Rządy braci Kaczyńskich uruchomiły niespotykaną od 15 lat lawinę politycznych dowcipów
Adam Lipiński nie przewidział chyba, że zrobi karierę jako tekściarz. Słowa, które padły z jego ust podczas słynnej rozmowy z Renatą Beger na temat poparcia dla PiS, stały się tekstem "Piosenki o negocjacjach", nagranej przez artystów Piwnicy pod Baranami. Klip do utworu można obejrzeć na serwisie YouTube.com i zrobiło to już 30 tys. osób. Jeszcze większe audytorium zyskała piosenka "Film Renaty" zespołu Superpuder.
Aktualne wydarzenia polityczne inspirują do żartów nie tylko mniej lub bardziej niszowych artystów. Z poczynań władzy dworują sobie setki tysięcy anonimowych internautów, którym - podobnie jak średniowiecznym autorom - nie zależy na rozgłosie. Zależy im natomiast na wyrażeniu swojego niezadowolenia z tego, jaki obrót przybrały sprawy polityczne w Polsce, a satyra jest środkiem, po który sięgają najchętniej. Jeszcze nigdy po 1989 r. nie było tak nasilonej krytyki władzy przez tzw. zwykłych obywateli. Prof. Wojciech Burszta, antropolog społeczno-kulturowy, nazywa internetowe drwiny z PiS, LPR i Samoobrony folklorem politycznym. Ten "folklor" świadczy o tym, że mamy do czynienia z "renesansem świadomości politycznej". Nie bez znaczenia dla owego "renesansu" były zarówno poczynania rządzącej koalicji, jak i prężny rozwój Internetu. Z badań firmy Millward Brown SMG/KRC wynika, że w połowie tego roku korzystało z niego ponad 37 proc. Polaków, czyli około 11,2 mln osób. Pięć lat temu było to niespełna 12 proc.
Muppet Sejm
Internet to nie tylko szansa dla zwykłego człowieka na wyartykułowanie niezadowolenia. To również możliwości techniczne, które okazują się zmorą polityków, bo przedłużają żywot ich nieudanych wypowiedzi, pozwalając widzom bezlitośnie naigrawać się z nich miesiącami. Kilka lat temu nawet najśmieszniejsze i najbardziej absurdalne wypowiedzi polityków szybko szły w zapomnienie. Po co najwyżej kilkukrotnej emisji ginęły w telewizyjnych archiwach. Teraz fragmenty co smaczniejszych materiałów są błyskawicznie umieszczane w Internecie. 150 tys. osób obejrzało na serwisieYouTube.com wideo będące kompilacją wpadek językowych braci Kaczyńskich, którzy mylą Samoobronę z Platformą Obywatelską, dobro partii z dobrem państwa, Irak z Iranem, Jaruzelskiego z Kwaśniewskim, a nawet, o zgrozo, III RP z IV RP. Lapsusy językowe posła Gosiewskiego, wielopiętrowe metafory posła Cymańskiego i płomienne przemówienia Romana Giertycha są przez długie tygodnie odtwarzane przez dziesiątki tysięcy internautów.
Zaangażowani internauci tworzą własne filmy. Jednym z najbardziej znanych jest "Mała stabilizacja", w której jako ścieżki dźwiękowej użyto cytatów z filmów Stanisława Barei - film obejrzano na YouTube 72 tys. razy. Jeszcze większą popularnością cieszyło się wideo "Więcej optymizmu, Polacy!" zilustrowane piosenką z Monthy Pytona "Always Look on the Bright Side of Life", nawiązujące do przemówienia premiera Kaczyńskiego, w którym nawoływał on właśnie do optymizmu (niemal 100 tys. odsłon). "Czarno-białe exposé premiera" ze słynną kwestią "Nie damy sobie wmówić, że białe jest białe, a czarne jest czarne" obejrzało 135 tys. osób.
