Wbrew mitom wśród 500 najbogatszych ludzi świata jest mniej niż jeden procent Żydów
Alan Greenspan był nie tylko szefem amerykańskiego banku centralnego. W rzeczywistości ten 79-letni ekonomista kierował światową gospodarką. Na jego miejsce przyjdzie 51-letni Ben Bernanke. Obu panów łączy nie tylko ogromna ekonomiczna kompetencja, ale i żydowskie pochodzenie. Kiedy byłem przewodniczącym Knesetu, pojechałem z izraelską delegacją na uroczystość podpisania w Waszyngtonie układu pokojowego z Jordanią. Prezydent Clinton zaprosił nas na przyjęcie w Białym Domu i los sprawił, że siedziałem obok Greenspana. Rozmawialiśmy m.in. po żydowsku, wymieniając się wspomnieniami. Greenspan był gwiazdą ekonomii, gdy obejmował stanowisko szefa Fed, i podobnie jest z Bernankem, profesorem dwóch prestiżowych uniwersytetów w USA - Princeton i Stanford. Bernanke jest ekonomistą tzw. szkoły intuitywnej, która ceni analizę dynamicznych sytuacji na rynkach.
Bankierzy i intelektualiści
Kilka miesięcy temu szefem Banku Światowego został Paul Wolfowitz, nie tylko wybitny neokonserwatywny polityk, ale też intelektualista - 14. na liście 100 najwybitniejszych intelektualistów świata tygodnika "Foreign Policy". Wolfowitz również jest Żydem, podobnie jak otwierający setkę intelektualistów prof. Noam Chomsky.
W latach 30. ubiegłego stulecia oraz podczas II wojny światowej ministrem finansów w administracji Franklina D. Roosevelta był Henry Morgenthau. On również, podobnie jak Greenspan, wpływał na rozwój gospodarki USA, na życie tego kraju. Nie muszę dodawać, że Morgenthau też był Żydem. To fenomen, że wybitni ekonomiści i politycy, decydujący o finansach, wywodzą się z narodu żydowskiego.
Jest paradoksem, że jeden z najbardziej znanych polskich ministrów finansów - Władysław Grabski - za Żydami nie przepadał i przez to przyczynił się do tego, że wielu z nich zbudowało gospodarczą pomyślność nie Polski, lecz Izraela. W latach 20. ubiegłego stulecia Grabski inicjował przyjęcie ustaw, które uderzyły w żydowskich przedsiębiorców. To sprawiło, że ponad 100 tys. z nich wyjechało z Polski, większość do Palestyny. I to właśnie oni przyczynili się do rozwoju izraelskiej gospodarki.
Mit Rotszyldów
Wielu Żydów miało i nadal ma wpływ na światową gospodarkę. Już w XI wieku w Hiszpanii (pod muzułmańskim panowaniem) za finanse odpowiadał Żyd Chasdaj Ibn Szaprut z Kordoby. Żydzi stanowią sporą część laureatów Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii, z Miltonem Friedmanem na czele, który wywarł ogromny wpływ na światową gospodarkę w ostatnim ćwierćwieczu dwudziestego stulecia. W krajach Ameryki Łacińskiej, na przykład w Chile, udało się przeprowadzić liberalne reformy głównie dzięki wykształconym w USA ministrom finansów żydowskiego pochodzenia.
To, że Żydzi są świetnymi ekonomistami, nie znaczy, że są bardzo bogaci, co jest przecież od wieków treścią plotek. Pośród 500 najbogatszych ludzi świata wcale nie ma wielu Żydów - mniej niż jeden procent. Żydzi tylko potrafią dobrze gospodarować finansami, bo przez wieki żyli w obcym, często wrogim otoczeniu i musieli być efektywni, by przetrwać. Oczywiście, wielu Żydów, jak bohater "Skrzypka na dachu" Tewje Mleczarz, o bogactwie marzyło. Pozytywnym przykładem byli i są dla nich Rotszyldowie. Jednak znacznie więcej było Żydów biednych niż bogatych.
