Waszyngton toczy z Moskwą podwójną grę
Inwestując w rezerwy ropy w Rosji, zapewniamy wam przyszłość" - głosi reklama firmy ConocoPhilips, energetycznego kolosa z centralą w Houston. "Ameryka wyraża dezaprobatę dla antydemokratycznych przemian w Rosji" - mówi wiceprezydent Dick Cheney. "Polityka USA wobec Rosji znalazła się na niewłaściwych torach i jej bilans z ostatnich pięciu lat jest wyraźnie negatywny" - głosi raport Rady Stosunków Zagranicznych na temat relacji amerykańsko-rosyjskich. Które z tych informacji należy wziąć pod uwagę w ocenie stosunków między Rosją a Ameryką? Tylko pierwszą i trzecią.
Tuż przed opublikowaniem przez Biały Dom nowej strategii bezpieczeństwa narodowego prestiżowa Rada Stosunków Zagranicznych ogłosiła raport na temat Rosji i relacji Waszyngton - Moskwa. Dokument surowo ocenia postępowanie amerykańskiej administracji wobec Rosji. Równie źle wypada ocena polityki Kremla. "Prezydent Putin poszukuje możliwości odbudowania statusu i wpływów na politykę międzynarodową, które miał ZSRR, pogłębiając różnice dzielące Rosję od Ameryki i Unii Europejskiej" - uważa Stephen Sestanovich, główny autor raportu. Raport rady był przygotowywany od wyborów na Ukrainie. Dla ekspertów zajmujących się Rosją stało się wówczas jasne, że Rosja utwierdza się w zamiarach wywierania presji na kraje, które chce utrzymać w swojej strefie wpływów. Biały Dom ze względu na wojnę z terroryzmem zmierzał do nadania Moskwie rangi strategicznego partnera USA. Wynikająca z tego polityka ułatwiła Kremlowi zajmowanie dominującego stanowiska wobec państw przygranicznych, Azji Południowo-Wschodniej i Kaukazu.
Przedstawiciele administracji USA powtarzają co pewien czas, że Ameryka z niepokojem patrzy na ograniczenia demokracji w Rosji. I tyle. Jak komentuje raport rady, "administracja zwraca się do Rosji wyjątkowo łagodnym tonem". A sytuacja w Rosji, zdaniem Rady Stosunków Zagranicznych, jest opłakana. Putin "oddemokratyzował" kraj w takim stopniu, że raport nazywa jego rządy "miękką autokracją". Instytucje polityczne Rosji są tak niesprawne, że nie sposób polegać na współpracy Moskwy w sprawach bezpieczeństwa. Rosyjskie surowce energetyczne są wykorzystywane jako narzędzie w polityce zagranicznej. Fakt, że ten sektor znalazł się pod niemal kompletną kontrolą Kremla, stwarza ryzyko, że szantaż energetyczny stanie się codzienną praktyką.
Dokument rady stwierdza też, że w świetle poczynań Rosji wobec jej sąsiadów (m.in. mieszanie się w ich wybory, karanie przez zakręcanie kurka z gazem) należy co najmniej zakwestionować uczestnictwo Moskwy w obradach grupy najbogatszych państw. Rosja jest w tym gremium "stowarzyszonym obserwatorem" i de facto ósmym członkiem; będzie też gościć tego lata przedstawicieli G-8 i przewodzić ich obradom.
Niezależnie od fatalnej kondycji rosyjskiej demokracji Rada Stosunków Zagranicznych podkreśla konieczność współpracy z Moskwą. Proponuje jednak wywarcie presji na Kreml przez rozpatrzenie udziału Rosji w G-8 oraz bardziej krytyczne podejście administracji USA do polityki zagranicznej Kremla. Powinno być ono poparte podwyższeniem środków pomocowych dla prodemokratycznych organizacji w Rosji. W kwestii energii rada zaleca wypracowanie wspólnej polityki z UE, a w odniesieniu do tzw. rosyjskiej bliskiej zagranicy USA powinny zachować prawo weta, jeżeli Moskwa będzie usiłowała powstrzymać proces integracji tych państw z Europą i światowym obiegiem gospodarczym.
