SKANER - POLSKA
WYBORY
Sejm się sam rozwiąże?
Wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego nie pozostawia wątpliwości. PiS będzie dążył do jak najszybszych wyborów i nie jest to tym razem chwyt służący zdyscyplinowaniu niesfornych koalicjantów. Przy sprzeciwie PO, a także LPR i PSL samorozwiązanie Sejmu może być trudne. W takiej sytuacji pozostaje dymisja rządu Marcinkiewicza. Ponieważ trudno sobie wyobrazić porozumienie w sprawie powołania rządu między Samoobroną i PO albo LPR i SLD, po wyczerpaniu działań w tym kierunku parlament może zostać rozwiązany, ale raczej nie przed wizytą papieża w maju.
Zamieszanie związane z próbami powołania nowego rządu z pewnością obróci się przeciw PiS. Przeforsowanie najważniejszych dla tej partii ustaw (ustawa o CBA, rozwiązanie WSI, ustawa lustracyjna i reforma wymiaru sprawiedliwości) wydaje się w tej sytuacji co najmniej trudne.
Nowe wybory dają jednak szansę na wyklarowanie się sytuacji politycznej w Polsce. Zwłaszcza zmiana ordynacji wyborczej w kierunku większościowej, którą (w każdym razie oficjalnie) popiera PO, może doprowadzić do zabudowania polskiej sceny politycznej przez dwa bloki zdominowane przez PO z jednej strony i PiS z drugiej. Przyspieszone wybory nie są niczym strasznym. Lepiej byłoby jednak, gdyby polska scena polityczna się ustabilizowała. Paradoksalnie mogą do tego doprowadzić wcześniejsze wybory.
Bronisław Wildstein
RYNEK PRACY
Gates wabi do e-Polski
W Polsce może powstać regionalna centrala Electronic Data Systems (EDS), jednej z największych firm informatycznych na świecie. EDS planuje przenieść z rozproszonych biur w Europie Zachodniej do centrum w Europie Środkowej nawet 4 tys. miejsc pracy.
- Skoro Bill Gates uważa Polskę za kraj atrakcyjny dla inwestorów, to tak musi być - powiedział w rozmowie z "Wprost" Jeffrey M. Heller, prezes amerykańskiej grupy EDS, który przed tygodniem gościł w Polsce. - Macie niskie koszty pracy, ale przede wszystkim jestem pod wrażeniem jakości wykształcenia, kompetencji i zapału pracowników. Na pewno nie zabrakłoby nam w Polsce fachowców - mówi Heller. Prezes EDS zapowiada, że decyzję o wyborze miejsca dla nowego regionalnego centrum podejmie w najbliższych miesiącach (wśród możliwych lokalizacji w Polsce wymienił m.in. Poznań, Warszawę i Kraków). Wysłannicy EDS najprawdopodobniej odwiedzą też Czechy, Węgry i być może Rumunię.
EDS to firma założona w 1962 r. przez miliardera Rossa Perota. Jest numerem dwa na świecie (po IBM) w branży projektowania i tworzenia rozwiązań informatycznych i biznesowych dla dużych klientów. Z jej usług korzystają władze publiczne - od Departamentu Marynarki USA po rządy Australii i Wielkiej Brytanii - armie, przemysł zbrojeniowy, motoryzacyjny, banki, telekomy. Przychody firmy sięgają 20,7 mld USD rocznie.
Krzysztof Trębski
CUD?
Ciężki stan Gruszki
Media doniosły o cudownym wybudzeniu ze śpiączki Józefa Gruszki, byłego przewodniczącego sejmowej komisji śledczej ds. Orlen, i jego rehabilitacji przebiegającej wyjątkowo pomyślnie. Niestety, cudu nie potwierdzają lekarze z bydgoskiego szpitala, w którym przebywał były poseł. - W chwili wypisywania Józefa Gruszki ze szpitala jego stan był ciężki: z przebłyskami świadomości, ale bez stałego kontaktu. Niemożliwe było usunięcie rurki tracheotomicznej, bez której pacjent nie był w stanie połykać pożywienia - mówi lekarz opiekujący się politykiem PSL. (IKA)
AWANTURA O BANKI
Kto dba o klientów Pekao?