Największymi hitami okazały się jednak filmy z serii "Muppet Sejm", w których wystąpienia polityków włożono w usta mapetów. Żaba Kermit wypowiada kwestie Jana Rokity, dziwakowi Gonzo głosu użycza Przemysław Gosiewski, kiepskiego komika Misia Fozzie dubbinguje Tadeusz Cymański. W "Muppet Sejmie" nie zabrakło także miejsca dla Romana Giertycha (Orzeł Sam), Renaty Beger (Miss Piggy) i Andrzeja Leppera (pobratymiec Miss Piggy - zazwyczaj z odcinka "Świnie w kosmosie"). Pomniejsze role przypadły m.in. Donaldowi Tuskowi (ludzik o ryżej czuprynie Scooter) i Waldemarowi Pawlakowi (beznamiętny naukowiec dr Bunsen Honeydew). W rolach zgryźliwych dziadków z loży szyderców obsadzono braci Kaczyńskich. Cztery części tej amatorskiej produkcji obejrzało w sumie 850 tys. osób.
W Internecie można też znaleźć fragmenty z filmów fabularnych, które nie wymagają żadnego montażu ani dubbingu. Klasykiem jest oczywiście "O dwóch takich, co ukradli księżyc". Internauci szczególnie cenią sobie następującą rozmowę bliźniaków: "Ty, jakby nam się udało, ale bylibyśmy bogaci. - No, i nie musielibyśmy nic robić. - I tak nic nie robimy. - No tak, ale wtedy w ogóle nic byśmy nie robili".
Andy Warchoł
Nawet Chuck Norris, bohater najpopularniejszych żartów, został zdetronizowany przez Jarosława Kaczyńskiego. W serwisie JoeMonster.org popularnością cieszy się seria dowcipów zatytułowana "Chuck Norris vs. Samo Dobro". Wśród czytanych 100 tys. razy żartów znajduje się m.in. taki: "Chuck Norris ma dwie prędkości: chodzenie i zabijanie. Jarosław Kaczyński decyduje, którą ma włączyć".
Na stronach JoeMonster.org internauci mogą też zamieszczać rysunki. Jednym z nich jest przerobiony słynny plakat Andy'ego Warhola, na którym zamiast czterech różnokolorowych wizerunków Marilyn Monroe znajdują się cztery podobizny Leppera z napisem "Andy Warhol". Grafiki odwołują się do nazwania Andrzeja Leppera warchołem, co zrobił kilka tygodni temu Jarosław Kaczyński. Inne pomysły to projekt billboardu z podobizną Lecha Kaczyńskiego, wielkim zdjęciem ziemniaka i hasłem "Kartofel najlepszym towarem eksportowym". Hitem ostatnich dni jest zdjęcie jamnika trzymającego w zębach gumową kaczkę oraz kadr z "taśm Beger", na którym widnieje minister Lipiński, mówiący (do niewidocznej na zdjęciu posłanki Samoobrony) "no dobrze... dorzucimy ci, że w sobotę zostaniesz Miss World".
Inną stroną, na której kwitnie satyra, jest serwis Chomiks.com. Powstał on tuż po wyborach prezydenckich w 2005 r. i - jak piszą jego twórcy - na początku miał być niewinnym projektem, politycznym happeningiem, ale bardzo szybko stał się codziennym komiksem sieciowym. Dziś komiks jest czasem publikowany w tygodniku "Nie", a wersja audio Chomiksu powstaje we współpracy z radiem Tok FM. W powyborczą noc pojawił się także coraz popularniejszy serwis SpieprzajDziadu.com. Inspiracją dla jego nazwy była słynna odzywka Lecha Kaczyńskiego do mieszkańca warszawskiej Pragi. Na fali powyborczego niezadowolenia powstały również strony Uciekaj.org, Dziekujemykacz.com, Kurczeblade.pl, Kaczyzm.com. Swój stosunek do koalicji można zademonstrować, korzystając z adresu skrzynki mailowej @moherfucker.com. Nikt już chyba nie liczy blogów, które udałoby się podpiąć pod kategorię "anty-IV RP".
