Moskwa rozpoczyna energetyczny zabór Europy
Ukraińsko-rosyjski konflikt gazowy to tylko jeden z elementów ekspansji energetycznej Rosji w Europie. To, co wydarzyło się na przełomie grudnia i stycznia, to część "Strategii energetycznej Rosji do roku 2020". Potyczka pod Kijowem nie była wcale pierwszą sceną scenariusza zapisanego w tej strategii. Zaplanowany przez administrację prezydenta Putina gazowo-naftowy blitzkrieg skierowany na niemal całą Europę rozpoczął się już 1 marca 2003 r., kiedy to Transfer, rosyjski monopolista w dziedzinie przesyłu ropy naftowej, "wysuszył" główny łotewski ropociąg. Powód? Rosjanie chcieli przejąć na własność za dolara (!) związany z tym rurociągiem nie zamarzający terminal w Ventspilsie. Kiedy Ryga nie przystała na takie rozwiązanie, Transfer nie bacząc na obowiązującą również Rosję Europejską Kartę Energetyczną, przerwał transport ropy przez ten terminal. Łotewska rura jest zablokowana przez Rosję już od trzech lat! W styczniu 2004 r. wstrzymano dostawy gazu z Rosji do Białorusi. Powód? Rosyjskiemu Gazpromowi potrzebne są białoruskie rurociągi. W ciągu dwóch lat Moskwa osiągnęła swój cel. Gazpromowi przekazano w wieloletnią dzierżawę ziemię, po której przebiega białoruski odcinek gazociągu Jamał - Europa. Ponadto Gazprom w 2006 r. otrzyma na własność 50 proc. białoruskiego Bełtransgazu.
Ropy nie oddamy
Następnym elementem agresywnej polityki energetycznej Rosji stały się ubiegłoroczne wypowiedzi prezydenta Putina na temat "niesprawiedliwie niskich cen" rosyjskiej ropy na rynku europejskim. Naftowi oligarchowie zaczęli wygłaszać tezy o tym, że "Europa jest przekarmiona ropą rosyjską", mówili, że "będziemy pilnować, aby Europa więcej już nie otrzymywała nadmiernej ilości ropy rosyjskiej". Forsowane przez Rosję projekty eksportu ropy do regionu Azji i Pacyfiku mają na celu przede wszystkim wytworzenie jej sztucznego deficytu w Europie, po to, aby rozpocząć eskalację podwyżek cen rosyjskich surowców energetycznych. Transnieft już zaczął mówić o konieczności zmniejszenia o 50-60 proc. eksportu ropy z Federacji Rosyjskiej. Tak jak to czynił OPEC, któremu udało się wielokrotnie podwyższyć ceny tego surowca.
Rosjanie zapowiadają, że zaczną przetwarzać ropę u siebie - po to, aby odebrać Europejczykom pieniądze, które dotychczas zarabiają na surowcach rosyjskich. Nie obawiają się nawet tego, że wywoła to kryzys w stosunkach między Rosją a Zachodem.
Kolejne elementy rosyjskiej polityki energetycznej to m.in. blokowanie dostępu kazachskiemu koncernowi naftowemu KazMunaiGaz do rafinerii w Możejkach na Litwie, hamowanie rozwoju międzynarodowych projektów kaspijskiego konsorcjum rurociągowego i rurociągu naftowego Odessa - Brody, próby podwyższenia cen gazu zakontraktowanego do Bułgarii, Mołdawii, Gruzji, Rumunii, a także do Armenii.
Stosując różne metody, w tym korupcję, Rosjanie usiłują teraz wykupić 49 proc. akcji systemu transportowania ropy naftowej na Słowacji. Rosja dąży ponadto do odbudowy przemysłu atomowego, który istniał jeszcze w ZSRR. - Wszystko, co znajduje się na terytorium Rosji, Ukrainy i Kazachstanu, to jeden kompleks - bez żenady głosi szef Rosatomu Siergiej Kirijenko.
Rosjanom nie chodzi tylko o wzmocnienie własnej gospodarki. Gra toczy się przede wszystkim o zdobycie kolejnego "instrumentu realizacji polityki wewnętrznej i zagranicznej". Co na to Zachód? W Brukseli mało kto zauważa, że na wschód od Unii Europejskiej powstaje podległy Moskwie scentralizowany region tranzytu energetycznego. To wręcz śmiertelne zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego UE, a szczególnie Europy Środkowej i krajów bałtyckich. To także poważny problem dla państw regionu środkowoazjatyckiego, ponieważ Rosja faktycznie monopolizuje eksport ropy z tego regionu, na przykład z Kazachstanu. Rosja usiłuje zrobić z kazachską ropą to samo, co już się stało z gazem.
