Zjedli obiad. Po wieczornej masakrze Rokity na posiedzeniu klubu PO w sobotę jak gdyby nigdy nic Donek Tusk zaprosił Jana Marię do stołu prezydialnego, a potem do stołu restauracyjnego w warszawskiej dość burżujskiej knajpie Dyspensa. Była to ostatnia sobota karnawału i panowie zaszaleli kapkę. Proszę nie pytać, skąd wiemy, ale wiemy na pewno, że panowie nie tylko jedli.
Donald uznał, że Rokitę ma już w garści i ujawnił rodakom dalsze plany ekspansji. Pora zdobyć Marcinkiewicza. Hm, abstrahując od tego, że Jana Marii wcale nie ma w garści, to Kazimierz musiałby na twarz z London Eye upaść, by do PO wstępować. A swoją drogą, teraz Tusk chce Marcinkiewicza? Tego fatalnego premiera, który Leppera do rządu brał? Już Kazio jest fajny? Ech, cieniasy.
Sympatia Tuska do polityków PiS jest łatwa do wytłumaczenia. Oto Andrzej Olechowski oznajmił, że jednak gotów jest zwlec się kilkakrotnie z łóżka przed 10 rano i założy partię. Twarz da on (strasznie broni się przed komitywą z Kwasem), struktury Piskorski, kasy będą mieli w bród, to oczywiste. I platforma łupnięta z lewej flanki popłynie.
Pierwsi chętni do nowej partii już ustawiają się w kolejce. Oprócz byłego posła UW Andrzeja Potockiego jest tam kilku eksponentów warszawskiego salonu (Smoktunowicz, Pociej, Goliszewski). Każdy z tej trójki kampanię wyborczą mógłby sfinansować z tygodniowego kieszonkowego dawanego służbie na utrzymanie swego pudla.
Ciąg dalszy sagi na temat Jaromira Sokołowskiego (PO): otóż nasz ulubiony współpracownik Bronisława Komorowskiego swoją obsesją na temat dziadków i babć Fotygi w Wehrmachcie próbował zarazić nie tylko nas. Wcześniej biegał z tym do pewnego ważnego działacza PO, by ten skorzystał ze swoich kontaktów medialnych i w ten sposób utopił znienawidzoną Fotygę. Jaruś, chłopie, ty od tego biegania biegunki dostaniesz!
Zapewne pamiętają państwo byłych współpracowników Schetyny i Tuska, młodych szefów biura parlamentarnego PO, którzy okazali się tak zaradni, że wyprowadzili z partii kasę na własne (i z nikim się nie dzielili? Ciekawe...) potrzeby. Aferę opisały gazety, liderzy PO zapowiadali oddanie sprawy prokuraturze, a młodych pognali. Teraz jeden z zaradnych, nazwiskiem Rosół, odnalazł się na dyrektorskim stolcu w agencji obsadzanej przez samorząd mazowiecki (gdzie będzie podwładnym Lecha Jaworskiego). Jako nominat PO, oczywiście. Ludzie, przez te samorządy przechodzą ciężkie unijne pieniądze! Żeby nie było, ostrzegaliśmy.
Swoją drogą, to wyjątkowe szczęście mają liderzy platformy do swych najbliższych współpracowników: albo malwersanci, albo oszalali tropiciele germańskiej zarazy. Ech, od kogo oni się tego nauczyli?
A teraz będą się uczyli od Tomasza Tywonka. Były rzecznik Macierewicza i Buzka, który potem postanowił sprawdzić się w biznesie i odszedł do TP SA, wraca jako doradca Komorowskiego. Słuch o nim na lata zaginął, a Tywonek dawał o sobie znać jako gość awanturujący się i żądający wpuszczenia do klubu nocnego, ale teraz, świeżo po andropauzie, jest podobno odnowiony i dziarski.
Naprawdę mieliśmy już nie pisać o Bufetowej, bo podobno Donald Tusk zrobił się strasznie wrażliwy i nie lubi, jak się tak o HGW mówi, a my mu nie chcemy przykrości sprawiać, no ale się nie da. Oto nominacje Bufetowej do rad nadzorczych: Adam Struzik (PSL) - Tramwaje Warszawskie, poseł PO Andrzej Halicki - basen na Warszawiance, Tomasz Siemoniak (PO) - Warexpo. Nareszcie trafione kandydatury. Struzik świetnie nadaje się na tramwajarza (lubi podróżować), a Halicki może być kąpielowym. Ta posada na dworze Tuska była dotychczas nieobsadzona.
