Spółka Rosja jest na fali, a Niemcy to pierwszy przystanek na trasie jej podbojów
Moskwa wprowadziła tragiczny kontrapunkt do wydarzenia, które miało być gwiazdorskim występem Władimira Putina w Niemczech. Podczas październikowej ulewy Rosja pożegnała dziennikarkę Annę Politkowską, zamordowaną akurat w dniu urodzin Putina. Rosyjski prezydent z opóźnieniem potępił to zabójstwo i oświadczył, że celem morderców było "wywołanie na świecie fali nastrojów antyrosyjskich"; większość rosyjskich wyższych urzędników demonstracyjnie nie wzięła udziału w pogrzebie Politkowskiej. Putin, który jest mistrzem public relations, nie wymyśliłby gorszego prezentu na swoje urodziny.
Poza tym wizyta Putina w Niemczech przebiegła wspaniale. Rosyjski prezydent wpadł do Drezna, gdzie kiedyś kierował agentami. Potem wziął udział w spotkaniach i obiedzie w Monachium. Z powodu zamordowania Politkowskiej jego wizytę w Niemczech zbojkotowali przywódcy Zielonych; partii, która pomogła wcześniej w powstaniu potężnej niemiecko-rosyjskiej spółki energetycznej, by jej ojczyzna mogła zamknąć reaktory atomowe. Lepiej być "czerwonym" niż martwym. Lepiej być Zielonym i prorosyjskim niż antyekologicznym.
Marchew Putina
Rosja nie ma takich skrupułów jak Zachód. Tak jak nuworysz stara się nabyć od arystokraty niegdyś eleganckie, a obecnie zapuszczone zamczysko, tak dysponująca gotówką Rosja spogląda łakomie na niemiecki przemysł. W latach 90. ubiegłego wieku Niemców traktowano w Rosji jak bogatych wujków przybywających na ratunek walącemu się radzieckiemu przemysłowi. Ironią losu jest to, że obecne zakupy Rosjan finansują niemieccy konsumenci, płacąc rekordowe ceny za rosyjską ropę i inne surowce. Parafrazując prognozę Lenina, że burżuazja sprzeda komunistom sznur, na którym ci ją powieszą, można powiedzieć, iż Zachód płaci za "sznur" gazu ziemnego czy raczej gazociągu. I ów "sznur" może się stać geopolityczną smyczą dla Zachodu.
Putin ma do zaoferowania kanclerz Angeli Merkel wielką marchew: spółkę energetyczną z Gazpromem, którego jest - na razie nieformalnie - faktycznym prezesem. "Niemcy z pozycji zwykłego konsumenta rosyjskiego gazu i ropy mogłyby się stać dużym centrum dystrybucji tych surowców w Europie" - zachęca Putin. Ale tak naprawdę Rosja chce przejąć na własność sieci przesyłu w Europie ropy, benzyny, gazu i prądu oraz sieci telekomunikacyjne. Dlatego nie musi się spieszyć z przekazaniem prawa własności swych "aktywów strategicznych" (pól naftowych i gazowych oraz złóż surowców) zachodnim wspólnikom. Ministerstwo Bogactw Naturalnych dopilnuje, by wszystko zmierzało w tym kierunku.
Wyżsi rosyjscy urzędnicy nazywają stosunki z Zachodem "wzajemną zależnością": możecie na nas polegać. Niektórzy Europejczycy dają się na to nabrać. Klaus Mangold, przewodniczący Komisji Wschodniej Gospodarki Niemieckiej, oświadczył, że Niemcy "z zadowoleniem witają rosyjskie inwestycje i są na nie absolutnie otwarci". Sugeruje on, by ominąć amerykański sprzeciw wobec przyjęcia Rosji do Światowej Organizacji Handlu (WTO) i rozwijać odrębne więzi handlowe między UE i Rosją, m.in. stworzyć strefę wolnego handlu.
