Kampania jest tradycyjna. Kandydaci licytują się na dobroć, bo na rozum wypadłoby niewiarygodnie Jako reprezentant szerokich warstw ludności - każdy może się dziś deklarować jako reprezentant, jeśli nie wszystkich, to większości Polaków, więc ja też - wzywam marszałka Sejmu do puszczenia szybką ścieżką legislacyjną pilnej ustawy, na którą wszyscy czekają. Ustawy o ustanowieniu ustawowym dożywotniego stanowiska Prezydentowej Przechodniej. Prezydentów możemy sobie wybierać co pięć lat na nowo, możemy przebierać w kandydatach jak w ulęgałkach, ale prezydentowa powinna być ta sama.
Zresztą, pierwszy praktyczny krok został już w tym kierunku zrobiony, trzeba go tylko zalegalizować i utrwalić. Matka jest tylko jedna, a ojcem narodu może być w końcu każdy przybłęda. Wiedzieli to już starożytni Rzymianie, formułując zasadę Mater semper certa est.
Ustanowienie urzędu Prezydentowej Przechodniej, które szczęśliwie jest w toku, będzie miało zasadnicze znaczenie ustrojowe. Zapewni kontynuację władzy i stabilizację polityczną w państwie, chroniąc je przed wstrząsami i nieodpowiedzialnymi zmianami, przeprowadzanymi pod błahym pretekstem sanacji moralnej. Będzie miało też walor praktyczny. Prezydentowa Przechodnia, urządziwszy w pierwszej swej kadencji Pałac Prezydencki i inne rezydencje wedle swego najlepszego gustu, niczego już nie będzie zmieniać. Najwyżej dokupi parę drobiazgów za grosze. Specjaliści z Instytutu Badań nad Gospodarką Państwową wyliczyli, że za pieniądze zaoszczędzone na skutkach powołania urzędu Prezydentowej Przechodniej można będzie wysłać pocztówki z życzeniami dla kilku milionów Polaków. W takim biednym kraju jak Polska nie są to oszczędności bez znaczenia. Już nie mówiąc o tym, jakie korzyści z takiego rozwiązania odnieśliby biedni, ze szczególnym uwzględnieniem dzieci chorych i upośledzonych. Do fundacji Prezydentowej Przechodniej pieniądze napływałyby szybciej, niż zdołano by je drukować, i Polska musiałaby rychło przejść na euro, bo euro można by importować.
Mając w perspektywie opokę Prezydentowej Przechodniej, moglibyśmy, wyborcy, przyglądać się ze spokojem, a nawet wesołością kampanii wyborczej i wcale nie iść głosować, bo w końcu byłoby nam wszystko jedno, kto się przypnie do Prezydentowej Przechodniej jak męski kwiatek do kapelusza. Czy tam pętałby się po korytarzach Pierwszego Domu jakiś Giertych, Lepper czy nawet obaj Kaczyńscy, byłoby bez znaczenia. Prezydenta odkurzałoby się i wystawiało od czasu do czasu na widok publiczny, żeby każdy mógł się z nim sfotografować jak z miśkiem z Krupówek. A potem z powrotem do magazynu.
Piękna perspektywa. W końcu królowa Wiktoria panowała miłościwie przez lat 60, a kto tam jeszcze pamięta, kto się przy niej kręcił i kto był za księcia małżonka. Bardzo liczę na poparcie mojej inicjatywy przez koła feministyczne, a także gejowskie, bo przecież przy nieustającym postępie i modernizacji równości nie jest wykluczone, że kolejną Prezydentową Przechodnią zostanie gej. Wtedy trzeba będzie na prezydenta wybrać homofoba, żeby pokazać światu, jaki w Polsce panuje wzorowy pluralizm i do jakich ofiar skłonni są Polacy, gdy idzie o dobro Ojczyzny.
Na razie, póki nie ma instytucjonalnie i konstytucyjnie ustanowionej godności Prezydentowej Przechodniej i wszystko jest w rękach wyborców, zaczęła się kampania wyborcza. Miłe złego początki. Kampania jest tradycyjna. Kandydaci już licytują się na dobroć, bo na rozum wypadłoby niewiarygodnie. Zresztą, skąd rozum u absolwentów polskiego szkolnictwa? Tydzień temu w "Wysokich Obcasach" Anna Wołosik ubolewała, że w podręcznikach szkolnych dziewczynki i kobiety pojawiają się w stereotypowych ujęciach - jako córki, żony i matki. Mnie martwi co innego. W podręcznikach arytmetyki są znacznie gorsze teksty. Na przykład: Jasio ma 12 kredek i maluje nimi kolorowe obrazki. Zosia, Stasio, Wacuś i Kazio mają po jednej kredce i nie malują, ale płaczą. Ile kredek trzeba odebrać Jasiowi, żeby miał tylko jedną i żeby też płakał? Za prawidłową odpowiedź dziecko dostaje piątkę, a za uwagę, że odbieranie kredek Jasiowi w niczym nie pomoże reszcie dzieci w malowaniu ładnych obrazków i że dzieci, zamiast się mazgaić, powinny się także postarać o więcej kredek, na przykład sprzedając puste butelki po tatusiu, wylatuje za drzwi i musi przyjść z rodzicami.