Rosyjski "eksport"
Wniosek jest jeden: Kreml, budując dominację polityczną w nowym regionie, chce dołączyć do niego obszar poszerzonej UE, WNP oraz niemal całą środkową Azję. Niezwykle wymowny jest tu fragment posłania Putina z 2004 r. do Zgromadzenia Federalnego Federacji Rosyjskiej: "Zwracam uwagę, że punktem orientacyjnym do podejmowania niezbędnych decyzji powinna być realizacja zadań ogólnopaństwowych, a nie interesy poszczególnych firm". Tak więc rosyjskie firmy, niezależnie od tego, czy są one państwowe, czy prywatne, grają według reguł ustalonych przez Kreml.
Rosyjskiej ekspansji towarzyszy "eksport" niejasnych metod prowadzenia biznesu i nielegalne transfery finansowe. Przykłady? Budowa mało efektywnego i kosztownego gazociągu Błękitny Strumień z Federacji Rosyjskiej do Turcji po dnie Morza Czarnego doprowadziła do skandalu korupcyjnego w 2001 r., którego bohaterem był m.in. turecki minister energetyki i zasobów naturalnych Cumhur Ersumer. W latach 2004-2005 Polską wstrząsnęła afera Orlenu, związana z próbami Rosji (przy udziale służb specjalnych) nabycia udziałów w polskich rafineriach i umocnienia pozycji struktur pośredniczących, które zmonopolizowały dostawy ropy do Polski. Były szef polskich służb specjalnych Zbigniew Siemiątkowski już w 2004 r. ocenił, że "mamy do czynienia z próbą odbudowy imperium rosyjskiego za pomocą środków gospodarczych zgodnie z zasadą: Çwczoraj - czołgi, dzisiaj - ropa naftowaČ". Do kolejnego skandalu doszło w Niemczech w związku z projektem budowy Gazociągu Północnego, w co zaangażował się były kanclerz Gerhard Schršder. Garri Kasparow, znany szachista, reprezentant rosyjskiej opozycji, uważa, że Schršder nie rozumie, iż w ten sposób może być uwikłany w struktury mafijne.
Technologia zwycięstwa
Rosjanie, zanim rozpoczną ekspansję energetyczną, przeprowadzają gruntowne rozpoznanie. Wszystkie zawierają kuszące propozycje skierowane do tych, którzy będą podejmować decyzje. Tworzona jest na przykład sieć firm "pomostowych" i innych niejasnych struktur pośredniczących. Działania służb dyplomatycznych, wynajętych agencji itp. mają ma celu stworzenie pozorów zgodności projektu z "interesami narodowymi" danego kraju. Do finansowania realizacji takiego schematu wykorzystywany jest tradycyjny "rosyjski koktajl": presja polityczna, korupcja, szantaż i inne niezgodne z prawem działania "pod patronatem" służb specjalnych. Szukają one dojść do najważniejszych osób w państwie, podejmujących odpowiednie decyzje polityczne i gospodarcze, i składają im propozycje nie do odrzucenia.
Po wdrożeniu konkretnego projektu część uzyskanych z niego dochodów jest wyprowadzana z legalnego obiegu. Część pieniędzy jest wykorzystywana do prowadzenia kampanii maskujących rzeczywiste cele projektów. Pieniądze są przeznaczane również na dalsze zdobywanie rynków, na przykład na uzyskiwanie kontroli nad firmami, na lobbowanie na rzecz określonych zmian kadrowych w strukturach władzy, dyskredytację jednych i awans innych polityków, uzyskanie kontroli nad konkurencyjnymi projektami.