Pierwszym testem dla Rosji byłoby jej ostateczne stanowisko wobec Iranu i poparcie inicjatywy nałożenia sankcji ONZ na Teheran. Na razie jednak nic nie wskazuje na to, by Biały Dom wziął pod uwagę ustalenia raportu. Ze szczytem G-8 nie powinniśmy zatem wiązać zbyt wielkich nadziei.
Tuż przed opublikowaniem przez Biały Dom nowej strategii bezpieczeństwa narodowego prestiżowa Rada Stosunków Zagranicznych ogłosiła raport na temat Rosji i relacji Waszyngton - Moskwa. Dokument surowo ocenia postępowanie amerykańskiej administracji wobec Rosji. Równie źle wypada ocena polityki Kremla. "Prezydent Putin poszukuje możliwości odbudowania statusu i wpływów na politykę międzynarodową, które miał ZSRR, pogłębiając różnice dzielące Rosję od Ameryki i Unii Europejskiej" - uważa Stephen Sestanovich, główny autor raportu. Raport rady był przygotowywany od wyborów na Ukrainie. Dla ekspertów zajmujących się Rosją stało się wówczas jasne, że Rosja utwierdza się w zamiarach wywierania presji na kraje, które chce utrzymać w swojej strefie wpływów. Biały Dom ze względu na wojnę z terroryzmem zmierzał do nadania Moskwie rangi strategicznego partnera USA. Wynikająca z tego polityka ułatwiła Kremlowi zajmowanie dominującego stanowiska wobec państw przygranicznych, Azji Południowo-Wschodniej i Kaukazu.
Przedstawiciele administracji USA powtarzają co pewien czas, że Ameryka z niepokojem patrzy na ograniczenia demokracji w Rosji. I tyle. Jak komentuje raport rady, "administracja zwraca się do Rosji wyjątkowo łagodnym tonem". A sytuacja w Rosji, zdaniem Rady Stosunków Zagranicznych, jest opłakana. Putin "oddemokratyzował" kraj w takim stopniu, że raport nazywa jego rządy "miękką autokracją". Instytucje polityczne Rosji są tak niesprawne, że nie sposób polegać na współpracy Moskwy w sprawach bezpieczeństwa. Rosyjskie surowce energetyczne są wykorzystywane jako narzędzie w polityce zagranicznej. Fakt, że ten sektor znalazł się pod niemal kompletną kontrolą Kremla, stwarza ryzyko, że szantaż energetyczny stanie się codzienną praktyką.
Dokument rady stwierdza też, że w świetle poczynań Rosji wobec jej sąsiadów (m.in. mieszanie się w ich wybory, karanie przez zakręcanie kurka z gazem) należy co najmniej zakwestionować uczestnictwo Moskwy w obradach grupy najbogatszych państw. Rosja jest w tym gremium "stowarzyszonym obserwatorem" i de facto ósmym członkiem; będzie też gościć tego lata przedstawicieli G-8 i przewodzić ich obradom.
Niezależnie od fatalnej kondycji rosyjskiej demokracji Rada Stosunków Zagranicznych podkreśla konieczność współpracy z Moskwą. Proponuje jednak wywarcie presji na Kreml przez rozpatrzenie udziału Rosji w G-8 oraz bardziej krytyczne podejście administracji USA do polityki zagranicznej Kremla. Powinno być ono poparte podwyższeniem środków pomocowych dla prodemokratycznych organizacji w Rosji. W kwestii energii rada zaleca wypracowanie wspólnej polityki z UE, a w odniesieniu do tzw. rosyjskiej bliskiej zagranicy USA powinny zachować prawo weta, jeżeli Moskwa będzie usiłowała powstrzymać proces integracji tych państw z Europą i światowym obiegiem gospodarczym.
Pierwszym testem dla Rosji byłoby jej ostateczne stanowisko wobec Iranu i poparcie inicjatywy nałożenia sankcji ONZ na Teheran. Na razie jednak nic nie wskazuje na to, by Biały Dom wziął pod uwagę ustalenia raportu. Ze szczytem G-8 nie powinniśmy zatem wiązać zbyt wielkich nadziei.
Więcej możesz przeczytać w 13/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.