Zaborcy pozbawili nas wprawdzie niepodległości, ale sprzyjali szybkiemu rozwojowi cywilizacyjnemu
Mroczne 123 lata, a właściwie cywilizacyjna czarna dziura. Do tego dwa krwawe powstania, zsyłki na Sybir i ucisk narodu. Taki obraz rozbiorów znamy z podręczników oraz prac historyków i publicystów. Jeśli jednak prześledzić to, co się działo na ziemiach polskich po dramatycznej jesieni roku 1795 (czyli po trzecim rozbiorze), okazuje się, że był to także okres niebywałego rozwoju.
Spichlerz Europy
Za Jagiellonów oraz pierwszych królów elekcyjnych Polska "stała drewnem i zbożem". Mówiło się o niej nawet jako o spichlerzu kontynentu. Hedonizm szlacheckiej braci miał też dobrą stronę - wzmożona konsumpcja żywności owocowała dużymi przychodami dla jej producentów, a kraj pokrył się siecią browarów, których piwo cenione było nie tylko w "Polszcze". Byliśmy krajem tranzytowym dla handlu ze wschodu na zachód i z północy na południe. Dzięki temu rozwijały się już istniejące i powstawały nowe miasta (Poznań, Kraków, Zamość, Piotrków Trybunalski), w których szybko wzrastała liczba mieszkańców. Wielką prosperity przeżywał Gdańsk - równie bogaty jak porty niemieckiej Hanzy.
Wiek XVII to okres dynamicznego rozwoju manufaktur (zalążków fabryk), a także zakładów cechowych, produkujących głównie towary luksusowe - z safianu czy kurdybanu. W okresie pojagiellońskim nastąpił także znaczący postęp w przemyśle: hutnictwie - żelaznym i szkła, górnictwie - soli i węgla, a także metalurgii wytwarzającej ceniony w Europie sprzęt wojskowy. Ważnym graczem gospodarczym stało się mieszczaństwo, powoli wypierając szlachtę jako głównego posiadacza kapitału.
Wiek klęski
W wieku XVIII polska gospodarka wyraźnie zwolniła, a nasza moneta została wyparta przez pieniądze niderlandzkie i niemieckie. Podczas gdy Zachód przygotowywał się do rewolucji przemysłowej (jej początek przypada na lata 80. XVIII wieku), nasz kraj nie potrafił się wyrwać z okowów feudalizmu. Były oczywiście także obiektywne przyczyny tego stanu rzeczy: wojny prowadzone przez Polskę w XVIII wieku (choćby wojna północna w latach 1700-1720) uderzyły w oświatę - została zniszczona sieć szkół, co nie pozostało bez wpływu na stan umysłów ówczesnych elit. Rzeczpospolita szlachecka czasów saskich trwoniła zaś dorobek poprzednich pokoleń.
Próby reformowania kraju, podjęte w drugiej połowie XVIII wieku, miały bardziej charakter salonowej debaty niż skutecznej akcji na większą skalę. Nie były w stanie zmienić tego, że pod koniec XVIII wieku Polska była krajem odbiegającym od cywilizacyjnych standardów ówczesnego Zachodu. Owszem, mogliśmy się pochwalić nowoczesną Konstytucją 3 maja z 1791 r., ale była ona bytem bardziej wirtualnym niż praktycznym - jej postanowień nie udało się wcielić w życie. Trzy lata później przyjęto kościuszkowski Uniwersał połaniecki, znoszący pańszczyznę, ale tak naprawdę została ona zlikwidowana dopiero przez zaborców. We własnym interesie Rosjanie znieśli ją w 1864 r., by odciągnąć chłopstwo od udziału w powstaniu styczniowym.
