Sting od lat tworzy wykwintną galanterię dla yuppies w średnim wieku. Tym razem stara się - wraz z lutnistą Edinem Karamazovem z Sarajewa - przerzucić pomost między muzyką Johna Dowlanda, gwiazdy epoki elżbietańskiej, a współczesną generacją nadwrażliwców i melancholików. Dowland był człowiekiem sukcesu, ale żył w ustawicznym strachu przed utratą pozycji na dworze. Dziś jednak liczy się tylko muzyka i trzeba przyznać, że angielsko-bośniacki duet umiał wydobyć z niej to, co czyniło ją przed wiekami niezwykłą i poruszającą: od "The Lowest Trees Have Tops", pełnej lekkości i frywolnego wdzięku melodii, po mroczniejsze, naznaczone obsesją śmierci "Come, Heavy Sleep", "Flow My Tears" i przede wszystkim "In Darkness Let Me Dwell".
Jerzy A. Rzewuski
Sting "Songs from the Labyrinth: Music by John Dowland performed by Sting and Edin Karamazov", Deutsche Grammophon/Universal
Więcej możesz przeczytać w 42/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.