JUSTYNA STECZKOWSKA
Alkimja
Gdyby album ten pojawił się trzy lata temu, okrzyknąłbym go wydarzeniem. Dziś jest tylko miłą niespodzianką. Inwazja etniczno-folklorystyczna - od generalissimusa Bregovicia po szeregowców Golców - ostudziła mój apetyt na tego typu wyprawy. Justyna atakuje z flanki kultury żydowskiej i robi to nowocześnie oraz postmodernistycznie. Wpisuje charakterystyczne melodie w szeroki horyzont muzyki świata - od Bałkanów po Afrykę. W efekcie mamy tu do czynienia z surfowaniem po kulturze i tradycji, z pewnym opóźnieniem w stosunku do aktualnej koniunktury. Smaczne, choć wtórne.
***
PHIL COLLINS
Testify
Rozczarowanie roku. Jeden z moich ulubionych artystów płynie na fali sentymentalnej tandety. Ta płyta jest miałka i pokazuje muzyczną bezradność Phila. Człowiek, który niejednokrotnie udowadniał, że nie jest mu obcy czarny soul czy stylowa ballada, proponuje akustyczny melodramat - coś w rodzaju muzycznego harlekina. Szansonistyczna maniera w wykonaniu postaci, która zmieniała muzykę świata, to doznanie szczególnie niesympatyczne. Dobranoc.
***
T.LOVE
Wychowanie
Jeden z najważniejszych rodzimych zespołów świętuje dwudziestą rocznicę rockowego żywota oraz nie krótszą działalność wychowawczą wobec kolejnych pokoleń. Prezentem urodzinowym dla fanów są poszerzone edycje pierwszych dokonań fonograficznych grupy. Na dwóch albumach znajdujemy aż cztery płyty pokazujące, że Zygmunt Staszczyk and company to niezmiennie bystrzy mistrzowie sarkazmu i obyczajowego komentarza. T.Love to żywa legenda i jeśli wasze dzieci ich słuchają, nie lękajcie się - są w dobrych rękach!!!
***
Alkimja
Gdyby album ten pojawił się trzy lata temu, okrzyknąłbym go wydarzeniem. Dziś jest tylko miłą niespodzianką. Inwazja etniczno-folklorystyczna - od generalissimusa Bregovicia po szeregowców Golców - ostudziła mój apetyt na tego typu wyprawy. Justyna atakuje z flanki kultury żydowskiej i robi to nowocześnie oraz postmodernistycznie. Wpisuje charakterystyczne melodie w szeroki horyzont muzyki świata - od Bałkanów po Afrykę. W efekcie mamy tu do czynienia z surfowaniem po kulturze i tradycji, z pewnym opóźnieniem w stosunku do aktualnej koniunktury. Smaczne, choć wtórne.
***
PHIL COLLINS
Testify
Rozczarowanie roku. Jeden z moich ulubionych artystów płynie na fali sentymentalnej tandety. Ta płyta jest miałka i pokazuje muzyczną bezradność Phila. Człowiek, który niejednokrotnie udowadniał, że nie jest mu obcy czarny soul czy stylowa ballada, proponuje akustyczny melodramat - coś w rodzaju muzycznego harlekina. Szansonistyczna maniera w wykonaniu postaci, która zmieniała muzykę świata, to doznanie szczególnie niesympatyczne. Dobranoc.
***
T.LOVE
Wychowanie
Jeden z najważniejszych rodzimych zespołów świętuje dwudziestą rocznicę rockowego żywota oraz nie krótszą działalność wychowawczą wobec kolejnych pokoleń. Prezentem urodzinowym dla fanów są poszerzone edycje pierwszych dokonań fonograficznych grupy. Na dwóch albumach znajdujemy aż cztery płyty pokazujące, że Zygmunt Staszczyk and company to niezmiennie bystrzy mistrzowie sarkazmu i obyczajowego komentarza. T.Love to żywa legenda i jeśli wasze dzieci ich słuchają, nie lękajcie się - są w dobrych rękach!!!
***
Więcej możesz przeczytać w 45/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.