Przeważa opinia, że i tym razem dla Nałęcza przewidziano rolę pionka. Że ma być lewicową twarzą obozu rządowo-prezydenckiego, zagarniającego coraz szersze połacie sceny politycznej.
A po co to Nałęczowi?
Dawny znajomy z SLD: – Tomek musi przy kimś być. Bywał przy Kwaśniewskim, choć Aleksander blisko go do siebie nie dopuszczał. Bywał przy Cimoszewiczu, ale Włodek zostawił go na lodzie. Do roboty partyjnej on się nigdy nie nadawał. Co więc mu zostało?
Sam Nałęcz, choć po przyjęciu prezydenckiej propozycji pojawił się w telewizji i radiu, teraz powstrzymuje się od komentarzy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.