Takie podejście jest korzystne dla członków fanklubu rosyjskiego niedźwiedzia: były kanclerz Niemiec Gerhard Schršder został przewodniczącym komitetu akcjonariuszy spółki North-European Gas Pipeline Company (NEGPC). Innym orędownikiem takiego prowadzenia interesów jest Frank Walter Steinmeier, niemiecki minister spraw zagranicznych, były szef urzędu kanclerskiego Schršdera. Wierzy on w powtórzenie w nowym wydaniu Ostpolitik, nazywanej "zbliżeniem przez integrację". Chce widzieć Europę "nieodwracalnie związaną z Rosją" i przypuszczalnie "wyzwoloną ze związku" z Ameryką. Można tylko mieć nadzieję, że Niemcy nie będą związane z Rosją w sposób, w jaki do 1989 r. byli związani z Moskwą mieszkańcy wschodnich landów i obywatele innych krajów położonych na wschód od Niemiec.
Dziel i rządź
Nawet umowa w sprawie budowy Gazociągu Północnego nie wygląda na sprawiedliwą: Gazprom zachowa w NEGPC 51 proc. udziałów, niemieccy wspólnicy - BASF i E.ON - po 20 proc., a holenderska Gasunie - 9 proc. Putin nie okazał entuzjazmu wobec wezwań Merkel do zaangażowania w NEGPC Polski i krajów bałtyckich. Ponadto Rosja realizuje starą zasadę radzieckiej polityki "dziel i rządź". Wbija klin między Niemcy i Stany Zjednoczone, którym Gazprom obiecał dostarczanie gazu ziemnego z pola gazowego Sztokman na Morzu Barentsa. Dziś, gdy USA mają obiekcje wobec przyjęcia Rosji do WTO, Moskwa podjęła zaskakującą decyzję. Gazprom będzie eksploatował Sztokman bez udziału zachodnich wspólników. Gaz popłynie stamtąd do Gazociągu Północnego i będzie sprzedawany w Europie. Niemcy otrzymają prawdziwy skarb - gwarantowaną dostawę 55 mld m3 błękitnego paliwa rocznie. Niemniej jednak ryzyko związane z projektem - Sztokman właśnie zawrotnie wzrosło.
Ale sprawy nie muszą się toczyć w ten sposób. Niemcy mogłyby zdywersyfikować swoje źródła energii, doprowadzając udział przemysłu atomowego w wytwarzaniu elektryczności do skromnych 20 proc., budując w Bałtyku instalację odbiorczą skroplonego gazu ziemnego i przyłączając się do projektu budowy gazociągu Nabucco z Turcji do Austrii. Wybrały inną drogę. W tym roku został stworzony precedens. Gazprom zaoferował niemieckiemu koncernowi E.ON uczestnictwo w eksploatacji pola gazowego w Jużno Ruskoje na Syberii w zamian za 25 proc. udziałów w Ruhrgas, a E.ON nie przyjął oferty. Wtedy Gazprom wynegocjował swoje udziały w Wintershall, filii BASF, oferując niemieckiej spółce 25 proc. udziałów w eksploatacji tego pola. Ostatecznie E.ON zapewnił Gazpromowi znaczące udziały w instalacjach elektrycznych i gazowych na Węgrzech, prowokując pytania o powrót rosyjskich wpływów w centrum Europy.
Rosnące apetyty
Moskwa nie zamierza jednak na tym poprzestać. Ostatnio rosyjski państwowy Wniesztorgbank nabył 5 proc. udziałów w Europejskim Koncernie Lotniczo-Rakietowym i Obronnym (EADS). Może jest to nieodzowne, aby dać EADS zastrzyk nowej energii po spartaczeniu projektu budowy superjumbo A 380. Rosja wykonała też zręczne posunięcia, próbując zmonopolizować rynek tytanu. Jeśli jednak Rosja planuje zwiększenie swoich udziałów w EADS, jest prawdopodobne, że amerykański biznes wojskowy w tym koncernie szybko uschnie, gdy Pentagon wycofa się z robienia interesów ze spółką będącą współwłasnością Rosji.