Rosja nie ukrywa, że chodzi jej o "globalny charakter problemów energetycznych i coraz większe ich upolitycznienie". Jest to stara sowiecka strategia, zmodernizowana przez putinowski establishment. Została ona opracowana jeszcze w czasach słynnego sowiecko-niemieckiego kontraktu "gaz w zamian za rury" z 1980 r. Podpisane 4 stycznia tego roku w Moskwie, po ukraińsko-rosyjskim kryzysie gazowym, porozumienie dotyczące uregulowania stosunków w przemyśle gazowym, to kolejny element neosowieckiej strategii. Artykuł 3. tej umowy przewiduje na przykład powołanie wspólnego rosyjsko-ukraińskiego przedsiębiorstwa, "którego kapitał zakładowy zostanie utworzony przez wniesienie środków pieniężnych i innych aktywów". Można z całą pewnością założyć, że "innymi aktywami" stanie się ukraiński system przesyłu gazu. Następnie wspólne przedsiębiorstwo zostanie doprowadzone do upadku.
Rosja skoncentrowana
Rosyjsko-ukraiński konflikt gazowy będzie miał konsekwencje dla stosunków Moskwa - Bruksela. W Rosji sądzono, że UE w tej sytuacji niepokojąca się o ciągłość zaopatrzenia w gaz wystąpi po jej stronie. Wymowne jest stanowisko wyrażone 12 grudnia 2005 r. przez Walerija Jaziewa, przewodniczącego Komisji do spraw Zasobów Mineralnych Dumy Państwowej FR: "Nadzieje Ukrainy, że Europa będzie wywierać naciski na Rosję, są bezpodstawne. Cały biznes gazowy jest przedmiotem zainteresowania UE, wszyscy wielcy hurtowi nabywcy rosyjskiego gazu oraz nasi partnerzy w Europie doskonale znają schemat funkcjonowania dostaw gazu. Rosja i Gazprom dotychczas nie dawały najmniejszego powodu, by zwątpić w stabilność naszych dostaw, ich rytmiczność i rozsądne ceny. Dlatego wszystkie pretensje będą zgłaszane do strony ukraińskiej".. Stało się jednak inaczej. Unia ujęła się za Ukrainą.
Rosja nadal dąży wyłącznie do zajęcia dominującej pozycji na rynku wewnętrznym UE. Komisja Europejska wciąż tego nie rozumie i stawia przed sobą cel nazywany dość eufemistycznie "harmonizacją stosunków energetycznych między Rosją i UE". Rosja zamierza wykorzystać ową "harmonizację" w celu legitymizacji własnych koncernów energetycznych i surowcowych na rynku Unii Europejskiej. Jeśli UE nie wprowadzi do swojego prawodawstwa reguł ograniczających dostawy surowców energetycznych od jednego dostawcy, to da Rosji carte blanche na zachowanie, praktycznie rzecz biorąc, monopolistycznej pozycji w dziedzinie dostaw ropy i gazu dla nowych krajów członkowskich UE, a także zwiększenie możliwości opanowania dodatkowych pozycji na rynku "starej" Europy.
Nastał czas na wypracowanie nowej polityki powstrzymywania Rosji. Zakończył się okres, który niegdyś określił książę Gonczarow słowami "Rosja się koncentruje", obecnie jednak mamy do czynienia z nową sytuacją historyczną i geopolityczną. Rosja już się skupiła. Azjatycki drapieżnik rozpoczął polowanie na Europę.
Ropy nie oddamy
Następnym elementem agresywnej polityki energetycznej Rosji stały się ubiegłoroczne wypowiedzi prezydenta Putina na temat "niesprawiedliwie niskich cen" rosyjskiej ropy na rynku europejskim. Naftowi oligarchowie zaczęli wygłaszać tezy o tym, że "Europa jest przekarmiona ropą rosyjską", mówili, że "będziemy pilnować, aby Europa więcej już nie otrzymywała nadmiernej ilości ropy rosyjskiej". Forsowane przez Rosję projekty eksportu ropy do regionu Azji i Pacyfiku mają na celu przede wszystkim wytworzenie jej sztucznego deficytu w Europie, po to, aby rozpocząć eskalację podwyżek cen rosyjskich surowców energetycznych. Transnieft już zaczął mówić o konieczności zmniejszenia o 50-60 proc. eksportu ropy z Federacji Rosyjskiej. Tak jak to czynił OPEC, któremu udało się wielokrotnie podwyższyć ceny tego surowca.
Rosjanie zapowiadają, że zaczną przetwarzać ropę u siebie - po to, aby odebrać Europejczykom pieniądze, które dotychczas zarabiają na surowcach rosyjskich. Nie obawiają się nawet tego, że wywoła to kryzys w stosunkach między Rosją a Zachodem.
