Dramaturgię filmów Hitchcocka ma tegoroczny festiwal Malta w Poznaniu Chyba tylko w Poznaniu i jedynie na Malcie można z sukcesem wydłużyć festiwal o połowę, nie obniżając artystycznego poziomu ani intensywności wrażeń. Przez dziesięć dni tegorocznej imprezy można zobaczyć ponad 200 przedstawień w wykonaniu osiemdziesięciu pięciu zespołów z kilkunastu krajów. Na półtora tygodnia teatralno-muzyczno-tanecznej fiesty mogą sobie pozwolić pewnie tylko poznaniacy, ale program został ułożony tak, by każdy, kto znajdzie wolny dzień i wpadnie z wizytą, znalazł dla siebie coś, co nie jest żadną pseudokulturalną letnią zapchajdziurą.
Podniebny balet na szczudłach
Malta nie potrzebuje reklamy, i to nie tylko dlatego, że odbywa się już po raz piętnasty i w ostatnich latach urosła do rangi jednego z największych wydarzeń kulturalnego lata w Europie. Po prostu nie sposób przyjechać do Poznania i nie trafić na którąś z maltańskich atrakcji prezentowanych we wszystkich możliwych miejscach miasta: od brzegów jeziora Malta po sale Centrum Kultury Zamek. Ale to także nie wszystko, bo w maltańskie szaleństwo zostały włączone miejscowe teatry, a nawet opera, w której szykuje się sensacyjny debiut Grzegorza Jarzyny w tym gatunku. 6 lipca ekstrawagancki reżyser pokaże swoją wizję słynnej opery Mozarta "Cosi fan tutte": już teraz wiadomo, że będzie to pochwała życia w wersji dla dorosłych...
Współcześnie popularności Mozarta dorównuje bodaj tylko Philip Glass - zwany papieżem minimal music. Jest on tak samo znany w operze z niesamowitych dzieł o Gandhim czy Einsteinie, jak i w świecie kina - by wspomnieć muzykę do "Godzin" i do niezwykłej trylogii filmów Godfreya Reggia: "Koyaanisqatsi" ("Życie bez równowagi"), "Powaqqatsi" ("Życie w transformacji") i "Naqoyqatsi" ("Życie jako wojna"). W wersji, która na Malcie ma swoją światową premierę, kultowe filmy-eseje o kondycji dzisiejszego świata są pokazywane z muzyką na żywo, graną m.in. przez samego kompozytora.
Wielką tegoroczną gwiazdą Malty jest francuska grupa Les Passagers, łącząca w swych przedstawieniach taniec, akrobację, muzykę i malarstwo. Niewiele jednak z takiej charakterystyki wynika, dopóki samemu się nie zobaczy artystów dosłownie wiszących nad publicznością. Wcześniej buduje się dla nich misterne dekoracje-podpory. Nie mniejsze wrażenie zrobią zapewne znowu zaproszeni Australijczycy z zespołu Strange Fruit. Widzowie Malty pamiętają do dziś zachwyt i szok, jaki aktorzy wywołali sześć lat temu, wykonując podniebny balet na szczudłach.
Wszyscy jesteśmy Marleną Dietrich
Malta to także prezentacje polskich twórców, wśród których nie sposób nie wymienić Lecha Raczaka, dyrektora artystycznego festiwalu i współzałożyciela legendarnego Teatru Ósmego Dnia. Swym nowym spektaklem "Plac Wolności" - rozgrywającym się przez... cały XX wiek! - artysta świętuje czterdziestolecie pracy. Nie mniej ciekawy jest projekt Teatru Biuro Podróży "Kim jest ten człowiek we krwi", zainspirowany "Makbetem", najpopularniejszą sztuką w repertuarze naszych teatrów minionego sezonu. Przedstawienie powstało na zamówienie irlandzkiego miasta Cork - kulturalnej stolicy Europy 2005 r.
Malta przekształciła się z prowincjonalnego letniego przeglądu teatralnego w Edynburg Europy Środkowej. Przekształciła się dlatego, że organizatorzy postawili na jak najszerszą współpracę z Europą. Tegorocznym owocem tej współpracy jest europejski projekt "Trans Danse", czyli międzynarodowa scena tańca współczesnego: gatunku, który za granicą cieszy się obecnie większym wzięciem niż musical i opera razem wzięte. Tak więc ci, którzy szczudła i wszelkie inne rekwizyty teatrów ulicznych uważają za jarmark, operę za przeżytek, a na trylogię Glassa nie zdążyli, mogą się stać świadkami tyleż twórczych, co efektownych przedsięwzięć awangardowych. Wystarczy wspomnieć egzotyczny projekt islandzko-słoweński pod osobliwym tytułem "Wszyscy jesteśmy Marleną Dietrich".
Alicja 0700
Nim festiwal Malta zakończy koncert wspólnego mocnego uderzenia Kultu, Armii i Brygady Kryzys (10 lipca), przez Poznań przetoczy się huragan atrakcji na każdy wiek i poziom intelektualny: od "normalnej" inscenizacji "Biesów" Dostojewskiego po spektakl (?) - słuchowisko (?) - gorącą linię (?) "Alicja 0-700 188 188", w którym widz wykręca tytułowy numer, by znaleźć się w innej rzeczywistości.