Wentyl III RP
Według dr. Sławomira Sowińskiego, antropologa polityki z Uniwersytetu im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, większość "folkloru politycznego" nie ma jednak na celu doprowadzenia do zmiany rzeczywistości, lecz jedynie do rozładowania napięcia. To swoisty wentyl bezpieczeństwa, potrzebny beneficjentom III RP. Dlaczego? Bo po ubieg-łorocznych wyborach nastąpiła nieoczekiwana zamiana miejsc z tzw. wykluczonymi. To do nich odwoływało się PiS w czasie kampanii wyborczej i to oni doprowadzili do jego zwycięstwa. Teraz "wykluczonymi" czują się beneficjenci III RP. - Ta część społeczeństwa, którą można określić jako miejską, inteligencką i wyemancypowaną, najlepiej wyszła na procesach modernizacyjnych, które zachodziły w III RP. Tymczasem w ostatnich wyborach do głosu doszli "wykluczeni", którzy postawili na siły antymodernizacyjne i konserwatywne - tłumaczy Sowiński. Fakt, że to właśnie ta najbardziej nowoczesna część społeczeństwa czuje się teraz opozycją, jest przyczyną, dla której bunt odbywa się głównie w Internecie. Bo to właśnie "zmodernizowani", a nie "wykluczeni" korzystają z sieci.
Poza odreagowaniem dyskomfortu, jaki czują, szukają tam podobnych sobie. Serwisy i blogi nie konkurują z sobą. Wręcz przeciwnie - ich twórcy zamieszczają na swoich stronach linki do stron o podobnym charakterze. Internet jest więc nie tylko wentylem bezpieczeństwa, ale też narzędziem służącym integracji. Powstaje swoista sieciowa antykoalicja. Część "beneficjentów III RP" aktywnie dąży do zmian. Tak jak twórcy serwisu Akcja.obywatelska.com, którzy opracowali m.in. wzór nalepek do wydrukowania własnym sumptem ("Głosując na PiS, głosujesz na Samoobronę"). Z kolei w serwisie JoeMonster.org ogłoszono akcję, której celem było wykupienie billboardu w centrum Warszawy, by zamieścić alternatywny plakat PiS "Obywatel IV Rzeczypospolitej". Fundusze zebrano w ciągu doby, ale firmy zajmujące się wynajmem wielkopowierzchniowych reklam odmówiły. Na stronie Inicjatywy Obywatelskiej (Glosujmy.blox.pl) działa "łańcuszek demokratyczny". "Niech każdy spróbuje namówić trzy osoby ze swojego środowiska, aby wzięły udział w wyborach. (...) Wykorzystajmy wszystkie dostępne metody komunikacji: komunikatory, systemy komentarzy na portalach, pocztę elektroniczną (...) Wysyłajcie link do tej strony, cytujcie ją na forach, blogach. Nie chcę nikogo epatować wizjami upadku państwa, kryzysu argentyńskiego czy węgierskiego. Chcę tylko dać do zrozumienia, że mamy ogromną szansę, żeby coś zmienić. Warto z tej szansy skorzystać" - apeluje anonimowy wróg "kaczyzmu".
Rządzący bez humoru
Bez wątpienia aktywizacji antykoalicji sprzyja źle zbudowany wizerunek PiS, LPR i Samoobrony. Krótko mówiąc, są oni zbyt poważni i dlatego Polacy krytykują ich za pomocą żartów. - Im mniej poczucia humoru i dystansu do siebie mają rządzący, tym więcej żartów powstaje na ich temat. Władysław Gomułka i Wojciech Jaruzelski nie mieli poczucia humoru i dlatego w czasach ich rządów tak silny był kabaret polityczny i tak dużo było dowcipów z władzy. Przez żarty ludzie chcą uczynić władzę bardziej ludzką - mówi dr Wojciech Jabłoński, specjalista od marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego. Tłumaczy, że działa tu mechanizm "skoro oni nie umieją się z siebie śmiać, to my się pośmiejemy".
