„Po co?” – to proste pytanie po zamachach w centrum Bombaju zadaje sobie wielu mieszkańców tego miasta. Przepełnia nas smutek i gniew. Jednak w dzielnicy, w której doszło do ataku, nie przeklina się Pakistanu, skąd podobno pochodzi jedyny pojmany terrorysta. Tu gniew wzbudzają same Indie i nasi przywódcy.
Kilka dni po 60 godzinach grozy, które przeżyliśmy, miasto znów tętni życiem. Na Gateway of India przy hotelu Taj Mahal zbierają się tłumy. Znaczna część tego placu nadal jest odgrodzona, widać zbrojne patrole, ale są też budki z lodami i napojami, a wszędzie kłębią się turyści, reporterzy. Komentator mówiący z brytyjskim akcentem próbuje nagrać wypowiedź rozpoczynającą się od słów: „Indyjscy specjaliści od spraw bezpieczeństwa informują…", ale kamera szwankuje albo dziennikarz popełnia jakiś błąd. W każdym razie powtarza te słowa w kółko, jakby się zacięła płyta.
Więcej możesz przeczytać w 50/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.