Nic zrobionego z większym rozmachem, ciekawszego i bardziej różnorodnego niż Malta w kulturalnej Polsce tego lata się nie wydarzy. Co oznacza, że obecność na Malcie jest obowiązkowa.
Malta nie potrzebuje reklamy, i to nie tylko dlatego, że odbywa się już po raz piętnasty i w ostatnich latach urosła do rangi jednego z największych wydarzeń kulturalnego lata w Europie. Po prostu nie sposób przyjechać do Poznania i nie trafić na którąś z maltańskich atrakcji prezentowanych we wszystkich możliwych miejscach miasta: od brzegów jeziora Malta po sale Centrum Kultury Zamek. Ale to także nie wszystko, bo w maltańskie szaleństwo zostały włączone miejscowe teatry, a nawet opera, w której szykuje się sensacyjny debiut Grzegorza Jarzyny w tym gatunku. 6 lipca ekstrawagancki reżyser pokaże swoją wizję słynnej opery Mozarta "Cosi fan tutte": już teraz wiadomo, że będzie to pochwała życia w wersji dla dorosłych...
Współcześnie popularności Mozarta dorównuje bodaj tylko Philip Glass - zwany papieżem minimal music. Jest on tak samo znany w operze z niesamowitych dzieł o Gandhim czy Einsteinie, jak i w świecie kina - by wspomnieć muzykę do "Godzin" i do niezwykłej trylogii filmów Godfreya Reggia: "Koyaanisqatsi" ("Życie bez równowagi"), "Powaqqatsi" ("Życie w transformacji") i "Naqoyqatsi" ("Życie jako wojna"). W wersji, która na Malcie ma swoją światową premierę, kultowe filmy-eseje o kondycji dzisiejszego świata są pokazywane z muzyką na żywo, graną m.in. przez samego kompozytora.
Wielką tegoroczną gwiazdą Malty jest francuska grupa Les Passagers, łącząca w swych przedstawieniach taniec, akrobację, muzykę i malarstwo. Niewiele jednak z takiej charakterystyki wynika, dopóki samemu się nie zobaczy artystów dosłownie wiszących nad publicznością. Wcześniej buduje się dla nich misterne dekoracje-podpory. Nie mniejsze wrażenie zrobią zapewne znowu zaproszeni Australijczycy z zespołu Strange Fruit. Widzowie Malty pamiętają do dziś zachwyt i szok, jaki aktorzy wywołali sześć lat temu, wykonując podniebny balet na szczudłach.
Wszyscy jesteśmy Marleną Dietrich
Malta to także prezentacje polskich twórców, wśród których nie sposób nie wymienić Lecha Raczaka, dyrektora artystycznego festiwalu i współzałożyciela legendarnego Teatru Ósmego Dnia. Swym nowym spektaklem "Plac Wolności" - rozgrywającym się przez... cały XX wiek! - artysta świętuje czterdziestolecie pracy. Nie mniej ciekawy jest projekt Teatru Biuro Podróży "Kim jest ten człowiek we krwi", zainspirowany "Makbetem", najpopularniejszą sztuką w repertuarze naszych teatrów minionego sezonu. Przedstawienie powstało na zamówienie irlandzkiego miasta Cork - kulturalnej stolicy Europy 2005 r.
Malta przekształciła się z prowincjonalnego letniego przeglądu teatralnego w Edynburg Europy Środkowej. Przekształciła się dlatego, że organizatorzy postawili na jak najszerszą współpracę z Europą. Tegorocznym owocem tej współpracy jest europejski projekt "Trans Danse", czyli międzynarodowa scena tańca współczesnego: gatunku, który za granicą cieszy się obecnie większym wzięciem niż musical i opera razem wzięte. Tak więc ci, którzy szczudła i wszelkie inne rekwizyty teatrów ulicznych uważają za jarmark, operę za przeżytek, a na trylogię Glassa nie zdążyli, mogą się stać świadkami tyleż twórczych, co efektownych przedsięwzięć awangardowych. Wystarczy wspomnieć egzotyczny projekt islandzko-słoweński pod osobliwym tytułem "Wszyscy jesteśmy Marleną Dietrich".
Alicja 0700
Nim festiwal Malta zakończy koncert wspólnego mocnego uderzenia Kultu, Armii i Brygady Kryzys (10 lipca), przez Poznań przetoczy się huragan atrakcji na każdy wiek i poziom intelektualny: od "normalnej" inscenizacji "Biesów" Dostojewskiego po spektakl (?) - słuchowisko (?) - gorącą linię (?) "Alicja 0-700 188 188", w którym widz wykręca tytułowy numer, by znaleźć się w innej rzeczywistości.
Nic zrobionego z większym rozmachem, ciekawszego i bardziej różnorodnego niż Malta w kulturalnej Polsce tego lata się nie wydarzy. Co oznacza, że obecność na Malcie jest obowiązkowa.
Więcej możesz przeczytać w 27/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.