Delikatne kapelusze z Krakowa czas oddać na złom lub wymienić na gumowe rękawice
Hitem ostatnich dni są moherowe berety. Ciepłe nakrycia głowy popularne głównie w kręgach starszych pań. Kto by pomyślał, że babcie są w stanie wylansować coś, o czym mówić będą wszystkie media. Do tej pory zachwycano się kolekcjami zachodnich dyktatorów mody. Interesowano się tylko tym, co projektują firmy Carla Lagerfelda, Gianniego Versace czy Calvina Kleina. Z polskich ciuchów zwracano uwagę jedynie na to, co wyszło spod ręki Zienia, Arkadiusa czy Ewy Minge. Moherowe berety, mimo że nie są obecne na pokazach mody w warszawskim Sheratonie, widowiskowym szturmem zdobyły barykady medialne w całym kraju.
Już dawno nikt tak nie zachwycał się nowym typem gaci, kiecek czy stringów jak obecnie moherowymi beretami. Moda na zbliżający się karnawał nie może nie uwzględnić tych przebojowych nakryć głowy. Najnowsze kolekcje na sylwestra muszą być wzbogacone o ten niebywały hit rodem z Radia Maryja. Moherowy beret nie jest zwykłą czapką. To symbol polityczny. Jeszcze kilka lat temu ważną siłą polityczno-odzieżową byli dresiarze. Dres był synonimem swojskości i krzepy. To na dresiarzy stawiała Młodzież Wszechpolska i młodzieżówka Samoobrony. Niestety, dresiarze od czasu gdy trafili do literatury za sprawą głośnej książki Doroty Masłowskiej, skończyli się zupełnie. Dogorywają gdzieś na stadionach i w kryminale, nie reprezentując sobą żadnej realnej siły politycznej. Tymczasem ambitne panie spod znaku Moherowych Beretów pokazały swój power podczas ostatnich wyborów. To m.in. dzięki ich głosom wygrało Prawo i Sprawiedliwość, a prezydentem został Lech Kaczyński. Jak pokazało życie, są to jednostki karne i zdyscyplinowane. W ich szeregach nie ma miejsca na inteligenckie dywagacje i rozmemłanie charakterystyczne dla ludzi platformy.
Moherowym beretom nie można odmówić pewnej ideowości. To piękne, że polskie emerytki tak bardzo angażują się w życie polityczne i że pragną zmieniać świat na lepszy. Emeryt niemiecki, japoński czy amerykański byczy się na słonecznych plażach, podróżuje po kurortach i zbija bąki. Interesuje się co najwyżej temperaturą wody w basenie i darmowymi drinkami w barze. A podopieczne księdza Rydzyka dzielnie zaciskają parasolki i walczą lepiej niż Tyson czy Gołota. Jeżdżą na zloty i pielgrzymki, biorą udział w manifestacjach i pikietach, utrzymują stały kontakt z radiem, które same przecież finansują. Jaki młody człowiek wysłałby sam z siebie forsę na pomoc dla jakiejś stacji typu Eska Rock, Trójka czy Antyradio. Jeżeli ktokolwiek namawiałby młodzież na oddanie swoich pieniędzy na rzecz ratowania jakiegokolwiek radia, uznano by to powszechnie za ściemę i chory pomysł. Skończyłoby się na zmianie stacji i szybkim upadku proszącego.
Pojęcie "moherowe berety" pojawiło się kilka lat temu w Internecie. Mianem tym ironicznie określano fanatyczne zwolenniczki Tadeusza Rydzyka. Przez jakiś czas epitet ten żywy był jedynie w internetowym i młodzieżowym slangu. Obecnie stał się pełnoprawnym określeniem często używanym przez dziennikarzy i polityków pierwszej ligi. Kariera "moherowych beretów" przypomina mi karierę słówka "zadyma". Słówko to też wywodzi się z młodzieżowego slangu i początkowo oznaczało ostry koncert rockowy (od dymienia na scenie). Z czasem zaczęto nim określać także rozróby z ZOMO na ulicach i wszelkie inne bijatyki. W następnej fazie zadymą były już ostre kłótnie, także te w parlamencie. W końcowej fazie kariery tego słowa zadymą nazywano każde zamieszanie czy nawet małe nieporozumienia (np. mówiono o zadymie podczas głosowania, a skandaliczną wypowiedź z trybuny sejmowej określano mianem "zadymiarskiej"). Słowo to używane było często przez znanych artystów, polityków i dziennikarzy. Dziś raczej czas jego chwały minął. "Zadyma" nie doczekała się "zadymiarskiej koalicji", a "moherowe berety" - tak.
Jak wieść gminna niesie, już niebawem w Warszawie i Gdańsku mają się odbyć wyrafinowane imprezy artystyczne pod hasłem "Moher Party". Podczas tych oczekiwanych społecznie balang zespół Big Cyc prawdopodobnie będzie prezentował swoją najnowszą piosenkę pt. "Moherowe berety noszą starsze kobiety", być może zostaną też zorganizowane zawody w rzucie beretem do wanny Wassermanna i pokaz kieszonkowego solarium Andrzeja Leppera. Chodzą słuchy, że odbędzie się podziemna premiera bajki "Ludwik Dorn buduje schron" i prezentacja reality show "Marek Jurek pociąga za sznurek". Tylko czekać, kiedy na wybiegach topowe modelki zaprezentują najnowsze kolekcje beretów w kolorach "od zgniłego Ziobra po butwiejącą Kaczkę". A wszystko to pod budującym hasłem "W moherowym berecie będzie lepiej na świecie!". Zdaniem analityków rynku makulatury, delikatne kapelusze z Krakowa czas oddać na złom lub wymienić na gumowe rękawice.