Włoski UniCredit wpływał na kursy akcji wielu spółek notowanych na giełdach w Wiedniu i Frankfurcie, a za pomocą Pekao także w Warszawie. Z analizowanej przez Komisję Papierów Wartościowych i Giełd (KPWiG) korespondencji mailowej między zarządami spółek z grupy UniCredit wynika, że kilka miesięcy temu firmy te otrzymały zakaz obrotu na europejskich giełdach akcjami przejmowanych przez Włochów banków. - Taki zakaz był wysłany do spółek w 19 krajach europejskich - potwierdził nam Robert Moreń, rzecznik należącego do UniCreditu Pekao. "Chodzi o to, by żadna ze spółek zależnych ani jej menedżerowie nie mogli wykorzystać informacji, które mają w związku z wykonywanymi obowiązkami służbowymi (tzw. insider trading). (...) Wysłanie listu [z zakazem - red.] świadczy o wysokich standardach" - czytamy w przesłanym nam przez Morenia oświadczeniu Jana Krzysztofa Bieleckiego, prezesa Pekao. Z informacji "Wprost" wynika, że to właśnie zakaz UniCreditu rodzi podejrzenia o zakulisowe sterowanie kursem akcji spółek. Ilustruje to historia fuzji polskich banków BPH i Pekao.
WOLNORYNKOWE ZAKAZY
Przejmując kontrolny pakiet akcji BPH, Włosi musieli ogłosić wezwanie na pozostałe na rynku walory tego banku. Wymaga tego polskie prawo. Akcje te do sprawowania kontroli nad BPH nie są UniCreditowi potrzebne, gdyż poprzez bank BACA, należący do HVB, ma on już ponad 50 proc. kapitału BPH. Przymusowe wezwanie oznaczałoby więc zbędny wydatek miliardów złotych.
Oferowana w wezwaniu cena nie może być niższa niż uśredniony kurs akcji z trzech miesięcy. Dlaczego Włosi od czerwca 2005 r. blokowali spółkom grupy UniCredit obrót akcjami BPH? Podobny zakaz dotyczył powiązanych z BPH banków: HVB notowanego na giełdzie we Frankfurcie i BACA - notowanego w Wiedniu. Takim zakazem Włosi mogli ograniczyć popyt na akcje BPH, a to miałoby wpływ na ich cenę.
Potwierdziła to KPWiG, informując, że zakaz wydano "w celu uniknięcia jakichkolwiek negatywnych skutków dla ceny i warunków przejęć HVB, BPH oraz BACA". Ponadto cena z wezwania nie może być niższa niż najwyższa kwota, za jaką w ciągu roku poprzedzającego wezwanie spółka zależna z grupy UniCredit kupiła akcje BPH. Zakaz nabywania akcji BPH skierowano do Pekao, HVB, spółek zależnych i członków ich władz. Z tak wielkim kapitałem można swobodnie wpływać na kurs dowolnych spółek, trzęsąc giełdą. Zwłaszcza że grupa funduszy Pioneer powiązanych z Pekao ma około 30 proc. aktywów wszystkich funduszy inwestycyjnych w Polsce.
Według rzecznika Pekao, zakaz nie obejmował funduszy inwestycyjnych z grupy Pioneera, które w pierwszej kolejności winny dbać o interes swych klientów powierzających im oszczędności. Tymczasem - według ustaleń "Wprost" - zakaz kupowania akcji BPH trafił do firmy zarządzającej funduszami Pioneera i rzeczywiście nie inwestowały one w akcje BPH przed ogłoszeniem wezwania przez UniCredit. Na efekt nie trzeba było długo czekać. W styczniu UniCredit ogłosił wezwanie na akcje BPH z ceną 702,11 zł. Taki był średni kurs w ciągu trzech miesięcy przed wezwaniem. Średnia półroczna była jeszcze niższa - wynosiła 655,84 zł.
