Ponad dwadzieścia tysięcy młodych Polaków wybrało zawód narkotykowych kurierów. Są wśród nich licealiści, studenci, młodzi pracownicy naukowi, nauczyciele, bezrobotni absolwenci.
Za przemyt kilograma heroiny sąd w Tajlandii skazał trzydziestoletniego Marka T. na karę dożywotniego więzienia
Ponad dwadzieścia tysięcy młodych Polaków wybrało zawód narkotykowych kurierów. Są wśród nich licealiści, studenci, młodzi pracownicy naukowi, nauczyciele, bezrobotni absolwenci. Nie odstrasza ich kara śmierci, jaka za przemyt narkotyków grozi w Singapurze. Nie odstraszają wyroki kilkudziesięciu lat więzienia grożące za to przestępstwo w Tajlandii. Od kwietnia tego roku w Tajlandii przemytnicy narkotyków są rozstrzeliwani podczas publicznych egzekucji transmitowanych przez telewizję. Narkokurierów przyciągają zarobki - 8-10 tys. zł za kurs. Na początku są wysyłani na trasy, gdzie pracują przekupieni celnicy. Po kilku udanych akcjach zwykle bagatelizują niebezpieczeństwo.
Więzienna edukacja
Katarzyna L. kilka tygodni temu wróciła z więzienia w Peru. Odsiadywała wyrok pięciu lat za przemyt kokainy. Została zwolniona po odbyciu połowy kary. Zanim zajęła się przemytem, była studentką biologii. - Zwerbował mnie chłopak, student krakowskiej ASP, którego poznałam w jednym z klubów. Pokazał mi swoje mieszkanie, kupione z dochodów z przemytu narkotyków. U niego poznałam innych kurierów. Opowiadali, że celnicy i policja są "kupieni", więc nie ma żadnego ryzyka - wspomina Katarzyna L. Trzykrotnie przywoziła kokainę z Peru do Amsterdamu. Za zarobione pieniądze kupiła sobie kawalerkę oraz fiata seicento. Wpadła podczas czwartej wyprawy. Gdy przyklejała paczki z narkotykami do ciała, przecięła nożyczkami folię, w którą były opakowane. Na lotnisku w Limie specjalnie szkolony pies natychmiast wyczuł kokainę. - W więzieniu myślałam tylko o tym, czy przeżyję, bo cudzoziemki, szczególnie Europejki, były tam śmieciem. Wielokrotnie mnie bito i gwałcono. Cały czas byłam głodna i obolała, bo często spałam na betonie. Współwięźniarki dały mi spokój po dwóch latach odsiadki, gdy zaczęłam udawać chorobę psychiczną - opowiada Katarzyna L.
Krzysztof W. był studentem politechniki. W jednym z warszawskich klubów poznał dziewczynę, która zaoferowała mu atrakcyjną wycieczkę do Ameryki Południowej. Wpadł, gdy po dwóch tygodniach wracał do Europy. W walizce przewoził 2 kg heroiny. Tyle samo narkotyków miała jego przyjaciółka. Krzysztofa W. skazano na 12,5 roku więzienia.
Małgorzata K. była studentką akademii sztuk pięknych. Miała za sobą kilka wystaw. Znała cztery języki obce. Profesorowie wróżyli jej wielką karierę. Została kurierem, żeby zarobić na własną pracownię. Wciągnęli ją do tego koledzy z akademii. Rok temu została zatrzymana na mediolańskim lotnisku z czterema kilogramami kokainy. We Włoszech miała mieć tylko przesiadkę, żeby zatrzeć ślady pobytu w krajach uważanych za "narkotykowe". Skazano ją na sześć lat więzienia. Tydzień temu na lotnisku, gdzie wpadła Małgorzata K., zatrzymano dwudziestoletnią polską studentkę. Przewoziła 12 kg kokainy. - Tylko raz zatrzymano bezrobotnego polskiego kuriera. Pozostali to dobrze wykształceni młodzi ludzie - mówi Adam Piesiewicz, zastępca konsula generalnego RP w Mediolanie.
Jak się werbuje narkokurierów?
Kilka lat temu gangi narkotykowe zmieniły metody przemytu. Coraz częstsze wpadki dużych transportów były zbyt kosztowne, więc gangi postawiły na przemyt z pomocą setek kurierów. Kurierzy nigdy nie podróżują bezpośrednio z kraju, gdzie się zaopatrują w narkotyki, lecz wielokrotnie się przesiadają. Jeżeli kurier wpada, organizator traci najwyżej kilkanaście kilogramów towaru. Siatka działa nadal, gdyż kurier ma styczność najwyżej z trzema, czterema osobami z najniższych szczebli. Kurierzy nie orientują się, że często organizatorzy przemytu wystawiają ich celnikom, żeby osłonić innych. Zdarzyło się tak niedawno na lotniskach w Amsterdamie, Săo Paulo, Caracas i Bogocie.
