To nie wybory parlamentarne i prezydenckie są najważniejszym wydarzeniem 2005 r. Są nim ogłoszone właśnie złe wyniki matury. Te wyniki są pierwszym obiektywnym sygnałem, że wydany przez dr Łybacką, ministra edukacji narodowej w rządzie Leszka Millera, wyrok na polską młodzież został wykonany. Gdy dr Łybacka zaczęła pełnić swoją funkcję, nie tylko wstrzymała wprowadzenie nowych matur, ale i wyrzuciła matematykę ze spisu przedmiotów obowiązkowych na maturze. Dzięki niej matematyka została sprowadzona do przedmiotów maturalnych tej samej rangi co nauka o tańcu. Dzisiejsza tragedia z wynikami z matematyki to konsekwencja takich działań.
Polski system szkolny jest chory. Chory na brak zasad działania, brak programów, brak dobrych kadr nauczycielskich (demoralizowanych pokolenie po pokoleniu przez Kartę nauczyciela), brak pieniędzy. A przede wszystkim jest chory na chorobę sierocą, bo lekceważony, pogardzany i spychany na szary koniec listy działań państwa przez rządzących dotychczas polityków dowolnej maści.
Tegorocznym maturzystom zafundowano po maturach taniec szkieletów. Szkoły wyższe, które bronią prawa do gigantycznych wakacji, nie zamierzają nic zmieniać w zwyczaju rekrutacji. Amerykańskie uczelnie prowadzą rekrutacje przez cały rok. Dział przyjęć na studia to jedna z najważniejszych jednostek organizacyjnych uniwersytetów.
Właśnie uchwalana ustawa o szkolnictwie wyższym na lata zabetonuje archaiczny sposób naboru na studia. Coraz słabszym głosem będą się odzywać ci, którzy chcieliby widzieć nasz kraj jako państwo ludzi wykształconych, co nie jest tożsame z krajem ludzi posiadających kupione na przetargach dyplomy uczelni. Dyplomy uzyskane za sfałszowane prace licencjackie, półsplagiatowane prace magisterskie opiniowane przez osoby z nic nie wartymi doktoratami - nowym fenomenalnym "osiągnięciem" nowej ustawy o szkolnictwie.
Dramatyczne wyniki tegorocznych matur z matematyki nie są zaskoczeniem. Obecny minister edukacji Mirosław Sawicki wykazał się wyjątkową odwagą w przeprowadzeniu matur w 2005 r. i należą mu się za to słowa uznania. Ale to on świeci teraz oczami za bezsensowne działania dr Łybackiej.
Żałośnie niski poziom wykształcenia w takich dziedzinach, jak matematyka, fizyka, chemia i biologia, widać gołym okiem. Oto przykład: od jakiegoś czasu jesteśmy epatowani debatą o "dramatycznej" cenie baryłki ropy naftowej, uzasadniającej wysokie koszty paliw na stacjach benzynowych. Jak naszym obywatelom, tak wspaniale znającym matematykę (dowodem tegoroczna matura), wytłumaczyć, że de facto ropa nie jest dziś droższa niż była na przełomie lat 80. Żeby to zrozumieli, musieliby mieć podstawowe wiadomości i zdolność posługiwania się takimi pojęciami jak na przykład procent składany, niezbędnymi do zrozumienia elementów działania rynku.
Nie chciałbym, aby moi koledzy humaniści myśleli, że nie doceniam zagrożeń w ich dziedzinach, które tylko trochę lepiej wypadły podczas tej pierwszej, jakże jeszcze niedoskonałej próby obiektywnej oceny wyników nauczania, jaką jest nowa matura. Jestem przerażony zdziczeniem w posługiwaniu się językiem ojczystym przez ludzi z "wyższym" wykształceniem. Oto otrzymałem list z TP SA sygnowany: Dyrektor Dywizji Usługi dla Domu. Koledzy humaniści - jedziemy na tym samym wózku pod gilotynę intelektualnej miernoty.