Okazuje się, że w wyniku wezwania UniCredit - jak ustalił "Wprost" - nie kupił żadnej akcji BPH. Wezwanie dotyczyło ponad 8,3 mln akcji. Przy cenie 702,11 zł za akcję dałoby to ponad 5 mld zł. Co najmniej tyle wydaliby Włosi, gdyby na ich wezwanie odpowiedzieli pozostali akcjonariusze BPH. Tak się nie stało. To zrozumiałe, bo akcje BPH były więcej warte na giełdzie, niż zaoferował za nie UniCredit. Obecnie akcja BPH kosztuje 800 zł.
BIZNES PO WŁOSKU
Zakaz obrotu akcjami BPH trafił też do... BPH i jego spółek zależnych. Zadziałał tu mechanizm naczyń połączonych, bo UniCredit, kupując niemiecki HVB, przejął automatycznie kontrolę nad austriackim bankiem BACA, właścicielem BPH. Maile Austriaków z BACA do zarządu BPH TFI dowodzą, że austriaccy bankierzy mieli dylemat: kierować się interesem właściciela czy klientów, dla których bank jest instytucją zaufania publicznego? Austriacy napisali, że liczą się z roszczeniami indywidualnych klientów. Podobnych wątpliwości nie miało Pekao - tu kierowano się interesem głównego akcjonariusza, czyli UniCreditu. Właścicieli prawie 48 proc. akcji Pekao nikt o zdanie nie pytał. Ponadto ograniczenia inwestycyjne dla funduszy Pioneer naruszyły wewnętrzne regulacje tej firmy, według których decyzje inwestycyjne są podejmowane suwerennie i nie mogą zapadać za granicą.
Grzegorz Indulski
Jarosław Jakimczyk
SKANER - ŚWIAT
POGRZEB DYKTATORA
Beatyfikacja diabła
Umarł Slobo. Puka do nieba, otwiera św. Piotr i mówi: "Slobodanie, nie ma tu miejsca dla ciebie, marsz do piekła!". Za jakiś czas znów ktoś puka, św. Piotr otwiera i widzi tłum diabłów. Jeden przedstawia grupę: "Jesteśmy uchodźcami z piekła". Ten dowcip pojawił się w Serbii po śmierci Miloševicia. W dniu pogrzebu byłego prezydenta na ulice Belgradu wyszło ponad 100 tys. jego zwolenników i kilkanaście tysięcy przeciwników. "Żegnaj, największy serbski bohaterze!" - pisali na transparentach pierwsi. "Nareszcie go nie ma!" - pisali drudzy.
Pogrzeb Miloševicia stał się największym medialnym wydarzeniem w Serbii. Wśród setek nekrologów, które ukazały się po śmierci polityka, wyróżnia się jeden, podpisany przez 35 osadzonych w Hadze zbrodniarzy wojennych, m.in. chorwackiego generała Ante Gotovinę, który w Krajinie walczył z Serbami. Chorwaccy biskupi również złożyli kondolencje rodzinie Slobo, dodając, że potępiają grzech, nie człowieka.
W belgradzkim Muzeum Rewolucji, gdzie wystawiono ciało Miloševicia, hołd dyktatorowi oddało kilkadziesiąt tysięcy ludzi. W dniu pogrzebu ponad 100 tys. osób żegnało go przed parlamentem. Zabrakło najbliższej rodziny dyktatora. Wdowa po nim, Mira Marković, mimo że serbskie władze uchyliły nakaz jej aresztowania, została w Moskwie, podobnie jak brat Miloševicia. Córka Marija, która także nie przyjechała na pogrzeb, zapowiedziała, że ekshumuje ciało ojca i pochowa w Czarnogórze.
Rosyjska Duma nie wysłała oficjalnej delegacji na pogrzeb. Pojawili się jednak politycy, m.in. lider komunistów Gienadij Ziuganow, oraz ambasadorzy Rosji, Chin i Kuby. Na miejscu były ekipy telewizyjne z całego świata. Pogrzeb jednak nie umywał się do ostatniej drogi marszałka Tito, którego żegnała cała Jugosławia i najwięksi światowi przywódcy.
- Śmierć Miloševicia nie jest niestety zamknięciem tragicznego rozdziału naszej historii. Przed nami jeszcze daleka droga do normalności i wiele nie zagojonych ran - stwierdziła była opozycjonistka Vesna Pešić. Zwolennicy Slobo już go beatyfikowali, w Serbii można kupić portrety Miloševicia przedstawionego jako prawosławnego świętego.
