Krok po kroku, kawałek po kawałku Polacy odzyskują prawo do Polski - do własnego państwa prawa
Wzaciszu prokuratorskich gabinetów, w takt czynności podejmowanych w ramach dochodzeń prowadzonych w sprawie mafii w resorcie finansów, państwo Henryka Stokłosy nareszcie powoli chyli się ku upadkowi i ustępuje państwu prawa, a ministerstwo finansów Stokłosy staje się Ministerstwem Finansów Rzeczypospolitej Polskiej. W ten sposób skończył się czas, kiedy to senator de facto "sam ustalał, czy, jaki i jakiej wysokości podatek chce zapłacić"; kończy się też czas, gdy podobnie czyniło wielu innych nadpodatników - oczywiście na nasz, czyli pozostałych podpodatników, koszt.
Co, niestety, ani na jotę nie zmienia tego, że w Polsce de facto nie istnieje jeden system podatkowy dla wszystkich obywateli. "Aż do 1997 r. decyzje o umorzeniach podatków dochodowych nie były w ogóle rejestrowane - zauważają autorzy "Ministerstwa finansów Stokłosy", cover story tego wydania "Wprost". - A takie decyzje mogli podejmować członkowie Rady Ministrów, minister finansów, wyżsi urzędnicy resortu finansów, naczelnicy urzędów i izb skarbowych, a nawet władze samorządowe. Urzędnicy mogli umorzyć należność, przyznać ulgę, zwolnić z płacenia odsetek, odroczyć płatność. Co roku kilka miliardów złotych z naszych pieniędzy stawało się darowizną, tyle że darczyńcy, czyli podatnicy, nic o tej hojności nie wiedzieli. W latach 90. tylko wskutek umorzeń podatku dochodowego każdy pracujący musiał dodatkowo zapłacić około 150 zł rocznie w podatkach pośrednich". Dopiero likwidacja tego systemu urzędniczej samowoli pozwoliłaby raz na zawsze zrównać w prawach wszystkich podatników.
Dla odmiany w świetle jupiterów, spektakularnie, w takt sporów o to, jak potraktować prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz i pozostałych prezydentów, burmistrzów, wójtów i radnych, którzy nie złożyli w terminie wymaganych prawem dokumentów, państwo Hanny Gronkiewicz-Waltz powoli ustępuje państwu prawa, a prawo dla wybranych staje się prawem równym dla wszystkich, choćby i nie było to dura lex, sed lex, lecz (jak to jest, jak się wydaje, w tym wypadku) durne prawo, ale prawo. A niedopełnienie w terminie jakiegokolwiek warunku, jeśli jest zagrożone utratą wyborczego mandatu, właśnie utratą mandatu kończyć się musi dla wszystkich, niezależnie od tego, jak się nazywają (vide: "Waltzowanie prawa"). Także w świetle jupiterów, w takt sporów toczonych o to, jak oczyścić polską piłkę nożną z korupcji, futbol zawłaszczony przez mafię skorumpowanych działaczy powoli ustępuje futbolowi uczciwemu, a polscy kibice odzyskują prawo do smakowania spektakli prawdziwej piłki nożnej (vide: "Prawo Lipca").
W tym samym czasie, w takt toczących się przygotowań do ujawnienia raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, niewidoczne państwo WSI powoli ustępuje państwu polskiemu. "WSI działały przeciw państwu polskiemu" - twierdzi w wywiadzie dla "Wprost" Zbigniew Wassermann, minister koordynator służb specjalnych. Jeśli tak było, to szkoda, że zlikwidowano WSI tak późno, ale przecież lepiej późno niż wcale. Albowiem w ten sposób - krok po kroku, kawałek po kawałku - Polacy odzyskują wreszcie prawo do Polski, prawo do własnego państwa prawa.
PS Po niemal 25 latach (z przerwą) pracy w tygodniku "Wprost" i dziewięciu miesiącach kierowania redakcją ustępuję ze stanowiska redaktora naczelnego. Ster przejmuje Stanisław Janecki, dotychczasowy pierwszy zastępca redaktora naczelnego, wybitny publicysta i redaktor, z którym miałem zaszczyt pracować przez wiele lat. Tygodnik "Wprost" pozostawiam więc w rękach znakomitego szefa oraz zespołu wspaniałych redaktorów i dziennikarzy - także tych przygotowujących coraz lepsze, skrzące się od niedawna newsami, strony internetowe "Wprost". W ciągu tych dziewięciu miesięcy nie ustrzegłem się błędów (kto ich jednak nie popełnia?), ale pozostawiam tygodnik "Wprost" w bardzo dobrej kondycji - na pozycji najbardziej opiniotwórczego tygodnika w Polsce (lidera rankingu cytowań) i z rosnącą sprzedażą, a więc wierną i rosnącą rzeszą wspaniałych Czytelników. Za co wszystkim Państwu serdecznie dziękuję i zapraszam do lektury!