Uczniowie Staszica
"Skończył się złoty wiek... niewoli" - pisał w 1926 r. w książce "Doktryna i twórczość" publicysta Leon Pomirowski. To sformułowanie dotyczyło polskiej literatury, która faktycznie rozkwitła pod zaborami. Pomirowski twierdził, że Polacy, lekceważący w przeszłości słowo pisane i drukowane, w okresie niewoli zaczęli traktować literaturę w języku polskim jako namiastkę ojczyzny, kontynuację narodowego bytu. Pisarze - od romantyków po pozytywistów - stali się kimś więcej niż rzemieślnikami słowa: przewodnikami, wieszczami.
Złoty wiek pod zaborami dotyczył nie tylko rozwoju literatury, ale też edukacji. Z inicjatywy Stanisława Staszica w 1800 r. powstało Warszawskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, a w 1816 r. za zgodą cara Aleksandra I - Uniwersytet Warszawski. W tym samym roku Komisja Rządowa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego rozpoczęła pracę nad uruchomieniem szkolnictwa zawodowego, które było oczkiem w głowie Staszica. Wiedział on, że krajowi potrzeba przede wszystkim wykształconych fachowców. Pod koniec 1816 r. z jego inicjatywy powstała Szkoła Akademiczno-Górnicza w Kielcach, a w 1826 r. - Instytut Politechniczny w Warszawie (w latach 1862-1863 utworzono jeszcze Instytut Politechniczny i Rolniczo-Leśny w Puławach, potem rozdzielony (Instytut Politechniczny przeniesiono do Łodzi).
Ministrem skarbu rządu tymczasowego Królestwa Polskiego był książę Franciszek Ksawery Drucki-Lubecki. Mawiano o nim, że działa na rzecz Polaków, ale bez Polaków. Drucki-Lubecki wspierał czy wręcz inspirował reformy w Królestwie Polskim - od oświaty po finanse. Inna sprawa, że był zdeklarowanym przeciwnikiem zbrojnej walki o niepodległość, a szans na rozwój upatrywał w rosyjskim protekcjonizmie.
W 1828 r. doprowadził on do powstania Banku Polskiego, który dwa lata później wyemitował pierwsze banknoty. Bank ten kredytował także rozwój gospodarczy polskich ziem. Powstające potem banki działały według prawa obowiązującego w krajach zaborców.
Rosja i Królestwo Polskie stały się mocą ukazu z 1851 r. jednym gigantycznym obszarem celnym, co dawało szansę na wielkie fortuny dla prowadzących handel ze wschodnimi rubieżami cesarstwa (tak się bogacił bohater "Lalki" Prusa - Wokulski).
Polska ziemia obiecana
Dzięki pomysłom Stanisława Staszica wspieranego przez Druckiego-Lubeckiego rozwinął się Staropolski Okręg Przemysłowy. Był to nowoczesny ośrodek hutnictwa i metalurgii. Dopiero w latach 80. XIX wieku potęgę SOP (administrowanego przez Bank Polski) przyćmił inny, nowocześniejszy ośrodek górniczo-hutniczy - Zagłębie Dąbrowskie (zabór pruski). Wolnej Polsce oba centra przemysłowe bardzo się przydały.
Przykładem dynamicznego rozwoju pod zaborami był przemysł włókienniczy, szczególnie w Łodzi i okolicach. Dzięki powstaniu w Łodzi wielkich fabryk mała osada przeobraziła się w wielki ośrodek przemysłowy. Największy rozkwit przeżywała jednak Warszawa. Za czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego to prowincjonalne europejskie miasto przeobraziło się następnie w przemysłową metropolię (w 1916 r. Warszawa miała milion mieszkańców). Szczególną rolę w jej rozwoju odegrał Rosjanin generał Sokrat Starynkiewicz. Jako prezydent Warszawy w latach 1875-1892 uporządkował miasto urbanistycznie oraz doprowadził do budowy nowoczesnej sieci kanalizacyjnej i wodociągowej. To, że ówcześni warszawiacy pozytywnie oceniali dokonania Starynkiewicza, potwierdza warszawski historyk Jan Stanisław Bystroń w książce "Warszawa".