Choć poprzednia władza nie dostarczała mniej powodów do krytyki, ustrzegła się wysypu żartów na swój temat, bo miała lepszych doradców do spraw wizerunku. - Kwaśniewskiemu zdarzały się sympatyczne zachowania, które wyglądały na spontaniczne, choć takie nie były. Gdy nadużył alkoholu w Charkowie, wybaczono mu to, bo co najmniej od końca lat 90. doradcy prezydenta budowali jego wizerunek jako polityka życzliwego i bezkonfliktowego - mówi Jabłoński. Wyjaśnia, że Lech Kaczyński nie może stworzyć wokół siebie podobnego klimatu, bo PiS wypłynęło na rewolucyjnych hasłach. Bardzo trudno ukształtować wizerunek polityka przyjacielskiego, jeśli jest on zorientowany na walkę z wrogami.
PiS, które weszło do polityki, by walczyć z postkomunistami, zapewne nie spodziewało się takiego obrotu sprawy. Przez brak dobrej strategii marketingowej niechcący doprowadziło do sytuacji rodem z PRL - do setek tysięcy żartów krążących w swoistym drugim obiegu. Braci Kaczyńskich wielu ludzi po prostu nie lubi i jest to problem, bo gdy kogoś lubimy, to więcej mu wybaczamy. Również aferę z taśmami Beger, która przecież jest niczym w porównaniu z Orlengate.
Aktualne wydarzenia polityczne inspirują do żartów nie tylko mniej lub bardziej niszowych artystów. Z poczynań władzy dworują sobie setki tysięcy anonimowych internautów, którym - podobnie jak średniowiecznym autorom - nie zależy na rozgłosie. Zależy im natomiast na wyrażeniu swojego niezadowolenia z tego, jaki obrót przybrały sprawy polityczne w Polsce, a satyra jest środkiem, po który sięgają najchętniej. Jeszcze nigdy po 1989 r. nie było tak nasilonej krytyki władzy przez tzw. zwykłych obywateli. Prof. Wojciech Burszta, antropolog społeczno-kulturowy, nazywa internetowe drwiny z PiS, LPR i Samoobrony folklorem politycznym. Ten "folklor" świadczy o tym, że mamy do czynienia z "renesansem świadomości politycznej". Nie bez znaczenia dla owego "renesansu" były zarówno poczynania rządzącej koalicji, jak i prężny rozwój Internetu. Z badań firmy Millward Brown SMG/KRC wynika, że w połowie tego roku korzystało z niego ponad 37 proc. Polaków, czyli około 11,2 mln osób. Pięć lat temu było to niespełna 12 proc.
Muppet Sejm
Internet to nie tylko szansa dla zwykłego człowieka na wyartykułowanie niezadowolenia. To również możliwości techniczne, które okazują się zmorą polityków, bo przedłużają żywot ich nieudanych wypowiedzi, pozwalając widzom bezlitośnie naigrawać się z nich miesiącami. Kilka lat temu nawet najśmieszniejsze i najbardziej absurdalne wypowiedzi polityków szybko szły w zapomnienie. Po co najwyżej kilkukrotnej emisji ginęły w telewizyjnych archiwach. Teraz fragmenty co smaczniejszych materiałów są błyskawicznie umieszczane w Internecie. 150 tys. osób obejrzało na serwisieYouTube.com wideo będące kompilacją wpadek językowych braci Kaczyńskich, którzy mylą Samoobronę z Platformą Obywatelską, dobro partii z dobrem państwa, Irak z Iranem, Jaruzelskiego z Kwaśniewskim, a nawet, o zgrozo, III RP z IV RP. Lapsusy językowe posła Gosiewskiego, wielopiętrowe metafory posła Cymańskiego i płomienne przemówienia Romana Giertycha są przez długie tygodnie odtwarzane przez dziesiątki tysięcy internautów.
