"The Times" i "Wprost" wzdłuż dawnej żelaznej kurtyny
Gdzie nadal kończy się i zaczyna "prawdziwa" Europa, przekonaliśmy się na wiedeńskim lotnisku. Spośród kilku wypożyczalni tylko jedna udostępniła nam samochód, który "miał jechać na wschód". Musieliśmy ponieść dodatkowe opłaty za jazdę "w strefę zwiększonego ryzyka". Nie było sensu wspominać, że Słowenia nie leży na wschodzie, lecz na południu i jest w czołówce państw ubiegających się o członkostwo w Unii Europejskiej, a w ubiegłym roku tylko we Włoszech skradziono 283 664 auta, czyli więcej niż we wszystkich krajach kandydujących do UE.
Rybacy z koktajlami Mołotowa
Alois Srebot, właściciel kutra "Popeye", bez koktajli Mołotowa nie wypływa w morze. - Biorę je na wszelki wypadek, gdyby Chorwatom wpadło do głowy zająć moją łódź - tłumaczy. Od dziesięciu lat między słoweńskimi i chorwackimi rybakami oraz funkcjonariuszami straży przybrzeżnych obu państw trwa wojna podjazdowa o granicę. Chorwacja ma dostęp do morza o długości 1778 km, a Słowenia - tylko 40 km. W czerwcu 2001 r. Ivica Racan, szef rządu w Zagrzebiu, przyznał Słoweńcom 80 proc. powierzchni Zatoki Pirańskiej, ale posłowie Saboru (chorwackiego parlamentu) uznali to za zdradę narodowych interesów i nie zatwierdzili tego postanowienia.
Słoweńsko-chorwacki konflikt nie dotyczy jednak wyłącznie podziału łowisk. Porozumienie sprzed roku dawało Słoweńcom dostęp do otwartego morza i umożliwiło odwierty w dnie Adriatyku, gdzie są bogate złoża ropy naftowej. Spór toczy się też na lądzie. Niedawno chorwacki prokurator wymierzył karę 30 dni aresztu Słoweńcowi Joskowi Jorasie, który "godził w suwerenność państwa". Joras ma dom we wsi Mlini, na którym wymalował napis: "Tu jest Słowenia" i zawiesił jej narodową flagę. Chorwaccy rybacy przemocą zamienili biało-niebiesko-czerwony sztandar na własny, czerwono-biało-niebieski. Gdy odeszli, Joras z hymnem na ustach znów wciągnął flagę Słowenii. Wkrótce zabrała go policja. Aresztant Joras podjął strajk głodowy, żądając przyznania mu statusu więźnia politycznego. Ostatecznie zwolniono go ze względu na stan zdrowia. Przepychanki między byłymi sojusznikami w walce o niepodległość bywają groteskowe.
Zazdrość Chorwatów
Prócz rozbieżności na temat granic Zagrzeb i Lublana nie potrafią się dogadać w sprawie użytkowania elektrowni atomowej Krsko. Nie bez znaczenia jest też czynnik psychologiczny: Chorwaci są zazdrośni, że Słowenia ma już za chwilę otrzymać zaproszenie do członkostwa w NATO, a w 2004 r. najprawdopodobniej wejdzie do UE, podczas gdy Chorwację wciąż postrzega się jako część niestabilnych Bałkanów.
Na Vodnikov trg w centrum Lublany od wczesnego ranka trwa krzątanina. Sprzedawca ryb Joze Vosnikov nie interesuje się polityką. - Każdy ma teraz własne miejsce i jest dobrze, a awantury z Chorwatami się skończą, kiedy wejdziemy do NATO - mówi. Od połowy września na morskiej granicy Słowenii zapanował spokój. Rybacy obu krajów zdecydowali się omijać kontrowersyjne łowiska, ale ich zawieszenie broni podważyło niedawne porozumienie premierów obu państw - Ivicy Racana i Janeza Drnovseka. Przez trzy miesiące rybacy mogą korzystać z zatoki, limity połowów ma ustalać komisja mieszana, wspólny będzie policyjny nadzór na morzu, a narażeni na straty ekonomiczne mogą się ubiegać o rekompensaty. Obaj politycy podkreślili jednak, że ich umowa "nie oznacza rozwiązania kwestii granicy".
Wielonarodowy bękart
Słowenię zamieszkują dwa miliony osób. W słoweńskiej mikroskali odbija się jednak ogrom trudności związanych z integracją nowych państw Półwyspu Bałkańskiego. Sporna Istria, niegdyś kolonia rzymska, była do roku 1918 częścią Austro-Węgier, a później Włoch. Po II wojnie światowej była strefą niczyją, a w 1954 r. włączono ją do Jugosławii. Portowy Triest przyznano Włochom. W dzieje miasta i regionu wplecione są losy rodziny Pavle Merku. Ten siedemdziesięciodwuletni mężczyzna przywitał nas przed domem w języku polskim, angielskim i niemieckim. Mówi o sobie "wielonarodowy bękart": - Mój dziadek był Słoweńcem, babka Niemką, matka Włoszką, ojciec znów Słoweńcem...
Pavle Merku studiował slawistykę, ale jego pasją stała się muzyka. Skończył konserwatorium w Wiedniu w klasie skrzypiec i poświęcił się komponowaniu. O Trieście mówi niechętnie, bo "to dziś upadłe miasto bogatych starców lub zakochanych szukających odosobnienia". - Najlepsze lata Triestu minęły dawno, wraz z dynastią Habsburgów - ubolewa. Od chwili, gdy w 1954 r. ustalono w Londynie, że miasto zostanie oddane Włochom, a przyległa Istria Jugosławii, liczba mieszkańców spada, "przybywa tylko szmuglerów, u których można kupić wszystko - od kokainy i azjatyckich tekstyliów po kałasznikowa".
