Epoka lodowcowa nadal panuje w stosunkach Watykanu z Rosją
Stosunki rosyjsko-watykańskie zawsze były barometrem - informowały nie tyle o relacjach Rosji ze światem, ile o jej zamiarach i sytuacji wewnętrznej. Październikowa wizyta abp. Giovanniego Lajolo, szefa watykańskiej dyplomacji, w Moskwie nie przyniosła przełomu w tych relacjach. Nie było to możliwe, gdy władze Rosji budują nadzwyczajną pozycję prawosławia w państwie. Sekretarz ds. stosunków z państwami w watykańskim Sekretariacie Stanu zapowiadał, że celem "roboczej wizyty" w rosyjskim MSZ będzie przekonanie ministra Siergieja Ławrowa do pełnej normalizacji stosunków dyplomatycznych między Moskwą i Watykanem. Nawiązano je w marcu 1990 r. z inicjatywy Michaiła Gorbaczowa i od tego czasu pozostają relacjami specjalnymi.
Watykan chciałby mieć nuncjaturę w Moskwie, a nie tylko przedstawicielstwo. Na razie jednak ten cel nie został osiągnięty. Na zakończenie swej moskiewskiej podróży abp Lajolo przewodniczył procesji, która przeszła ulicami Moskwy. Był chyba pierwszym w dziejach przedstawicielem Watykanu, któremu pozwolono na przemarsz ulicami Trzeciego Rzymu. Sukces duszpasterski moskiewskiej wyprawy był prawdopodobnie większy aniżeli dyplomatyczny.
Katolicyzm nietradycyjny
Pracę Kościoła katolickiego w Rosji utrudnia przede wszystkim państwowe ustawodawstwo, a zwłaszcza obowiązująca od 1 października 1997 r. ustawa o wolności religijnej i organizacjach religijnych. Dyskryminuje ona tzw. nietradycyjne wyznania religijne. Co ciekawe, za tradycyjne wyznania w Rosji zostały uznane, obok prawosławia, islam i judaizm. Katolicy muszą natomiast przechodzić od nowa procedurę rejestracyjną - jak wspólnoty wyznaniowe, które dopiero teraz pojawiły się w Rosji. Ustawa miała powstrzymać napływ i rozwój różnych, czasem agresywnych sekt. W rzeczywistości stała się utrudnieniem dla kościołów chcących działać legalnie. Sekty i tak nie zabiegają o rejestrację - po prostu działają, omijając prawo.
Problemem jest w Rosji status zagranicznych księży, nie mających rosyjskiego obywatelstwa. Poczucie tymczasowości, zrozumiałe po wydaleniu kilku duchownych, destabilizuje normalną pracę. Powoduje, że każdy wyjazd za granicę rodzi obawy, czy powrót do własnej parafii będzie możliwy.
Zakazany Jan Paweł II
Dobre stosunki z Watykanem są Rosji potrzebne do budowania własnej pozycji na forum międzynarodowym. Kreml zawsze chętnie wspierał inicjatywy pokojowe, oczywiście pod warunkiem że nie dotyczyły wojen prowadzonych przez Rosję na własnym terytorium. Z oficjalnych komunikatów nie wynikało jednak, aby problemy przestrzegania praw człowieka w Rosji były w czasie wizyty abp. Lajolo podejmowane. Watykanowi zależy, aby dobre kontakty z putinowską Rosją przyczyniły się do postępu w rozmowach z prawosławiem, nie tylko w Rosji, ale także na Bałkanach. Przede wszystkim zaś chciałby otrzymać gwarancje swobód religijnych dla katolików w tym kraju. Ostatnio odnotowano, że do tworzących się nowych gremiów - Społecznej Izby Konsultacyjnej i Międzyreligijnej Rady Rosji - przedstawiciele Kościoła katolickiego nie zostali zaproszeni. Abp. Lajolo wyjaśniono, że katolickie interesy będą w nich reprezentować... delegaci Patriarchatu Moskiewskiego.