Poznań, stolica znajdującego się pod pruskim zaborem Wielkiego Księstwa Poznańskiego, stał się nie tylko centrum przemysłu obsługującego rolnictwo, ale także ośrodkiem bankowym. Z kolei Śląsk stał się jednym z największych w Europie ośrodków górnictwa i hutnictwa. Rozwój przemysłu wymuszał cywilizacyjne zmiany. Nic dziwnego, że już pod koniec XIX wieku w Tychach po raz pierwszy na polskich ziemiach rozpoczęto elektryfikację. Naturalną konsekwencją rozwoju przemysłu był w drugiej połowie XIX wieku rozkwit kolei na ziemiach polskich. Jej symbolem były Kolej Warszawsko-Wiedeńska oraz Kolej Warszawsko-Petersburska. Cudem techniki okrzyknięto zbudowany w zaborze rosyjskim Kanał Augustowski, służący do transportu towarów między Królestwem Polskim a Rosją z pominięciem pruskiego Pomorza.
Mądry Polak po zaborach
Najgorzej pod względem przemysłu i infrastruktury rozwijały się ziemie zaboru austriackiego. Ale tam z kolei panowała duża wolność słowa, więc kwitła twórczość. Rację miał jednak Melchior Wańkowicz, gdy pisał, że "w Galicji umysły trwały w stanie pierwotnej dzikości, pogłębiał się okres dekapitalizacji, była kontynuowana gospodarka bez rachunku", co oznacza tylko tyle, że rozwój gospodarczy jest często ważniejszy od istnienia bądź nieistnienia cenzury.
Oczywiście Moskwa, Berlin i Wiedeń nie wspierały polskiej oświaty czy gospodarki, lecz dbały o interes własnych państw, a my byliśmy tylko ich częścią. Rozwijaliśmy się więc niejako przy okazji. Gdyby Polacy mieli szansę na rozwój we własnym państwie, pewnie rezultaty byłyby jeszcze lepsze. Ale też nie można wykluczyć, że byłoby gorzej. W każdym razie to, co osiągnięto na ziemiach polskich pod zaborami, było bardzo przyzwoitą zaliczką na poczet budowania wolnego państwa. Choćby dlatego, że Polacy nauczyli się, że trzeba ciężko pracować nie tylko na zdobycie niepodległości, ale przede wszystkim na jej utrzymanie.
Spichlerz Europy
Za Jagiellonów oraz pierwszych królów elekcyjnych Polska "stała drewnem i zbożem". Mówiło się o niej nawet jako o spichlerzu kontynentu. Hedonizm szlacheckiej braci miał też dobrą stronę - wzmożona konsumpcja żywności owocowała dużymi przychodami dla jej producentów, a kraj pokrył się siecią browarów, których piwo cenione było nie tylko w "Polszcze". Byliśmy krajem tranzytowym dla handlu ze wschodu na zachód i z północy na południe. Dzięki temu rozwijały się już istniejące i powstawały nowe miasta (Poznań, Kraków, Zamość, Piotrków Trybunalski), w których szybko wzrastała liczba mieszkańców. Wielką prosperity przeżywał Gdańsk - równie bogaty jak porty niemieckiej Hanzy.
Wiek XVII to okres dynamicznego rozwoju manufaktur (zalążków fabryk), a także zakładów cechowych, produkujących głównie towary luksusowe - z safianu czy kurdybanu. W okresie pojagiellońskim nastąpił także znaczący postęp w przemyśle: hutnictwie - żelaznym i szkła, górnictwie - soli i węgla, a także metalurgii wytwarzającej ceniony w Europie sprzęt wojskowy. Ważnym graczem gospodarczym stało się mieszczaństwo, powoli wypierając szlachtę jako głównego posiadacza kapitału.
