Prześladowcy prezesa NBP może i wygrają w komisji śledczej, ale nie przed trybunałem historii
Trwa negatywna kampania wymierzona w Leszka Balcerowicza. Walczący z nim politycy prześcignęli w zajadłości Andrzeja Leppera. Nie dlatego, żeby zrezygnował on ze skalpu swego wroga, lecz z tej przyczyny, że inni zamierzają obedrzeć prezesa NBP ze skóry całego, i to żywcem. Już nie wystarcza Lepperowskie hasło: "Balcerowicz musi odejść". LPR chce go postawić przed Trybunałem Stanu, a PiS upolować strzałami komisji śledczej prześwietlającej polskie banki.
Nie chodzi tu o samo wyeliminowanie prezesa NBP, bo jego kadencja i tak się kończy, a polujący mają dosyć głosów w parlamencie, by jej nie przedłużyć. Ponadto kandydata na szefa NBP zgłasza prezydent, a Lech Kaczyński już zapowiedział, że Balcerowicz nie jest bohaterem z jego bajki. Nie o łup więc idzie, lecz o pożytki płynące z samego ścigania ofiary. Skupienie się na pogoni pozwala zapomnieć o wewnętrznych tarciach i sporach. Lepiej ostrzyć kły i pazury na Balcerowicza, niż nawzajem skakać sobie do gardeł. Atmosfera polowania umożliwia też epatowanie publiczności hasłami negatywnymi. To wygodne, jeśli samemu nie ma się recepty uleczenia państwa z chorób, które je trapią.
W przeszłości ten tani chwyt stosowano wielokrotnie. Gotów był się nim posłużyć nawet tak wybitny polityk jak Józef Piłsudski. Świadczy o tym interesujący zapis w diariuszu marszałka Sejmu Macieja Rataja ze stycznia 1925 r.: "Opowiadał mi p. Skrzyński o wizycie, którą mu złożył przed kilkoma dniami Piłsudski. Odgrażał się Piłsudski, że weźmie się do roboty politycznej i do następnego Sejmu wprowadzi 300 swoich posłów, wystawiwszy do wyborów 'program negatywny'. Na czym polega ten program? 'Bić k...y i złodziei'. P. Skrzyński ręczył za autentyczność".
Warto przypomnieć, że w tym czasie na czele rządu stał Władysław Grabski, polityk wielce zasłużony dla kraju sprawnym przeprowadzeniem naprawy finansów publicznych i uzdrowieniem waluty. To jego chciał Piłsudski pognębić przypisaniem mu wszelkiego zła funkcjonującego w życiu publicznym. Nie był bez szans na sukces, bo ozdrowieńcze dla finansów i waluty reformy Grabskiego wymagały wyrzeczeń boleśnie godzących w różne środowiska. Marszałek cofnął się jednak przed przecieraniem sobie drogi do władzy za pomocą pomyj, bo wiedział, że samemu łatwo się na nich poślizgnąć.
Grabskiego to nie ocaliło. W kraju narastało niezadowolenie z kosztów, jakie przychodziło ponosić za jego reformy. Coraz więcej polityków ulegało pokusie sięgania po "program negatywny", zarzucony przez Piłsudskiego. W obliczu niesprawiedliwej krytyki Grabski podał się do dymisji. Dzisiaj jego reforma finansów i waluty uznawana jest za jedno z największych osiągnięć II RP, zaś on sam cieszy się sławą wielkiego męża stanu.
Czas pokaże, jak będzie z Leszkiem Balcerowiczem. Wiele wskazuje jednak na to, że jego prześladowcy może i wygrają w komisji śledczej, ale nie przed trybunałem historii.
Fot. Z. Furman
Nie chodzi tu o samo wyeliminowanie prezesa NBP, bo jego kadencja i tak się kończy, a polujący mają dosyć głosów w parlamencie, by jej nie przedłużyć. Ponadto kandydata na szefa NBP zgłasza prezydent, a Lech Kaczyński już zapowiedział, że Balcerowicz nie jest bohaterem z jego bajki. Nie o łup więc idzie, lecz o pożytki płynące z samego ścigania ofiary. Skupienie się na pogoni pozwala zapomnieć o wewnętrznych tarciach i sporach. Lepiej ostrzyć kły i pazury na Balcerowicza, niż nawzajem skakać sobie do gardeł. Atmosfera polowania umożliwia też epatowanie publiczności hasłami negatywnymi. To wygodne, jeśli samemu nie ma się recepty uleczenia państwa z chorób, które je trapią.
W przeszłości ten tani chwyt stosowano wielokrotnie. Gotów był się nim posłużyć nawet tak wybitny polityk jak Józef Piłsudski. Świadczy o tym interesujący zapis w diariuszu marszałka Sejmu Macieja Rataja ze stycznia 1925 r.: "Opowiadał mi p. Skrzyński o wizycie, którą mu złożył przed kilkoma dniami Piłsudski. Odgrażał się Piłsudski, że weźmie się do roboty politycznej i do następnego Sejmu wprowadzi 300 swoich posłów, wystawiwszy do wyborów 'program negatywny'. Na czym polega ten program? 'Bić k...y i złodziei'. P. Skrzyński ręczył za autentyczność".
Warto przypomnieć, że w tym czasie na czele rządu stał Władysław Grabski, polityk wielce zasłużony dla kraju sprawnym przeprowadzeniem naprawy finansów publicznych i uzdrowieniem waluty. To jego chciał Piłsudski pognębić przypisaniem mu wszelkiego zła funkcjonującego w życiu publicznym. Nie był bez szans na sukces, bo ozdrowieńcze dla finansów i waluty reformy Grabskiego wymagały wyrzeczeń boleśnie godzących w różne środowiska. Marszałek cofnął się jednak przed przecieraniem sobie drogi do władzy za pomocą pomyj, bo wiedział, że samemu łatwo się na nich poślizgnąć.
Grabskiego to nie ocaliło. W kraju narastało niezadowolenie z kosztów, jakie przychodziło ponosić za jego reformy. Coraz więcej polityków ulegało pokusie sięgania po "program negatywny", zarzucony przez Piłsudskiego. W obliczu niesprawiedliwej krytyki Grabski podał się do dymisji. Dzisiaj jego reforma finansów i waluty uznawana jest za jedno z największych osiągnięć II RP, zaś on sam cieszy się sławą wielkiego męża stanu.
Czas pokaże, jak będzie z Leszkiem Balcerowiczem. Wiele wskazuje jednak na to, że jego prześladowcy może i wygrają w komisji śledczej, ale nie przed trybunałem historii.
Fot. Z. Furman
Więcej możesz przeczytać w 13/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.