Wizyta abp. Lajolo uświadomiła, jak kłopotliwe może być polskie dziedzictwo dla Kościoła katolickiego w Rosji. Chodzi nie tylko o wiernych o polskich rodowodach czy duchownych z naszego kraju, którzy z wielkim zaangażowaniem pracują w Rosji od ponad 10 lat. Problemem może być, jak się okazuje, także ocena pontyfikatu Jana Pawła II. Dla miejscowych katolików bulwersująca była informacja, że muszą zrezygnować z planów zorganizowania sesji ku czci Jana Pawła II, która miała się odbyć 4 listopada, w dniu imienin papieża Polaka. Interweniował podobno przedstawiciel Stolicy Apostolskiej w Moskwie, abp Antonio Mennini, który nie chciał, aby obchody zakłóciły obchodzone pierwszy raz w tym roku nowe narodowe święto Rosji - przegnanie Polaków z Kremla w 1612 r.
Kondrusiewicz musi odejść?
Wiele wskazuje na to, że mogą nastąpić zmiany w Kościele w europejskiej części Rosji, od lat kierowanym przez abp. Tadeusza Kondrusiewicza. Władyka, jak często go nazywają, stara się mieć dobre kontakty z Cerkwią, a jednocześnie podkreśla prawa katolików do podejmowania suwerennych działań na obszarze własnego Kościoła. To on był zwolennikiem ustanowienia diecezji w Rosji w miejsce struktur prowizorycznych - administratur apostolskich. Decyzję w tej sprawie podjął Jan Paweł II w lutym 2002 r. Wywołała ona głęboki kryzys w relacjach katolicko-prawosławnych. Wówczas jednak Kondrusiewicza wspierał przedstawiciel dyplomacji watykańskiej w Moskwie, abp Georg Zur. Po tym wydarzeniu jego misja w Moskwie szybko się zakończyła. Został przeniesiony w znacznie spokojniejsze miejsce - do Wiednia. Zastąpił go abp Antonio Mennini, były nuncjusz w Sofii, który doprowadził do wizyty Jana Pawła II w Bułgarii.
Pozycja Kondrusiewicza słabnie. Już w ubiegłym roku mówiło się, że może zostać odwołany z Moskwy. Wizycie abp. Lajolo towarzyszyły podobne plotki, zwłaszcza że metropolita moskiewski nie został zaproszony nawet na uroczystość powitania watykańskiej delegacji na lotnisku w Moskwie. Kondrusiewicz nigdy nie odcinał się od polskich korzeni, ale zawsze był otwarty na inne wspólnoty narodowe. Tworzą one w Moskwie specyficzną mieszankę - na przykład aktywne są tam środowiska Koreańczyków. Kondrusiewicz zabiegał o kanonizację męczenników z czasów prześladowań bolszewickich, a jednocześnie stale podkreślał dobrą wolę obecnych władz Rosji w uregulowaniu wielu problemów Kościoła. Być może zostanie to w Watykanie wyżej ocenione aniżeli pomruki różnych skrajnych środowisk prawosławnych, protestujących przeciwko "polskim wpływom" w Kościele katolickim w Rosji.
Godzenie wody z ogniem
Watykan stoi przed niezwykle trudnym zadaniem: jak rozwijać dialog z prawosławiem, nie zaniedbując troski o wspólnotę katolicką w Rosji. W ubiegłym roku kard. Walter Kasper, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, na wniosek Patriarchatu Moskiewskiego zgodził się na powołanie wspólnej komisji, która miała badać spory między katolikami a prawosławnymi. Intencje były dobre, gorzej z praktyką. Teraz strona prawosławna w wypadku podjęcia jakiejkolwiek akcji przez katolików oskarża ich o prozelityzm. Kontrowersyjna była także ubiegłoroczna deklaracja kard. Kaspera, że w Rosji nie będzie tworzona hierarchia w obrządku wschodnim, czyli unickim. Historyczne doświadczenie jednak uczy, że ryt wschodni, a nie obrządek łaciński, umożliwiał dotarcie do duchowości ukształtowanej w tradycji bizantyjskiej. Po obaleniu caratu w maju 1917 r. utworzono egzarchat dla katolików rosyjskich obrządku wschodniego. Na jego czele stanął ks. Leonid Fiodorow, były zesłaniec syberyjski, zamęczony później w sowieckich łagrach, podobnie jak wielu innych członków tej grupy. Odejście od tego projektu oznacza utrzymanie statusu katolików w Rosji jako kościoła mniejszości narodowych, jak stale to podkreśla strona prawosławna.
