- KRÓTKO PO WOLSKU
Tera Abdera!
Wąchock zdegradowany, Mława nie zaatakuje! Nową stolicą polskiej "inteligencji inaczej" (w starożytnej Grecji takim polis była tytułowa Abdera) zostało pewne mazursko-pomorskie miasto (nazwy przez litość nie wymienimy), w którym tegoroczną maturę oblali wszyscy egzaminowani. Ponieważ nie są to osławione Klewki, nie da się zrzucić odpowiedzialności na talibów, UFO czy zauroczenie Samoobroną. Zdarzyło się i już! Okolicznością łagodzącą może być wielowiekowy ucisk krzyżacki, późniejsze migracje ludności, żyły wodne, mentalność postpegeerowska i czteroletnie rządy SLD. Podziwu godne jest za to, że w miejscowym liceum profilowanym osiągnięto jednolicie równy poziom, którego nie zmącił żaden oszalały kujon, nawiedzony kolekcjoner wiedzy czy samorodny geniusz - zdolny, mimo zbiorowego wysiłku kolegów i wychowawców, nauczyć się czegokolwiek. Chociaż, gwoli prawdy, trzeba podać, że na 20 abiturientów ledwie 7 przystąpiło do egzaminu. Reszta dokonała właściwej samooceny. Rzecz sama w sobie kwalifikowałaby się do "Księgi rekordów Guinnessa", niestety marna to nagroda, albowiem zachodzi uzasadnione podejrzenie, że żaden z bohaterów tego egzaminu - uczniów bądź pedagogów - nie byłby w stanie takiego wpisu przeczytać. Moim zdaniem, należy uczcić to inaczej. Nasz pan prezydent na odchodnem powinien dać każdemu z tamtejszych maturzystów honorowego magistra, a nauczycielom po doktoracie.
Marcin Wolski
- WYDARZENIE TYGODNIA
Holzweg Hasiora
- Wczesne prace Hasiora były bardzo oryginalne i ciekawe, ale to jest jak Niemcy mówią, ein Holzweg - droga donikąd, nie można nią iść w nieskończoność, bo się autor staje własnym epigonem - napisał przed laty Stanisław Lem o sztuce Władysława Hasiora. O tym, że miał rację, można się przekonać, odwiedzając stołeczne Muzeum Narodowe, w którym trwa właśnie wystawa "Hasior" (od 1 lipca do 21 sierpnia). Wczesne prace Hasiora, pełne okrucieństwa, rzeczywiście są najciekawsze. Ich groza i smutek, jak tłumaczył artysta, wzięły się z wojny, z przerażonego okropieństwami dzieciństwa. Na uwagę zasługują również jego refleksje na temat współczesnej reklamy, gdzie w fantazyjnych kolażach obok barokowego Zwiastowania umieścił reklamę pralki, a Wniebowzięcie Marii Panny obok butelki piwa. Reklama, jak sam mówił, powiela kanony malarstwa sakralnego. Niestety, reszta ekspozycji utwierdza w przekonaniu, że Hasior działał podobnie, powielając w nieskończoność te same patenty. Sztandary, kapliczki czy niekonwencjonalne pomniki dziś nie robią żadnego wrażenia. W rezulatacie albo artysta ociera się o kicz, albo tworzy prace, które kiczem są w stu procentach. Chociaż Hasior nigdy nie wstąpił do partii, był ulubieńcem władzy ludowej. Wielbicielką jego sztuki była m.in. żona ówczesnego premiera Alicja Solska-Jaroszewiczowa, a gdy wybuchł stan wojenny, na wernisaż wystawy Hasiora w Zakopanem demonstracyjnie przybył Jerzy Urban. Tak jak wtedy, tak i dziś próbuje się mówić, że Hasior był nowatorem w sztuce światowej. Nie jest to prawda. Owszem, gdy chciało się pokazać za granicą Polskę trochę bardziej nowoczesną od innych krajów obozu, prace Hasiora świetnie się do tego nadawały. Nie ma się jednak co oszukiwać - jego sztuka jest tak hermetyczna i momentami wtórna, że nikt (może poza Słowianami) jej nie pojmie, o ile zechce się nią zainteresować.
Łukasz Radwan
- Złoto dla "Wprost"
Złotą płytę za patronat medialny nad ostatnią płytą Kayah - "The Best and the Rest" otrzymał ty-godnik "Wprost". Krążek sprzedał się w ponad 35 tys. egzemplarzy. Uroczystość odbyła się w środę w warszawskim klubie Skarpa. Uświetnił ją koncert artystki. Złotymi płytami nagrodzono też sponsorów (Centertel, Sony Ericsson i Sony BMG) i innych patronów medialnych ("Glamour", Interia i TVP 1). W imieniu AWR "Wprost" nagrodę odebrała Anna Piela, dyrektor handlowy (na zdjęciu z prawej). (AB)
- KSIĄŻKA
Niemoc mocy
Krzysztofowi Mroziewiczowi nie brakuje odwagi, i to nie dlatego, że pojechał do Bagdadu, gdzie konwój, którym się poruszał, trafił w zasadzkę. Aktem wielkiej odwagi było napisanie książki o terroryzmie, gdy na rynku mamy setki tego typu publikacji. Mroziewicz, autor "Mocy, niemocy i przemocy", zdawał sobie z tego sprawę, dlatego dopisał do dzieła wstęp "O czym jest ta książka?". No właśnie, o czym?
Mocną stroną książki - jak podkreśla autor - ma być jej "charakter osobistych uwag reportera, który spędził w Trzecim Świecie więcej niż połowę swego zawodowego życia" i zajmuje się "tylko tym terroryzmem, który - by tak rzec - znam osobiście". Sęk w tym, że tego osobistego, reporterskiego wątku w książce jest mało. Inaczej niż u Ryszarda Kapuścińskiego czy Wojciecha Jagielskiego. Trudno się też w niej dopatrzyć, co nowego a istotnego ma do powiedzenia o terroryzmie Mroziewicz analityk. Jaka jest teza książki, która mogłaby zainteresować odbiorców? Autor swobodnie porusza się po kilku kontynentach, przytacza wiele faktów z różnych dziedzin nauki i sztuki, przywołuje też anegdoty, np. z wizyty Lecha Wałęsy w Brazylii, ale wszystko to nie układa się w spójny, klarowny obraz.
Juliusz Urbanowicz
Krzysztof Mroziewicz "Moc, niemoc i przemoc", Wydawnictwo Branta
Więcej możesz przeczytać w 27/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.