Disco polo wylansowali gangsterzy
"Bara bara", "Majteczki w kropeczki", "Jesteś szalona" - takie przeboje disco polo zdominowały w latach 90. rynek muzyczny w Polsce. Płyty z wpadającymi w ucho przaśnymi melodiami i prostymi, często grafomańskimi tekstami sprzedawały się w milionowych nakładach. Disco polo szybko awansowało z bazarów i dyskotek do telewizji, a czołowi wykonawcy tego gatunku stali się celebrities. Wykorzystali to choćby Aleksander Kwaśniewski i Waldemar Pawlak: kto wie, czy to właśnie discopolowe pląsy nie zdecydowały o minimalnym zwycięstwie Kwaśniewskiego nad Lechem Wałęsą w wyborach prezydenckich.
Z informacji, do których dotarł "Wprost", wynika, że popularność disco polo nie była dziełem przypadku. Na discopolowym szaleństwie zyskali bowiem przede wszystkim polscy mafiosi. Nie tylko zresztą na niej zarabiali, ale również na wszelkie sposoby ją promowali. Aby wylansować w telewizji czy radiu zespoły nagrywające dla związanych z nimi wytwórni, wykorzystywali podstawione osoby lub firmy. - Wpływ na telewizje wyglądał w ten sposób, że aby nas promować, trzeba było im wozić walizki pieniędzy - mówi "Wprost" Marcin Miller, lider zespołu Boys, jednej z najbardziej znanych grup discopolowych.
Menedżer Wariat
Dotarliśmy do dokumentów, z których wynika, że w latach 1997-1998 gang prasko-ząbkowski (mylnie nazywany wołomińskim), kierowany przez Wiesława Niewiadomskiego, ps. Wariat, prowadził specjalną kampanię medialną na rzecz kontrolowanych przez siebie wytwórni fonograficznych. Wariat (zwany królem polskiej amfetaminy) był wówczas cichym udziałowcem firm zarabiających na muzyce disco polo. Związane z nim firmy, m.in. Dance World, nawiązały kontakt z Polsatem. Miały w nim nawet swój program. Został jednak szybko zdjęty. Zdecydował o tym właściciel stacji Zygmunt Solorz, który najprawdopodobniej nie wiedział jednak, kto stoi za wytwórniami fonograficznymi. Dance World nawiązała wtedy współpracę z fundacją Polsatu, licząc, że uda jej się w ten sposób powrócić z programem na wizję. W swoich notatkach Wariat tak omawiał szczegóły tej współpracy: "Za 40 tys. zł przekazanych przez firmę na rzecz fundacji mieliśmy mieć program w Polsacie 1, emisję listy przebojów w tygodniu i sprzedaż poprzez TV Market". Wariat liczył na znaczne zyski z teleaudio, ale rzadka emisja doprowadziła do spadku sprzedaży kaset i płyt prawie o 75 proc.
W 1998 r. boss planował "rozszerzyć promocje w RMF, Radiu Zet, prasie (...) oraz odnowić dobre stosunki z Polsatem". W planach miał także podporządkowanie sobie czołowych wytwórni disco polo z województwa podlaskiego. Na promocję muzyki planował przeznaczyć setki tysięcy złotych. Jego plany pokrzyżowali zabójcy gangu pruszkowskiego. 6 lutego 1998 r. Wariat został zamordowany, gdy wsiadał do swojego samochodu przed delikatesami przy ul. Płowieckiej na warszawskiej Pradze. W jego domu znaleziono dokumenty i biznesplany dotyczące wytwórni fonograficznych zajmujących się disco polo i polskim dance. - Telewizja Polsat nigdy nie miała kontaktów z osobami z półświatka. Gotowy program otrzymywaliśmy od firmy zewnętrznej. Oczywiście sprawdzimy informacje na temat rzekomych wpłat na fundację Polsatu - mówi "Wprost" mecenas Józef Birka, członek rady nadzorczej Polsatu.
Z informacji, do których dotarł "Wprost", wynika, że popularność disco polo nie była dziełem przypadku. Na discopolowym szaleństwie zyskali bowiem przede wszystkim polscy mafiosi. Nie tylko zresztą na niej zarabiali, ale również na wszelkie sposoby ją promowali. Aby wylansować w telewizji czy radiu zespoły nagrywające dla związanych z nimi wytwórni, wykorzystywali podstawione osoby lub firmy. - Wpływ na telewizje wyglądał w ten sposób, że aby nas promować, trzeba było im wozić walizki pieniędzy - mówi "Wprost" Marcin Miller, lider zespołu Boys, jednej z najbardziej znanych grup discopolowych.
Menedżer Wariat
Dotarliśmy do dokumentów, z których wynika, że w latach 1997-1998 gang prasko-ząbkowski (mylnie nazywany wołomińskim), kierowany przez Wiesława Niewiadomskiego, ps. Wariat, prowadził specjalną kampanię medialną na rzecz kontrolowanych przez siebie wytwórni fonograficznych. Wariat (zwany królem polskiej amfetaminy) był wówczas cichym udziałowcem firm zarabiających na muzyce disco polo. Związane z nim firmy, m.in. Dance World, nawiązały kontakt z Polsatem. Miały w nim nawet swój program. Został jednak szybko zdjęty. Zdecydował o tym właściciel stacji Zygmunt Solorz, który najprawdopodobniej nie wiedział jednak, kto stoi za wytwórniami fonograficznymi. Dance World nawiązała wtedy współpracę z fundacją Polsatu, licząc, że uda jej się w ten sposób powrócić z programem na wizję. W swoich notatkach Wariat tak omawiał szczegóły tej współpracy: "Za 40 tys. zł przekazanych przez firmę na rzecz fundacji mieliśmy mieć program w Polsacie 1, emisję listy przebojów w tygodniu i sprzedaż poprzez TV Market". Wariat liczył na znaczne zyski z teleaudio, ale rzadka emisja doprowadziła do spadku sprzedaży kaset i płyt prawie o 75 proc.
W 1998 r. boss planował "rozszerzyć promocje w RMF, Radiu Zet, prasie (...) oraz odnowić dobre stosunki z Polsatem". W planach miał także podporządkowanie sobie czołowych wytwórni disco polo z województwa podlaskiego. Na promocję muzyki planował przeznaczyć setki tysięcy złotych. Jego plany pokrzyżowali zabójcy gangu pruszkowskiego. 6 lutego 1998 r. Wariat został zamordowany, gdy wsiadał do swojego samochodu przed delikatesami przy ul. Płowieckiej na warszawskiej Pradze. W jego domu znaleziono dokumenty i biznesplany dotyczące wytwórni fonograficznych zajmujących się disco polo i polskim dance. - Telewizja Polsat nigdy nie miała kontaktów z osobami z półświatka. Gotowy program otrzymywaliśmy od firmy zewnętrznej. Oczywiście sprawdzimy informacje na temat rzekomych wpłat na fundację Polsatu - mówi "Wprost" mecenas Józef Birka, członek rady nadzorczej Polsatu.
Więcej możesz przeczytać w 9/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.