Niedawno kard. Kasper wyrażał nadzieję, że "lody dzielące nas z Rosją zaczynają topnieć". Nawet jeśli miał rację, nie będzie to proces ani szybki, ani łatwy.
Watykan chciałby mieć nuncjaturę w Moskwie, a nie tylko przedstawicielstwo. Na razie jednak ten cel nie został osiągnięty. Na zakończenie swej moskiewskiej podróży abp Lajolo przewodniczył procesji, która przeszła ulicami Moskwy. Był chyba pierwszym w dziejach przedstawicielem Watykanu, któremu pozwolono na przemarsz ulicami Trzeciego Rzymu. Sukces duszpasterski moskiewskiej wyprawy był prawdopodobnie większy aniżeli dyplomatyczny.
Katolicyzm nietradycyjny
Pracę Kościoła katolickiego w Rosji utrudnia przede wszystkim państwowe ustawodawstwo, a zwłaszcza obowiązująca od 1 października 1997 r. ustawa o wolności religijnej i organizacjach religijnych. Dyskryminuje ona tzw. nietradycyjne wyznania religijne. Co ciekawe, za tradycyjne wyznania w Rosji zostały uznane, obok prawosławia, islam i judaizm. Katolicy muszą natomiast przechodzić od nowa procedurę rejestracyjną - jak wspólnoty wyznaniowe, które dopiero teraz pojawiły się w Rosji. Ustawa miała powstrzymać napływ i rozwój różnych, czasem agresywnych sekt. W rzeczywistości stała się utrudnieniem dla kościołów chcących działać legalnie. Sekty i tak nie zabiegają o rejestrację - po prostu działają, omijając prawo.
Problemem jest w Rosji status zagranicznych księży, nie mających rosyjskiego obywatelstwa. Poczucie tymczasowości, zrozumiałe po wydaleniu kilku duchownych, destabilizuje normalną pracę. Powoduje, że każdy wyjazd za granicę rodzi obawy, czy powrót do własnej parafii będzie możliwy.
Zakazany Jan Paweł II
Dobre stosunki z Watykanem są Rosji potrzebne do budowania własnej pozycji na forum międzynarodowym. Kreml zawsze chętnie wspierał inicjatywy pokojowe, oczywiście pod warunkiem że nie dotyczyły wojen prowadzonych przez Rosję na własnym terytorium. Z oficjalnych komunikatów nie wynikało jednak, aby problemy przestrzegania praw człowieka w Rosji były w czasie wizyty abp. Lajolo podejmowane. Watykanowi zależy, aby dobre kontakty z putinowską Rosją przyczyniły się do postępu w rozmowach z prawosławiem, nie tylko w Rosji, ale także na Bałkanach. Przede wszystkim zaś chciałby otrzymać gwarancje swobód religijnych dla katolików w tym kraju. Ostatnio odnotowano, że do tworzących się nowych gremiów - Społecznej Izby Konsultacyjnej i Międzyreligijnej Rady Rosji - przedstawiciele Kościoła katolickiego nie zostali zaproszeni. Abp. Lajolo wyjaśniono, że katolickie interesy będą w nich reprezentować... delegaci Patriarchatu Moskiewskiego.
Wizyta abp. Lajolo uświadomiła, jak kłopotliwe może być polskie dziedzictwo dla Kościoła katolickiego w Rosji. Chodzi nie tylko o wiernych o polskich rodowodach czy duchownych z naszego kraju, którzy z wielkim zaangażowaniem pracują w Rosji od ponad 10 lat. Problemem może być, jak się okazuje, także ocena pontyfikatu Jana Pawła II. Dla miejscowych katolików bulwersująca była informacja, że muszą zrezygnować z planów zorganizowania sesji ku czci Jana Pawła II, która miała się odbyć 4 listopada, w dniu imienin papieża Polaka. Interweniował podobno przedstawiciel Stolicy Apostolskiej w Moskwie, abp Antonio Mennini, który nie chciał, aby obchody zakłóciły obchodzone pierwszy raz w tym roku nowe narodowe święto Rosji - przegnanie Polaków z Kremla w 1612 r.