Z danych Interpolu wynika, że Polacy - obok Rosjan, Słowaków i Chorwatów - są kurierami najbardziej poszukiwanymi przez narkotykowe gangi. Chętnych werbuje się prawie wyłącznie wśród młodych wykształconych ludzi, bo nie wzbudzają podejrzeń, a w razie kłopotów potrafią improwizować. - Wystarczy zwerbować jedną osobę z określonego środowiska, żeby potem wciągnąć innych i stworzyć siatkę - mówi Wojciech Walendziak, zastępca dyrektora Centralnego Biura Śledczego. - Werbują młodych ludzi w klubach studenckich, pubach, wybierając osoby, które szybko chciałyby się usamodzielnić, a nie mają pieniędzy. Często kandydatów na narkokurierów wskazują ich znajomi, którzy wcześniej sami przewozili narkotyki - opowiada Jerzy Jakubowski, naczelnik poznańskiego oddziału Centralnego Biura Śledczego. Za przemycenie kilograma kokainy z Ameryki Południowej polscy kurierzy otrzymują 8-10 tys. zł. Za przemyt kilograma kokainy z Polski do Europy Zachodniej płaci się 3,5-4 tys. zł.
Jak się przemyca narkotyki?
Najczęściej narkotyki przemyca się w specjalnie uszytych żakietach i marynarkach bądź przykleja plastrami do ciała. Jedna osoba może w ten sposób przewieźć jednorazowo 5-7 kg towaru. Część kurierów połyka torebki bądź kapsułki z narkotykiem. Tak przemycali kokainę kurierzy pracujący dla Palestyńczyka Rabiego Al T. W jego siatce działały głównie bezrobotne absolwentki uczelni i studentki. Połykały kapsułki wielkości dużego winogrona, zawierające przeciętnie po 2 dag kokainy. Jedna osoba mogła połknąć nawet trzydzieści kapsułek. Rekordzista połknął 3,5 kg kokainy. To bardzo niebezpieczna metoda przemytu, bo osłony kapsułek często rozpuszczają się w żołądku pod wpływem soków trawiennych. Najczęściej dochodzi do tego wtedy, gdy kurier zaczyna pić bądź jeść, pobudzając wydzielanie soków.
Siatki przemytników
Jedną z największych działających w Polsce siatek narkokurierów stworzyli obywatele Nigerii. Baza tej siatki znajdowała się w Berlinie, a jej rezydenci działali prawie w czterdziestu krajach świata. Werbunkiem kurierów zajmowali się Nigeryjczycy, którzy w Polsce studiują bądź studiowali. - Na dyskotekach, w klubach podrywali studentki. Imponowali im pieniędzmi. Czasem nawiązywali więź uczuciową. Wręczali też dziewczynom spore sumy. Obiecywali im atrakcyjne wyjazdy do Ameryki Południowej - opowiada kapitan Magdalena Kluczyńska, rzecznik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Gdy dziewczyny wyjeżdżały do Ameryki Południowej, pieniądze szybko się kończyły, a wtedy otrzymywały ofertę przewiezienia kokainy. Jedną z kurierek pracujących dla nigeryjskiego gangu była 17-letnia Marta G. W ubiegłym roku wpadła na lotnisku w Chile, gdy w walizce z podwójnym dnem przewoziła 3 kg heroiny. Wcześniej kilkakrotnie przewoziła narkotyki z Ekwadoru.
Niedawno funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego rozbili polską część nigeryjskiej siatki. Od początku 2001 r. działający w niej narkokurierzy przemycili ponad pół tony kokainy z Ameryki Południowej. Zatrzymano dziewiętnaście osób, głównie kurierów, dziewięć osób aresztowano. W więzieniach w Chile, Wenezueli i Ekwadorze przebywa dwudziestu innych polskich kurierów pracujących dla nigeryjskiego gangu. Przed dwoma tygodniami funkcjonariusze poznańskiego oddziału CBŚ zatrzymali dwanaście osób, które próbowały przemycić 180 kg haszyszu z Nepalu. Ośmiu z zatrzymanych to polscy kurierzy. Kolejnych polskich kurierów pracujących dla tej samej grupy przemytników zatrzymała policja w Holandii i Szwajcarii.