Kolejne elementy rosyjskiej polityki energetycznej to m.in. blokowanie dostępu kazachskiemu koncernowi naftowemu KazMunaiGaz do rafinerii w Możejkach na Litwie, hamowanie rozwoju międzynarodowych projektów kaspijskiego konsorcjum rurociągowego i rurociągu naftowego Odessa - Brody, próby podwyższenia cen gazu zakontraktowanego do Bułgarii, Mołdawii, Gruzji, Rumunii, a także do Armenii.
Stosując różne metody, w tym korupcję, Rosjanie usiłują teraz wykupić 49 proc. akcji systemu transportowania ropy naftowej na Słowacji. Rosja dąży ponadto do odbudowy przemysłu atomowego, który istniał jeszcze w ZSRR. - Wszystko, co znajduje się na terytorium Rosji, Ukrainy i Kazachstanu, to jeden kompleks - bez żenady głosi szef Rosatomu Siergiej Kirijenko.
Rosjanom nie chodzi tylko o wzmocnienie własnej gospodarki. Gra toczy się przede wszystkim o zdobycie kolejnego "instrumentu realizacji polityki wewnętrznej i zagranicznej". Co na to Zachód? W Brukseli mało kto zauważa, że na wschód od Unii Europejskiej powstaje podległy Moskwie scentralizowany region tranzytu energetycznego. To wręcz śmiertelne zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego UE, a szczególnie Europy Środkowej i krajów bałtyckich. To także poważny problem dla państw regionu środkowoazjatyckiego, ponieważ Rosja faktycznie monopolizuje eksport ropy z tego regionu, na przykład z Kazachstanu. Rosja usiłuje zrobić z kazachską ropą to samo, co już się stało z gazem.
Rosyjski "eksport"
Wniosek jest jeden: Kreml, budując dominację polityczną w nowym regionie, chce dołączyć do niego obszar poszerzonej UE, WNP oraz niemal całą środkową Azję. Niezwykle wymowny jest tu fragment posłania Putina z 2004 r. do Zgromadzenia Federalnego Federacji Rosyjskiej: "Zwracam uwagę, że punktem orientacyjnym do podejmowania niezbędnych decyzji powinna być realizacja zadań ogólnopaństwowych, a nie interesy poszczególnych firm". Tak więc rosyjskie firmy, niezależnie od tego, czy są one państwowe, czy prywatne, grają według reguł ustalonych przez Kreml.
Rosyjskiej ekspansji towarzyszy "eksport" niejasnych metod prowadzenia biznesu i nielegalne transfery finansowe. Przykłady? Budowa mało efektywnego i kosztownego gazociągu Błękitny Strumień z Federacji Rosyjskiej do Turcji po dnie Morza Czarnego doprowadziła do skandalu korupcyjnego w 2001 r., którego bohaterem był m.in. turecki minister energetyki i zasobów naturalnych Cumhur Ersumer. W latach 2004-2005 Polską wstrząsnęła afera Orlenu, związana z próbami Rosji (przy udziale służb specjalnych) nabycia udziałów w polskich rafineriach i umocnienia pozycji struktur pośredniczących, które zmonopolizowały dostawy ropy do Polski. Były szef polskich służb specjalnych Zbigniew Siemiątkowski już w 2004 r. ocenił, że "mamy do czynienia z próbą odbudowy imperium rosyjskiego za pomocą środków gospodarczych zgodnie z zasadą: Çwczoraj - czołgi, dzisiaj - ropa naftowaČ". Do kolejnego skandalu doszło w Niemczech w związku z projektem budowy Gazociągu Północnego, w co zaangażował się były kanclerz Gerhard Schršder. Garri Kasparow, znany szachista, reprezentant rosyjskiej opozycji, uważa, że Schršder nie rozumie, iż w ten sposób może być uwikłany w struktury mafijne.
Technologia zwycięstwa
Rosjanie, zanim rozpoczną ekspansję energetyczną, przeprowadzają gruntowne rozpoznanie. Wszystkie zawierają kuszące propozycje skierowane do tych, którzy będą podejmować decyzje. Tworzona jest na przykład sieć firm "pomostowych" i innych niejasnych struktur pośredniczących. Działania służb dyplomatycznych, wynajętych agencji itp. mają ma celu stworzenie pozorów zgodności projektu z "interesami narodowymi" danego kraju. Do finansowania realizacji takiego schematu wykorzystywany jest tradycyjny "rosyjski koktajl": presja polityczna, korupcja, szantaż i inne niezgodne z prawem działania "pod patronatem" służb specjalnych. Szukają one dojść do najważniejszych osób w państwie, podejmujących odpowiednie decyzje polityczne i gospodarcze, i składają im propozycje nie do odrzucenia.