Moja mama Genia Weiss również była swego rodzaju bankierem. Gdzieś tam w biustonoszu miała schowek na złote monety, pierścionki i kolczyki oraz inne klejnoty. Dzięki temu jej bankowi przeżyliśmy, bo mieliśmy czym zapłacić za chleb i ziemniaki, za trochę cukru i soli. Wiele żydowskich matek było takimi bankierkami i przekazało te umiejętności swoim dzieciom. Chyba takie bankierskie geny odziedziczyli też Greenspan i jego następca Bernanke.
Fot. Z. Furman
Bankierzy i intelektualiści
Kilka miesięcy temu szefem Banku Światowego został Paul Wolfowitz, nie tylko wybitny neokonserwatywny polityk, ale też intelektualista - 14. na liście 100 najwybitniejszych intelektualistów świata tygodnika "Foreign Policy". Wolfowitz również jest Żydem, podobnie jak otwierający setkę intelektualistów prof. Noam Chomsky.
W latach 30. ubiegłego stulecia oraz podczas II wojny światowej ministrem finansów w administracji Franklina D. Roosevelta był Henry Morgenthau. On również, podobnie jak Greenspan, wpływał na rozwój gospodarki USA, na życie tego kraju. Nie muszę dodawać, że Morgenthau też był Żydem. To fenomen, że wybitni ekonomiści i politycy, decydujący o finansach, wywodzą się z narodu żydowskiego.
Jest paradoksem, że jeden z najbardziej znanych polskich ministrów finansów - Władysław Grabski - za Żydami nie przepadał i przez to przyczynił się do tego, że wielu z nich zbudowało gospodarczą pomyślność nie Polski, lecz Izraela. W latach 20. ubiegłego stulecia Grabski inicjował przyjęcie ustaw, które uderzyły w żydowskich przedsiębiorców. To sprawiło, że ponad 100 tys. z nich wyjechało z Polski, większość do Palestyny. I to właśnie oni przyczynili się do rozwoju izraelskiej gospodarki.
Mit Rotszyldów
Wielu Żydów miało i nadal ma wpływ na światową gospodarkę. Już w XI wieku w Hiszpanii (pod muzułmańskim panowaniem) za finanse odpowiadał Żyd Chasdaj Ibn Szaprut z Kordoby. Żydzi stanowią sporą część laureatów Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii, z Miltonem Friedmanem na czele, który wywarł ogromny wpływ na światową gospodarkę w ostatnim ćwierćwieczu dwudziestego stulecia. W krajach Ameryki Łacińskiej, na przykład w Chile, udało się przeprowadzić liberalne reformy głównie dzięki wykształconym w USA ministrom finansów żydowskiego pochodzenia.
To, że Żydzi są świetnymi ekonomistami, nie znaczy, że są bardzo bogaci, co jest przecież od wieków treścią plotek. Pośród 500 najbogatszych ludzi świata wcale nie ma wielu Żydów - mniej niż jeden procent. Żydzi tylko potrafią dobrze gospodarować finansami, bo przez wieki żyli w obcym, często wrogim otoczeniu i musieli być efektywni, by przetrwać. Oczywiście, wielu Żydów, jak bohater "Skrzypka na dachu" Tewje Mleczarz, o bogactwie marzyło. Pozytywnym przykładem byli i są dla nich Rotszyldowie. Jednak znacznie więcej było Żydów biednych niż bogatych.
Moja mama Genia Weiss również była swego rodzaju bankierem. Gdzieś tam w biustonoszu miała schowek na złote monety, pierścionki i kolczyki oraz inne klejnoty. Dzięki temu jej bankowi przeżyliśmy, bo mieliśmy czym zapłacić za chleb i ziemniaki, za trochę cukru i soli. Wiele żydowskich matek było takimi bankierkami i przekazało te umiejętności swoim dzieciom. Chyba takie bankierskie geny odziedziczyli też Greenspan i jego następca Bernanke.
Fot. Z. Furman
Więcej możesz przeczytać w 46/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.