Zaangażowani internauci tworzą własne filmy. Jednym z najbardziej znanych jest "Mała stabilizacja", w której jako ścieżki dźwiękowej użyto cytatów z filmów Stanisława Barei - film obejrzano na YouTube 72 tys. razy. Jeszcze większą popularnością cieszyło się wideo "Więcej optymizmu, Polacy!" zilustrowane piosenką z Monthy Pytona "Always Look on the Bright Side of Life", nawiązujące do przemówienia premiera Kaczyńskiego, w którym nawoływał on właśnie do optymizmu (niemal 100 tys. odsłon). "Czarno-białe exposé premiera" ze słynną kwestią "Nie damy sobie wmówić, że białe jest białe, a czarne jest czarne" obejrzało 135 tys. osób.
Największymi hitami okazały się jednak filmy z serii "Muppet Sejm", w których wystąpienia polityków włożono w usta mapetów. Żaba Kermit wypowiada kwestie Jana Rokity, dziwakowi Gonzo głosu użycza Przemysław Gosiewski, kiepskiego komika Misia Fozzie dubbinguje Tadeusz Cymański. W "Muppet Sejmie" nie zabrakło także miejsca dla Romana Giertycha (Orzeł Sam), Renaty Beger (Miss Piggy) i Andrzeja Leppera (pobratymiec Miss Piggy - zazwyczaj z odcinka "Świnie w kosmosie"). Pomniejsze role przypadły m.in. Donaldowi Tuskowi (ludzik o ryżej czuprynie Scooter) i Waldemarowi Pawlakowi (beznamiętny naukowiec dr Bunsen Honeydew). W rolach zgryźliwych dziadków z loży szyderców obsadzono braci Kaczyńskich. Cztery części tej amatorskiej produkcji obejrzało w sumie 850 tys. osób.
W Internecie można też znaleźć fragmenty z filmów fabularnych, które nie wymagają żadnego montażu ani dubbingu. Klasykiem jest oczywiście "O dwóch takich, co ukradli księżyc". Internauci szczególnie cenią sobie następującą rozmowę bliźniaków: "Ty, jakby nam się udało, ale bylibyśmy bogaci. - No, i nie musielibyśmy nic robić. - I tak nic nie robimy. - No tak, ale wtedy w ogóle nic byśmy nie robili".
Andy Warchoł
Nawet Chuck Norris, bohater najpopularniejszych żartów, został zdetronizowany przez Jarosława Kaczyńskiego. W serwisie JoeMonster.org popularnością cieszy się seria dowcipów zatytułowana "Chuck Norris vs. Samo Dobro". Wśród czytanych 100 tys. razy żartów znajduje się m.in. taki: "Chuck Norris ma dwie prędkości: chodzenie i zabijanie. Jarosław Kaczyński decyduje, którą ma włączyć".
Na stronach JoeMonster.org internauci mogą też zamieszczać rysunki. Jednym z nich jest przerobiony słynny plakat Andy'ego Warhola, na którym zamiast czterech różnokolorowych wizerunków Marilyn Monroe znajdują się cztery podobizny Leppera z napisem "Andy Warhol". Grafiki odwołują się do nazwania Andrzeja Leppera warchołem, co zrobił kilka tygodni temu Jarosław Kaczyński. Inne pomysły to projekt billboardu z podobizną Lecha Kaczyńskiego, wielkim zdjęciem ziemniaka i hasłem "Kartofel najlepszym towarem eksportowym". Hitem ostatnich dni jest zdjęcie jamnika trzymającego w zębach gumową kaczkę oraz kadr z "taśm Beger", na którym widnieje minister Lipiński, mówiący (do niewidocznej na zdjęciu posłanki Samoobrony) "no dobrze... dorzucimy ci, że w sobotę zostaniesz Miss World".
