Tegoroczny noblista w dziedzinie ekonomii nie miałby szans na prezesurę NBP
To że jakiś mniej rozgarnięty polityk LPR, Samoobrony, PiS czy PSL nie uznał jeszcze przyznania tegorocznej nagrody noblowskiej w dziedzinie ekonomii dr. Edmundowi Strotherowi Phelpsowi za wynik działania "układu", tłumaczyć można tylko bardziej absorbującymi wydarzeniami w kraju oraz niewielkim zainteresowaniem szerszej publiczności wspomnianą nagrodą. Wyniki prac 73-letniego Amerykanina funkcjonującego i znanego w świecie makroekonomistów od niemal 50 lat wprost podważają bowiem główne tezy polityki gospodarczej, lansowane do dziś w Polsce.
"W latach 60. wielu ekonomistów uważało, że łatwy pieniądz jest drogą do zwiększenia zatrudnienia. Z biegiem czasu zrozumiano, że zaakceptowanie wyższej inflacji wcale nie oznacza wzrostu zatrudnienia na dłuższą metę" - tłumaczył Phelps w jednym z wywiadów 9 października, tuż po ogłoszeniu go laureatem w Sztokholmie. Sam walnie przyczynił się do wykazania ułudy popularnych wśród polityków zaklęć: że bezrobocie można trwale zmniejszać za pomocą polityki pieniężnej, że możliwe jest osiągnięcie stanu pełnego zatrudnienia (przypomnijmy, że art. 65 pkt 5 polskiej konstytucji zobowiązuje władze do "prowadzenia polityki zmierzającej do pełnego, produktywnego zatrudnienia"), tłumaczył, że zasiłki społeczne tworzą "kulturę uzależnienia". Phelps, określany często jako "modernizator teorii keynesowskiej [od zmarłego w 1946 r. brytyjskiego ekonomisty Johna Maynarda Keynesa]", myli się zasadniczo w jednej kwestii: że tego rodzaju ekonomiczne nonsensy wyszły z mody kilkadziesiąt lat temu.
Akademicy na giełdzie
"Prace Edmunda Phelpsa pogłębiły pojmowanie związków między krótko- i długookresowymi skutkami polityki ekonomicznej i miały decydujący wpływ na badania ekonomiczne, jak i na politykę gospodarczą" - uznało jury, które w imieniu Sveriges Riksbank, centralnego banku Szwecji, od 1969 r. przyznaje nagrodę w dziedzinie nauk ekonomicznych ku pamięci Alfreda Nobla, popularnie zwaną ekonomicznym Noblem.
Uhonorowanie Phelpsa, obecnie wykładowcy ekonomii politycznej na nowojorskim Columbia University, przyjęto z ulgą i zrozumieniem. Ostatnimi czasy nagrody noblowskie w ekonomii przyznawano bowiem za coraz bardziej "ezoteryczne" badania, niewiele wnoszące do wiedzy o gospodarce lub zawieszone między ekonomią a naukami społecznymi. Smutną cenzurą wystawioną akademickiej sztuce dla sztuki było bankructwo w 1998 r. funduszu LTCM, którego współzarządcami byli nobliści Myron S. Scholes i Robert C. Merton (nagrodzeni w 1997 r. za opracowanie metod wyceny opcji na papiery wartościowe i towary). Fundusz wykorzystujący przy inwestowaniu matematyczne formuły noblistów przynosił fantastyczne zyski do czasu tzw. kryzysu rosyjskiego i azjatyckiego, kiedy "utopiono" 4,6 mld USD. Nobliści nie przewidzieli, że w kryzysie inwestorzy nie postępują według wzoru, tylko panikują.
Bohaterska walkaz bezrobociem
Laureaci Nobli, wyposażeni w nagrodę w wysokości 10 mln koron szwedzkich i gwarancję licznych dobrze płatnych wykładów, rzadko osiągają później jeszcze cokolwiek na polu nauki. Ale Phelps, który podstawy swych teorii sformułował w latach 60. i 70. (jego wnioski pokrywały się ze sformułowanymi w podobnym czasie przez Miltona Friedmana - noblistę z 1976 r.), już wiele dokonał.
Phelps, choć nie kryje swej niewiary w to, że wolny rynek sam może rozwiązać np. problem bezrobocia, podważył większość zasad, na których opierał się zachodnioeuropejski model welfare state. Obalił on tezę o możliwości rozkręcenia krajowego popytu przez zwiększone wydatki państwa: taka polityka sprawia, że obywatele obawiają się wzrostu inflacji, ta pod wpływem presji oczekiwań istotnie rośnie, a wyższe ceny hamują wzrost popytu. Phelps i Friedman osobno stworzyli też koncepcję "naturalnej stopy bezrobocia", czyli takiej, której trwałe obniżenie nie jest możliwe za pomocą cięć stóp podatkowych i "podgrzewania" gospodarki za cenę wyższej inflacji. Z czasem poziom bezrobocia znów rośnie do owego naturalnego poziomu (w USA ocenia się go na 4,5-5,25 proc.), tyle że inflacja pozostaje wyższa. Dostarczyło to amunicji zwolennikom niezależności banków centralnych. Nietrudno dostrzec, że program gospodarczy partii Andrzeja Leppera i niemało elementów polityki ekonomicznej rządu PiS oparte są na zdyskredytowanych przez Phelpsa założeniach. Polscy politycy wciąż "walczą z bezrobociem", bohatersko stawiając czoła przeszkodom, które sami wznoszą.