Z Katmandu w Nepalu siatką narkokurierów kierował 44-letni Bogdan B. Pracujący dla niego kurierzy wozili haszysz z Nepalu do Europy Zachodniej. Kurierami Bogdana B. byli m.in. przedstawiciel znanego producenta komputerów oraz właściciel dwóch poznańskich aptek. Narkotyk przemycali w specjalnych gorsetach. Jedna osoba zabierała od 2 kg do 20 kg narkotyku. Kurierzy nigdy nie latali do Europy bezpośrednio z Nepalu. Narkotyki oddawali łącznikom we Frankfurcie nad Menem, Berlinie bądź Zurychu. Za jeden kurs otrzymywali około 8 tys. zł. Dwie dziewczyny z tej grupy wpadły w Tokio.
Kurier z więzienia
W więzieniach na świecie siedzi 1225 Polaków, z czego za przemyt narkotyków 334. Wedle danych Ministerstwa Spraw Zagranicznych, tylko w więzieniach w Ameryce Łacińskiej przebywa obecnie 55 Polaków oskarżonych o przemyt narkotyków. Na karę dożywotniego więzienia za przemyt kilograma heroiny sąd w Tajlandii skazał 30-letniego Marka T. Jego wspólnika skazano na 25 lat więzienia. Dzięki interwencji polskich władz obaj zostali ułaskawieni przez króla Bhumibola (z okazji 50-lecia panowania). W marcu tego roku w Bangkoku zatrzymano 31-letniego Sebastiana Ch. Przemycał 5 kg heroiny. Obecnie czeka w areszcie na proces. Grozi mu 100 lat więzienia lub dożywocie. W sierpniu tego roku w Tajlandii wpadło trzech kolejnych polskich narkokurierów. Również czekają w areszcie na proces. Przebywają w celach, gdzie na jednego więźnia przypada metr kwadratowy powierzchni.
Ponad dwadzieścia tysięcy młodych Polaków wybrało zawód narkotykowych kurierów. Są wśród nich licealiści, studenci, młodzi pracownicy naukowi, nauczyciele, bezrobotni absolwenci. Nie odstrasza ich kara śmierci, jaka za przemyt narkotyków grozi w Singapurze. Nie odstraszają wyroki kilkudziesięciu lat więzienia grożące za to przestępstwo w Tajlandii. Od kwietnia tego roku w Tajlandii przemytnicy narkotyków są rozstrzeliwani podczas publicznych egzekucji transmitowanych przez telewizję. Narkokurierów przyciągają zarobki - 8-10 tys. zł za kurs. Na początku są wysyłani na trasy, gdzie pracują przekupieni celnicy. Po kilku udanych akcjach zwykle bagatelizują niebezpieczeństwo.
Więzienna edukacja
Katarzyna L. kilka tygodni temu wróciła z więzienia w Peru. Odsiadywała wyrok pięciu lat za przemyt kokainy. Została zwolniona po odbyciu połowy kary. Zanim zajęła się przemytem, była studentką biologii. - Zwerbował mnie chłopak, student krakowskiej ASP, którego poznałam w jednym z klubów. Pokazał mi swoje mieszkanie, kupione z dochodów z przemytu narkotyków. U niego poznałam innych kurierów. Opowiadali, że celnicy i policja są "kupieni", więc nie ma żadnego ryzyka - wspomina Katarzyna L. Trzykrotnie przywoziła kokainę z Peru do Amsterdamu. Za zarobione pieniądze kupiła sobie kawalerkę oraz fiata seicento. Wpadła podczas czwartej wyprawy. Gdy przyklejała paczki z narkotykami do ciała, przecięła nożyczkami folię, w którą były opakowane. Na lotnisku w Limie specjalnie szkolony pies natychmiast wyczuł kokainę. - W więzieniu myślałam tylko o tym, czy przeżyję, bo cudzoziemki, szczególnie Europejki, były tam śmieciem. Wielokrotnie mnie bito i gwałcono. Cały czas byłam głodna i obolała, bo często spałam na betonie. Współwięźniarki dały mi spokój po dwóch latach odsiadki, gdy zaczęłam udawać chorobę psychiczną - opowiada Katarzyna L.
Krzysztof W. był studentem politechniki. W jednym z warszawskich klubów poznał dziewczynę, która zaoferowała mu atrakcyjną wycieczkę do Ameryki Południowej. Wpadł, gdy po dwóch tygodniach wracał do Europy. W walizce przewoził 2 kg heroiny. Tyle samo narkotyków miała jego przyjaciółka. Krzysztofa W. skazano na 12,5 roku więzienia.