Stan chorobowy
Jugosławiański zlepek powstał z chaosu po II wojnie światowej. Po jego rozpadzie Bałkany cofnęły się do punktu wyjścia. Słowenia, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Wojwodina, Serbia, Czarnogóra, Kosowo, Macedonia... - Europejczycy mają dziś mgliste pojęcie o podziale tego obszaru. Brak rozeznania wykazali też zachodni politycy. James Baker, były szef dyplomacji USA, przyznał w swoim czasie, że początkowo "milcząco przyzwalał" na wojskowe akcje Milosevicia przeciw Słowenii i Chorwacji. W pierwszej fazie rozpadu byłego państwa Josipa Broz-Tity Zachód był podzielony. Gdy Brytyjczycy i Francuzi próbowali utrzymać Jugosławię, Niemcy i Austria naciskały, by uznać tendencje narodowe. Zanim UE zaakceptowała 16 grudnia 1991 r. istnienie Słowenii i Chorwacji, polityka Zachodu przyczyniła się do rozlewu krwi na Bałkanach.
Dziś też istnieją rozbieżności w ocenie sytuacji. Politolog Anton Bebler, były ambasador Słowenii w Genewie, chwali "zadowalające i bardzo dobre" stosunki tego kraju z sąsiadami, jakby nie było sporu z Chorwacją ani #uprzedzeń Słoweńców w stosunku do Austrii. Bośnia i Hercegowina funkcjonują na mocy porozumienia z Dayton w 1995 r. Istniejącą tam mozaikę ugrupowań politycznych trudno ogarnąć nawet obywatelom tych regionów.
Winston Churchill, autor określenia "żelazna kurtyna", uważał Bałkany za "chore na przesyt historii". Spokój na tym terenie musi dziś nadzorować wojsko, bowiem stan chorobowy utrzymuje się nadal. Od 78 nocy zmasowanych nalotów na Serbię, które trzy lata temu zapobiegły dalszemu rozlewowi krwi, w Kosowie panuje sytuacja zbliżona do tego, co dawniej działo się w Berlinie. Kosowo podzielono na sektory: amerykański, brytyjski, francuski oraz włoski i niemiecki. "Lekarze deliberują, a pacjent umiera" - ostrzegał po II wojnie światowej gen. George Marshall, gdy przedstawiał ideę pomocy finansowej dla Europy. Jego plan postawił Zachód na nogi. Spójnego planu dla niestabilnych państw bałkańskich nie ma. Po upadku żelaznej kurtyny ciągnącej się od Szczecina do Triestu w Europie zapada nowa, dwukrotnie dłuższa kurtyna dzieląca strefy dobrobytu i cywilizacyjnego niedorozwoju - od Narwy po Piran.
Zszywanie kontynentu |
---|
Specjalnie dla "Wprost" mówią politycy uczestniczący w demontażu żelaznej kurtyny Margaret Thatcher była premier Wielkiej Brytanii W minionej dekadzie betonowy komunizm poniósł totalną klęskę i nie ma niebezpieczeństwa, że powstanie jakaś nowa forma żelaznej kurtyny. Społeczeństwa krajów postkomunistycznych mogą dziś wziąć los w swoje ręce i obrać kurs na lepszą przyszłość. Trudno jednak powiedzieć, które z nich, czy i jak wykorzystają tę szansę. Nie chcę lekceważyć roli Zachodu, ale sukces społeczeństw postkomunistycznych zależy przede wszystkim od nich samych. Hans-Dietrich Genscher były szef dyplomacji Niemiec Zapobieżenie powstaniu nowej żelaznej kurtyny jest najważniejszym zadaniem polityki europejskiej. Musimy dokończyć dzieła jednoczenia naszego kontynentu, tzn. przyjąć do Unii Europejskiej państwa środkowej i południowej Europy oraz dążyć do coraz bliższej współpracy z Rosją i państwami powstałymi po rozpadzie byłego ZSRR. Naturalny obszar gospodarczy Europy nie może być przecięty na wschodniej granicy rozszerzonej unii, a państwa poradzieckie i Rosja muszą być w coraz większym stopniu włączane w jej infrastrukturę. Chris Patten komisarz do spraw stosunków zagranicznych UE Po rozszerzeniu unii w 2004 r. będziemy mieli nowych sąsiadów, którym nie możemy dać odczuć, że znaleźli się po złej stronie nowej kurtyny, pozostawieni swemu losowi. Już dziś powinniśmy się zastanowić nad naszym stosunkiem do tych państw. Wschodnia granica wspólnoty będzie się ciągnąć przez ponad 3 tys. km, od fińskiej Laponii po Bałkany. Do unii wejdzie 1,5 mln Rosjan, około 350 tys. Białorusinów, tyle samo Ukraińców, podczas gdy ważne mniejszości narodowe Polaków, Węgrów, Słowaków czy Rumunów będą żyć poza jej obrębem. Nowe granice z Rosją, Białorusią, Ukrainą oraz - po wstąpieniu Rumunii - z Mołdawią muszą funkcjonować jako bramy wjazdowe do unii i jednocześnie jako bariery ochronne. Mamy bowiem obowiązek troszczyć się także o to, by obywatele unii nie kojarzyli jej rozszerzenia z jakimkolwiek zagrożeniem. Musimy więc stworzyć możliwości zwalczania wszelkich przejawów nielegalnych praktyk i ponadgranicznej przestępczości. |
Więcej możesz przeczytać w 45/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.