Dominika Ćosić
KOSMOS
Wyprzedaż NASA
Już za kilka tysięcy dolarów można wynająć część Centrum Lotów Kosmicznych im. Johna F. Kennedy'ego na Florydzie. W ten sposób NASA próbuje zarabiać na bazie kosmicznej, przez dziesięciolecia służącej jako lądowisko dla wahadłowców, które latają w kosmos coraz rzadziej, a w 2010 r. mają zostać całkowicie wycofane z eksploatacji. Dziś agencja próbuje wynajmować przedsiębiorcom hangary oraz 4,5-kilometrowy pas, na którym lądują promy kosmiczne. Niedawno wystartował z niego eksperymentalny samolot firmy Virgin Atlantic pilotowany przez milionera Steve'a Fossetta, a wkrótce regularne rejsy rozpocznie firma Zero Gravity oferująca za 3750 dolarów przeżycie krótkotrwałego stanu nieważkości na pokładzie odrzutowca. (JAS)
PLAYBOY
Protest Jessiki Alby
Znana aktorka Jessica Alba (ostatnio "Sin City") zażądała wycofania ze sprzedaży marcowego wydania amerykańskiego "Playboya". Twierdzi, że nie zgodziła się, by jej zdjęcie umieszczono na okładce pisma. Albę pokazano na okładce, reklamując materiał o 25 najseksowniejszych gwiazdach świata. Aktorka domaga się "finansowego zadośćuczynienia" za szkody wyrządzone przez "Playboya" jej "karierze i reputacji". Zdaniem Alby, okładka sugeruje, że wewnątrz numeru znajdują się jej rozbierane zdjęcia. Przedstawiciele "Playboya" twierdzą, że Jessica Alba trafiła na okładkę dlatego, że wygrała konkurs na najseksowniejszą gwiazdę.
WYBORY
Sejm się sam rozwiąże?
Wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego nie pozostawia wątpliwości. PiS będzie dążył do jak najszybszych wyborów i nie jest to tym razem chwyt służący zdyscyplinowaniu niesfornych koalicjantów. Przy sprzeciwie PO, a także LPR i PSL samorozwiązanie Sejmu może być trudne. W takiej sytuacji pozostaje dymisja rządu Marcinkiewicza. Ponieważ trudno sobie wyobrazić porozumienie w sprawie powołania rządu między Samoobroną i PO albo LPR i SLD, po wyczerpaniu działań w tym kierunku parlament może zostać rozwiązany, ale raczej nie przed wizytą papieża w maju.
Zamieszanie związane z próbami powołania nowego rządu z pewnością obróci się przeciw PiS. Przeforsowanie najważniejszych dla tej partii ustaw (ustawa o CBA, rozwiązanie WSI, ustawa lustracyjna i reforma wymiaru sprawiedliwości) wydaje się w tej sytuacji co najmniej trudne.
Nowe wybory dają jednak szansę na wyklarowanie się sytuacji politycznej w Polsce. Zwłaszcza zmiana ordynacji wyborczej w kierunku większościowej, którą (w każdym razie oficjalnie) popiera PO, może doprowadzić do zabudowania polskiej sceny politycznej przez dwa bloki zdominowane przez PO z jednej strony i PiS z drugiej. Przyspieszone wybory nie są niczym strasznym. Lepiej byłoby jednak, gdyby polska scena polityczna się ustabilizowała. Paradoksalnie mogą do tego doprowadzić wcześniejsze wybory.
Bronisław Wildstein
RYNEK PRACY
Gates wabi do e-Polski
W Polsce może powstać regionalna centrala Electronic Data Systems (EDS), jednej z największych firm informatycznych na świecie. EDS planuje przenieść z rozproszonych biur w Europie Zachodniej do centrum w Europie Środkowej nawet 4 tys. miejsc pracy.