Inną stroną, na której kwitnie satyra, jest serwis Chomiks.com. Powstał on tuż po wyborach prezydenckich w 2005 r. i - jak piszą jego twórcy - na początku miał być niewinnym projektem, politycznym happeningiem, ale bardzo szybko stał się codziennym komiksem sieciowym. Dziś komiks jest czasem publikowany w tygodniku "Nie", a wersja audio Chomiksu powstaje we współpracy z radiem Tok FM. W powyborczą noc pojawił się także coraz popularniejszy serwis SpieprzajDziadu.com. Inspiracją dla jego nazwy była słynna odzywka Lecha Kaczyńskiego do mieszkańca warszawskiej Pragi. Na fali powyborczego niezadowolenia powstały również strony Uciekaj.org, Dziekujemykacz.com, Kurczeblade.pl, Kaczyzm.com. Swój stosunek do koalicji można zademonstrować, korzystając z adresu skrzynki mailowej @moherfucker.com. Nikt już chyba nie liczy blogów, które udałoby się podpiąć pod kategorię "anty-IV RP".
Wentyl III RP
Według dr. Sławomira Sowińskiego, antropologa polityki z Uniwersytetu im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, większość "folkloru politycznego" nie ma jednak na celu doprowadzenia do zmiany rzeczywistości, lecz jedynie do rozładowania napięcia. To swoisty wentyl bezpieczeństwa, potrzebny beneficjentom III RP. Dlaczego? Bo po ubieg-łorocznych wyborach nastąpiła nieoczekiwana zamiana miejsc z tzw. wykluczonymi. To do nich odwoływało się PiS w czasie kampanii wyborczej i to oni doprowadzili do jego zwycięstwa. Teraz "wykluczonymi" czują się beneficjenci III RP. - Ta część społeczeństwa, którą można określić jako miejską, inteligencką i wyemancypowaną, najlepiej wyszła na procesach modernizacyjnych, które zachodziły w III RP. Tymczasem w ostatnich wyborach do głosu doszli "wykluczeni", którzy postawili na siły antymodernizacyjne i konserwatywne - tłumaczy Sowiński. Fakt, że to właśnie ta najbardziej nowoczesna część społeczeństwa czuje się teraz opozycją, jest przyczyną, dla której bunt odbywa się głównie w Internecie. Bo to właśnie "zmodernizowani", a nie "wykluczeni" korzystają z sieci.
Poza odreagowaniem dyskomfortu, jaki czują, szukają tam podobnych sobie. Serwisy i blogi nie konkurują z sobą. Wręcz przeciwnie - ich twórcy zamieszczają na swoich stronach linki do stron o podobnym charakterze. Internet jest więc nie tylko wentylem bezpieczeństwa, ale też narzędziem służącym integracji. Powstaje swoista sieciowa antykoalicja. Część "beneficjentów III RP" aktywnie dąży do zmian. Tak jak twórcy serwisu Akcja.obywatelska.com, którzy opracowali m.in. wzór nalepek do wydrukowania własnym sumptem ("Głosując na PiS, głosujesz na Samoobronę"). Z kolei w serwisie JoeMonster.org ogłoszono akcję, której celem było wykupienie billboardu w centrum Warszawy, by zamieścić alternatywny plakat PiS "Obywatel IV Rzeczypospolitej". Fundusze zebrano w ciągu doby, ale firmy zajmujące się wynajmem wielkopowierzchniowych reklam odmówiły. Na stronie Inicjatywy Obywatelskiej (Glosujmy.blox.pl) działa "łańcuszek demokratyczny". "Niech każdy spróbuje namówić trzy osoby ze swojego środowiska, aby wzięły udział w wyborach. (...) Wykorzystajmy wszystkie dostępne metody komunikacji: komunikatory, systemy komentarzy na portalach, pocztę elektroniczną (...) Wysyłajcie link do tej strony, cytujcie ją na forach, blogach. Nie chcę nikogo epatować wizjami upadku państwa, kryzysu argentyńskiego czy węgierskiego. Chcę tylko dać do zrozumienia, że mamy ogromną szansę, żeby coś zmienić. Warto z tej szansy skorzystać" - apeluje anonimowy wróg "kaczyzmu".