Co, niestety, ani na jotę nie zmienia tego, że w Polsce de facto nie istnieje jeden system podatkowy dla wszystkich obywateli. "Aż do 1997 r. decyzje o umorzeniach podatków dochodowych nie były w ogóle rejestrowane - zauważają autorzy "Ministerstwa finansów Stokłosy", cover story tego wydania "Wprost". - A takie decyzje mogli podejmować członkowie Rady Ministrów, minister finansów, wyżsi urzędnicy resortu finansów, naczelnicy urzędów i izb skarbowych, a nawet władze samorządowe. Urzędnicy mogli umorzyć należność, przyznać ulgę, zwolnić z płacenia odsetek, odroczyć płatność. Co roku kilka miliardów złotych z naszych pieniędzy stawało się darowizną, tyle że darczyńcy, czyli podatnicy, nic o tej hojności nie wiedzieli. W latach 90. tylko wskutek umorzeń podatku dochodowego każdy pracujący musiał dodatkowo zapłacić około 150 zł rocznie w podatkach pośrednich". Dopiero likwidacja tego systemu urzędniczej samowoli pozwoliłaby raz na zawsze zrównać w prawach wszystkich podatników.
Dla odmiany w świetle jupiterów, spektakularnie, w takt sporów o to, jak potraktować prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz i pozostałych prezydentów, burmistrzów, wójtów i radnych, którzy nie złożyli w terminie wymaganych prawem dokumentów, państwo Hanny Gronkiewicz-Waltz powoli ustępuje państwu prawa, a prawo dla wybranych staje się prawem równym dla wszystkich, choćby i nie było to dura lex, sed lex, lecz (jak to jest, jak się wydaje, w tym wypadku) durne prawo, ale prawo. A niedopełnienie w terminie jakiegokolwiek warunku, jeśli jest zagrożone utratą wyborczego mandatu, właśnie utratą mandatu kończyć się musi dla wszystkich, niezależnie od tego, jak się nazywają (vide: "Waltzowanie prawa"). Także w świetle jupiterów, w takt sporów toczonych o to, jak oczyścić polską piłkę nożną z korupcji, futbol zawłaszczony przez mafię skorumpowanych działaczy powoli ustępuje futbolowi uczciwemu, a polscy kibice odzyskują prawo do smakowania spektakli prawdziwej piłki nożnej (vide: "Prawo Lipca").
W tym samym czasie, w takt toczących się przygotowań do ujawnienia raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, niewidoczne państwo WSI powoli ustępuje państwu polskiemu. "WSI działały przeciw państwu polskiemu" - twierdzi w wywiadzie dla "Wprost" Zbigniew Wassermann, minister koordynator służb specjalnych. Jeśli tak było, to szkoda, że zlikwidowano WSI tak późno, ale przecież lepiej późno niż wcale. Albowiem w ten sposób - krok po kroku, kawałek po kawałku - Polacy odzyskują wreszcie prawo do Polski, prawo do własnego państwa prawa.
PS Po niemal 25 latach (z przerwą) pracy w tygodniku "Wprost" i dziewięciu miesiącach kierowania redakcją ustępuję ze stanowiska redaktora naczelnego. Ster przejmuje Stanisław Janecki, dotychczasowy pierwszy zastępca redaktora naczelnego, wybitny publicysta i redaktor, z którym miałem zaszczyt pracować przez wiele lat. Tygodnik "Wprost" pozostawiam więc w rękach znakomitego szefa oraz zespołu wspaniałych redaktorów i dziennikarzy - także tych przygotowujących coraz lepsze, skrzące się od niedawna newsami, strony internetowe "Wprost". W ciągu tych dziewięciu miesięcy nie ustrzegłem się błędów (kto ich jednak nie popełnia?), ale pozostawiam tygodnik "Wprost" w bardzo dobrej kondycji - na pozycji najbardziej opiniotwórczego tygodnika w Polsce (lidera rankingu cytowań) i z rosnącą sprzedażą, a więc wierną i rosnącą rzeszą wspaniałych Czytelników. Za co wszystkim Państwu serdecznie dziękuję i zapraszam do lektury!
Więcej możesz przeczytać w 5/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.