Na takich zadaniach wychowała się cała nasza elita polityczna, z wyjątkiem kilku wagarowiczów. A wiadomo, że takie są Rzeczypospolite, jakie ich dzieci chowanie. Stereotyp kobiety będzie można zmienić czytankami o Prezydentowej Przechodniej. Ale jak zmienić stereotyp sprawiedliwości społecznej?
Autor jest publicystą "Rzeczpospolitej"
Ustanowienie urzędu Prezydentowej Przechodniej, które szczęśliwie jest w toku, będzie miało zasadnicze znaczenie ustrojowe. Zapewni kontynuację władzy i stabilizację polityczną w państwie, chroniąc je przed wstrząsami i nieodpowiedzialnymi zmianami, przeprowadzanymi pod błahym pretekstem sanacji moralnej. Będzie miało też walor praktyczny. Prezydentowa Przechodnia, urządziwszy w pierwszej swej kadencji Pałac Prezydencki i inne rezydencje wedle swego najlepszego gustu, niczego już nie będzie zmieniać. Najwyżej dokupi parę drobiazgów za grosze. Specjaliści z Instytutu Badań nad Gospodarką Państwową wyliczyli, że za pieniądze zaoszczędzone na skutkach powołania urzędu Prezydentowej Przechodniej można będzie wysłać pocztówki z życzeniami dla kilku milionów Polaków. W takim biednym kraju jak Polska nie są to oszczędności bez znaczenia. Już nie mówiąc o tym, jakie korzyści z takiego rozwiązania odnieśliby biedni, ze szczególnym uwzględnieniem dzieci chorych i upośledzonych. Do fundacji Prezydentowej Przechodniej pieniądze napływałyby szybciej, niż zdołano by je drukować, i Polska musiałaby rychło przejść na euro, bo euro można by importować.
Mając w perspektywie opokę Prezydentowej Przechodniej, moglibyśmy, wyborcy, przyglądać się ze spokojem, a nawet wesołością kampanii wyborczej i wcale nie iść głosować, bo w końcu byłoby nam wszystko jedno, kto się przypnie do Prezydentowej Przechodniej jak męski kwiatek do kapelusza. Czy tam pętałby się po korytarzach Pierwszego Domu jakiś Giertych, Lepper czy nawet obaj Kaczyńscy, byłoby bez znaczenia. Prezydenta odkurzałoby się i wystawiało od czasu do czasu na widok publiczny, żeby każdy mógł się z nim sfotografować jak z miśkiem z Krupówek. A potem z powrotem do magazynu.
Piękna perspektywa. W końcu królowa Wiktoria panowała miłościwie przez lat 60, a kto tam jeszcze pamięta, kto się przy niej kręcił i kto był za księcia małżonka. Bardzo liczę na poparcie mojej inicjatywy przez koła feministyczne, a także gejowskie, bo przecież przy nieustającym postępie i modernizacji równości nie jest wykluczone, że kolejną Prezydentową Przechodnią zostanie gej. Wtedy trzeba będzie na prezydenta wybrać homofoba, żeby pokazać światu, jaki w Polsce panuje wzorowy pluralizm i do jakich ofiar skłonni są Polacy, gdy idzie o dobro Ojczyzny.
Na razie, póki nie ma instytucjonalnie i konstytucyjnie ustanowionej godności Prezydentowej Przechodniej i wszystko jest w rękach wyborców, zaczęła się kampania wyborcza. Miłe złego początki. Kampania jest tradycyjna. Kandydaci już licytują się na dobroć, bo na rozum wypadłoby niewiarygodnie. Zresztą, skąd rozum u absolwentów polskiego szkolnictwa? Tydzień temu w "Wysokich Obcasach" Anna Wołosik ubolewała, że w podręcznikach szkolnych dziewczynki i kobiety pojawiają się w stereotypowych ujęciach - jako córki, żony i matki. Mnie martwi co innego. W podręcznikach arytmetyki są znacznie gorsze teksty. Na przykład: Jasio ma 12 kredek i maluje nimi kolorowe obrazki. Zosia, Stasio, Wacuś i Kazio mają po jednej kredce i nie malują, ale płaczą. Ile kredek trzeba odebrać Jasiowi, żeby miał tylko jedną i żeby też płakał? Za prawidłową odpowiedź dziecko dostaje piątkę, a za uwagę, że odbieranie kredek Jasiowi w niczym nie pomoże reszcie dzieci w malowaniu ładnych obrazków i że dzieci, zamiast się mazgaić, powinny się także postarać o więcej kredek, na przykład sprzedając puste butelki po tatusiu, wylatuje za drzwi i musi przyjść z rodzicami.
Na takich zadaniach wychowała się cała nasza elita polityczna, z wyjątkiem kilku wagarowiczów. A wiadomo, że takie są Rzeczypospolite, jakie ich dzieci chowanie. Stereotyp kobiety będzie można zmienić czytankami o Prezydentowej Przechodniej. Ale jak zmienić stereotyp sprawiedliwości społecznej?
Autor jest publicystą "Rzeczpospolitej"
Więcej możesz przeczytać w 27/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.