Wiek klęski
W wieku XVIII polska gospodarka wyraźnie zwolniła, a nasza moneta została wyparta przez pieniądze niderlandzkie i niemieckie. Podczas gdy Zachód przygotowywał się do rewolucji przemysłowej (jej początek przypada na lata 80. XVIII wieku), nasz kraj nie potrafił się wyrwać z okowów feudalizmu. Były oczywiście także obiektywne przyczyny tego stanu rzeczy: wojny prowadzone przez Polskę w XVIII wieku (choćby wojna północna w latach 1700-1720) uderzyły w oświatę - została zniszczona sieć szkół, co nie pozostało bez wpływu na stan umysłów ówczesnych elit. Rzeczpospolita szlachecka czasów saskich trwoniła zaś dorobek poprzednich pokoleń.
Próby reformowania kraju, podjęte w drugiej połowie XVIII wieku, miały bardziej charakter salonowej debaty niż skutecznej akcji na większą skalę. Nie były w stanie zmienić tego, że pod koniec XVIII wieku Polska była krajem odbiegającym od cywilizacyjnych standardów ówczesnego Zachodu. Owszem, mogliśmy się pochwalić nowoczesną Konstytucją 3 maja z 1791 r., ale była ona bytem bardziej wirtualnym niż praktycznym - jej postanowień nie udało się wcielić w życie. Trzy lata później przyjęto kościuszkowski Uniwersał połaniecki, znoszący pańszczyznę, ale tak naprawdę została ona zlikwidowana dopiero przez zaborców. We własnym interesie Rosjanie znieśli ją w 1864 r., by odciągnąć chłopstwo od udziału w powstaniu styczniowym.
Uczniowie Staszica
"Skończył się złoty wiek... niewoli" - pisał w 1926 r. w książce "Doktryna i twórczość" publicysta Leon Pomirowski. To sformułowanie dotyczyło polskiej literatury, która faktycznie rozkwitła pod zaborami. Pomirowski twierdził, że Polacy, lekceważący w przeszłości słowo pisane i drukowane, w okresie niewoli zaczęli traktować literaturę w języku polskim jako namiastkę ojczyzny, kontynuację narodowego bytu. Pisarze - od romantyków po pozytywistów - stali się kimś więcej niż rzemieślnikami słowa: przewodnikami, wieszczami.
Złoty wiek pod zaborami dotyczył nie tylko rozwoju literatury, ale też edukacji. Z inicjatywy Stanisława Staszica w 1800 r. powstało Warszawskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, a w 1816 r. za zgodą cara Aleksandra I - Uniwersytet Warszawski. W tym samym roku Komisja Rządowa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego rozpoczęła pracę nad uruchomieniem szkolnictwa zawodowego, które było oczkiem w głowie Staszica. Wiedział on, że krajowi potrzeba przede wszystkim wykształconych fachowców. Pod koniec 1816 r. z jego inicjatywy powstała Szkoła Akademiczno-Górnicza w Kielcach, a w 1826 r. - Instytut Politechniczny w Warszawie (w latach 1862-1863 utworzono jeszcze Instytut Politechniczny i Rolniczo-Leśny w Puławach, potem rozdzielony (Instytut Politechniczny przeniesiono do Łodzi).
Ministrem skarbu rządu tymczasowego Królestwa Polskiego był książę Franciszek Ksawery Drucki-Lubecki. Mawiano o nim, że działa na rzecz Polaków, ale bez Polaków. Drucki-Lubecki wspierał czy wręcz inspirował reformy w Królestwie Polskim - od oświaty po finanse. Inna sprawa, że był zdeklarowanym przeciwnikiem zbrojnej walki o niepodległość, a szans na rozwój upatrywał w rosyjskim protekcjonizmie.
W 1828 r. doprowadził on do powstania Banku Polskiego, który dwa lata później wyemitował pierwsze banknoty. Bank ten kredytował także rozwój gospodarczy polskich ziem. Powstające potem banki działały według prawa obowiązującego w krajach zaborców.
Rosja i Królestwo Polskie stały się mocą ukazu z 1851 r. jednym gigantycznym obszarem celnym, co dawało szansę na wielkie fortuny dla prowadzących handel ze wschodnimi rubieżami cesarstwa (tak się bogacił bohater "Lalki" Prusa - Wokulski).