- Skoro Bill Gates uważa Polskę za kraj atrakcyjny dla inwestorów, to tak musi być - powiedział w rozmowie z "Wprost" Jeffrey M. Heller, prezes amerykańskiej grupy EDS, który przed tygodniem gościł w Polsce. - Macie niskie koszty pracy, ale przede wszystkim jestem pod wrażeniem jakości wykształcenia, kompetencji i zapału pracowników. Na pewno nie zabrakłoby nam w Polsce fachowców - mówi Heller. Prezes EDS zapowiada, że decyzję o wyborze miejsca dla nowego regionalnego centrum podejmie w najbliższych miesiącach (wśród możliwych lokalizacji w Polsce wymienił m.in. Poznań, Warszawę i Kraków). Wysłannicy EDS najprawdopodobniej odwiedzą też Czechy, Węgry i być może Rumunię.
EDS to firma założona w 1962 r. przez miliardera Rossa Perota. Jest numerem dwa na świecie (po IBM) w branży projektowania i tworzenia rozwiązań informatycznych i biznesowych dla dużych klientów. Z jej usług korzystają władze publiczne - od Departamentu Marynarki USA po rządy Australii i Wielkiej Brytanii - armie, przemysł zbrojeniowy, motoryzacyjny, banki, telekomy. Przychody firmy sięgają 20,7 mld USD rocznie.
Krzysztof Trębski
CUD?
Ciężki stan Gruszki
Media doniosły o cudownym wybudzeniu ze śpiączki Józefa Gruszki, byłego przewodniczącego sejmowej komisji śledczej ds. Orlen, i jego rehabilitacji przebiegającej wyjątkowo pomyślnie. Niestety, cudu nie potwierdzają lekarze z bydgoskiego szpitala, w którym przebywał były poseł. - W chwili wypisywania Józefa Gruszki ze szpitala jego stan był ciężki: z przebłyskami świadomości, ale bez stałego kontaktu. Niemożliwe było usunięcie rurki tracheotomicznej, bez której pacjent nie był w stanie połykać pożywienia - mówi lekarz opiekujący się politykiem PSL. (IKA)
AWANTURA O BANKI
Kto dba o klientów Pekao?
Włoski UniCredit wpływał na kursy akcji wielu spółek notowanych na giełdach w Wiedniu i Frankfurcie, a za pomocą Pekao także w Warszawie. Z analizowanej przez Komisję Papierów Wartościowych i Giełd (KPWiG) korespondencji mailowej między zarządami spółek z grupy UniCredit wynika, że kilka miesięcy temu firmy te otrzymały zakaz obrotu na europejskich giełdach akcjami przejmowanych przez Włochów banków. - Taki zakaz był wysłany do spółek w 19 krajach europejskich - potwierdził nam Robert Moreń, rzecznik należącego do UniCreditu Pekao. "Chodzi o to, by żadna ze spółek zależnych ani jej menedżerowie nie mogli wykorzystać informacji, które mają w związku z wykonywanymi obowiązkami służbowymi (tzw. insider trading). (...) Wysłanie listu [z zakazem - red.] świadczy o wysokich standardach" - czytamy w przesłanym nam przez Morenia oświadczeniu Jana Krzysztofa Bieleckiego, prezesa Pekao. Z informacji "Wprost" wynika, że to właśnie zakaz UniCreditu rodzi podejrzenia o zakulisowe sterowanie kursem akcji spółek. Ilustruje to historia fuzji polskich banków BPH i Pekao.
WOLNORYNKOWE ZAKAZY
Przejmując kontrolny pakiet akcji BPH, Włosi musieli ogłosić wezwanie na pozostałe na rynku walory tego banku. Wymaga tego polskie prawo. Akcje te do sprawowania kontroli nad BPH nie są UniCreditowi potrzebne, gdyż poprzez bank BACA, należący do HVB, ma on już ponad 50 proc. kapitału BPH. Przymusowe wezwanie oznaczałoby więc zbędny wydatek miliardów złotych.
Oferowana w wezwaniu cena nie może być niższa niż uśredniony kurs akcji z trzech miesięcy. Dlaczego Włosi od czerwca 2005 r. blokowali spółkom grupy UniCredit obrót akcjami BPH? Podobny zakaz dotyczył powiązanych z BPH banków: HVB notowanego na giełdzie we Frankfurcie i BACA - notowanego w Wiedniu. Takim zakazem Włosi mogli ograniczyć popyt na akcje BPH, a to miałoby wpływ na ich cenę.
