Paradoks polega na tym, że swoją popularność zawdzięczają wszystkiemu, tylko nie muzyce. Prawie nikt nie kupuje ich płyt, nie wspominając o biletach na koncerty – większość rodzimych gwiazd nigdy nie zagrała trasy z prawdziwego zdarzenia, trudno też zobaczyć je na biletowanym koncercie w którymkolwiek z ważniejszych klubów. Każdego tygodnia są jednak głównymi atrakcjami gminnych festynów i imprez organizowanych przez małe miasta. Wstęp na nie jest oczywiście darmowy. Za wszystko z podatków mieszkańców płacą samorządy.
A jest co dzielić – tylko w tym roku na wydarzenia kulturalne towarzyszące Urodzinom Działdowa miasto wydało ponad 70 tysięcy złotych. Nieco więcej – około 100 tysięcy – kosztowały Dni Biłgoraja, na których wystąpił m.in. Szymon Wydra. Dużo huczniej obchodzono Dni Wodzisławia, budżet imprezy sięgnął prawie 450 tysięcy złotych. W roli gwiazdy wystąpiła Kayah, za koncert otrzymując ok. 40 tysięcy, pozostali wykonawcy – Marina, Pin i Afromental – zarobili odpowiednio 23, 21 i 20 tysięcy. Podobne imprezy często za podobne pieniądze co roku organizują setki miast i gmin w całej Polsce. Każda z nich jest dla muzyków szansą na niezły zarobek – za koncert na Dniach Oleśna IRA otrzymała 25 tysięcy złotych, gwiazda Dni Dobrodzienia Mandaryna zarobiła 17 tysięcy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.