Film Andrzeja Saramonowicza i Tomasza Koneckiego "Testosteron" to przewrotny obraz męskości, rozpisany na siedem ról. Mamy tu suto zakrapianą weselną biesiadę bez ślubu, bo panna młoda przed ołtarzem nieszczęsnego pana młodego porzuciła. To oczywiście świetna okazja, by na żeński ród popsioczyć, kilka niewybrednych żartów rzucić i kobiece, niecne sztuczki zdemaskować. A ponieważ seksistowskie kwestie wygłaszają aktorzy tak modni, jak Borys Szyc, Piotr Adamczyk, Maciej Stuhr i Tomasz Kot, sukces filmu wydaje się gwarantowany. Film to lekka, zabawna i bezpretensjonalna ekranizacja spektaklu Motowni, który obejrzała rekordowa - stutysięczna widownia. Warto przebrnąć przez dłużący się niemiłosiernie, nudnawy początek, bo potem jest już tylko lepiej. Wbrew tytułowi, sugerującemu apoteozę męskości, "Testrosteron" pokazuje jednak płeć brzydką w nie najlepszej kondycji. Ci, którzy usilnie starają się wpisać w stereotyp macho, okazują się bardziej sentymentalni i naiwni od kobiet. Naukowcy, którzy wiedzą wszystko o życiu erotycznym żubrów i kogutów, ze swoim nie potrafią sobie poradzić. I nawet męskie rozrywki już nie cieszą, skoro piłka nożna została wymyślona po to, żeby się przypodobać niewiastom.
"Testosteron", reż. Andrzej Saramonowicz, Tomasz Konecki, ITI Cinema
Więcej możesz przeczytać w 9/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.