Po wdrożeniu konkretnego projektu część uzyskanych z niego dochodów jest wyprowadzana z legalnego obiegu. Część pieniędzy jest wykorzystywana do prowadzenia kampanii maskujących rzeczywiste cele projektów. Pieniądze są przeznaczane również na dalsze zdobywanie rynków, na przykład na uzyskiwanie kontroli nad firmami, na lobbowanie na rzecz określonych zmian kadrowych w strukturach władzy, dyskredytację jednych i awans innych polityków, uzyskanie kontroli nad konkurencyjnymi projektami.
Rosja nie ukrywa, że chodzi jej o "globalny charakter problemów energetycznych i coraz większe ich upolitycznienie". Jest to stara sowiecka strategia, zmodernizowana przez putinowski establishment. Została ona opracowana jeszcze w czasach słynnego sowiecko-niemieckiego kontraktu "gaz w zamian za rury" z 1980 r. Podpisane 4 stycznia tego roku w Moskwie, po ukraińsko-rosyjskim kryzysie gazowym, porozumienie dotyczące uregulowania stosunków w przemyśle gazowym, to kolejny element neosowieckiej strategii. Artykuł 3. tej umowy przewiduje na przykład powołanie wspólnego rosyjsko-ukraińskiego przedsiębiorstwa, "którego kapitał zakładowy zostanie utworzony przez wniesienie środków pieniężnych i innych aktywów". Można z całą pewnością założyć, że "innymi aktywami" stanie się ukraiński system przesyłu gazu. Następnie wspólne przedsiębiorstwo zostanie doprowadzone do upadku.
Rosja skoncentrowana
Rosyjsko-ukraiński konflikt gazowy będzie miał konsekwencje dla stosunków Moskwa - Bruksela. W Rosji sądzono, że UE w tej sytuacji niepokojąca się o ciągłość zaopatrzenia w gaz wystąpi po jej stronie. Wymowne jest stanowisko wyrażone 12 grudnia 2005 r. przez Walerija Jaziewa, przewodniczącego Komisji do spraw Zasobów Mineralnych Dumy Państwowej FR: "Nadzieje Ukrainy, że Europa będzie wywierać naciski na Rosję, są bezpodstawne. Cały biznes gazowy jest przedmiotem zainteresowania UE, wszyscy wielcy hurtowi nabywcy rosyjskiego gazu oraz nasi partnerzy w Europie doskonale znają schemat funkcjonowania dostaw gazu. Rosja i Gazprom dotychczas nie dawały najmniejszego powodu, by zwątpić w stabilność naszych dostaw, ich rytmiczność i rozsądne ceny. Dlatego wszystkie pretensje będą zgłaszane do strony ukraińskiej".. Stało się jednak inaczej. Unia ujęła się za Ukrainą.
Rosja nadal dąży wyłącznie do zajęcia dominującej pozycji na rynku wewnętrznym UE. Komisja Europejska wciąż tego nie rozumie i stawia przed sobą cel nazywany dość eufemistycznie "harmonizacją stosunków energetycznych między Rosją i UE". Rosja zamierza wykorzystać ową "harmonizację" w celu legitymizacji własnych koncernów energetycznych i surowcowych na rynku Unii Europejskiej. Jeśli UE nie wprowadzi do swojego prawodawstwa reguł ograniczających dostawy surowców energetycznych od jednego dostawcy, to da Rosji carte blanche na zachowanie, praktycznie rzecz biorąc, monopolistycznej pozycji w dziedzinie dostaw ropy i gazu dla nowych krajów członkowskich UE, a także zwiększenie możliwości opanowania dodatkowych pozycji na rynku "starej" Europy.
Nastał czas na wypracowanie nowej polityki powstrzymywania Rosji. Zakończył się okres, który niegdyś określił książę Gonczarow słowami "Rosja się koncentruje", obecnie jednak mamy do czynienia z nową sytuacją historyczną i geopolityczną. Rosja już się skupiła. Azjatycki drapieżnik rozpoczął polowanie na Europę.
Więcej możesz przeczytać w 12/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.