Kurs ekonomii NBP i "Wprost", czyli jak założyć własną firmę
Wielu o tym marzy - niewielu się decyduje. Dlaczego? Bo założenie własnej firmy to poważne ryzyko. Skończył się czas romantycznych minifirm działających na łóżkach polowych rozstawionych gdzieś na chodniku czy mniej romantycznych, ale też stosunkowo niedrogich, kiosków na bazarach. Dziś, by zacząć działalność gospodarczą, trzeba mieć na początek co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Milion na początek
Co można zrobić za kilkadziesiąt tysięcy złotych? Można na przykład założyć profesjonalną firmę sprzątającą. Oczywiście, nie chodzi o sprzątanie mieszkań - to, niestety, domena szarej strefy. Za 50 tys. zł można uruchomić sklep z używanymi ubraniami z Zachodu. Teraz modne są ubrania z Wielkiej Brytanii. Jeszcze kilka lat temu kraj pochodzenia towaru nie był tak ważny i można było wystartować z 10 tys. zł. Za kilkadziesiąt tysięcy złotych można też uruchomić kiosk z gazetami. Księgarnia będzie już jednak wymagała nie tylko urządzonego lokalu, ale też znacznych pieniędzy na zapełnienie półek książkami. Na to trzeba wydać 200-300 tys. zł. Założenie z pozoru prostego, a z pewnością dochodowego, biznesu, jakim jest stacja benzynowa czy myjnia automatyczna, będzie kosztowało około miliona dolarów.
I tu zaczyna się podstawowy problem: skąd mamy wiedzieć, że wydane pieniądze do nas wrócą?
Ciąć koszty!
Wbrew pozorom nie jesteśmy bez szans.Musimy stworzyć biznesplan. Czyli przeanalizować, ile nasza firma musi kosztować i ile będzie przynosiła pieniędzy. Koszty są najważniejsze. Można mieć stosunkowo niewielkie przychody wynikające choćby ze sprzedawania towarów czy usług bardzo tanio albo ich niewielkiej ilości, a jednak dobrze zarabiać. O ile firma nie będzie kosztowała zbyt wiele. A nie będzie, jeśli jej siedziba znajdzie się na przykład w bardzo tanim lokalu, a jedynymi pracownikami będziemy my i członkowie rodziny. Albo jeśli zdobędziemy bardzo tanie źródła zaopatrzenia. Zresztą cięcie kosztów powinno być celem każdego przedsiębiorcy. Im niższe są koszty, tym bardziej opłaca się biznes.
Kolejnym punktem, który trzeba przeanalizować, jest rozmiar rynku, na którym mamy zamiar działać. Innymi słowy: ilu ludzi może chcieć kupić od nas dany towar czy usługę. Jeśli będzie ich zbyt mało, nawet bardzo niskie koszty nie pomogą. Po prostu nie będzie nam się opłacało. W cenie każdego produktu czy usługi, które oferujemy, musimy bowiem zmieścić trochę zysku i odpowiednią część naszych kosztów. Jakich? To oczywiste: trochę czynszu za wynajęcie lokalu lub kosztów spłaty jego zakupu. Trochę pensji naszych pracowników. Trochę opłat za energię elektryczną, ciepło i wodę, które zużyjemy. A może też trochę kosztów druku ulotek, które będziemy kolportowali wśród sąsiadów. Jeśli będziemy sprzedawali bardzo mało albo w każdej sprzedawanej rzeczy kosztów będzie zbyt wiele, nikt nic u nas nie kupi, bo będziemy zbyt drodzy. Albo nie uda się zapłacić pracownikom, zabraknie na czynsz lub spłatę kredytu, który zaciągnęliśmy na uruchomienie firmy.
Do dzieła!
A skąd to wszystko mamy wiedzieć? Na ogół firma, którą chcemy otworzyć, będzie podobna do tej, która już działa na rynku. Musimy się więc postarać znaleźć wzór i "rozłożyć go na czynniki pierwsze". Weźmy za przykład restaurację. Jest odpowiednio wyposażony lokal. Są pracownicy - kucharz, kelnerzy, menedżer. Być może jest też jakieś auto dostawcze. A może nie jest ono potrzebne. Trzeba się dowiedzieć, co ile kosztuje. Lokal - choćby analizując ogłoszenia o wynajmie czy sprzedaży. Pracownicy - można popytać wśród znajomych, czy nie znają kogoś, kto powiedziałby nam, ile zarabia w restauracji. Z wyposażeniem problemu nie ma: wystarczy znaleźć dostawców kuchni, maszyn myjących, mebli czy naczyń. Ile można zarobić? Można próbować podpytywać działających już na rynku w podobnym miejscu do tego, w którym my zamierzamy działać. Reszta powinna być już łatwa o ile, analizując koszty i przychody, nie poczyniliśmy zbyt optymistycznych założeń.