Rządzący bez humoru
Bez wątpienia aktywizacji antykoalicji sprzyja źle zbudowany wizerunek PiS, LPR i Samoobrony. Krótko mówiąc, są oni zbyt poważni i dlatego Polacy krytykują ich za pomocą żartów. - Im mniej poczucia humoru i dystansu do siebie mają rządzący, tym więcej żartów powstaje na ich temat. Władysław Gomułka i Wojciech Jaruzelski nie mieli poczucia humoru i dlatego w czasach ich rządów tak silny był kabaret polityczny i tak dużo było dowcipów z władzy. Przez żarty ludzie chcą uczynić władzę bardziej ludzką - mówi dr Wojciech Jabłoński, specjalista od marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego. Tłumaczy, że działa tu mechanizm "skoro oni nie umieją się z siebie śmiać, to my się pośmiejemy".
Choć poprzednia władza nie dostarczała mniej powodów do krytyki, ustrzegła się wysypu żartów na swój temat, bo miała lepszych doradców do spraw wizerunku. - Kwaśniewskiemu zdarzały się sympatyczne zachowania, które wyglądały na spontaniczne, choć takie nie były. Gdy nadużył alkoholu w Charkowie, wybaczono mu to, bo co najmniej od końca lat 90. doradcy prezydenta budowali jego wizerunek jako polityka życzliwego i bezkonfliktowego - mówi Jabłoński. Wyjaśnia, że Lech Kaczyński nie może stworzyć wokół siebie podobnego klimatu, bo PiS wypłynęło na rewolucyjnych hasłach. Bardzo trudno ukształtować wizerunek polityka przyjacielskiego, jeśli jest on zorientowany na walkę z wrogami.
PiS, które weszło do polityki, by walczyć z postkomunistami, zapewne nie spodziewało się takiego obrotu sprawy. Przez brak dobrej strategii marketingowej niechcący doprowadziło do sytuacji rodem z PRL - do setek tysięcy żartów krążących w swoistym drugim obiegu. Braci Kaczyńskich wielu ludzi po prostu nie lubi i jest to problem, bo gdy kogoś lubimy, to więcej mu wybaczamy. Również aferę z taśmami Beger, która przecież jest niczym w porównaniu z Orlengate.
WPROST EXTRA |
---|
Internetowa demokracja Dzięki sieci ziściła się idea prawdziwej demokracji (choć według Arystotelesa byłaby to zapewne ochlokracja). W Internecie każdy może zabrać głos i nie musi, tak jak w innych mediach, mieć wyrobionego nazwiska, by doczekać się prawa wypowiedzi. W sieci protestuje przeciwko nie lubianemu przez siebie Romanowi Giertychowi Marcin B., 23-letni student ekonomii z małej miejscowości w Wielkopolsce. Za pośrednictwem serwisu giertych-stop.kom.pl. prowadzi on Akcję Giertych - stop. - Pomysł wziął się z "sympatii" do mojego ulubionego polityka, który politykiem nie powinien w ogóle zostać - opowiada Marcin B., który nie chce ujawniać nazwiska, bo obawia się ataków ze strony Młodzieży Wszechpolskiej i "fanatyków LPR". Faktycznie, i członkowie Młodzieży Wszechpolskiej, i zwolennicy LPR mają powody do niezadowolenia - strona Giertych-stop.kom.pl, choć głównie za pomocą żartów, to jednak pokazuje ministra edukacji w niekorzystnym świetle. Co gorsza, cieszy się większą popularnością niż oficjalna witryna polityka. Po wpisaniu słowa "Giertych" w wyszukiwarkę Google najpierw wyświetla się Giertych-stop.kom.pl. Oficjalna witryna ministra jest na drugim miejscu. Czym zasłużył sobie polityk, by doczekać się specjalnie poświęconego sobie serwisu, którego prowadzenie zajmuje