Małgorzata K. była studentką akademii sztuk pięknych. Miała za sobą kilka wystaw. Znała cztery języki obce. Profesorowie wróżyli jej wielką karierę. Została kurierem, żeby zarobić na własną pracownię. Wciągnęli ją do tego koledzy z akademii. Rok temu została zatrzymana na mediolańskim lotnisku z czterema kilogramami kokainy. We Włoszech miała mieć tylko przesiadkę, żeby zatrzeć ślady pobytu w krajach uważanych za "narkotykowe". Skazano ją na sześć lat więzienia. Tydzień temu na lotnisku, gdzie wpadła Małgorzata K., zatrzymano dwudziestoletnią polską studentkę. Przewoziła 12 kg kokainy. - Tylko raz zatrzymano bezrobotnego polskiego kuriera. Pozostali to dobrze wykształceni młodzi ludzie - mówi Adam Piesiewicz, zastępca konsula generalnego RP w Mediolanie.
Jak się werbuje narkokurierów?
Kilka lat temu gangi narkotykowe zmieniły metody przemytu. Coraz częstsze wpadki dużych transportów były zbyt kosztowne, więc gangi postawiły na przemyt z pomocą setek kurierów. Kurierzy nigdy nie podróżują bezpośrednio z kraju, gdzie się zaopatrują w narkotyki, lecz wielokrotnie się przesiadają. Jeżeli kurier wpada, organizator traci najwyżej kilkanaście kilogramów towaru. Siatka działa nadal, gdyż kurier ma styczność najwyżej z trzema, czterema osobami z najniższych szczebli. Kurierzy nie orientują się, że często organizatorzy przemytu wystawiają ich celnikom, żeby osłonić innych. Zdarzyło się tak niedawno na lotniskach w Amsterdamie, Săo Paulo, Caracas i Bogocie.
Z danych Interpolu wynika, że Polacy - obok Rosjan, Słowaków i Chorwatów - są kurierami najbardziej poszukiwanymi przez narkotykowe gangi. Chętnych werbuje się prawie wyłącznie wśród młodych wykształconych ludzi, bo nie wzbudzają podejrzeń, a w razie kłopotów potrafią improwizować. - Wystarczy zwerbować jedną osobę z określonego środowiska, żeby potem wciągnąć innych i stworzyć siatkę - mówi Wojciech Walendziak, zastępca dyrektora Centralnego Biura Śledczego. - Werbują młodych ludzi w klubach studenckich, pubach, wybierając osoby, które szybko chciałyby się usamodzielnić, a nie mają pieniędzy. Często kandydatów na narkokurierów wskazują ich znajomi, którzy wcześniej sami przewozili narkotyki - opowiada Jerzy Jakubowski, naczelnik poznańskiego oddziału Centralnego Biura Śledczego. Za przemycenie kilograma kokainy z Ameryki Południowej polscy kurierzy otrzymują 8-10 tys. zł. Za przemyt kilograma kokainy z Polski do Europy Zachodniej płaci się 3,5-4 tys. zł.
Jak się przemyca narkotyki?
Najczęściej narkotyki przemyca się w specjalnie uszytych żakietach i marynarkach bądź przykleja plastrami do ciała. Jedna osoba może w ten sposób przewieźć jednorazowo 5-7 kg towaru. Część kurierów połyka torebki bądź kapsułki z narkotykiem. Tak przemycali kokainę kurierzy pracujący dla Palestyńczyka Rabiego Al T. W jego siatce działały głównie bezrobotne absolwentki uczelni i studentki. Połykały kapsułki wielkości dużego winogrona, zawierające przeciętnie po 2 dag kokainy. Jedna osoba mogła połknąć nawet trzydzieści kapsułek. Rekordzista połknął 3,5 kg kokainy. To bardzo niebezpieczna metoda przemytu, bo osłony kapsułek często rozpuszczają się w żołądku pod wpływem soków trawiennych. Najczęściej dochodzi do tego wtedy, gdy kurier zaczyna pić bądź jeść, pobudzając wydzielanie soków.