Potwierdziła to KPWiG, informując, że zakaz wydano "w celu uniknięcia jakichkolwiek negatywnych skutków dla ceny i warunków przejęć HVB, BPH oraz BACA". Ponadto cena z wezwania nie może być niższa niż najwyższa kwota, za jaką w ciągu roku poprzedzającego wezwanie spółka zależna z grupy UniCredit kupiła akcje BPH. Zakaz nabywania akcji BPH skierowano do Pekao, HVB, spółek zależnych i członków ich władz. Z tak wielkim kapitałem można swobodnie wpływać na kurs dowolnych spółek, trzęsąc giełdą. Zwłaszcza że grupa funduszy Pioneer powiązanych z Pekao ma około 30 proc. aktywów wszystkich funduszy inwestycyjnych w Polsce.
Według rzecznika Pekao, zakaz nie obejmował funduszy inwestycyjnych z grupy Pioneera, które w pierwszej kolejności winny dbać o interes swych klientów powierzających im oszczędności. Tymczasem - według ustaleń "Wprost" - zakaz kupowania akcji BPH trafił do firmy zarządzającej funduszami Pioneera i rzeczywiście nie inwestowały one w akcje BPH przed ogłoszeniem wezwania przez UniCredit. Na efekt nie trzeba było długo czekać. W styczniu UniCredit ogłosił wezwanie na akcje BPH z ceną 702,11 zł. Taki był średni kurs w ciągu trzech miesięcy przed wezwaniem. Średnia półroczna była jeszcze niższa - wynosiła 655,84 zł.
Okazuje się, że w wyniku wezwania UniCredit - jak ustalił "Wprost" - nie kupił żadnej akcji BPH. Wezwanie dotyczyło ponad 8,3 mln akcji. Przy cenie 702,11 zł za akcję dałoby to ponad 5 mld zł. Co najmniej tyle wydaliby Włosi, gdyby na ich wezwanie odpowiedzieli pozostali akcjonariusze BPH. Tak się nie stało. To zrozumiałe, bo akcje BPH były więcej warte na giełdzie, niż zaoferował za nie UniCredit. Obecnie akcja BPH kosztuje 800 zł.
BIZNES PO WŁOSKU
Zakaz obrotu akcjami BPH trafił też do... BPH i jego spółek zależnych. Zadziałał tu mechanizm naczyń połączonych, bo UniCredit, kupując niemiecki HVB, przejął automatycznie kontrolę nad austriackim bankiem BACA, właścicielem BPH. Maile Austriaków z BACA do zarządu BPH TFI dowodzą, że austriaccy bankierzy mieli dylemat: kierować się interesem właściciela czy klientów, dla których bank jest instytucją zaufania publicznego? Austriacy napisali, że liczą się z roszczeniami indywidualnych klientów. Podobnych wątpliwości nie miało Pekao - tu kierowano się interesem głównego akcjonariusza, czyli UniCreditu. Właścicieli prawie 48 proc. akcji Pekao nikt o zdanie nie pytał. Ponadto ograniczenia inwestycyjne dla funduszy Pioneer naruszyły wewnętrzne regulacje tej firmy, według których decyzje inwestycyjne są podejmowane suwerennie i nie mogą zapadać za granicą.
Grzegorz Indulski
Jarosław Jakimczyk
Piotr Kuczyński, główny analityk WGI Dom Maklerski |
---|
Jeżeli strategia inwestycyjna funduszy Pioneer zakładała inwestycje w BPH, to wprowadzając zakaz kupowania akcji tego banku, Włosi mogli wpłynąć na to, że ceny akcji BPH wolniej rosły. Mogłoby to również mieć wpływ na cenę w ogłoszonym przez UniCredit wezwaniu na akcje BPH. |
SKANER - ŚWIAT
POGRZEB DYKTATORA
Beatyfikacja diabła
Umarł Slobo. Puka do nieba, otwiera św. Piotr i mówi: "Slobodanie, nie ma tu miejsca dla ciebie, marsz do piekła!". Za jakiś czas znów ktoś puka, św. Piotr otwiera i widzi tłum diabłów. Jeden przedstawia grupę: "Jesteśmy uchodźcami z piekła". Ten dowcip pojawił się w Serbii po śmierci Miloševicia. W dniu pogrzebu byłego prezydenta na ulice Belgradu wyszło ponad 100 tys. jego zwolenników i kilkanaście tysięcy przeciwników. "Żegnaj, największy serbski bohaterze!" - pisali na transparentach pierwsi. "Nareszcie go nie ma!" - pisali drudzy.