Obawy Zachodu o ekspansję rosyjskiego biznesu są wywołane występującymi w Rosji własnością państwową, korupcją oraz wykorzystywaniem biznesu jako narzędzia polityki państwa. Gdyby rosyjskie firmy rzeczywiście były prywatne i transparentne, wolne od ingerencji państwa, sytuacja byłaby inna. Ale przykłady takich działań jak osłabienie Jukosu, szykanowanie zachodnich firm sektora naftowego w projektach na Sachalinie, konsolidacja przemysłu aluminiowego w rękach Olega Deripaski i interesy RosAtom w Iranie, wskazują, że "spółka Rosja" jest na fali, a Niemcy to tylko pierwszy przystanek na trasie jej podbojów.
Poza tym wizyta Putina w Niemczech przebiegła wspaniale. Rosyjski prezydent wpadł do Drezna, gdzie kiedyś kierował agentami. Potem wziął udział w spotkaniach i obiedzie w Monachium. Z powodu zamordowania Politkowskiej jego wizytę w Niemczech zbojkotowali przywódcy Zielonych; partii, która pomogła wcześniej w powstaniu potężnej niemiecko-rosyjskiej spółki energetycznej, by jej ojczyzna mogła zamknąć reaktory atomowe. Lepiej być "czerwonym" niż martwym. Lepiej być Zielonym i prorosyjskim niż antyekologicznym.
Marchew Putina
Rosja nie ma takich skrupułów jak Zachód. Tak jak nuworysz stara się nabyć od arystokraty niegdyś eleganckie, a obecnie zapuszczone zamczysko, tak dysponująca gotówką Rosja spogląda łakomie na niemiecki przemysł. W latach 90. ubiegłego wieku Niemców traktowano w Rosji jak bogatych wujków przybywających na ratunek walącemu się radzieckiemu przemysłowi. Ironią losu jest to, że obecne zakupy Rosjan finansują niemieccy konsumenci, płacąc rekordowe ceny za rosyjską ropę i inne surowce. Parafrazując prognozę Lenina, że burżuazja sprzeda komunistom sznur, na którym ci ją powieszą, można powiedzieć, iż Zachód płaci za "sznur" gazu ziemnego czy raczej gazociągu. I ów "sznur" może się stać geopolityczną smyczą dla Zachodu.
Putin ma do zaoferowania kanclerz Angeli Merkel wielką marchew: spółkę energetyczną z Gazpromem, którego jest - na razie nieformalnie - faktycznym prezesem. "Niemcy z pozycji zwykłego konsumenta rosyjskiego gazu i ropy mogłyby się stać dużym centrum dystrybucji tych surowców w Europie" - zachęca Putin. Ale tak naprawdę Rosja chce przejąć na własność sieci przesyłu w Europie ropy, benzyny, gazu i prądu oraz sieci telekomunikacyjne. Dlatego nie musi się spieszyć z przekazaniem prawa własności swych "aktywów strategicznych" (pól naftowych i gazowych oraz złóż surowców) zachodnim wspólnikom. Ministerstwo Bogactw Naturalnych dopilnuje, by wszystko zmierzało w tym kierunku.
Wyżsi rosyjscy urzędnicy nazywają stosunki z Zachodem "wzajemną zależnością": możecie na nas polegać. Niektórzy Europejczycy dają się na to nabrać. Klaus Mangold, przewodniczący Komisji Wschodniej Gospodarki Niemieckiej, oświadczył, że Niemcy "z zadowoleniem witają rosyjskie inwestycje i są na nie absolutnie otwarci". Sugeruje on, by ominąć amerykański sprzeciw wobec przyjęcia Rosji do Światowej Organizacji Handlu (WTO) i rozwijać odrębne więzi handlowe między UE i Rosją, m.in. stworzyć strefę wolnego handlu.
Takie podejście jest korzystne dla członków fanklubu rosyjskiego niedźwiedzia: były kanclerz Niemiec Gerhard Schršder został przewodniczącym komitetu akcjonariuszy spółki North-European Gas Pipeline Company (NEGPC). Innym orędownikiem takiego prowadzenia interesów jest Frank Walter Steinmeier, niemiecki minister spraw zagranicznych, były szef urzędu kanclerskiego Schršdera. Wierzy on w powtórzenie w nowym wydaniu Ostpolitik, nazywanej "zbliżeniem przez integrację". Chce widzieć Europę "nieodwracalnie związaną z Rosją" i przypuszczalnie "wyzwoloną ze związku" z Ameryką. Można tylko mieć nadzieję, że Niemcy nie będą związane z Rosją w sposób, w jaki do 1989 r. byli związani z Moskwą mieszkańcy wschodnich landów i obywatele innych krajów położonych na wschód od Niemiec.
