Kto gra w banki?
W Internecie krąży dowcip: Po Nowym Roku rozmawia trzech studentów. - Ja sylwestra spędziłem na Kanarach, dziewczyny super, kąpiel w morzu, cudo - zagaja pierwszy. - A ja - przechwala się drugi - byłem w Alpach. Narty, dziewczyny zarumienione od mrozu, grzane wino, coś wspaniałego. - A co ty robiłeś? - pytają trzeciego. - Siedziałem z wami w pokoju, tylko nie paliłem tego świństwa. Przysłuchując się sporom politycznym o fuzję banków Pekao i BPH, mam wrażenie, że dyskutanci napalili się jakiegoś świństwa, i zastanawiam się, czy już wszyscy oszaleli i nie wiedzą, co robią, czy niektórzy może jeszcze wiedzą? Żeby nie było wątpliwości: moim skromnym zdaniem, Komisja Nadzoru Bankowego nie ma podstaw odmówić zgody na fuzję. Nie musi się bowiem troszczyć o przestrzeganie umów prywatyzacyjnych (od tego są sądy) ani o miejsca pracy dla zwalnianych bankowców (od tego jest rząd). Decyzję KNB w sprawie fuzji odłożono o kilka tygodni. Co nie oznacza, że problem przez ten czas zniknie. Dlatego ciśnie mi się kilka pytań dotyczących tego, co już się stało.
Prokurator w banku
Pytanie pierwsze: dlaczego KNB tak długo zwlekała z wydaniem oczywistej zgody na fuzję? Czy mówiąc językiem podwórkowych piłkarzy, ktoś się nie "zakiwał", czekając, nie wiadomo na co, a teraz, jak mu "piłkę" zabrali, to się złości?
Pytanie drugie: jeśli w postępowaniu przed KNB stosowane są przepisy kodeksu postępowania administracyjnego, to czy oznacza to, że decyzje tego organu podlegają zaskarżeniu do sądu administracyjnego? Jeśli tak, to KNB jest w takiej samej sytuacji jak - za przeproszeniem - urząd nadzoru budowlanego w Koziej Wólce i ostatecznie o prawie do fuzji decyduje NSA. Ergo, zgody na fuzję może udzielać "pani Ziuta" z "panem Kaziem" z NBP w zwykłym postępowaniu administracyjnym i całe to zacne gremium jest nikomu niepotrzebne. Zresztą w IV RP nawet sądy mogą się okazać nie potrzebne, bo o fuzjach będą decydowały służby specjalne. Z drugiej strony, trzeba z uznaniem odnotować, że ABW wysłała tylko list polecony do Balcerowicza, a nie oddział specjalny, jak to zrobiono za czasów SLD z Modrzejewskim, co świadczy o umacnianiu praworządności socjalistycznej.
Pytanie trzecie: jeśli czterech (czyli większość) członków KNB przychyla się (podobno) do udzielenia zgody na fuzję, to nawet udział Cezarego Mecha w posiedzeniu KNB w niczym nie szkodziłby sprawie. Nie byłoby więc podstaw do kwestionowania przez wnioskodawcę (UniCredit) wydanej przez KNB decyzji, gdyż byłaby ona zgodna z wnioskiem. Chyba że wcale nie ma pewności co do tego, jakie jest stanowisko większości członków KNB. Trudno się spodziewać, żeby minister finansów zastąpił Mecha innym członkiem, bardziej "obiektywnym". Skoro bowiem fuzji sprzeciwia się rząd (i co z tego, że bez sensu), to w zasadzie należałoby uznać, że każdy ze wskazanych przez rząd członków KNB jest równie nieobiektywny i powinien być wyłączony. Przecież ustawodawca celowo tak zmajstrował skład KNB, żeby rząd miał wpływ na jej decyzje.
Pytanie czwarte: jeśli w postępowaniu przed KNB stosuje się KPA i nie dopuszcza skarbu państwa jako strony, to skąd sprzeciw wobec udziału w postępowaniu prokuratora? Oczywiście, udział prokuratora w postępowaniu administracyjnym to postkomunistyczny relikt. Ale z jakiegoś powodu jeszcze nie usunięty. To, czy skarb państwa mógł zostać dopuszczony do udziału w postępowaniu w charakterze strony, jest oczywiście wątpliwe. Znaleźliby się prawnicy, którzy wystawiliby opinie, że jest to dopuszczalne. Natomiast to, że prokurator ma prawo uczestniczyć w postępowaniu administracyjnym z prawnego punktu widzenia wątpliwe nie jest. Może więc lepiej było dopuścić skarb państwa? Czy ktoś nie przewidział, że to się może skończyć prokuratorem? Czy może przewidział i się na to zdecydował? Tylko po co?
Nikt nic nie wie?
