- Hu w pałacu
Sześć lat temu, kiedy Jiang Zemin odwiedzał Wielką Brytanię, policja rozpędziła demonstrację obrońców praw człowieka w Tybecie. Chodziło o to, by chiński przywódca nie poczuł się nieswojo. Teraz o wygody Hu Jintao zadbają służby Pałacu Buckingham. Prezydent Chin wyruszył na europejskie turnee. Pierwszym przystankiem jest Wielka Brytania, potem Hu odwiedzi Niemcy i Hiszpanię. Tym razem premier Blair wyraził zgodę na demonstrację. "Ludzie mają prawo nosić T-shirty z hasłem "Wolny Tybet" - stwierdził. Hu Jintao przywitała królowa Elżbieta. Czekali na niego także premier Blair, księżniczka Anna oraz ministrowie: spraw zagranicznych Jack Straw i wewnętrznych Charles Clarke. Demonstracja obrońców Tybetu odbyła się przed parlamentem. (greg)
- Zbroja dla papieża
Benedykt XVI stał się przyczyną sporów. Annibale Gammarelli oraz Raniero Mancinelli, dwaj znani krawcy, pokłócili się o to, kto z nich ma zaprojektować nową sutannę dla papieża. Pierwszy z nich twierdzi, iż z białego odzienia papieskiego uczyni arcydzieło sztuki krawieckiej.
"W takiej zbroi papież już raz wystąpił i więcej tego nie chce" - odpowiada Mancinelli, który szyje dla obecnego papieża już od 45 lat i twierdzi, że ma jego zaufanie oraz że najlepiej zna jego gust. Obaj zainteresowani twardo utrzymują, że "nie dadzą się wykolegować". (AG)
- Demokracja to korupcja
Jigme Singye Wangchuck, monarcha absolutny od ponad trzech dekad rządzący Bhutanem, ogłosił, że zamierza abdykować. Król chce w najbliższych trzech latach wprowadzić w kraju demokrację, co - jego zdaniem - zwieńczy proces modernizacji. "To rzecz niespotykana, aby monarcha chciał dobrowolnie przekazać władzę ludowi" - mówi Lyonpo Sonam Tobgye, sędzia Sądu Najwyższego Bhutanu. Problem w tym, że poddani wcale nie mają ochoty na demokrację. W kraju zorganizowano już w tej sprawie wiece protestacyjne. Obywatele nie chcą zmian, ponieważ zawdzięczają władcy stabilizację. "Razem z demokracją przyjdzie korupcja" - mówią mieszkańcy Bhutanu. (PB)
- Telefon z zaświatów
Kiedyś na komunistycznych cmentarzach Moskwy straszyły wizerunki zmarłych dygnitarzy przedstawianych ze słuchawką telefoniczną przy uchu. Dzisiaj coraz więcej Irlandczyków grzebie bliskich z telefonami komórkowymi. Komórki wyparły obrączki ślubne, butelki whisky i rodzinne fotografie, które Irlandczycy wkładali do trumien swoich najbliższych jeszcze kilka lat temu. "Niektórzy ludzie tak przywiązali się do telefonów, że uważają je za część siebie i nie mogą się z nimi rozstać nawet po śmierci" - mówi Keith Massey, szef domu pogrzebowego z Dublina. Reguły są jednak jasne - przed złożeniem zwłok do grobu telefon musi zostać wyłączony. (PB)
Więcej możesz przeczytać w 46/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.