Dziel i rządź
Nawet umowa w sprawie budowy Gazociągu Północnego nie wygląda na sprawiedliwą: Gazprom zachowa w NEGPC 51 proc. udziałów, niemieccy wspólnicy - BASF i E.ON - po 20 proc., a holenderska Gasunie - 9 proc. Putin nie okazał entuzjazmu wobec wezwań Merkel do zaangażowania w NEGPC Polski i krajów bałtyckich. Ponadto Rosja realizuje starą zasadę radzieckiej polityki "dziel i rządź". Wbija klin między Niemcy i Stany Zjednoczone, którym Gazprom obiecał dostarczanie gazu ziemnego z pola gazowego Sztokman na Morzu Barentsa. Dziś, gdy USA mają obiekcje wobec przyjęcia Rosji do WTO, Moskwa podjęła zaskakującą decyzję. Gazprom będzie eksploatował Sztokman bez udziału zachodnich wspólników. Gaz popłynie stamtąd do Gazociągu Północnego i będzie sprzedawany w Europie. Niemcy otrzymają prawdziwy skarb - gwarantowaną dostawę 55 mld m3 błękitnego paliwa rocznie. Niemniej jednak ryzyko związane z projektem - Sztokman właśnie zawrotnie wzrosło.
Ale sprawy nie muszą się toczyć w ten sposób. Niemcy mogłyby zdywersyfikować swoje źródła energii, doprowadzając udział przemysłu atomowego w wytwarzaniu elektryczności do skromnych 20 proc., budując w Bałtyku instalację odbiorczą skroplonego gazu ziemnego i przyłączając się do projektu budowy gazociągu Nabucco z Turcji do Austrii. Wybrały inną drogę. W tym roku został stworzony precedens. Gazprom zaoferował niemieckiemu koncernowi E.ON uczestnictwo w eksploatacji pola gazowego w Jużno Ruskoje na Syberii w zamian za 25 proc. udziałów w Ruhrgas, a E.ON nie przyjął oferty. Wtedy Gazprom wynegocjował swoje udziały w Wintershall, filii BASF, oferując niemieckiej spółce 25 proc. udziałów w eksploatacji tego pola. Ostatecznie E.ON zapewnił Gazpromowi znaczące udziały w instalacjach elektrycznych i gazowych na Węgrzech, prowokując pytania o powrót rosyjskich wpływów w centrum Europy.
Rosnące apetyty
Moskwa nie zamierza jednak na tym poprzestać. Ostatnio rosyjski państwowy Wniesztorgbank nabył 5 proc. udziałów w Europejskim Koncernie Lotniczo-Rakietowym i Obronnym (EADS). Może jest to nieodzowne, aby dać EADS zastrzyk nowej energii po spartaczeniu projektu budowy superjumbo A 380. Rosja wykonała też zręczne posunięcia, próbując zmonopolizować rynek tytanu. Jeśli jednak Rosja planuje zwiększenie swoich udziałów w EADS, jest prawdopodobne, że amerykański biznes wojskowy w tym koncernie szybko uschnie, gdy Pentagon wycofa się z robienia interesów ze spółką będącą współwłasnością Rosji.
Obawy Zachodu o ekspansję rosyjskiego biznesu są wywołane występującymi w Rosji własnością państwową, korupcją oraz wykorzystywaniem biznesu jako narzędzia polityki państwa. Gdyby rosyjskie firmy rzeczywiście były prywatne i transparentne, wolne od ingerencji państwa, sytuacja byłaby inna. Ale przykłady takich działań jak osłabienie Jukosu, szykanowanie zachodnich firm sektora naftowego w projektach na Sachalinie, konsolidacja przemysłu aluminiowego w rękach Olega Deripaski i interesy RosAtom w Iranie, wskazują, że "spółka Rosja" jest na fali, a Niemcy to tylko pierwszy przystanek na trasie jej podbojów.
Więcej możesz przeczytać w 42/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.