Zamiana Idei na Orange to rachunek za głupotę polskich polityków
Wyobraźmy sobie, że Telekomunikacja Polska kupuje swojego francuskiego odpowiednika - France Telecom. I zaraz zmienia markę należącej do niego sieci telefonii komórkowej z Orange na Ideę, każąc sobie słono płacić za licencję za nowe logo. Nietrudno zgadnąć, co działoby się wówczas we Francji. Prezydent Jacques Chirac rzucałby gromy na bezdusznych inwestorów rujnujących uznaną markę. Premier Dominique de Villepin zgłosiłby projekt ustawy ograniczającej zagraniczne akwizycje w telekomunikacji. Posłowie wezwaliby fiskusa do skuteczniejszej walki z transferami zysków z francuskich spółek za granicę. A związkowcy namawialiby rodaków do bojkotu usług TP. Gdy to samo, tyle że w drugą stronę, dzieje się w Polsce, wywołuje jedynie na krótko burzę w szklance wody.
Zaproszenie do transferów
- Do kosza wyrzucono jedną z najsilniejszych polskich marek - Ideę, wycenianą na 1,2-1,4 mld zł, zastępując ją nieznaną wcześniej w Polsce marką Orange - oburza się Andrzej Piotrowski, szef zespołu ekspertów Instytutu Gospodarki Centrum im. Adama Smitha. W raporcie na temat tej operacji CAS szacuje straty polskiej spółki PTK Centertel (operatora sieci Idea) na miliard dolarów, twierdząc, że koszty te nie mają ekonomicznego uzasadnienia. Jedynym uzasadnieniem ma być chęć wyssania gotówki z kasy polskiego operatora.
Transfer zysków z polskich spółek za granicę nie jest niczym nowym. Celują w tym zwłaszcza Francuzi i Niemcy, którzy koncentrują się na udziale w prywatyzacji dużych i bogatych spółek infrastrukturalnych - telekomów, elektrociepłowni, hoteli. Trudno im się dziwić. Szefowie France Telecom z wyników są rozliczani w Paryżu, a nie w Warszawie. My zaś możemy rozliczać polskich polityków, którzy sprzedawali spółki takim inwestorom i na takich warunkach, że operacje podobne do zamiany Idei na Orange były nieuniknione.
Jak Zabłocki na mydle
France Telecom, trzecia największa firma telekomunikacyjna w Europie, jest restrukturyzowana. Do 2006 r. koncern musi zmniejszyć swój dług poniżej 40 mld euro, który po zmianie standardów rachunkowości na międzynarodowe wzrósł do 49,9 mld euro. Francuzi na gwałt potrzebują gotówki i gotowi są w tym celu ponieść daleko idące wyrzeczenia, o ile dotyczą one spółek grupy spoza Francji.
Znacznie gorsza była sytuacja France Telecom w 2000 r., gdy rząd Jerzego Buzka sprzedawał tej spółce 35 proc. akcji TP SA. Przed trzema laty zadłużenie Francuzów sięgało ponad 56 mld euro - tyle, ile wynoszą roczne wpływy budżetu Polski. Nie trzeba było być prorokiem, by przewidzieć, jak się to odbije na TP SA. Francuzi zapłacili aż 18 mld zł za akcje polskiej spółki. W zamian za wysoką cenę, czyli doraźne korzyści dla budżetu, polscy politycy zobowiązali się de facto do blokowania konkurencji dla TP SA, by Francuzi mogli szybko odzyskać zainwestowaną sumę od klientów pozbawionych możliwości szerokiego wyboru dostawców teleusług. Takie warunki prywatyzacji oznaczały, że inwestorowi dano wolną rękę w sprawie tego, jaki los czeka polski telekom.
Dziś TP płaci Francuzom m.in. za korzystanie z nowego znaku graficznego (0,06 proc. rocznych przychodów), który narzucili jej zamiast starego logo. Po zamianie Idei na Orange (za licencję na francuską markę Centertel będzie płacił równowartość 1,6 proc. rocznych przychodów), szykuje się kolejny transfer gotówki z Polski do Francji: TP ma odkupić od France Telecom 34 proc. udziałów w Centertelu za 3,88 mld zł. Co to zmieni?
"Rebranding marki Idea na Orange oraz wykup od France Telecom 34 proc. akcji PTK Centertel są elementami strategii rozwoju Grupy TP - strategii budowania operatora zintegrowanego, oferującego nowoczesne usługi konwergentne" - wyjaśnia TP, która odrzuca zarzuty z raportu CAS. - W strukturze i działaniu PTK Centertel po przemianowaniu jego sieci na Orange kompletnie nic się nie zmieniło - ripostuje Piotrowski. Sprzedaż udziałów w polskiej sieci komórkowej pozwoli natomiast Francuzom zjeść ciastko i mieć ciastko - zainkasują 3,88 mld zł, a będą dalej sprawowali nad nią kontrolę przez TP.
