Premier Włoch Romano Prodi podał się do dymisji, by za chwilę powierzyć samemu sobie misję stworzenia nowego rządu. Pstrokata koalicja wspierająca premiera nagle się rozpadła, potykając się o misję Włoch w Afganistanie. Premier, a wraz z nim szef dyplomacji Massimo D'Alema, podał się do dymisji. Prezydent Giorgio Napolitano zażądał jednak konsultacji, dając premierowi czas na kontratak. Prodi przedstawił więc 12-punktowy dokument programowy. W pierwszym punkcie tego swoistego paktu z koalicjantami zażądał od wszystkich ugrupowań "poszanowania międzynarodowych zobowiązań i misji pokojowych", zgody w sprawie rządowego dekretu o liberalizacji handlu i usług, wspólnych wysiłków na rzecz rozwoju południa Włoch i budowy superszybkiej kolei na trasie Lyon - Turyn, kontestowanej przez ekologów i lokalnych polityków koalicyjnych z Piemontu. Nie zażądał zgody na związki homoseksualne. Efekt kilkudniowego kryzysu jest taki, że lewicowy Romano Prodi spełnił większość postulatów prawicy. (greg)
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.