Pogrzeb Miloševicia stał się największym medialnym wydarzeniem w Serbii. Wśród setek nekrologów, które ukazały się po śmierci polityka, wyróżnia się jeden, podpisany przez 35 osadzonych w Hadze zbrodniarzy wojennych, m.in. chorwackiego generała Ante Gotovinę, który w Krajinie walczył z Serbami. Chorwaccy biskupi również złożyli kondolencje rodzinie Slobo, dodając, że potępiają grzech, nie człowieka.
W belgradzkim Muzeum Rewolucji, gdzie wystawiono ciało Miloševicia, hołd dyktatorowi oddało kilkadziesiąt tysięcy ludzi. W dniu pogrzebu ponad 100 tys. osób żegnało go przed parlamentem. Zabrakło najbliższej rodziny dyktatora. Wdowa po nim, Mira Marković, mimo że serbskie władze uchyliły nakaz jej aresztowania, została w Moskwie, podobnie jak brat Miloševicia. Córka Marija, która także nie przyjechała na pogrzeb, zapowiedziała, że ekshumuje ciało ojca i pochowa w Czarnogórze.
Rosyjska Duma nie wysłała oficjalnej delegacji na pogrzeb. Pojawili się jednak politycy, m.in. lider komunistów Gienadij Ziuganow, oraz ambasadorzy Rosji, Chin i Kuby. Na miejscu były ekipy telewizyjne z całego świata. Pogrzeb jednak nie umywał się do ostatniej drogi marszałka Tito, którego żegnała cała Jugosławia i najwięksi światowi przywódcy.
- Śmierć Miloševicia nie jest niestety zamknięciem tragicznego rozdziału naszej historii. Przed nami jeszcze daleka droga do normalności i wiele nie zagojonych ran - stwierdziła była opozycjonistka Vesna Pešić. Zwolennicy Slobo już go beatyfikowali, w Serbii można kupić portrety Miloševicia przedstawionego jako prawosławnego świętego.
Dominika Ćosić
KOSMOS
Wyprzedaż NASA
Już za kilka tysięcy dolarów można wynająć część Centrum Lotów Kosmicznych im. Johna F. Kennedy'ego na Florydzie. W ten sposób NASA próbuje zarabiać na bazie kosmicznej, przez dziesięciolecia służącej jako lądowisko dla wahadłowców, które latają w kosmos coraz rzadziej, a w 2010 r. mają zostać całkowicie wycofane z eksploatacji. Dziś agencja próbuje wynajmować przedsiębiorcom hangary oraz 4,5-kilometrowy pas, na którym lądują promy kosmiczne. Niedawno wystartował z niego eksperymentalny samolot firmy Virgin Atlantic pilotowany przez milionera Steve'a Fossetta, a wkrótce regularne rejsy rozpocznie firma Zero Gravity oferująca za 3750 dolarów przeżycie krótkotrwałego stanu nieważkości na pokładzie odrzutowca. (JAS)
PLAYBOY
Protest Jessiki Alby
Znana aktorka Jessica Alba (ostatnio "Sin City") zażądała wycofania ze sprzedaży marcowego wydania amerykańskiego "Playboya". Twierdzi, że nie zgodziła się, by jej zdjęcie umieszczono na okładce pisma. Albę pokazano na okładce, reklamując materiał o 25 najseksowniejszych gwiazdach świata. Aktorka domaga się "finansowego zadośćuczynienia" za szkody wyrządzone przez "Playboya" jej "karierze i reputacji". Zdaniem Alby, okładka sugeruje, że wewnątrz numeru znajdują się jej rozbierane zdjęcia. Przedstawiciele "Playboya" twierdzą, że Jessica Alba trafiła na okładkę dlatego, że wygrała konkurs na najseksowniejszą gwiazdę.
Więcej możesz przeczytać w 12/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.