Żaden morderca nie słucha jazzu. To nawet zrozumiałe. W jazzie jest za dużo improwizacji, a morderca działa na ogół zgodnie z planem
Snajper z Waszyngtonu i jego pomocnik, którzy strzelając do przypadkowych osób, wywołali panikę w stolicy USA, okazali się emigrantami z Jamajki, fanami muzyki reggae. Muzyczne upodobania morderców to chyba najbardziej zaskakująca informacja dotycząca tej sprawy. Muzyka reggae to łagodne, ciepłe brzmienia, które zachęcają raczej do kochania się na plaży przy pełnym słońcu niż do strzelania z karabinu.
Kultura popularna nauczyła nas, że seryjni mordercy to zwykle wyrafinowani melomani. Gdyby uwierzyć w pop-kulturowe brednie literackie i filmowe, to okazałoby się, że najwięcej psychopatów jest wśród miłośników muzyki klasycznej. Zanim dewiant udusi przywiązaną do krzesła staruszkę, musi wysłuchać menuetów Haendla lub Koncertów brandenburskich Jana Sebastiana Bacha. Jeszcze inny nie zabije, póki nie wysłucha trzech symfonii Beethovena i ulubionej opery "Cyrulik z Bagdadu". Gdy morderca meloman jest już nafaszerowany odpowiednią dawką dźwięków, zabija i płacze jak Olechowski po przegranych wyborach. Klasycznym wzorcem wrażliwego na muzykę i sztukę mordercy jest Hannibal Lecter, pamiętny miłośnik ludzkiego mięsa z filmu "Milczenie owiec".
Być może wzorem do wymyślania takich postaci byli gestapowcy, którzy w dzień strzelali do Żydów na ulicy, a wieczorem nastawiali sobie płytę z Wagnerem, hodowali kwiatki i głaskali własne dzieci po jasnych główkach. Bohater słynnej powieści Breta Eastona Ellisa "American Psycho" przełamuje stereotyp mordercy melomana. Patrick Bateman jest wyrafinowanym znawcą mody. Ubiera się niezwykle modnie, zna się na finansach, krawatach, a także na modnych perfumach, ale podnieca się, słuchając głosu Whitney Houston.
Dalej mogą być już tylko schody w dół. Ulubionymi wykonawcami młodocianych morderców w USA są na ogół muzycy metalowej grupy Slipknot oraz oczywiście Marilyn Manson. Czarni przestępcy kochają gangsta rap i takich wykonawców, jak Tupac Shakur, Doktor Dre czy Snoopy Dog.
Czego słuchają polscy seryjni mordercy? No cóż, poza nielicznymi wypadkami zabójstw satanistycznych, w których wiadomo, że ofiary i sprawcy byli miłośnikami Slayera i ogólnie death metalu, nie mamy takich informacji. Choć nie zdziwiłoby mnie, gdyby polscy mordercy byli fanami Kai Paschalskiej - pyzatej i pyskatej dziewczyny z serialu "Klan", z której Marek Sierocki postanowił zrobić gwiazdę pop. Po wysłuchaniu jej niemiłosiernie słodkich, głupawych piosenek ma się ochotę kogoś zabić dla równowagi.
Żaden morderca nie słucha jazzu. Nie natrafiłem na taką postać ani w filmie, ani w literaturze. To jest nawet zrozumiałe. W jazzie jest za dużo improwizacji, a morderca działa na ogół zgodnie z planem.
Do tej pory wszystko było jasne. Jeśli wpadniesz w pułapkę psychopaty, to zanim wsadzi ci rozgrzaną lokówkę w tyłek, usłyszysz jakąś operę albo koncert fortepianowy. Młodociany dewiant strzeli do ciebie z pistoletu po wysłuchaniu najnowszej płyty grupy Slipknot. Fan Kai Paschalskiej będzie krążył z siekierą po mieście po obejrzeniu jej stu teledysków w TV. Ale dotychczas absolutnie nic nie groziło ci ze strony pokojowo nastawionych fanów muzyki reggae. Niestety, snajper z Waszyngtonu udowodnił, że muzyka i jej przesłanie nie mają znaczenia dla ludzi, którym zabijanie sprawia taką samą radochę jak posłowi Pękowi zmiana barw partyjnych. "Królem strzelców" można zostać zarówno po wysłuchaniu agresywnej muzyki metalowej, jak i wesołych, słonecznych brzmień. Podobno władze w trosce o bezpieczeństwo liczą na wzrost liczby głuchych. W Polsce głuchych jest pod dostatkiem, więc nic nam nie grozi.