Proponuję, by zamiast tracić czas i nerwy na kolejne dyskusje o szkolnictwie, na kolejną fazę bełkotu medialnego o odkładaniu reformy szkolnictwa, poprosić prezydenta RP, by powołał następną grupę ekspercką, tym razem do zniesienia nauczania matematyki na wszystkich poziomach. Wystarczy w elementarzu (już nie Falskiego, bo ten okazał się za trudny) nauczyć dzieci liczb 1, 2 i dużo. Wtedy prezydent Chirac będzie z nas na pewno zadowolony, bo zniknie zagrożenie polskim hydraulikiem (nie doliczy się przekrojów rur), a przed polskimi zamiataczami ulic też nikt się nie będzie bronił, bo za kilka lat i kubeł na śmieci będzie skomputeryzowany, więc by go wysypać, trzeba będzie podać kod dostępu. Będzie on wielocyfrowy, a to już będzie wiedza w RP zakazana, bo sprzeczna z naszym narodowym poczuciem wolności - między innymi od myślenia.
Tegorocznym maturzystom zafundowano po maturach taniec szkieletów. Szkoły wyższe, które bronią prawa do gigantycznych wakacji, nie zamierzają nic zmieniać w zwyczaju rekrutacji. Amerykańskie uczelnie prowadzą rekrutacje przez cały rok. Dział przyjęć na studia to jedna z najważniejszych jednostek organizacyjnych uniwersytetów.
Właśnie uchwalana ustawa o szkolnictwie wyższym na lata zabetonuje archaiczny sposób naboru na studia. Coraz słabszym głosem będą się odzywać ci, którzy chcieliby widzieć nasz kraj jako państwo ludzi wykształconych, co nie jest tożsame z krajem ludzi posiadających kupione na przetargach dyplomy uczelni. Dyplomy uzyskane za sfałszowane prace licencjackie, półsplagiatowane prace magisterskie opiniowane przez osoby z nic nie wartymi doktoratami - nowym fenomenalnym "osiągnięciem" nowej ustawy o szkolnictwie.
Dramatyczne wyniki tegorocznych matur z matematyki nie są zaskoczeniem. Obecny minister edukacji Mirosław Sawicki wykazał się wyjątkową odwagą w przeprowadzeniu matur w 2005 r. i należą mu się za to słowa uznania. Ale to on świeci teraz oczami za bezsensowne działania dr Łybackiej.
Żałośnie niski poziom wykształcenia w takich dziedzinach, jak matematyka, fizyka, chemia i biologia, widać gołym okiem. Oto przykład: od jakiegoś czasu jesteśmy epatowani debatą o "dramatycznej" cenie baryłki ropy naftowej, uzasadniającej wysokie koszty paliw na stacjach benzynowych. Jak naszym obywatelom, tak wspaniale znającym matematykę (dowodem tegoroczna matura), wytłumaczyć, że de facto ropa nie jest dziś droższa niż była na przełomie lat 80. Żeby to zrozumieli, musieliby mieć podstawowe wiadomości i zdolność posługiwania się takimi pojęciami jak na przykład procent składany, niezbędnymi do zrozumienia elementów działania rynku.
Nie chciałbym, aby moi koledzy humaniści myśleli, że nie doceniam zagrożeń w ich dziedzinach, które tylko trochę lepiej wypadły podczas tej pierwszej, jakże jeszcze niedoskonałej próby obiektywnej oceny wyników nauczania, jaką jest nowa matura. Jestem przerażony zdziczeniem w posługiwaniu się językiem ojczystym przez ludzi z "wyższym" wykształceniem. Oto otrzymałem list z TP SA sygnowany: Dyrektor Dywizji Usługi dla Domu. Koledzy humaniści - jedziemy na tym samym wózku pod gilotynę intelektualnej miernoty.
Proponuję, by zamiast tracić czas i nerwy na kolejne dyskusje o szkolnictwie, na kolejną fazę bełkotu medialnego o odkładaniu reformy szkolnictwa, poprosić prezydenta RP, by powołał następną grupę ekspercką, tym razem do zniesienia nauczania matematyki na wszystkich poziomach. Wystarczy w elementarzu (już nie Falskiego, bo ten okazał się za trudny) nauczyć dzieci liczb 1, 2 i dużo. Wtedy prezydent Chirac będzie z nas na pewno zadowolony, bo zniknie zagrożenie polskim hydraulikiem (nie doliczy się przekrojów rur), a przed polskimi zamiataczami ulic też nikt się nie będzie bronił, bo za kilka lat i kubeł na śmieci będzie skomputeryzowany, więc by go wysypać, trzeba będzie podać kod dostępu. Będzie on wielocyfrowy, a to już będzie wiedza w RP zakazana, bo sprzeczna z naszym narodowym poczuciem wolności - między innymi od myślenia.
Artykuł został opublikowany w 27/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.