Wszyscy wrogowie Oscarów
Oscary to najważniejsze nagrody w branży filmowej. Ale równie często najbardziej znienawidzone, co tylko dowodzi ich rangi, bo słabego się nie atakuje. Wrogowie Oscarów dorabiają swojej niechęci najczęściej polityczny kontekst. Aki Kaurismäki, reżyser kryminału "Światła o zmierzchu", tak się brzydzi amerykańską wojną z terroryzmem, że wycofał swój film z rywalizacji o Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Zresztą nie po raz pierwszy. W 2003 r. ku zgrozie Fina nominowano do nagrody jego "Człowieka bez przeszłości". Tylko zapewnienia reżysera, że zbojkotuje oscarową galę, zapobiegły nieszczęściu w postaci jego wygranej. Poczet tych, którzy wzgardzili Oscarem otwiera Dudley Nichols. W 1935 r. nagrodzony za scenariusz "Potępieńca" nie pojawił się na ceremonii. Orson Welles w 1971 r., kiedy przyznano mu Oscara za całokształt twórczości, wyłgał się od uczestnictwa, twierdząc, że będzie w Hiszpanii, choć oglądał transmisję w pokoju hotelowym w Los Angeles. Na jurorów obrażony był także George C. Scott, który uważał, że powinien dostać Oscara już w 1960 r. za rolę w "Anatomii morderstwa". Kiedy przyznano mu statuetkę za zagranie gen. Pattona, nie odebrał jej, twierdząc, że jurorzy to ignoranci. Skandal wywołał też Marlon Brando, który po Oscara za "Ojca chrzestnego" wysłał młodą squaw, która na scenie odczytała protest przeciw dyskryminacji Indian. Z kolei Woody Allen nieobecność na galach tłumaczy niechęcią do opuszczania Nowego Jorku. Są i tacy, którzy przychodzą na ceremonię, a później mówią, co o niej myślą ("orgia samozachwytu" - Edward Norton, "wystawa psów" - Keira Knightley, "targ bydlęcy" - Samantha Morton)
Więcej możesz przeczytać w 9/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.