracją | zaburzenia pamięci | poczucie frustracji | złość i poirytowanie | apatia i depresja | ||
Myśl pozytywnie Jak uwierzyc we własne siły? Jak zyskac energie do działania? Jak sie cieszyc codziennym zyciem? Co zrobic, zeby zaakceptowac otoczenie? Sprawic, zeby ludzie nas lubili? Wydawałoby sie, ze odpowiedz na te pytania stanowi sens egzystencji, ze mamy długie doswiadczenie w zmaganiu sie z nimi i nikt nieznajacy nas, naszych problemów nie bedzie w stanie nam doradzic. Zwłaszcza jesli nie wierzymy w zgrabne poradnikowe wytrychy w stylu „módl sie i pracuj, a bedziesz szczesliwy", „pokochaj siebie", „badz egoista” albo „otwórz sie i podziel swoimi problemami z otoczeniem”. A jednak. Ksiazka Normana Vincenta Peale’a „Moc pozytywnego myslenia” rozeszła sie na swiecie w nakładzie 5 mln egzemplarzy. Reklamowana na zasadzie szeptanej propagandy, była przekazywana z rak do rak. Autor, nawiazujac do własnych doswiadczen, przedstawia sposoby radzenia sobie z najwazniejszymi problemami w zyciu (siedemnastoma). Najkrócej mozna strescic te ksiazke zdaniem: lepiej sie zyje i wiecej sie udaje osobom, które wierza, ze szklanka jest do połowy pełna, i ufaja, ze od innych nalezy oczekiwac raczej czegos dobrego niz złego. Zdumiewajacy jest globalny zasieg tej ksiazki. Chocby z tego wzgledu, ze została napisana jezykiem charakterystycznym dla amerykanskich protestanckich kaznodziejów telewizyjnych. Pełno tu uniwersalnych, czytelnych równiez dla niewierzacych odniesien do Biblii, zachet do jej czytania i wiary w jej inspirujace i sprawcze działanie. Ale to własnie na tej wierze oraz na przekonaniu o zbawiennej dla naszego zycia materialnego i duchowego roli pracy zbudowano amerykanski i zachodnioeuropejski kapitalizm. Pozytywna porcja tej wiary przyda sie takze Polakom, na 18. urodziny naszego kapitalizmu. Zwłaszcza w okresie swiatecznym. | |
Wygrali z kryzysem Ranking internetowego serwisu "The Times" 1. Andrew Lahde – menedżer kalifornijskiego funduszu hedgingowego. Jego firma Lahde Capital obstawiła zapaść na rynku aktywów typu subprime. We wrześniu 2008 r. Lahde uznał, że jest już wystarczająco bogaty. 2. John Paulson – finansista, któremu udało się przechytrzyć Wall Street. Jego fundusz hedgingowy w podobny sposób jak Lahde Capital zarobił 2 mld USD. 3. Barack Obama – apogeum globalnego kryzysu finansowego stało się dla niego doskonałym narzędziem marketingowym, zapewniając mu zwycięstwo w wyborach prezydenckich w USA. 4. Gordon Brown – dzięki kryzysowi zaczął zyskiwać na popularności. Brytyjskie media ochrzciły go mianem wybawiciela banków. 5. Ronald McDonald – w restauracjach McDonald’s (Ronald McDonald to maskotka sieci) stołuje się o 2 mln klientów miesięcznie więcej niż przed rokiem. Firma już zapowiedziała, że zamierza zatrudnić 4 tys. nowych pracowników. 6. Karol Marks – niemieckie księgarnie zanotowały 300-procentowy wzrost sprzedaży „Kapitału", największego dzieła ojca marksizmu. Oblężenie przeżywa także jego rodzinne miasteczko Trewir. 7. Jamie Dimon – prezes JP Morgan Chase. Z 900 mld dolarów w depozycie JP Morgan Chase jest obecnie największą w USA instytucją oszczędnościową. 8. The Magic Circle – sześć największych i najdroższych kancelarii prawnych działających w londyńskim City. Od czasu upadku Lehman Brothers i banków islandzkich gwałtownie wzrósł popyt na ich usługi. 9. Emilio Botin – prezes hiszpańskiego banku Santander. Bank unikał instrumentów opartych na amerykańskich kredytach hipotecznych. Dziś pod względem generowanych zysków zajmuje piąte miejsce na świecie. 10. Bart Becht – prezes Reckitt Benckiser. Największy na świecie producent detergentów zarobił w ostatnim kwartale 373 mln funtów. Środki czystości to jedna z branż odpornych na kryzys. | |
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.