Polska ziemia obiecana
Dzięki pomysłom Stanisława Staszica wspieranego przez Druckiego-Lubeckiego rozwinął się Staropolski Okręg Przemysłowy. Był to nowoczesny ośrodek hutnictwa i metalurgii. Dopiero w latach 80. XIX wieku potęgę SOP (administrowanego przez Bank Polski) przyćmił inny, nowocześniejszy ośrodek górniczo-hutniczy - Zagłębie Dąbrowskie (zabór pruski). Wolnej Polsce oba centra przemysłowe bardzo się przydały.
Przykładem dynamicznego rozwoju pod zaborami był przemysł włókienniczy, szczególnie w Łodzi i okolicach. Dzięki powstaniu w Łodzi wielkich fabryk mała osada przeobraziła się w wielki ośrodek przemysłowy. Największy rozkwit przeżywała jednak Warszawa. Za czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego to prowincjonalne europejskie miasto przeobraziło się następnie w przemysłową metropolię (w 1916 r. Warszawa miała milion mieszkańców). Szczególną rolę w jej rozwoju odegrał Rosjanin generał Sokrat Starynkiewicz. Jako prezydent Warszawy w latach 1875-1892 uporządkował miasto urbanistycznie oraz doprowadził do budowy nowoczesnej sieci kanalizacyjnej i wodociągowej. To, że ówcześni warszawiacy pozytywnie oceniali dokonania Starynkiewicza, potwierdza warszawski historyk Jan Stanisław Bystroń w książce "Warszawa".
Poznań, stolica znajdującego się pod pruskim zaborem Wielkiego Księstwa Poznańskiego, stał się nie tylko centrum przemysłu obsługującego rolnictwo, ale także ośrodkiem bankowym. Z kolei Śląsk stał się jednym z największych w Europie ośrodków górnictwa i hutnictwa. Rozwój przemysłu wymuszał cywilizacyjne zmiany. Nic dziwnego, że już pod koniec XIX wieku w Tychach po raz pierwszy na polskich ziemiach rozpoczęto elektryfikację. Naturalną konsekwencją rozwoju przemysłu był w drugiej połowie XIX wieku rozkwit kolei na ziemiach polskich. Jej symbolem były Kolej Warszawsko-Wiedeńska oraz Kolej Warszawsko-Petersburska. Cudem techniki okrzyknięto zbudowany w zaborze rosyjskim Kanał Augustowski, służący do transportu towarów między Królestwem Polskim a Rosją z pominięciem pruskiego Pomorza.
Mądry Polak po zaborach
Najgorzej pod względem przemysłu i infrastruktury rozwijały się ziemie zaboru austriackiego. Ale tam z kolei panowała duża wolność słowa, więc kwitła twórczość. Rację miał jednak Melchior Wańkowicz, gdy pisał, że "w Galicji umysły trwały w stanie pierwotnej dzikości, pogłębiał się okres dekapitalizacji, była kontynuowana gospodarka bez rachunku", co oznacza tylko tyle, że rozwój gospodarczy jest często ważniejszy od istnienia bądź nieistnienia cenzury.
Oczywiście Moskwa, Berlin i Wiedeń nie wspierały polskiej oświaty czy gospodarki, lecz dbały o interes własnych państw, a my byliśmy tylko ich częścią. Rozwijaliśmy się więc niejako przy okazji. Gdyby Polacy mieli szansę na rozwój we własnym państwie, pewnie rezultaty byłyby jeszcze lepsze. Ale też nie można wykluczyć, że byłoby gorzej. W każdym razie to, co osiągnięto na ziemiach polskich pod zaborami, było bardzo przyzwoitą zaliczką na poczet budowania wolnego państwa. Choćby dlatego, że Polacy nauczyli się, że trzeba ciężko pracować nie tylko na zdobycie niepodległości, ale przede wszystkim na jej utrzymanie.
Więcej możesz przeczytać w 47/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.