Już dawno nikt tak nie zachwycał się nowym typem gaci, kiecek czy stringów jak obecnie moherowymi beretami. Moda na zbliżający się karnawał nie może nie uwzględnić tych przebojowych nakryć głowy. Najnowsze kolekcje na sylwestra muszą być wzbogacone o ten niebywały hit rodem z Radia Maryja. Moherowy beret nie jest zwykłą czapką. To symbol polityczny. Jeszcze kilka lat temu ważną siłą polityczno-odzieżową byli dresiarze. Dres był synonimem swojskości i krzepy. To na dresiarzy stawiała Młodzież Wszechpolska i młodzieżówka Samoobrony. Niestety, dresiarze od czasu gdy trafili do literatury za sprawą głośnej książki Doroty Masłowskiej, skończyli się zupełnie. Dogorywają gdzieś na stadionach i w kryminale, nie reprezentując sobą żadnej realnej siły politycznej. Tymczasem ambitne panie spod znaku Moherowych Beretów pokazały swój power podczas ostatnich wyborów. To m.in. dzięki ich głosom wygrało Prawo i Sprawiedliwość, a prezydentem został Lech Kaczyński. Jak pokazało życie, są to jednostki karne i zdyscyplinowane. W ich szeregach nie ma miejsca na inteligenckie dywagacje i rozmemłanie charakterystyczne dla ludzi platformy.
Moherowym beretom nie można odmówić pewnej ideowości. To piękne, że polskie emerytki tak bardzo angażują się w życie polityczne i że pragną zmieniać świat na lepszy. Emeryt niemiecki, japoński czy amerykański byczy się na słonecznych plażach, podróżuje po kurortach i zbija bąki. Interesuje się co najwyżej temperaturą wody w basenie i darmowymi drinkami w barze. A podopieczne księdza Rydzyka dzielnie zaciskają parasolki i walczą lepiej niż Tyson czy Gołota. Jeżdżą na zloty i pielgrzymki, biorą udział w manifestacjach i pikietach, utrzymują stały kontakt z radiem, które same przecież finansują. Jaki młody człowiek wysłałby sam z siebie forsę na pomoc dla jakiejś stacji typu Eska Rock, Trójka czy Antyradio. Jeżeli ktokolwiek namawiałby młodzież na oddanie swoich pieniędzy na rzecz ratowania jakiegokolwiek radia, uznano by to powszechnie za ściemę i chory pomysł. Skończyłoby się na zmianie stacji i szybkim upadku proszącego.
Pojęcie "moherowe berety" pojawiło się kilka lat temu w Internecie. Mianem tym ironicznie określano fanatyczne zwolenniczki Tadeusza Rydzyka. Przez jakiś czas epitet ten żywy był jedynie w internetowym i młodzieżowym slangu. Obecnie stał się pełnoprawnym określeniem często używanym przez dziennikarzy i polityków pierwszej ligi. Kariera "moherowych beretów" przypomina mi karierę słówka "zadyma". Słówko to też wywodzi się z młodzieżowego slangu i początkowo oznaczało ostry koncert rockowy (od dymienia na scenie). Z czasem zaczęto nim określać także rozróby z ZOMO na ulicach i wszelkie inne bijatyki. W następnej fazie zadymą były już ostre kłótnie, także te w parlamencie. W końcowej fazie kariery tego słowa zadymą nazywano każde zamieszanie czy nawet małe nieporozumienia (np. mówiono o zadymie podczas głosowania, a skandaliczną wypowiedź z trybuny sejmowej określano mianem "zadymiarskiej"). Słowo to używane było często przez znanych artystów, polityków i dziennikarzy. Dziś raczej czas jego chwały minął. "Zadyma" nie doczekała się "zadymiarskiej koalicji", a "moherowe berety" - tak.
Jak wieść gminna niesie, już niebawem w Warszawie i Gdańsku mają się odbyć wyrafinowane imprezy artystyczne pod hasłem "Moher Party". Podczas tych oczekiwanych społecznie balang zespół Big Cyc prawdopodobnie będzie prezentował swoją najnowszą piosenkę pt. "Moherowe berety noszą starsze kobiety", być może zostaną też zorganizowane zawody w rzucie beretem do wanny Wassermanna i pokaz kieszonkowego solarium Andrzeja Leppera. Chodzą słuchy, że odbędzie się podziemna premiera bajki "Ludwik Dorn buduje schron" i prezentacja reality show "Marek Jurek pociąga za sznurek". Tylko czekać, kiedy na wybiegach topowe modelki zaprezentują najnowsze kolekcje beretów w kolorach "od zgniłego Ziobra po butwiejącą Kaczkę". A wszystko to pod budującym hasłem "W moherowym berecie będzie lepiej na świecie!". Zdaniem analityków rynku makulatury, delikatne kapelusze z Krakowa czas oddać na złom lub wymienić na gumowe rękawice.
Więcej możesz przeczytać w 47/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.