Film "Dreamgirls", luźno oparty na historii The Supremes, nieco lepiej się ogląda, niż się go słucha. Dla nastolatków mamy supergwiazdę Beyonce i zwyciężczynię amerykańskiego "Idola" Jennifer Hudson. Dla starszych - czar wspomnień musicalu, który w 1982 r. dostał sześć nagród Tony. Dla kinomanów Eddie Murphy i Jamie Foxx, a dla producentów gwarancja, że na ekranizacji hitu, który szedł na Broadwayu cztery lata, nie można stracić. Trzy spośród dwudziestu piosenek na albumie to nowe utwory, dopisane na potrzeby ekranizacji. Zabrakło, niestety, czwartej premiery - utworu "Perfect World", zachomikowanego na potrzeby dwupłytowej edycji soundtracku. Różnicy nie słychać, bo za sterami stanął kompozytor oryginalnego musicalu Henry Krieger. "Dreamgirls" to solidna porcja grzecznego rhythm and bluesa, w którym pobrzmiewają echa i Glorii Gaynor, i Steviego Wondera, a nawet Isaaca Hayesa. Beyonce z koleżankami wypada znakomicie, ale można mieć zastrzeżenia do męskich głosów - Jamie Foxx za bardzo skręca w stronę popeliny w stylu Luthera Vandrossa, a i z Eddiego Murhpy lepszy aktor niż śpiewak. Czwarta gwiazdka tak naprawdę jest za mistrzowską produkcję - tak perfekcyjną, że chwilami zbyt gładką.
OST, "Dreamgirls", Sony BMG
Więcej możesz przeczytać w 9/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.