przecież niemało czasu? - Bardzo nie lubię populizmu, a Roman Giertych jest populistą. Wygłasza puste i głupie frazesy, składa obietnice, o których wiadomo z góry, że są nie do spełnienia. Mówi często coś tylko po to, aby się wyróżnić - tłumaczy Marcin B. 28-letnia Małgorzata Janerka z Wrocławia, na co dzień tłumacz języka hiszpańskiego, protestuje przeciwko wynikom ubiegłorocznych wyborów nieco inaczej. - Usiadłam do komputera i narysowałam coś, co przemawia lepiej niż słowa - opowiada. Tak powstał znaczek przypinka, na którym widnieją dwie przekreślone kaczki. Plakietkę można kupić na stronie oznakowani.pl. Choć brak tam wyjaśnienia, dlaczego PiS jest solą w oku autorki znaczków, Janerka nie ma problemu, by opowiedzieć i to bardzo szczegółowo o powodach swojej antypatii. Przeszkadzają jej m.in. "wodzowska wizja państwa", "wojownicza retoryka", "próba zdominowania wszelkich niezależnych od władzy wykonawczej instytucji demokratycznych", brak wyraźnego programu gospodarczego oraz alians z Samoobroną i LPR. O ile Marcin B. deklaruje, że polityką interesował się od dawna, o tyle Małgorzata Janerka mówi, że do ubiegłorocznych wyborów nie była w nią zaangażowana w żaden sposób. Partyzanckie pozycjonowanie Po wpisaniu w wyszukiwarkę google.pl hasła "kretyn" na pierwszym miejscu wśród wyników wyskakuje link do sejmowej strony Andrzeja Leppera. Na stronie giertych.blogspot.com umieszczono instrukcję, jak wypozycjonować w podobny sposób Romana Giertycha. Po wpisaniu hasła "idiota" jako pierwszy pojawia się link do sejmowego profilu Kazimierza Marcinkiewicza. Renata Beger super star Zespół Superpuder, który wsławił się już wśród internautów utworem "Rasiak Song", wyprodukował na kanwie wydarzeń ujawnionych w programie "Teraz my" piosenkę "Film Renaty". Melodia pochodzi z hitu z 1990 r. "Noc z Renatą", do którego słowa napisała Agnieszka Osiecka. Po przeróbkach zespołu Superpuder tekst brzmi tak: "Cały kraj widział film z Renatą, cały świat widział film z Renatą, w ministerstwie los jak w San Francisco złoty most. Z bratem bym księżyc skradł za ten film z Renatą, nawet Bush widział film z Renatą. Wyrzuć weksle złe i jedźmy byle gdzie". Przychodzi Renata Beger do siedziby PiS i spotyka Lipińskiego. - O, to Renata Beger. Co Pani tu robi? - Przyszłam reklamować wasz nowy rząd. - A powie Pani, że załatwiamy stołki? - A załatwiacie? - No tak. - Załatwiają! - I miejsca na listach wyborczych dla rodziny. - A załatwiacie? - Załatwiamy. - Załatwiają! - I weksle spłacamy. - I weksle spłacają! Prawo i Sprawiedliwość. Jak mówią tak robią! Chuck Norris i Jarosław Kaczyński Teoria ewolucji nie istnieje. Tylko lista stworzeń, którym Chuck Norris pozwolił żyć... ...na polecenie Jarosława Kaczyńskiego. Chuck Norris kopie się z koniem. Jarosław Kaczyński dyskutuje z Romanem Giertychem. Bóg chciał stworzyć świat w 10 dni. Chuck Norris dał mu 6. A tak naprawdę 7, ale Jarosław Kaczyński powiedział, że w niedzielę się nie pracuje i Bóg się dostosował. Oznakowani.pl Joemonster.org giertych-stop.kom.pl Uciekaj.org Dziekujemykacz.com Kurczeblade.pl Darthrydzyk.com Kaczyzm.com. |
Więcej możesz przeczytać w 42/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.