Kondrusiewicz musi odejść?
Wiele wskazuje na to, że mogą nastąpić zmiany w Kościele w europejskiej części Rosji, od lat kierowanym przez abp. Tadeusza Kondrusiewicza. Władyka, jak często go nazywają, stara się mieć dobre kontakty z Cerkwią, a jednocześnie podkreśla prawa katolików do podejmowania suwerennych działań na obszarze własnego Kościoła. To on był zwolennikiem ustanowienia diecezji w Rosji w miejsce struktur prowizorycznych - administratur apostolskich. Decyzję w tej sprawie podjął Jan Paweł II w lutym 2002 r. Wywołała ona głęboki kryzys w relacjach katolicko-prawosławnych. Wówczas jednak Kondrusiewicza wspierał przedstawiciel dyplomacji watykańskiej w Moskwie, abp Georg Zur. Po tym wydarzeniu jego misja w Moskwie szybko się zakończyła. Został przeniesiony w znacznie spokojniejsze miejsce - do Wiednia. Zastąpił go abp Antonio Mennini, były nuncjusz w Sofii, który doprowadził do wizyty Jana Pawła II w Bułgarii.
Pozycja Kondrusiewicza słabnie. Już w ubiegłym roku mówiło się, że może zostać odwołany z Moskwy. Wizycie abp. Lajolo towarzyszyły podobne plotki, zwłaszcza że metropolita moskiewski nie został zaproszony nawet na uroczystość powitania watykańskiej delegacji na lotnisku w Moskwie. Kondrusiewicz nigdy nie odcinał się od polskich korzeni, ale zawsze był otwarty na inne wspólnoty narodowe. Tworzą one w Moskwie specyficzną mieszankę - na przykład aktywne są tam środowiska Koreańczyków. Kondrusiewicz zabiegał o kanonizację męczenników z czasów prześladowań bolszewickich, a jednocześnie stale podkreślał dobrą wolę obecnych władz Rosji w uregulowaniu wielu problemów Kościoła. Być może zostanie to w Watykanie wyżej ocenione aniżeli pomruki różnych skrajnych środowisk prawosławnych, protestujących przeciwko "polskim wpływom" w Kościele katolickim w Rosji.
Godzenie wody z ogniem
Watykan stoi przed niezwykle trudnym zadaniem: jak rozwijać dialog z prawosławiem, nie zaniedbując troski o wspólnotę katolicką w Rosji. W ubiegłym roku kard. Walter Kasper, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, na wniosek Patriarchatu Moskiewskiego zgodził się na powołanie wspólnej komisji, która miała badać spory między katolikami a prawosławnymi. Intencje były dobre, gorzej z praktyką. Teraz strona prawosławna w wypadku podjęcia jakiejkolwiek akcji przez katolików oskarża ich o prozelityzm. Kontrowersyjna była także ubiegłoroczna deklaracja kard. Kaspera, że w Rosji nie będzie tworzona hierarchia w obrządku wschodnim, czyli unickim. Historyczne doświadczenie jednak uczy, że ryt wschodni, a nie obrządek łaciński, umożliwiał dotarcie do duchowości ukształtowanej w tradycji bizantyjskiej. Po obaleniu caratu w maju 1917 r. utworzono egzarchat dla katolików rosyjskich obrządku wschodniego. Na jego czele stanął ks. Leonid Fiodorow, były zesłaniec syberyjski, zamęczony później w sowieckich łagrach, podobnie jak wielu innych członków tej grupy. Odejście od tego projektu oznacza utrzymanie statusu katolików w Rosji jako kościoła mniejszości narodowych, jak stale to podkreśla strona prawosławna.
Niedawno kard. Kasper wyrażał nadzieję, że "lody dzielące nas z Rosją zaczynają topnieć". Nawet jeśli miał rację, nie będzie to proces ani szybki, ani łatwy.
Więcej możesz przeczytać w 46/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.