Uroczą komedię omyłek zafundowano nam z okazji Barbórki. Kancelaria Tuska (znowu Arabski?) w ostatniej chwili skumała, że 4 grudnia jest świętej Barbary i wypada się pojawić na Śląsku. Na gwałt przygotowano więc wizytę premiera w kopalni. I równie na gwałt trzeba było z niej rezygnować, bo węgiel jest strasznie niefotogeniczny i źle by się komponował z premierowskim garniturem.
A jednak te bystrzachy są profesjonalistami w każdym calu. Oto na dzień przed wizytą dowiedzieli się, że w tym samym czasie w kopalni Halemba będzie Jarosław Kaczyński. Zapanował popłoch: co zrobić, by się dwa kaczory nie spotkały?! Trzeba było któregoś spuścić do sztolni. A najlepiej obu.
W ostatniej chwili Tuskowi objawił się jakiś domorosły Salomon i wykombinował, że premier w ogóle nie poleci na Śląsk, tylko do mamy, która ma mieć operację. Pani Tusk szczerze życzymy wiele zdrowia, ale z obawą czekamy
na serię hipertaktownych żarcików w WSI 24. W końcu jak Kaczyński do mamy jechał, to kpinom nie było końca.
Ostatni obrońca WSI (już bez 24) Bronisław Komorowski ogłosił, że chętnie pofiglowałby w koalicji z czerwonymi. Na Czerskiej mdleją ze szczęścia. Bronek, weź jeszcze Geriatrów.pl do koalicji, a dawne „LiDowe Nowiny" naczelnym zrobią Sławku Nowaku.
Nie ma szczęścia warszawska Białołęka do Platformy, oj, nie ma. Najpierw Bufetowa ogłosiła, że nie pozwoli na wybudowanie tam oczyszczalni ścieków, za to postawi nowy most. Później musiało jej się coś pochrzanić, bo mostu jak nie było, tak nie ma, za to oczyszczalnię budują w najlepsze. Ale to pikuś. Teraz postanowiła uszczęśliwić Białołękę megatargowiskiem przenoszonym ze Stadionu Dziesięciolecia. Zasadniczo musimy przyznać, że nas to cieszy z dwóch powodów: po pierwsze, mają, co chcieli – w końcu oni najchętniej głosowali na PO, a po drugie – Białołęka to zadupie i my się tam i tak nie pałętamy.
Tamtejsi radni PO nie są jednak szczególnie entuzjastycznie nastawieni do poczynań HGW. Wysmażyli więc uchwałę, żeby im tych bud kramarskich nie przenosiła pod nos (sugerujemy Wawer – pod domem Bufetowej jest sporo miejsca, a w dodatku ochrona straży miejskiej gratis). Zareagował ratusz – postraszyli radnych, że wyleją z PO i – co ciekawe – z roboty, bo przecież powygrywali te konkursy, no nie? I radni uchwałę wycofali. To się nazywa demokracja lokalna w rozkwicie.
Niestety, nie są nam znane losy sprawy „debila Zaremby", którą rozstrzygnąć ma sam premier Tusk. Chodzi o to, że zachodniopomorski baron PO, poseł Nitras, nazwał swego lokalnego rywala, senatora Zarembę, debilem, a tamten się obraził i poskarżył. A mógł posunąć z bawoła. W końcu Nitras to chuchro.
Już dłużej nie dało się tego ukrywać i Donald Tusk przyznał, że łysieje. Jest jednak zasadnicza różnica. Normalni ludzie łysieją z powodu starości, a pan premier z powodu pomostówek. Heros. Feministyczny dodatek do „Wyborczej" robi dobrze HGW. Warszawiacy, trzymajcie się za portfele, bo jak Tusk Vision Network robił jej dobrze, to potem wystawił rachunek na pół miliarda. Pytanie, co chcą zbudować „Wysokie Obcasy"?
Tym z państwa, którzy mają telefony w Erze GSM, serdecznie gratulujemy. Otóż, w ciągu roku zapłaciliście państwo szefowi ABW panu Bondarykowi marne 450 tys. zł na rękę. Marnie, ale i tak ponad dwa razy tyle, ile zapłaciła mu ABW. Pewnie drugie tyle zapłacili państwo koledze Bondaryka, wiceministrowi finansów Parafianowiczowi. Jak to mówią, „Era, możesz więcej". Zapłacić.