Ilustracja D. Krupa; Fot. Z. Furman
Milion na początek
Co można zrobić za kilkadziesiąt tysięcy złotych? Można na przykład założyć profesjonalną firmę sprzątającą. Oczywiście, nie chodzi o sprzątanie mieszkań - to, niestety, domena szarej strefy. Za 50 tys. zł można uruchomić sklep z używanymi ubraniami z Zachodu. Teraz modne są ubrania z Wielkiej Brytanii. Jeszcze kilka lat temu kraj pochodzenia towaru nie był tak ważny i można było wystartować z 10 tys. zł. Za kilkadziesiąt tysięcy złotych można też uruchomić kiosk z gazetami. Księgarnia będzie już jednak wymagała nie tylko urządzonego lokalu, ale też znacznych pieniędzy na zapełnienie półek książkami. Na to trzeba wydać 200-300 tys. zł. Założenie z pozoru prostego, a z pewnością dochodowego, biznesu, jakim jest stacja benzynowa czy myjnia automatyczna, będzie kosztowało około miliona dolarów.
I tu zaczyna się podstawowy problem: skąd mamy wiedzieć, że wydane pieniądze do nas wrócą?
Ciąć koszty!
Wbrew pozorom nie jesteśmy bez szans.Musimy stworzyć biznesplan. Czyli przeanalizować, ile nasza firma musi kosztować i ile będzie przynosiła pieniędzy. Koszty są najważniejsze. Można mieć stosunkowo niewielkie przychody wynikające choćby ze sprzedawania towarów czy usług bardzo tanio albo ich niewielkiej ilości, a jednak dobrze zarabiać. O ile firma nie będzie kosztowała zbyt wiele. A nie będzie, jeśli jej siedziba znajdzie się na przykład w bardzo tanim lokalu, a jedynymi pracownikami będziemy my i członkowie rodziny. Albo jeśli zdobędziemy bardzo tanie źródła zaopatrzenia. Zresztą cięcie kosztów powinno być celem każdego przedsiębiorcy. Im niższe są koszty, tym bardziej opłaca się biznes.
Kolejnym punktem, który trzeba przeanalizować, jest rozmiar rynku, na którym mamy zamiar działać. Innymi słowy: ilu ludzi może chcieć kupić od nas dany towar czy usługę. Jeśli będzie ich zbyt mało, nawet bardzo niskie koszty nie pomogą. Po prostu nie będzie nam się opłacało. W cenie każdego produktu czy usługi, które oferujemy, musimy bowiem zmieścić trochę zysku i odpowiednią część naszych kosztów. Jakich? To oczywiste: trochę czynszu za wynajęcie lokalu lub kosztów spłaty jego zakupu. Trochę pensji naszych pracowników. Trochę opłat za energię elektryczną, ciepło i wodę, które zużyjemy. A może też trochę kosztów druku ulotek, które będziemy kolportowali wśród sąsiadów. Jeśli będziemy sprzedawali bardzo mało albo w każdej sprzedawanej rzeczy kosztów będzie zbyt wiele, nikt nic u nas nie kupi, bo będziemy zbyt drodzy. Albo nie uda się zapłacić pracownikom, zabraknie na czynsz lub spłatę kredytu, który zaciągnęliśmy na uruchomienie firmy.
Do dzieła!
A skąd to wszystko mamy wiedzieć? Na ogół firma, którą chcemy otworzyć, będzie podobna do tej, która już działa na rynku. Musimy się więc postarać znaleźć wzór i "rozłożyć go na czynniki pierwsze". Weźmy za przykład restaurację. Jest odpowiednio wyposażony lokal. Są pracownicy - kucharz, kelnerzy, menedżer. Być może jest też jakieś auto dostawcze. A może nie jest ono potrzebne. Trzeba się dowiedzieć, co ile kosztuje. Lokal - choćby analizując ogłoszenia o wynajmie czy sprzedaży. Pracownicy - można popytać wśród znajomych, czy nie znają kogoś, kto powiedziałby nam, ile zarabia w restauracji. Z wyposażeniem problemu nie ma: wystarczy znaleźć dostawców kuchni, maszyn myjących, mebli czy naczyń. Ile można zarobić? Można próbować podpytywać działających już na rynku w podobnym miejscu do tego, w którym my zamierzamy działać. Reszta powinna być już łatwa o ile, analizując koszty i przychody, nie poczyniliśmy zbyt optymistycznych założeń.
Ilustracja D. Krupa; Fot. Z. Furman
Więcej możesz przeczytać w 13/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.