Spokojnie, to tylko głupota
Tylko w ostatnim roku o "gospodarczy kolonializm" i wyprowadzanie pieniędzy z polskich spółek za granicę oskarżano u nas m.in. Pernod Ricard (właściciela Wyborowej SA), EDF - właściciela Elektrowni Rybnik, Accor, głównego udziałowca Orbisu.
W 2009 r. wszystkie hotele Orbisu będą działały pod markami Sofitel, Novotel, Mercure, Ibis lub Etap - należącymi do francuskiego koncernu Accor, właściciela 35 proc. akcji Orbis SA. Dlaczego jedna z najstarszych polskich marek znika z rynku? - Orbis jest postrzegany jako wiarygodny, ale należące do niego hotele były i są znane pod własnymi nazwami, jak Grand Hotel w Sopocie czy Victoria w Warszawie. Mamy hotele o różnym standardzie i marka Orbis nie informuje klienta, czego może oczekiwać w danym hotelu - tłumaczył "Wprost" Jean-Philippe Savoye, prezes Orbis SA. Za używanie francuskich marek wszystkie hotele zapłacą Accorowi opłaty franczyzowe (3 proc. ich obrotów rocznie). Accor znany jest w świecie m.in. z operacji typu leasing-back: sprzedaje własne hotele, a następnie - już jako firma zewnętrzna - wykonuje usługi zarządzania tymi hotelami. Deja vu?
Transfer zysków za granicę to zmora fiskusa na całym świecie, bo sposobów na wyciąganie pieniędzy ze spółek zależnych są setki. Wyborowa SA od momentu przejęcia jej przez Pernod Ricard przynosi straty. Mittal Steel ulokował 1,5 mld zł zysku z polskich hut w papiery wartościowe jednej ze spółek z raju podatkowego.
Mimo transferu zysków za granicę Polska nie potrzebuje superurzędów ds. spraw transferów zagranicznych. Według ekspertów CAS, godząc się na zastąpienie marki Idea marką Orange, władze spółki PTK Centertel oraz TP działały na szkodę Centertela, co jest przestępstwem ujętym w kodeksie karnym. Podstawy do walki z transferem zysków istnieją, tyle że fiskus woli kontrolować straganiarza, niż wikłać się w spory z potężnym koncernem.
- Nasz raport to nie schlebianie populistom, lecz wyraz przekonania, że musimy oczyścić wolny rynek z patologii. W przeciwnym razie niektórzy inwestorzy nadal będą traktowali Polskę niczym rynek kolonialny - uważa Piotrowski.
Zaproszenie do transferów
- Do kosza wyrzucono jedną z najsilniejszych polskich marek - Ideę, wycenianą na 1,2-1,4 mld zł, zastępując ją nieznaną wcześniej w Polsce marką Orange - oburza się Andrzej Piotrowski, szef zespołu ekspertów Instytutu Gospodarki Centrum im. Adama Smitha. W raporcie na temat tej operacji CAS szacuje straty polskiej spółki PTK Centertel (operatora sieci Idea) na miliard dolarów, twierdząc, że koszty te nie mają ekonomicznego uzasadnienia. Jedynym uzasadnieniem ma być chęć wyssania gotówki z kasy polskiego operatora.
Transfer zysków z polskich spółek za granicę nie jest niczym nowym. Celują w tym zwłaszcza Francuzi i Niemcy, którzy koncentrują się na udziale w prywatyzacji dużych i bogatych spółek infrastrukturalnych - telekomów, elektrociepłowni, hoteli. Trudno im się dziwić. Szefowie France Telecom z wyników są rozliczani w Paryżu, a nie w Warszawie. My zaś możemy rozliczać polskich polityków, którzy sprzedawali spółki takim inwestorom i na takich warunkach, że operacje podobne do zamiany Idei na Orange były nieuniknione.
Jak Zabłocki na mydle
France Telecom, trzecia największa firma telekomunikacyjna w Europie, jest restrukturyzowana. Do 2006 r. koncern musi zmniejszyć swój dług poniżej 40 mld euro, który po zmianie standardów rachunkowości na międzynarodowe wzrósł do 49,9 mld euro. Francuzi na gwałt potrzebują gotówki i gotowi są w tym celu ponieść daleko idące wyrzeczenia, o ile dotyczą one spółek grupy spoza Francji.