Siatki przemytników
Jedną z największych działających w Polsce siatek narkokurierów stworzyli obywatele Nigerii. Baza tej siatki znajdowała się w Berlinie, a jej rezydenci działali prawie w czterdziestu krajach świata. Werbunkiem kurierów zajmowali się Nigeryjczycy, którzy w Polsce studiują bądź studiowali. - Na dyskotekach, w klubach podrywali studentki. Imponowali im pieniędzmi. Czasem nawiązywali więź uczuciową. Wręczali też dziewczynom spore sumy. Obiecywali im atrakcyjne wyjazdy do Ameryki Południowej - opowiada kapitan Magdalena Kluczyńska, rzecznik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Gdy dziewczyny wyjeżdżały do Ameryki Południowej, pieniądze szybko się kończyły, a wtedy otrzymywały ofertę przewiezienia kokainy. Jedną z kurierek pracujących dla nigeryjskiego gangu była 17-letnia Marta G. W ubiegłym roku wpadła na lotnisku w Chile, gdy w walizce z podwójnym dnem przewoziła 3 kg heroiny. Wcześniej kilkakrotnie przewoziła narkotyki z Ekwadoru.
Niedawno funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego rozbili polską część nigeryjskiej siatki. Od początku 2001 r. działający w niej narkokurierzy przemycili ponad pół tony kokainy z Ameryki Południowej. Zatrzymano dziewiętnaście osób, głównie kurierów, dziewięć osób aresztowano. W więzieniach w Chile, Wenezueli i Ekwadorze przebywa dwudziestu innych polskich kurierów pracujących dla nigeryjskiego gangu. Przed dwoma tygodniami funkcjonariusze poznańskiego oddziału CBŚ zatrzymali dwanaście osób, które próbowały przemycić 180 kg haszyszu z Nepalu. Ośmiu z zatrzymanych to polscy kurierzy. Kolejnych polskich kurierów pracujących dla tej samej grupy przemytników zatrzymała policja w Holandii i Szwajcarii.
Z Katmandu w Nepalu siatką narkokurierów kierował 44-letni Bogdan B. Pracujący dla niego kurierzy wozili haszysz z Nepalu do Europy Zachodniej. Kurierami Bogdana B. byli m.in. przedstawiciel znanego producenta komputerów oraz właściciel dwóch poznańskich aptek. Narkotyk przemycali w specjalnych gorsetach. Jedna osoba zabierała od 2 kg do 20 kg narkotyku. Kurierzy nigdy nie latali do Europy bezpośrednio z Nepalu. Narkotyki oddawali łącznikom we Frankfurcie nad Menem, Berlinie bądź Zurychu. Za jeden kurs otrzymywali około 8 tys. zł. Dwie dziewczyny z tej grupy wpadły w Tokio.
Kurier z więzienia
W więzieniach na świecie siedzi 1225 Polaków, z czego za przemyt narkotyków 334. Wedle danych Ministerstwa Spraw Zagranicznych, tylko w więzieniach w Ameryce Łacińskiej przebywa obecnie 55 Polaków oskarżonych o przemyt narkotyków. Na karę dożywotniego więzienia za przemyt kilograma heroiny sąd w Tajlandii skazał 30-letniego Marka T. Jego wspólnika skazano na 25 lat więzienia. Dzięki interwencji polskich władz obaj zostali ułaskawieni przez króla Bhumibola (z okazji 50-lecia panowania). W marcu tego roku w Bangkoku zatrzymano 31-letniego Sebastiana Ch. Przemycał 5 kg heroiny. Obecnie czeka w areszcie na proces. Grozi mu 100 lat więzienia lub dożywocie. W sierpniu tego roku w Tajlandii wpadło trzech kolejnych polskich narkokurierów. Również czekają w areszcie na proces. Przebywają w celach, gdzie na jednego więźnia przypada metr kwadratowy powierzchni.
WOJCIECH WALENDZIAK zastępca dyrektora Centralnego Biura Śledczego Żaden kurier, który przemycał narkotyki - obojętnie kiedy, skąd i z jakim skutkiem - nie może spać spokojnie. Któregoś dnia do jego drzwi zapuka policja. Gdy wpadnie jeden, wyłuskamy całą siatkę. Tworzymy rejestr kurierów. Każda informacja z Ministerstwa Spraw Zagranicznych o zatrzymaniu gdzieś na świecie polskiego przemytnika jest podstawą do rozpracowania jego kontaktów i powiązań w Polsce. W ten sposób rozwiązaliśmy sprawę kurierów w Katowicach. Wyszliśmy od zatrzymanego w Hiszpanii kuriera, a potem rozbiliśmy siatkę. W tej sprawie aresztowano sześćdziesiąt osób. Współpracujemy też z policjami innych krajów. Jeżeli mamy informacje, że ktoś z polskiej siatki wylatuje do konkretnego kraju, informujemy o tym tamtejszą policję. |
Więcej możesz przeczytać w 45/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.