Ludzie nie dzielą się na grubych i chudych, brunetów i rudych, tylko na tych, co są przed i po czterdziestce
Istnieje teoria, że w pewnym wieku wielu rzeczy nie wypada. Najwięcej rzeczy nie wypada robić w wieku, w którym wszystko powoli nam wypada, a najczęściej włosy i zęby. Było kiedyś takie hasło: "Nie wierz nikomu po trzydziestce". To nośne hasło dla piętnastolatków dziś należałoby uzupełnić hasłem "Uwierz wszystkim po czterdziestce". Najnowsze badania naukowców wykazują bowiem, że dopiero po czterdziestce mózg człowieka działa na pełnych obrotach.
Ludzie nie dzielą się więc na grubych i chudych, na blondynów i rudych czy wreszcie na lewicę i prawicę, tylko na tych, co są przed i po czterdziestce. Jeszcze sto lat temu średnia długość życia mężczyzny wynosiła 40 lat. Dziś dzięki temu, że wymyślono penicylinkę na syfa, witaminę C dla zdrowia i polepszyły się tzw. ogólne warunki życia, przekraczając czterdziestkę, nie musimy żegnać się z życiem. Co więcej, mamy tego życia przed sobą całkiem sporo i w dodatku, kto wie, czy nie jest to nasz najlepszy okres.
Dziś człowiek po czterdziestce nie jest już tak wielką ciapą jak inżynier Karwowski z komedii Gruzy. W kultowym "Czterdziestolatku" Gruza kreśli portret naiwnego pierdoły, któremu jak dziecku trzeba tłumaczyć najprostsze sprawy. Dziś czterdziestolatek to na ogół człowiek, który wziął już od życia kilka lekcji i pozbył się złudzeń co do tego, że świat jest piękny, a ludzie wspaniali. Tego rodzaju bagaż doświadczeń, a także posiadana wiedza pozwalają mu właśnie po czterdziestce osiągać sukcesy. Świat jest pełen zdolnych dojrzałych osobników, którzy nie ulegli popkulturowemu terrorowi małolatów. Media, moda, show-biznes zachowują się, jakby ludzie po czterdziestce nie istnieli. Tymczasem nasza epoka pełna jest przykładów na to, że po czterdziestce lub w jej okolicach możemy zrobić wspaniałe kariery. Francuski komik Louis de Funs staje się sławny dopiero w wieku 47 lat, gdy gra nadpobudliwego żandarma. Nikt nie pamięta jego wcześniejszych ról. Tina Turner rozpoczyna solową karierę w wieku 42 lat i podnosi się z głębokiego dołka, w którą wpędził ją mąż Ike Turner, muzyk, gangster i handlarz narkotyków. Światowy sukces osiąga dopiero w wieku 46Ęlat. Harrison Ford - nikomu nieznany cieśla z Los Angeles - w wieku 36 lat gra jedną z głównych ról w "Gwiezdnych wojnach", a będąc czterdziestolatkiem, zostaje najsłynniejszym archeologiem świata, czyli Indianą Jonesem. Arnold Schwarzenegger, znany jedynie wąskiemu gronu naoliwionych osiłków, dopiero w wieku 38 lat zostaje ogólnie znanym Terminatorem, by po latach przebierania się za maszyny i roboty przerzucić się na zawód gubernatora Kalifornii.
W naszej wyliczance nie może zabraknąć przykładów znad Wisły. Ojciec Rydzyk buduje swe imperium medialne i staje się pierwszoligową postacią polskiej polityki grubo po czterdziestce. Bogusław Linda, jakkolwiek znany z ról w różnych, czasem nawet wybitnych filmach, gwiazdorem zostaje w wieku czterdziestu lat, grając ubeka Franza Maurera w filmie "Psy". Sześćdziesięcioletnia teściowa hydraulika, który zakładał wannę u ministra Zbigniewa Wassermanna, zostaje gwiazdą mediów wkrótce po tym, jak minister podaje ją do sądu za to, że żaliła się mediom na ataki ministra.
Także jeżeli chodzi o sferę erotyczną, wydaje się, że czterdziestolatkowie wiodą prym. Minęły czasy, kiedy to kobietom podobali się niedojrzali chłopcy w stylu wymoczków `a la Enrique Iglesias. Zdaje się, że czas wyżelowanych małolatów, których pamiętamy z tandetnych okładek pisma "Bravo", bezpowrotnie mija. W internetowym rankingu na najbardziej seksownego faceta wszech czasów wygrał ostatnio 42-letni Johnny Depp. Kompletnego fioła płeć piękna dostaje na punkcie jeszcze starszego, bo 47-letniego George'a Clooneya. Nie tak dawno tak wiekowy aktor zostałby uznany za dziadka, a w filmach mógłby grać co najwyżej emeryta alkoholika czy bezdomnego włóczęgę lub kierownika punktu skupu używanych nerek.
W Polsce pokolenie czterdziestolatków robi karierę w polityce. Być może tak dobrze odnajdują się w tym całym krwistym chaosie, bo są pokoleniem, które pamięta czasy bez telefonów komórkowych, telewizji satelitarnej, Internetu, komputerów, viagry i Romana Giertycha. Czterdziestka to z pewnością wiek magiczny, wiek, który zobowiązuje do pewnej powagi, a także nadwagi. Tym jakże skomplikowanym, ale w gruncie rzeczy zabawnym problemom będzie poświęcony mój nowy program "I ty zostaniesz czterdziestolatkiem", który w pocie czoła, a także z narażeniem życia i zdrowia nakręciłem dla TVP 2. Emisja pierwszego odcinka w sobotę 25 marca o godz. 19.00. No cóż, przy tak widocznej kryptoreklamie ciężko o puentę, więc napiszę tylko: Oglądajcie! Oglądajcie! Oglądajcie! Program z przyjemnością zobaczą nie tylko wszyscy "młodzi inaczej". Dziś gdy coraz mniej rzeczy (łącznie z lokatami bankowymi) jest pewnych, pewna jest już tylko nasza data urodzenia.