Znacznie gorsza była sytuacja France Telecom w 2000 r., gdy rząd Jerzego Buzka sprzedawał tej spółce 35 proc. akcji TP SA. Przed trzema laty zadłużenie Francuzów sięgało ponad 56 mld euro - tyle, ile wynoszą roczne wpływy budżetu Polski. Nie trzeba było być prorokiem, by przewidzieć, jak się to odbije na TP SA. Francuzi zapłacili aż 18 mld zł za akcje polskiej spółki. W zamian za wysoką cenę, czyli doraźne korzyści dla budżetu, polscy politycy zobowiązali się de facto do blokowania konkurencji dla TP SA, by Francuzi mogli szybko odzyskać zainwestowaną sumę od klientów pozbawionych możliwości szerokiego wyboru dostawców teleusług. Takie warunki prywatyzacji oznaczały, że inwestorowi dano wolną rękę w sprawie tego, jaki los czeka polski telekom.
Dziś TP płaci Francuzom m.in. za korzystanie z nowego znaku graficznego (0,06 proc. rocznych przychodów), który narzucili jej zamiast starego logo. Po zamianie Idei na Orange (za licencję na francuską markę Centertel będzie płacił równowartość 1,6 proc. rocznych przychodów), szykuje się kolejny transfer gotówki z Polski do Francji: TP ma odkupić od France Telecom 34 proc. udziałów w Centertelu za 3,88 mld zł. Co to zmieni?
"Rebranding marki Idea na Orange oraz wykup od France Telecom 34 proc. akcji PTK Centertel są elementami strategii rozwoju Grupy TP - strategii budowania operatora zintegrowanego, oferującego nowoczesne usługi konwergentne" - wyjaśnia TP, która odrzuca zarzuty z raportu CAS. - W strukturze i działaniu PTK Centertel po przemianowaniu jego sieci na Orange kompletnie nic się nie zmieniło - ripostuje Piotrowski. Sprzedaż udziałów w polskiej sieci komórkowej pozwoli natomiast Francuzom zjeść ciastko i mieć ciastko - zainkasują 3,88 mld zł, a będą dalej sprawowali nad nią kontrolę przez TP.
Spokojnie, to tylko głupota
Tylko w ostatnim roku o "gospodarczy kolonializm" i wyprowadzanie pieniędzy z polskich spółek za granicę oskarżano u nas m.in. Pernod Ricard (właściciela Wyborowej SA), EDF - właściciela Elektrowni Rybnik, Accor, głównego udziałowca Orbisu.
W 2009 r. wszystkie hotele Orbisu będą działały pod markami Sofitel, Novotel, Mercure, Ibis lub Etap - należącymi do francuskiego koncernu Accor, właściciela 35 proc. akcji Orbis SA. Dlaczego jedna z najstarszych polskich marek znika z rynku? - Orbis jest postrzegany jako wiarygodny, ale należące do niego hotele były i są znane pod własnymi nazwami, jak Grand Hotel w Sopocie czy Victoria w Warszawie. Mamy hotele o różnym standardzie i marka Orbis nie informuje klienta, czego może oczekiwać w danym hotelu - tłumaczył "Wprost" Jean-Philippe Savoye, prezes Orbis SA. Za używanie francuskich marek wszystkie hotele zapłacą Accorowi opłaty franczyzowe (3 proc. ich obrotów rocznie). Accor znany jest w świecie m.in. z operacji typu leasing-back: sprzedaje własne hotele, a następnie - już jako firma zewnętrzna - wykonuje usługi zarządzania tymi hotelami. Deja vu?
Transfer zysków za granicę to zmora fiskusa na całym świecie, bo sposobów na wyciąganie pieniędzy ze spółek zależnych są setki. Wyborowa SA od momentu przejęcia jej przez Pernod Ricard przynosi straty. Mittal Steel ulokował 1,5 mld zł zysku z polskich hut w papiery wartościowe jednej ze spółek z raju podatkowego.
Mimo transferu zysków za granicę Polska nie potrzebuje superurzędów ds. spraw transferów zagranicznych. Według ekspertów CAS, godząc się na zastąpienie marki Idea marką Orange, władze spółki PTK Centertel oraz TP działały na szkodę Centertela, co jest przestępstwem ujętym w kodeksie karnym. Podstawy do walki z transferem zysków istnieją, tyle że fiskus woli kontrolować straganiarza, niż wikłać się w spory z potężnym koncernem.
- Nasz raport to nie schlebianie populistom, lecz wyraz przekonania, że musimy oczyścić wolny rynek z patologii. W przeciwnym razie niektórzy inwestorzy nadal będą traktowali Polskę niczym rynek kolonialny - uważa Piotrowski.
Więcej możesz przeczytać w 46/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.