Rząd tej sprawy wygrać nie może. Chyba że minister Ziobro, mający bardzo złą opinię o sędziach, zakłada, że znajdą się tacy, co rację rządowi przyznają. Pewnie się nie myli. Szkopuł w tym, że postępowanie będzie się toczyło nie tylko przed sądami polskimi. Po co więc ta cała zadyma? Nawet jeśli rząd przegra, to już będzie zapewne po kolejnych wyborach, które PiS wygra jako obrońca polskich banków. Nie można jednak zupełnie wykluczyć, że jest też jakiś interes do zrobienia. Gdy w 1999 r. skarb państwa i PZU zablokowali fuzję Banku Handlowego i BRE, akcje Handlowego kupili Amerykanie z Citibanku. I skarb państwa nieźle na tym zarobił. Może i tym razem rząd chce coś utargować? Jeśli tak, to czy rząd powiedział Balcerowiczowi, co to za interes? I czy działania profesora podyktowane są tym, że nie wie, o co rządowi chodzi, czy może właśnie tym, że wie?
Już chyba lepiej zapalić jakieś świństwo
Fot. K. Pacuła
Prokurator w banku
Pytanie pierwsze: dlaczego KNB tak długo zwlekała z wydaniem oczywistej zgody na fuzję? Czy mówiąc językiem podwórkowych piłkarzy, ktoś się nie "zakiwał", czekając, nie wiadomo na co, a teraz, jak mu "piłkę" zabrali, to się złości?
Pytanie drugie: jeśli w postępowaniu przed KNB stosowane są przepisy kodeksu postępowania administracyjnego, to czy oznacza to, że decyzje tego organu podlegają zaskarżeniu do sądu administracyjnego? Jeśli tak, to KNB jest w takiej samej sytuacji jak - za przeproszeniem - urząd nadzoru budowlanego w Koziej Wólce i ostatecznie o prawie do fuzji decyduje NSA. Ergo, zgody na fuzję może udzielać "pani Ziuta" z "panem Kaziem" z NBP w zwykłym postępowaniu administracyjnym i całe to zacne gremium jest nikomu niepotrzebne. Zresztą w IV RP nawet sądy mogą się okazać nie potrzebne, bo o fuzjach będą decydowały służby specjalne. Z drugiej strony, trzeba z uznaniem odnotować, że ABW wysłała tylko list polecony do Balcerowicza, a nie oddział specjalny, jak to zrobiono za czasów SLD z Modrzejewskim, co świadczy o umacnianiu praworządności socjalistycznej.
Pytanie trzecie: jeśli czterech (czyli większość) członków KNB przychyla się (podobno) do udzielenia zgody na fuzję, to nawet udział Cezarego Mecha w posiedzeniu KNB w niczym nie szkodziłby sprawie. Nie byłoby więc podstaw do kwestionowania przez wnioskodawcę (UniCredit) wydanej przez KNB decyzji, gdyż byłaby ona zgodna z wnioskiem. Chyba że wcale nie ma pewności co do tego, jakie jest stanowisko większości członków KNB. Trudno się spodziewać, żeby minister finansów zastąpił Mecha innym członkiem, bardziej "obiektywnym". Skoro bowiem fuzji sprzeciwia się rząd (i co z tego, że bez sensu), to w zasadzie należałoby uznać, że każdy ze wskazanych przez rząd członków KNB jest równie nieobiektywny i powinien być wyłączony. Przecież ustawodawca celowo tak zmajstrował skład KNB, żeby rząd miał wpływ na jej decyzje.
Pytanie czwarte: jeśli w postępowaniu przed KNB stosuje się KPA i nie dopuszcza skarbu państwa jako strony, to skąd sprzeciw wobec udziału w postępowaniu prokuratora? Oczywiście, udział prokuratora w postępowaniu administracyjnym to postkomunistyczny relikt. Ale z jakiegoś powodu jeszcze nie usunięty. To, czy skarb państwa mógł zostać dopuszczony do udziału w postępowaniu w charakterze strony, jest oczywiście wątpliwe. Znaleźliby się prawnicy, którzy wystawiliby opinie, że jest to dopuszczalne. Natomiast to, że prokurator ma prawo uczestniczyć w postępowaniu administracyjnym z prawnego punktu widzenia wątpliwe nie jest. Może więc lepiej było dopuścić skarb państwa? Czy ktoś nie przewidział, że to się może skończyć prokuratorem? Czy może przewidział i się na to zdecydował? Tylko po co?
Nikt nic nie wie?
Rząd tej sprawy wygrać nie może. Chyba że minister Ziobro, mający bardzo złą opinię o sędziach, zakłada, że znajdą się tacy, co rację rządowi przyznają. Pewnie się nie myli. Szkopuł w tym, że postępowanie będzie się toczyło nie tylko przed sądami polskimi. Po co więc ta cała zadyma? Nawet jeśli rząd przegra, to już będzie zapewne po kolejnych wyborach, które PiS wygra jako obrońca polskich banków. Nie można jednak zupełnie wykluczyć, że jest też jakiś interes do zrobienia. Gdy w 1999 r. skarb państwa i PZU zablokowali fuzję Banku Handlowego i BRE, akcje Handlowego kupili Amerykanie z Citibanku. I skarb państwa nieźle na tym zarobił. Może i tym razem rząd chce coś utargować? Jeśli tak, to czy rząd powiedział Balcerowiczowi, co to za interes? I czy działania profesora podyktowane są tym, że nie wie, o co rządowi chodzi, czy może właśnie tym, że wie?
Już chyba lepiej zapalić jakieś świństwo
Fot. K. Pacuła
Więcej możesz przeczytać w 12/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.