Ludzie nie dzielą się więc na grubych i chudych, na blondynów i rudych czy wreszcie na lewicę i prawicę, tylko na tych, co są przed i po czterdziestce. Jeszcze sto lat temu średnia długość życia mężczyzny wynosiła 40 lat. Dziś dzięki temu, że wymyślono penicylinkę na syfa, witaminę C dla zdrowia i polepszyły się tzw. ogólne warunki życia, przekraczając czterdziestkę, nie musimy żegnać się z życiem. Co więcej, mamy tego życia przed sobą całkiem sporo i w dodatku, kto wie, czy nie jest to nasz najlepszy okres.
Dziś człowiek po czterdziestce nie jest już tak wielką ciapą jak inżynier Karwowski z komedii Gruzy. W kultowym "Czterdziestolatku" Gruza kreśli portret naiwnego pierdoły, któremu jak dziecku trzeba tłumaczyć najprostsze sprawy. Dziś czterdziestolatek to na ogół człowiek, który wziął już od życia kilka lekcji i pozbył się złudzeń co do tego, że świat jest piękny, a ludzie wspaniali. Tego rodzaju bagaż doświadczeń, a także posiadana wiedza pozwalają mu właśnie po czterdziestce osiągać sukcesy. Świat jest pełen zdolnych dojrzałych osobników, którzy nie ulegli popkulturowemu terrorowi małolatów. Media, moda, show-biznes zachowują się, jakby ludzie po czterdziestce nie istnieli. Tymczasem nasza epoka pełna jest przykładów na to, że po czterdziestce lub w jej okolicach możemy zrobić wspaniałe kariery. Francuski komik Louis de Funs staje się sławny dopiero w wieku 47 lat, gdy gra nadpobudliwego żandarma. Nikt nie pamięta jego wcześniejszych ról. Tina Turner rozpoczyna solową karierę w wieku 42 lat i podnosi się z głębokiego dołka, w którą wpędził ją mąż Ike Turner, muzyk, gangster i handlarz narkotyków. Światowy sukces osiąga dopiero w wieku 46Ęlat. Harrison Ford - nikomu nieznany cieśla z Los Angeles - w wieku 36 lat gra jedną z głównych ról w "Gwiezdnych wojnach", a będąc czterdziestolatkiem, zostaje najsłynniejszym archeologiem świata, czyli Indianą Jonesem. Arnold Schwarzenegger, znany jedynie wąskiemu gronu naoliwionych osiłków, dopiero w wieku 38 lat zostaje ogólnie znanym Terminatorem, by po latach przebierania się za maszyny i roboty przerzucić się na zawód gubernatora Kalifornii.
W naszej wyliczance nie może zabraknąć przykładów znad Wisły. Ojciec Rydzyk buduje swe imperium medialne i staje się pierwszoligową postacią polskiej polityki grubo po czterdziestce. Bogusław Linda, jakkolwiek znany z ról w różnych, czasem nawet wybitnych filmach, gwiazdorem zostaje w wieku czterdziestu lat, grając ubeka Franza Maurera w filmie "Psy". Sześćdziesięcioletnia teściowa hydraulika, który zakładał wannę u ministra Zbigniewa Wassermanna, zostaje gwiazdą mediów wkrótce po tym, jak minister podaje ją do sądu za to, że żaliła się mediom na ataki ministra.
Także jeżeli chodzi o sferę erotyczną, wydaje się, że czterdziestolatkowie wiodą prym. Minęły czasy, kiedy to kobietom podobali się niedojrzali chłopcy w stylu wymoczków `a la Enrique Iglesias. Zdaje się, że czas wyżelowanych małolatów, których pamiętamy z tandetnych okładek pisma "Bravo", bezpowrotnie mija. W internetowym rankingu na najbardziej seksownego faceta wszech czasów wygrał ostatnio 42-letni Johnny Depp. Kompletnego fioła płeć piękna dostaje na punkcie jeszcze starszego, bo 47-letniego George'a Clooneya. Nie tak dawno tak wiekowy aktor zostałby uznany za dziadka, a w filmach mógłby grać co najwyżej emeryta alkoholika czy bezdomnego włóczęgę lub kierownika punktu skupu używanych nerek.
W Polsce pokolenie czterdziestolatków robi karierę w polityce. Być może tak dobrze odnajdują się w tym całym krwistym chaosie, bo są pokoleniem, które pamięta czasy bez telefonów komórkowych, telewizji satelitarnej, Internetu, komputerów, viagry i Romana Giertycha. Czterdziestka to z pewnością wiek magiczny, wiek, który zobowiązuje do pewnej powagi, a także nadwagi. Tym jakże skomplikowanym, ale w gruncie rzeczy zabawnym problemom będzie poświęcony mój nowy program "I ty zostaniesz czterdziestolatkiem", który w pocie czoła, a także z narażeniem życia i zdrowia nakręciłem dla TVP 2. Emisja pierwszego odcinka w sobotę 25 marca o godz. 19.00. No cóż, przy tak widocznej kryptoreklamie ciężko o puentę, więc napiszę tylko: Oglądajcie! Oglądajcie! Oglądajcie! Program z przyjemnością zobaczą nie tylko wszyscy "młodzi inaczej". Dziś gdy coraz mniej rzeczy (łącznie z lokatami bankowymi) jest pewnych, pewna jest już tylko nasza data urodzenia.
Więcej możesz przeczytać w 12/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.