Kultura popularna nauczyła nas, że seryjni mordercy to zwykle wyrafinowani melomani. Gdyby uwierzyć w pop-kulturowe brednie literackie i filmowe, to okazałoby się, że najwięcej psychopatów jest wśród miłośników muzyki klasycznej. Zanim dewiant udusi przywiązaną do krzesła staruszkę, musi wysłuchać menuetów Haendla lub Koncertów brandenburskich Jana Sebastiana Bacha. Jeszcze inny nie zabije, póki nie wysłucha trzech symfonii Beethovena i ulubionej opery "Cyrulik z Bagdadu". Gdy morderca meloman jest już nafaszerowany odpowiednią dawką dźwięków, zabija i płacze jak Olechowski po przegranych wyborach. Klasycznym wzorcem wrażliwego na muzykę i sztukę mordercy jest Hannibal Lecter, pamiętny miłośnik ludzkiego mięsa z filmu "Milczenie owiec".
Być może wzorem do wymyślania takich postaci byli gestapowcy, którzy w dzień strzelali do Żydów na ulicy, a wieczorem nastawiali sobie płytę z Wagnerem, hodowali kwiatki i głaskali własne dzieci po jasnych główkach. Bohater słynnej powieści Breta Eastona Ellisa "American Psycho" przełamuje stereotyp mordercy melomana. Patrick Bateman jest wyrafinowanym znawcą mody. Ubiera się niezwykle modnie, zna się na finansach, krawatach, a także na modnych perfumach, ale podnieca się, słuchając głosu Whitney Houston.
Dalej mogą być już tylko schody w dół. Ulubionymi wykonawcami młodocianych morderców w USA są na ogół muzycy metalowej grupy Slipknot oraz oczywiście Marilyn Manson. Czarni przestępcy kochają gangsta rap i takich wykonawców, jak Tupac Shakur, Doktor Dre czy Snoopy Dog.
Czego słuchają polscy seryjni mordercy? No cóż, poza nielicznymi wypadkami zabójstw satanistycznych, w których wiadomo, że ofiary i sprawcy byli miłośnikami Slayera i ogólnie death metalu, nie mamy takich informacji. Choć nie zdziwiłoby mnie, gdyby polscy mordercy byli fanami Kai Paschalskiej - pyzatej i pyskatej dziewczyny z serialu "Klan", z której Marek Sierocki postanowił zrobić gwiazdę pop. Po wysłuchaniu jej niemiłosiernie słodkich, głupawych piosenek ma się ochotę kogoś zabić dla równowagi.
Żaden morderca nie słucha jazzu. Nie natrafiłem na taką postać ani w filmie, ani w literaturze. To jest nawet zrozumiałe. W jazzie jest za dużo improwizacji, a morderca działa na ogół zgodnie z planem.
Do tej pory wszystko było jasne. Jeśli wpadniesz w pułapkę psychopaty, to zanim wsadzi ci rozgrzaną lokówkę w tyłek, usłyszysz jakąś operę albo koncert fortepianowy. Młodociany dewiant strzeli do ciebie z pistoletu po wysłuchaniu najnowszej płyty grupy Slipknot. Fan Kai Paschalskiej będzie krążył z siekierą po mieście po obejrzeniu jej stu teledysków w TV. Ale dotychczas absolutnie nic nie groziło ci ze strony pokojowo nastawionych fanów muzyki reggae. Niestety, snajper z Waszyngtonu udowodnił, że muzyka i jej przesłanie nie mają znaczenia dla ludzi, którym zabijanie sprawia taką samą radochę jak posłowi Pękowi zmiana barw partyjnych. "Królem strzelców" można zostać zarówno po wysłuchaniu agresywnej muzyki metalowej, jak i wesołych, słonecznych brzmień. Podobno władze w trosce o bezpieczeństwo liczą na wzrost liczby głuchych. W Polsce głuchych jest pod dostatkiem, więc nic nam nie grozi.
Więcej możesz przeczytać w 45/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.