"W latach 60. wielu ekonomistów uważało, że łatwy pieniądz jest drogą do zwiększenia zatrudnienia. Z biegiem czasu zrozumiano, że zaakceptowanie wyższej inflacji wcale nie oznacza wzrostu zatrudnienia na dłuższą metę" - tłumaczył Phelps w jednym z wywiadów 9 października, tuż po ogłoszeniu go laureatem w Sztokholmie. Sam walnie przyczynił się do wykazania ułudy popularnych wśród polityków zaklęć: że bezrobocie można trwale zmniejszać za pomocą polityki pieniężnej, że możliwe jest osiągnięcie stanu pełnego zatrudnienia (przypomnijmy, że art. 65 pkt 5 polskiej konstytucji zobowiązuje władze do "prowadzenia polityki zmierzającej do pełnego, produktywnego zatrudnienia"), tłumaczył, że zasiłki społeczne tworzą "kulturę uzależnienia". Phelps, określany często jako "modernizator teorii keynesowskiej [od zmarłego w 1946 r. brytyjskiego ekonomisty Johna Maynarda Keynesa]", myli się zasadniczo w jednej kwestii: że tego rodzaju ekonomiczne nonsensy wyszły z mody kilkadziesiąt lat temu.
Akademicy na giełdzie
"Prace Edmunda Phelpsa pogłębiły pojmowanie związków między krótko- i długookresowymi skutkami polityki ekonomicznej i miały decydujący wpływ na badania ekonomiczne, jak i na politykę gospodarczą" - uznało jury, które w imieniu Sveriges Riksbank, centralnego banku Szwecji, od 1969 r. przyznaje nagrodę w dziedzinie nauk ekonomicznych ku pamięci Alfreda Nobla, popularnie zwaną ekonomicznym Noblem.
Uhonorowanie Phelpsa, obecnie wykładowcy ekonomii politycznej na nowojorskim Columbia University, przyjęto z ulgą i zrozumieniem. Ostatnimi czasy nagrody noblowskie w ekonomii przyznawano bowiem za coraz bardziej "ezoteryczne" badania, niewiele wnoszące do wiedzy o gospodarce lub zawieszone między ekonomią a naukami społecznymi. Smutną cenzurą wystawioną akademickiej sztuce dla sztuki było bankructwo w 1998 r. funduszu LTCM, którego współzarządcami byli nobliści Myron S. Scholes i Robert C. Merton (nagrodzeni w 1997 r. za opracowanie metod wyceny opcji na papiery wartościowe i towary). Fundusz wykorzystujący przy inwestowaniu matematyczne formuły noblistów przynosił fantastyczne zyski do czasu tzw. kryzysu rosyjskiego i azjatyckiego, kiedy "utopiono" 4,6 mld USD. Nobliści nie przewidzieli, że w kryzysie inwestorzy nie postępują według wzoru, tylko panikują.
Bohaterska walkaz bezrobociem
Laureaci Nobli, wyposażeni w nagrodę w wysokości 10 mln koron szwedzkich i gwarancję licznych dobrze płatnych wykładów, rzadko osiągają później jeszcze cokolwiek na polu nauki. Ale Phelps, który podstawy swych teorii sformułował w latach 60. i 70. (jego wnioski pokrywały się ze sformułowanymi w podobnym czasie przez Miltona Friedmana - noblistę z 1976 r.), już wiele dokonał.
Phelps, choć nie kryje swej niewiary w to, że wolny rynek sam może rozwiązać np. problem bezrobocia, podważył większość zasad, na których opierał się zachodnioeuropejski model welfare state. Obalił on tezę o możliwości rozkręcenia krajowego popytu przez zwiększone wydatki państwa: taka polityka sprawia, że obywatele obawiają się wzrostu inflacji, ta pod wpływem presji oczekiwań istotnie rośnie, a wyższe ceny hamują wzrost popytu. Phelps i Friedman osobno stworzyli też koncepcję "naturalnej stopy bezrobocia", czyli takiej, której trwałe obniżenie nie jest możliwe za pomocą cięć stóp podatkowych i "podgrzewania" gospodarki za cenę wyższej inflacji. Z czasem poziom bezrobocia znów rośnie do owego naturalnego poziomu (w USA ocenia się go na 4,5-5,25 proc.), tyle że inflacja pozostaje wyższa. Dostarczyło to amunicji zwolennikom niezależności banków centralnych. Nietrudno dostrzec, że program gospodarczy partii Andrzeja Leppera i niemało elementów polityki ekonomicznej rządu PiS oparte są na zdyskredytowanych przez Phelpsa założeniach. Polscy politycy wciąż "walczą z bezrobociem", bohatersko stawiając czoła przeszkodom, które sami wznoszą.
Więcej możesz przeczytać w 42/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.