Mała Daisy Spedden uratowała swego misia marki Steiff (z charakterystycznym guzikiem w lewym uchu) z tonącego „Titanica”. Firma natychmiast wykorzystała tę swoistą reklamę i wypuściła na rynek limitowaną serię (tylko 600 sztuk) misiów żałobnych w czarnym futerku.
Nie wiadomo, czy w 1912 r. żałobne misie podobały się dzieciom, ale na pewno polubili je dorośli. Nie tylko dlatego, że na aukcjach egzemplarze z tej serii osiągają cenę 100 tys. dolarów. W ponadstuletniej historii pluszowego misia, grubaska o poczciwym wejrzeniu, bywały edycje makabryczne. I ta właśnie moda, na misie ponure i depresyjne, wraca. Ale u dorosłych.
Więcej możesz przeczytać w 50/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.