Fot: K. Mikuła (Olechowski), M. Stelmach (Rokita, Tusk, Gronkiewicz-Waltz)
Donald uznał, że Rokitę ma już w garści i ujawnił rodakom dalsze plany ekspansji. Pora zdobyć Marcinkiewicza. Hm, abstrahując od tego, że Jana Marii wcale nie ma w garści, to Kazimierz musiałby na twarz z London Eye upaść, by do PO wstępować. A swoją drogą, teraz Tusk chce Marcinkiewicza? Tego fatalnego premiera, który Leppera do rządu brał? Już Kazio jest fajny? Ech, cieniasy.
Sympatia Tuska do polityków PiS jest łatwa do wytłumaczenia. Oto Andrzej Olechowski oznajmił, że jednak gotów jest zwlec się kilkakrotnie z łóżka przed 10 rano i założy partię. Twarz da on (strasznie broni się przed komitywą z Kwasem), struktury Piskorski, kasy będą mieli w bród, to oczywiste. I platforma łupnięta z lewej flanki popłynie.
Pierwsi chętni do nowej partii już ustawiają się w kolejce. Oprócz byłego posła UW Andrzeja Potockiego jest tam kilku eksponentów warszawskiego salonu (Smoktunowicz, Pociej, Goliszewski). Każdy z tej trójki kampanię wyborczą mógłby sfinansować z tygodniowego kieszonkowego dawanego służbie na utrzymanie swego pudla.
Ciąg dalszy sagi na temat Jaromira Sokołowskiego (PO): otóż nasz ulubiony współpracownik Bronisława Komorowskiego swoją obsesją na temat dziadków i babć Fotygi w Wehrmachcie próbował zarazić nie tylko nas. Wcześniej biegał z tym do pewnego ważnego działacza PO, by ten skorzystał ze swoich kontaktów medialnych i w ten sposób utopił znienawidzoną Fotygę. Jaruś, chłopie, ty od tego biegania biegunki dostaniesz!
Zapewne pamiętają państwo byłych współpracowników Schetyny i Tuska, młodych szefów biura parlamentarnego PO, którzy okazali się tak zaradni, że wyprowadzili z partii kasę na własne (i z nikim się nie dzielili? Ciekawe...) potrzeby. Aferę opisały gazety, liderzy PO zapowiadali oddanie sprawy prokuraturze, a młodych pognali. Teraz jeden z zaradnych, nazwiskiem Rosół, odnalazł się na dyrektorskim stolcu w agencji obsadzanej przez samorząd mazowiecki (gdzie będzie podwładnym Lecha Jaworskiego). Jako nominat PO, oczywiście. Ludzie, przez te samorządy przechodzą ciężkie unijne pieniądze! Żeby nie było, ostrzegaliśmy.
Swoją drogą, to wyjątkowe szczęście mają liderzy platformy do swych najbliższych współpracowników: albo malwersanci, albo oszalali tropiciele germańskiej zarazy. Ech, od kogo oni się tego nauczyli?
A teraz będą się uczyli od Tomasza Tywonka. Były rzecznik Macierewicza i Buzka, który potem postanowił sprawdzić się w biznesie i odszedł do TP SA, wraca jako doradca Komorowskiego. Słuch o nim na lata zaginął, a Tywonek dawał o sobie znać jako gość awanturujący się i żądający wpuszczenia do klubu nocnego, ale teraz, świeżo po andropauzie, jest podobno odnowiony i dziarski.
Naprawdę mieliśmy już nie pisać o Bufetowej, bo podobno Donald Tusk zrobił się strasznie wrażliwy i nie lubi, jak się tak o HGW mówi, a my mu nie chcemy przykrości sprawiać, no ale się nie da. Oto nominacje Bufetowej do rad nadzorczych: Adam Struzik (PSL) - Tramwaje Warszawskie, poseł PO Andrzej Halicki - basen na Warszawiance, Tomasz Siemoniak (PO) - Warexpo. Nareszcie trafione kandydatury. Struzik świetnie nadaje się na tramwajarza (lubi podróżować), a Halicki może być kąpielowym. Ta posada na dworze Tuska była dotychczas nieobsadzona.
Fot: K. Mikuła (Olechowski), M. Stelmach (Rokita, Tusk, Gronkiewicz-Waltz)
Więcej możesz przeczytać w 9/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.