Po Internecie krąży żarcik nawiązujący do znanej kampanii społecznej wymierzonej w bicie dzieci. Na plakacie, identycznym jak ten z kampanii, jest wicepremier Waldemar Pawlak. Tyle że zamiast dziecka ma konia. I podpis: „Kocham, nie biję".
A jednak te bystrzachy są profesjonalistami w każdym calu. Oto na dzień przed wizytą dowiedzieli się, że w tym samym czasie w kopalni Halemba będzie Jarosław Kaczyński. Zapanował popłoch: co zrobić, by się dwa kaczory nie spotkały?! Trzeba było któregoś spuścić do sztolni. A najlepiej obu.
W ostatniej chwili Tuskowi objawił się jakiś domorosły Salomon i wykombinował, że premier w ogóle nie poleci na Śląsk, tylko do mamy, która ma mieć operację. Pani Tusk szczerze życzymy wiele zdrowia, ale z obawą czekamy
na serię hipertaktownych żarcików w WSI 24. W końcu jak Kaczyński do mamy jechał, to kpinom nie było końca.
Ostatni obrońca WSI (już bez 24) Bronisław Komorowski ogłosił, że chętnie pofiglowałby w koalicji z czerwonymi. Na Czerskiej mdleją ze szczęścia. Bronek, weź jeszcze Geriatrów.pl do koalicji, a dawne „LiDowe Nowiny" naczelnym zrobią Sławku Nowaku.
Nie ma szczęścia warszawska Białołęka do Platformy, oj, nie ma. Najpierw Bufetowa ogłosiła, że nie pozwoli na wybudowanie tam oczyszczalni ścieków, za to postawi nowy most. Później musiało jej się coś pochrzanić, bo mostu jak nie było, tak nie ma, za to oczyszczalnię budują w najlepsze. Ale to pikuś. Teraz postanowiła uszczęśliwić Białołękę megatargowiskiem przenoszonym ze Stadionu Dziesięciolecia. Zasadniczo musimy przyznać, że nas to cieszy z dwóch powodów: po pierwsze, mają, co chcieli – w końcu oni najchętniej głosowali na PO, a po drugie – Białołęka to zadupie i my się tam i tak nie pałętamy.
Tamtejsi radni PO nie są jednak szczególnie entuzjastycznie nastawieni do poczynań HGW. Wysmażyli więc uchwałę, żeby im tych bud kramarskich nie przenosiła pod nos (sugerujemy Wawer – pod domem Bufetowej jest sporo miejsca, a w dodatku ochrona straży miejskiej gratis). Zareagował ratusz – postraszyli radnych, że wyleją z PO i – co ciekawe – z roboty, bo przecież powygrywali te konkursy, no nie? I radni uchwałę wycofali. To się nazywa demokracja lokalna w rozkwicie.
Niestety, nie są nam znane losy sprawy „debila Zaremby", którą rozstrzygnąć ma sam premier Tusk. Chodzi o to, że zachodniopomorski baron PO, poseł Nitras, nazwał swego lokalnego rywala, senatora Zarembę, debilem, a tamten się obraził i poskarżył. A mógł posunąć z bawoła. W końcu Nitras to chuchro.
Już dłużej nie dało się tego ukrywać i Donald Tusk przyznał, że łysieje. Jest jednak zasadnicza różnica. Normalni ludzie łysieją z powodu starości, a pan premier z powodu pomostówek. Heros. Feministyczny dodatek do „Wyborczej" robi dobrze HGW. Warszawiacy, trzymajcie się za portfele, bo jak Tusk Vision Network robił jej dobrze, to potem wystawił rachunek na pół miliarda. Pytanie, co chcą zbudować „Wysokie Obcasy"?
Tym z państwa, którzy mają telefony w Erze GSM, serdecznie gratulujemy. Otóż, w ciągu roku zapłaciliście państwo szefowi ABW panu Bondarykowi marne 450 tys. zł na rękę. Marnie, ale i tak ponad dwa razy tyle, ile zapłaciła mu ABW. Pewnie drugie tyle zapłacili państwo koledze Bondaryka, wiceministrowi finansów Parafianowiczowi. Jak to mówią, „Era, możesz więcej". Zapłacić.
Po Internecie krąży żarcik nawiązujący do znanej kampanii społecznej wymierzonej w bicie dzieci. Na plakacie, identycznym jak ten z kampanii, jest wicepremier Waldemar Pawlak. Tyle że zamiast dziecka ma konia. I podpis: „Kocham, nie biję".
Więcej możesz przeczytać w 50/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.